O mnie

Jestem na emeryturze czyli wolna. Miałam wiele zainteresowań, byłam inżynierem, szefem, matką i niezłą żoną. Interesowały mnie psychologia, muzyka lekka i klasyczna, malarstwo, architektura, przyroda, historia, geografia, polityka, wędrówki po górach, taniec, świątynie, fotografika...Wieloma z tych przyjemności z powodu tuszy mogę zajmować się już tylko symbolicznie, np. tańcem , wędrówkami. Obecnie mam wielką ochotę na dalsze 20 lat dla siebie i wnuków. Potrzebna mi tylko kondycja do korzystania z życia mądrze.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 24044
Komentarzy: 4890
Założony: 20 maja 2014
Ostatni wpis: 31 sierpnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nakonieczny

kobieta, 72 lat, Gdańsk

165 cm, 104.80 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Do jesieni 107kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 września 2014 , Komentarze (12)

Najłatwiej jest usunąć ją najpierw z lektur szkolnych a potem zarabiać na jej czytaniu.....To takie  krótkie podsumowanie tej nowej akcji.

Od dawna już pragnęłam zobaczyć wnętrze budynku po drugiej stronie Motławy, przedmiot wielu moich zdjęć. Budynek nowoczesny ale pięknie wkomponowany w starówkę z czerwonej cegły z fantazyjnym jak żagiel wyjściem... Wielokrotnie też dawne spacery z mężem i z dziećmi doprowadzały mnie w jego okolice ale w okresie wakacyjnym przeważnie był on zamknięty. Siadałyśmy więc z moją najmłodszą przy fontannie, to znaczy ja siadałam a ona obiegała ją wokół po obramowaniu ... W trawie schowane kamienie okazały się być głośnikami, z których wydobywała się muzyka koncertowa, dopełnienie całego obrazu, zieleń, woda, Sołdek, stare budynki, fontanna i dziecko...Bardzo mile wspominam to miejsce, dalekie od zgiełku, wymagające pewnego pieszego wysiłku i przejścia wzdłuż całej Mariny i Muzeum....

Koleżanka wyczytała, że cała  Polska i nawet sam Pan Prezydent i w ogóle.....czytają coś co dawniej nawet w czasach komuny było oczywistą lekturą dla każdej Polki i każdego Polaka, a dla niektórych nawet i wielokrotną lekturą....

Czytać miał pisarz, eseista, krytyk gdański Stefan Chwin a w przerywnikach grać na fortepianie szczeciński pianista Sławomir Wilk....Nie miałam dotychczas nigdy okazji posłuchać jego gry, tym chętniej wybrałam się na to czytanie....

Wspaniały spacer późnym popołudniem wzdłuż skąpanych w słońcu ruinach i hotelach... Bilet 5 zł, żaden majątek, Sala Kameralna na 100 osób. tuż obok wejścia, siedzenia wygodne, niskie podwyższenie, fortepian, białe kwiaty, okrągły stolik lampa, fotel i 3 w granatowej oprawie książki....

Chwin to przystojny elegancki całkowicie  siwy z dobrze przystrzyżoną siwą bródką prawie mój równolatek, szczupły o pięknych dłoniach. Pianista młodszy o 25lat, efekt stanu wojennego urodzony w 82roku, bardzo miły dla oka, lekko łysiejący,dłonie wiadomo pianisty, cudowne....

Uczta.... Uczta dla oczu, uszu i serca....

Czytający miał wspaniały, męski, niski, seksi głos....Fragmenty lektury bardzo dobrze dobrane....Pomyślałam, że z przyjemnością posłuchałabym całej Trylogii czytanej przez taki głos:)

Ale najwięcej przyjemności dały mi "przerywniki", które czasowo były zdecydowanie dłuższe niż owo czytanie. Pianista grał Chopina, grał cudownie, wspaniale, miejscami jak szatan, miejscami delikatnie jak zefirek..... to dopiero była Uczta..

W efekcie nie zrealizowałam mojego pierwszego zamiaru i ponownie będę "musiała" wybrać się do Filharmonii...

Muszę znaleźć sobie wpierw jakiegoś towarzysza, bo wieczorne samotne chodzenie w tych okolicach napawa mnie lekko lękiem....:D

7 września 2014 , Komentarze (18)

W zeszłym tygodniu jak już pisałam spotkałam się z dziewczynami z Vitali. Były to bardzo przyjemne spotkania. Fajnie jest mieć znajomych o podobnych zainteresowaniach i wyzwaniach jak nasze...Nie robiłyśmy sobie zdjęć ale korzystając, że byłam w nowych miejscach Gdyni zrobiłam kilka zdjęć z okolic dworca głównego. Drugim razem pomyliłam przystanki  i za wcześnie wysiadłam na dworcu Wzgórze Maksymiliana. Zawsze ciekawiło mnie dlaczego taka nazwa i domyśliłam się, że to od Kościoła na wzgórzu, które widać z pociągu. poszłam więc i tam...

Parę zdjęć z Gdyni, to miasto młode, nowoczesne, pełne szerokich ulic, nowoczesnych przed wojną i po wojnie bloków...

Jutro napiszę o wrażeniach z Filharmonii, z Biblioteki na Targu Rakowym i z Targu Węglowego.

Od 2 tygodni podjęłam decyzję o spowolnieniu szybkości odchudzania, dietę podwyższyła mi Pani Dietetyczka na 2400kcal. Bardzo przyjemne i takie budujące jest rezygnowanie z jedzenia,które mogę jeść...Musiałam zmniejszyć tempo, z uwagi na pojawiającą się zbyt opadającą fałdę brzuszną. Muszę dać czas skórze do zmniejszenia wymiaru.... Masaż, obcisłe gorsetowe niewymowne  i balsamy ujędrniające mam nadzieję, że trochę pomogą. Zwiększyłam też zdecydowanie ilość ruchu i  mam nadzieję, że nie tylko bicepsy mi wzrosną ale i stwardnieją mięśnie  brzucha.....

SKUPIAM SIĘ NA SPRAWACH, NA KTÓRE MAM WPŁYW!:)

7 września 2014 , Komentarze (18)

Dzień pierwszy września trochę mnie przygnębił, a i następne nie były lepsze. 

Wiemy, że wariaci rodzą się gdzieś daleko w Kambodży, Wietnamie, Iraku, Iranie, Argentynie, Chile ale w EUROPIE?  W tej  Jaśnie Oświeconej, kulturalnej, świecie Chopina, Bacha, Czajkowskiego? A jednak? To tu były i piece krematoryjne i Katyń i zagłodzenie milionów i rzezie na Wołyniu i jeszcze niedawno wykorzystane zapasy z magazynów po byłej NRD w Serbii, Chorwacji, Mołdawii....

Od 15 lat nad potencjałem nuklearnym o niewyobrażalnej sile zdolnej zniszczyć cały świat, przy 80% poparciu ogłupiałego społeczeństwa, rządzi morderca, szantażysta świata, zabotoksowany, łysy młodzieniaszek zdolny do każdej podłości, a Europa na ten czas wybiera Oberkłamcę na przywódcę? No cóż, biznes musi być, tak  jak banki szwajcarskie wzbogacone na złocie zrabowanym pomordowanym w II wojnie, Hiszpania, Portugalia, Amerykanie wzbogaceni na krwi Indian, Azteków, Majów, Anglicy na Indiach, Francuzi na koloniach w Afryce i Indochinach.....

Miałam nadzieję, że te 5 dni mnie wygasi z gniewu i oburzenia na rozbiór innego młodego państwa, jak kiedyś mojego, przy aprobacie i spokoju starej zgniłej zdemoralizowanej do cna umoczonej w krwi starej Europy....

Jeszcze raz okazuje się, że jeżeli umiesz liczyć,to licz na siebie.... 

Szpica biurokratów w Szczecinie.....to kpina z krwi Powstańców Warszawy, Solidarności,  z narodów Estończyków, Łotyszy, Litwinów, Czechów, Słowaków, Bułgarów, Rumunów, Węgrów, Ukraińców i Polaków....I powinniśmy byli dać tej zgniłej, chciwej, fałszywej starej Europie  zaznać tego raju Oligarchów. Poznają zatem już nie długo co znaczy szariat, jeżeli chrześcijaństwo było dla nich ciężarem.....

Musiałam to wyrzucić z siebie,ponieważ dławiło mnie od kilku dni. Najgorsze dla mnie jest oczekiwanie na wydarzenia. Kiedy już się staną, nawet te złe budzą we mnie wolę dalszego życia i działania.

Już wszystko jest jasne, jak było z resztą do przewidzenia....

Sprawiedliwości możemy szukać tylko w niebie...

Tydzień upłynął mi nie tylko na śledzeniu wydarzeń politycznych, byłam w Bibliotece, wciągnęły mnie książki, trochę ćwiczyłam pilatesy, podziwiałam ostatnie kwiaty w ogrodach,

 

Wczoraj byłam w Filharmonii, dzisiaj wybieram się na Dni Wileńskie na Placu Węglowym, Muzeum Solidarności jest otwarte do zwiedzania, pogoda cudowna, ciepło i morze też wzywa.....

Zajmę się tym na co mam wpływ, ZAJMĘ SIĘ TYM NA CO MAM WPŁYW!!!

Zrobię zdjęcia, podzielę się nimi z Wami, zwiedzę Muzeum, pójdę na spacery, wrócę do Diety i pomaluję paznokcie...:)

3 września 2014 , Komentarze (24)

Kilka lat temu, gdy nie było jeszcze bezpośredniego połączenia Gdańsk- Śląsk, jeździłam metodą łataną kolej-metro-autobus przez Warszawę. 

Zdarzyło się,  że z powodu awarii przy budowie drugiej linii metra, zalany został tunel wzdłuż Wisły i autobus zrobił mi niespodziankę....Planowałam po wyjściu z autobusu przerwać podróż na kilka godzin i zobaczyć jak wtedy wyglądały Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście.... 

Los jednak czasami spełnia nasze życzenie w bardzo niespotykany sposób i oto udało mi się zrobić zdjęcia z okien Polskiego BUSA na ulicach, na których nigdy przedtem ani potem już nim nie jechałam i nie mogłam tego widzieć. 

Te zdjęcia to Prezent dla Mayan - Ewy z Warszawy, naszej "Ani z Zielonego Wzgórza".....

Przy okazji też dla chętnych do odwiedzenia stolicy....


1 września 2014 , Komentarze (33)

Dzisiaj są Urodziny Mojej Kochanej Cioci Halinki, młodszej siostry Mamy. W naszej Rodzinie obchodzi się głównie imieniny, Dzień Patrona, którego dano nam na Chrzcie, drugie imię jest zwykle imieniem Patrona z dnia Urodzin albo starszego członka rodziny. Stąd moje Małgorzata dane na chrzcie i Antonina z dnia urodzin i po Dziadku mojej Mamy. Stąd też i moja tegoroczna pielgrzymka do św. Antoniego w Padwie i św.Rity czyli Małgorzaty w Cascia we Włoszech połączona z Kanonizacją Biskupa Karola Wojtyły, który Bierzmował mnie 50 lat temu w 1964 roku w Andrychowie.

Mieszkając jednak przez 40 lat przez studia i pracę na Śląsku,przywykłam, że obchodzi się tam  bardzo uroczyście  Geburstag , zwłaszcza  Abrahama tj.50 Urodziny Mężczyzn,co zrozumiałe w tej okolicy, bo zwykle rzadko który hajer (górnik dołowy) dożywał tego wieku. Przez wiele lat myślałam, że okropnie jest obchodzić Urodziny w Dniu Wybuchu wojny, gdy Ciocia uświadomiła mi, że to wojna podle wybuchła na jej 2-gie urodziny, co jest chyba jeszcze okropniejsze. A Lwów nasze miasto rodzinne po Pakcie Ribentrop - Mołotow przechodziło z naszych rąk w ręce rosyjskie i z rosyjskich w ręce niemieckie w 1939r, by w czerwcu 1941 przejść znów w ręce rosyjskie, teraz ukraińskie i by nigdy nie wrócić już do polskich...Cała nasza rodzina zostawiając wszystko, ratując życie jak ptaki  rozpierzchła się po całej Polsce szukając bezpiecznego gniazda. Wszędzie zastaliśmy zakorzenione rodziny jak drzewa albo krzaki i mam  nadzieję, że gdy już moje prochy spoczną obok Wujków, Ciotek i Rodziców tu w Gdańsku moje dzieci nie będą miały problemu z odpowiedzią na żenujące mnie całe życie pytanie krzaków; a właściwie to skąd pochodzicie?....

Dlaczego piszę o tym tutaj. jestem przecież świadoma co to za strona  i czemu jest poświęcona.

Piszę, to co piszę, z pełną premedytacją aby swoje PROBLEMY z nieposłusznym ciałem, zawodzącą nas często psychiką postawić we właściwych proporcjach do rzeczywistych problemów, które w tej chwili  maja miliony ludzi na świecie i dzisiejszy dzień w połączeniu z wczorajszym rocznicowym jest najlepszą okazją aby o tym POMYŚLEĆ.

Chcę pokazać mały nie rzucający się specjalnie Kościółek widoczny z Dworca w Gdańsku, znanego milionom Polaków i milionom turystów z całego świata, którzy na pewno nie byli w tym kościółku, ponieważ nie jest on na drodze deptaków Przewodników...

Tak wygląda dzisiaj ale kiedyś wyglądał inaczej do 1945 roku ..

Św. Józef, Patron Rodzin...

Myślę, że warto o tym pamiętać w chwilach gdy przybędzie nam kilkadziesiąt gram naszego ciała, albo nie chce w wymyslonymi nierealnym czasie ubyć 20kg....

Wybaczcie, że dzisiaj nie jestem w stanie świergotać o ptaszkach, kwiatkach, seksie i ciasteczkach, zwłaszcza gdy przy naszych granicach powtarza się historia a interesy......jak i wtedy chciwość, żądze, władza, biznes nadal biorą górę...

31 sierpnia 2014 , Komentarze (30)

Wczoraj odważyłam się wejść w nieznane mi wcześniej środowisko ludzi aktywnych z Trójmiasta. Po przeprowadzce i śmierci Mamy brakowało mi szczególnie kompanów do  wędrówek. 

Chodzenie samotnie jest wspaniałe w miejscach bezpiecznych. Chodzenie jednak po lesie samej nie jest zbytnio rozsądne, mimo posiadanej  komórki. Może przecież zdarzyć się osłabienie,  zwichnięcie kostki, zwykłe zgubienie się albo spotkanie z dzikiem....Na dwóch nogach też...:D

Marzy mi się zwiedzanie ponowne miejsc takich jak Łeba, Ustka, Słupsk, Malbork, Frombork, Jantar, Toruń itp itd.....

Pomyślałam, że muszę znaleźć tutaj znajomych, może i przyjaciół, z którymi będę mogła spędzać wolny czas.... Dzieci i przyjaciele pozostali 600km ode mnie i trudno z nimi wędrować tutaj...

Mówią chcesz? To masz!:D

I tak  też  się stało. Odpowiedziałam na propozycję Ewy i spotkałam się z Iwonką, zresztą dzisiaj  mamy kolejne spotkanie..

Drugi krok, zobaczyłam ogłoszenie o wycieczce i zgłosiłam się..

Wycieczka była wspaniała, praktycznie bez kosztowa. Wspaniały Przewodnik był za Bóg Zapłać. Bilet na autobus i tak  mam miesięczny a 44zł. Przyznacie, że jak na prywatną taksówkę to za darmo....

Gość był niemożliwy, elokwentny, inteligentny, zabawny, kompetentny, z wykształcenia  Ornitolog, a do tego pasjonat, badacz i z tych postawnych, zarośniętych dawnych mężczyzn, których uważam za wartych spojrzenia.

Tak, że oko cieszyła nie tylko zieleń ale i mundur....:D

Przeszłam 5km bez jakieś tragedii, było mnóstwo postojów na wykłady Przewodnika, było wchodzenie na wieże widokowe, była luneta, głosy ludzkie, rozmowy, słuchaliśmy śpiewu ptaków, zapach lasu i mnóstwo  ciekawych informacji. Mogę śmiało polecić taką wycieczkę. Przewodnik kosztuje 200 do 250 zł za grupę, ale jest wart swojej ceny. Grupy mogą liczyć np 25 osób. Najlepiej wybrać się od połowy maja do połowy czerwca, czas lęgów, czarów, śpiewów albo od połowy września do połowy października, czas przelotów ptaków ze wschodu i północy, bo wtedy są ich setki.....

Zamówiłam sobie już album PTAKI.... rośnie  we mnie dusza ornitologa...

Kilka zdjęć, może trochę monotonnych, bo zieleń  jest zielona przede wszystkim....

Ale bardzo relaksująca...:D

Następną randkę mam 13-tego w Oliwie... Machano do mnie ręką z odjeżdżającego autobusu.... To takie przyjemne:)

...

Moczyć nóg w morzu przez częściowo zalaną groblę  z powodu tzw. cofki już nie poszłyśmy z namówiona przeze mnie sasiadką. W  domu czekała jej leżąca od paru lat ciocia.....Ale mimo dość pochmurnego dnia  było SŁONECZNIE....Pójdziemy z sąsiadką na pewno jeszcze nie jeden raz.....

30 sierpnia 2014 , Komentarze (24)

:D

Jestem!

:D

Dzięki wszystkim za serdeczne życzenia! Rozpiera mnie radość i energia! Jestem umówiona na następne eskapady! Relacja rano, teraz obowiązki wzywają i wiele komentarzy, na które grzeczność wymaga odpowiedzi!

Na otarcie łez troszkę fotek z minionego spaceru..... Uliczka Mariacka.....i wnętrze Bazyliki Mariackiej

Ta starsza Para,to tak dla pokazania ogromu tego wnętrza......

30 sierpnia 2014 , Komentarze (11)

Jestem szybka jak wicher!? Pewnie tak :D, bo wystarczyło  zaledwie 11 miesięcy aby opuścić bezpieczny kokon swojego mieszkania i wyjść na spotkanie grupie zorganizowanych  mi nie znajomych osób....

W takim razie , 

A hoj Przygodo! 

Jak mawiał Dziadek Poszepczyński:D

29 sierpnia 2014 , Komentarze (6)

Po okrążeniu ronda zorientowałam się, że udając się na wschód i spadając w dół Jaśkową Doliną dotrę do Wrzeszcza, droga na zachód przez lasy i pola wywiedzie mnie na lotnisko. Drogę na północ porzuciłam aby za szybko nie rozwikłać zagadki Leśnej Góry. 

Wróciłam więc na południe, kierunek dom. Wysiadłam z całym tłumem osób pod najstarszym po Auchanie jeszcze poza miastem, Centrum Handlowym Carrefeur zbudowany już w zasięgu tramwaju....Wszyscy pasażerowie udali się na polowanie, ja poszłam obok. Droga niemiłosiernie rozgrzebana, dwa pasy linii tramwajowej leżą już na świeżych cementowych belkach i grubym kamieniu tłuczonym. Zastanawiałam się jak tramwaj będzie wspinał się na tę górę po tych szynach, zwłaszcza w czas lodu, deszczu ze śniegiem i minus 1 stopień. Sprawdzimy to w inny czas. 

Obeszłam szerokim łukiem Centrum a na niebie pojawiła się ciemna chmura nad tą Świątynią Konsumpcjonizmu.

Udałam się w najbardziej pustą ulicę z chodnikiem tylko z jednej strony, droga leciutko wspinała się pod górkę prosto do nieba. W połowie okazało się, że jednak nie do nieba tylko do innych siedzib ludzkich. Przez moment wydawało się nawet, że dotrę do Gdańskiej Wieży Eiffla. Dotarłam do szklanych domów, nazywanych Parkiem, chyba od tych setek  aut parkowanych wkoło. W końcu w  takt grającej  mi w głowie Kołysance Szumana, lekko tanecznym krokiem dotarłam do ulicy małych domków z ogródkami nad doliną i z widokiem olbrzymich domów na przeciwległym stoku.

Skusiła mnie ulica z pokiereszowanymi świerkami, niespodziewanie uliczka zakończyła się kameralnym  osiedlem z lat sześćdziesiątych. Kilku bloków ukrytych w zieleni, jedne balkony z kwiatami inne z kratami, osiedlowe brukowane uliczki, brak ludzi, na placu zabaw bardzo ładnym słownie jedno  dziecko z babcią, dwa kioski z podstawowymi produktami i dziwny znak z przekreślonym dzieckiem. Ponieważ nie jestem  dzieckiem, weszłam na teren za znakiem. Tam była wysoka skarpa porośnięta chaszczami nad dwupasmówką...Szukałam wyjścia krążąc wśród drzew i znalazłam kolejne schody....Poszłam jednak dziką ścieżką wśród suchych traw w górę....Głogi, głogi, dzikie róże i jeżyny....Ale opłacało się. Panorama Gdańska z widoczną wieżą Kościoła Mariackiego, starówka, widoczne wielkie koło widokowe, bliżej osiedle na Suchaninie, Kościół św. Franciszka i olbrzymie bloki ulicy Szarej, w dole moje schody i ul. Kartuska a nad nią widok na Cmentarz i Chełm....

Szczytowałam!!!

Wróciłam na schody w ich ostatniej części, spotkałam rowerzystę z rowerem na ramieniu. Zrobił mi zdjęcia, jak powiedział w krzakach. Potem dzielnie zrezygnowałam z tramwaju i dodałam sobie kilka przystanków, kupiłam jogurt, chleb z samych ziaren i banany.... Resztę wiecie....

28 sierpnia 2014 , Komentarze (29)

Najbardziej oczywiście winna jest dzisiaj Gilda i jej wpis o spacerze w deszczu, potem słońca za oknem a i bez winy nie jest mój zapis na sobotnią wycieczkę z Klubem Kultury Dawnej Arche....

Pisałam, że wraz z mężem całe lata chodziliśmy na niedzielne wycieczki Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Chodziły z nami też dzieci tzw,Pierwszego rzutu. Ja nosiłam Agatkę na nosidełkach a mąż plecak z ubraniami, pelerynami, jedzeniem dla całej famili, wodę i pilnował szybkiej jak wicher i ruchliwej jak żywe srebro, czyli rtęć Ani.  

To były dawne czasy a stan wojenny zabił te możliwości, wprowadził przepustki, zielone ludziki po lasach i pośrednio przyczynił się do powolnego rozpadu kiedyś szczęśliwego małżeństwa.

Telewizor, nuda,  telewizor, pilot, 64 kanały,  telewizor nuda.. Ja praca, dzieci, dom, pranie, sprzątanie, naprawdę trudne zaprowiantowanie, kolejki.... Mąż telewizor.......

Do wycieczek, po przełamaniu "wstydu" i zagrożenia o pytania wścipskich co z naszym małżeństwem, wznowiłam ten wspaniały zwyczaj chodzenia na niedzielne wypady w góry z miłośnikami Politechniki....

Jednak teraz jestem tutaj. Brat i bratanek są przeważnie w morzu, ich kobiety prowadzą domy, pracują i wychowują dzieci i nie w głowach im jeszcze męka na pieszej wycieczce.

Ale LOS postawił mi na drodze małą karteczkę z informacją, że taki kkd arche jest i organizuje wycieczkę po wyspie Sobieszowskiej, gdzie będziemy latać za ptakami..... Tak przynajmniej zrozumiałam i ... że mam przelecieć drobne 6km..w 2godziny

Cóż było robić Gaweł ani pisnął ubrał galoty, wziął kijki, do przodu pocisnął....

Postanowiłam iść na tak zwany LOS. Tak chodzę na Mszę.Który tramwaj przyjedzie ten mnie ma a w którym kościele jeszcze nie zaczęli Mszy też mnie mają....

Przyjechał tramwaj do Oliwy. OK, Jedziemy robić zdjęcia jesiennym kwiatkom albo raczej owocom....Ale to godzina jazdy,  więc mnie zaswędziała pupa i wysiadłam, na przystanku, na którym już sto razy chciałam wysiąść. AKADEMIA MEDYCZNA.  Zejście tunelem z graffiti. Chwała Bogu jednego Artysty....Piękny park,  stare drzewa, brzozy, dęby, klony, świerki,  kasztany, ławki.... 

Trzeba wybrać się  tam, gdy sypnie kolorami jesień. Zapamiętałam!!!:D

Na pierwszym budynku tablica pamiątkowa i zaczęło się bardzo poważnie, potem Kościółek do mojej kolekcji zdjęć "65 Kościołów Trójmiasta na 65 moje urodziny". Kościółek Palotynów, nowy, mały a w kaplicy adoracji ludzie modlący się o zdrowie w cieniu Oddziału Onkologii. Pomodliłam się za tych z tablicy.  Poszłam dalej, Rektorat, Kliniki, wille, piękne miejsce. 

Potem autobus miał napisane Leśna Góra, mały taki, raczej mikrobus większy i wciągnął mnie obok szpitala zakaźnego urokliwymi ulicami Szumana, Szuberta...na szczyt Moreny, potem  w dół obok budowanych torowisk nowych  linii i przystanków linii kolejowej dla pociągu na lotnisko....

Wysiadłam po kilku przystankach na wspaniałym rondzie z 4-rech stron otoczonym  zielonymi wzgórzami, dalekimi widokami nieba, przystanek Ogrodowa,może Parkowa..

Pokusiło mnie aby wrócić do muzyki Szuberta, Szumana...ale o  tym jutro.... ..

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.