Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lubię jazdę na rowerze, szydełkowanie dobrą książkę. Do odchudzania skłoniła mnie...po prostu moja waga i chęć zmiany siebie oczywiście dla siebie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 552
Komentarzy: 121
Założony: 3 marca 2020
Ostatni wpis: 2 stycznia 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
arrosa1

kobieta, 41 lat, Kielce

165 cm, 119.40 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

9 grudnia 2023 , Skomentuj

Te cztery dni obfitowały w porządki przedświąteczne, okna pomyte więc można brać się za generalne porządki które od razu zaznaczę lubię i robię nie pod święta nie pod gości tylko dla siebie. U mnie taka generalka jest co drugi miesiąc i przy okazji odgracam dom z zbędnych przedmiotów, które przy dzieciach gromadzą się w zastraszającym tempie.

Dietetycznie było nieźle choć może nie tak 100 procentowo a ta okropna szklana stoi w miejscu jak zaklęta. Złości mnie to, ponieważ w tym tygodniu miałam sporo ruchu i też spacerowałam praktycznie codziennie. Od początku miesiąca przeszłam już 27,58 km co uważam, ze jest całkiem fajnym wynikiem, A tu na wadze zero wyniku.

Od rana robię poranek beauty, maska już z twarzy zmyta i czeka jeszcze ta na włosach jednak lubię ją dłużej potrzymać żeby włosy się pięknie nawilżyły. Kto nosi na głowie blond ten wie jaki wysiłek trzeba włożyć w nawilżanie włosów żeby nie wyglądały jak siano.

Wstałam rano z takim uczuciem ciężkości w klatce piersiowej, jakbym nie mogła złapać tchu i tępym bólem głowy który u mnie jest wynikiem ostatniego stresu. Zwykle jak coś bądź ktoś mnie zdenerwuje trzymam to w sobie i objawia się tępym bólem głowy który już umiem rozpoznać. Najwyraźniej mam ostatnio dużo stresujących momentów w życiu skoro doszło to uczucie w klatce. Nie powiem z początku się wystraszyłam, ale teraz przeanalizowałam sygnały z tego tygodnia plus wczorajsze zirytowanie na miarę w moim przypadku skalę światową i efekt z samego rana murowany.

Myślę, ze stres jest potęgowany również przez brak wsparcia w odchudzaniu przez męża czytaj. twierdzi że nie mam się z czego odchudzać i choć to miłe bo przecież gdyby mi narzucał odchudzanie to chyba by wojna była. Niemniej jednak nieustannie kupuje słodycze i choć rozumiem, że przez to że to ja się odchudzam a on nie musi bo naprawdę nie musi jest mi trudniej. To wszystko leży na moich oczach i trenuje moją silną wolę. A dwa żeby poćwiczyć czy pospacerować, to muszę po nocy jak dzieci śpią albo z nimi i to zazwyczaj nie jest problemem ale czasem dopada mnie taka myśl, że mnie to okropnie frustruje co się przekłada na przerywanie odchudzanie wielkokrotne. No bo przecież walczę cały czas a efekty są jakie są.

Trochę dziś żali wylałam, ale jednak było mi to potrzebne i od razu mi lżej na sercu...Zmykam szybciutko zmyć maskę z włosów zrobić makijaż...a co w weekend dla poprawy humoru też można i zaczynam dzień. 
Udanego weekendu moi drodzy.

5 grudnia 2023 , Komentarze (4)

Chyba jednak wrócę do pisania cotygodniowego, ponieważ zabiera mi to zbyt wiele czasu który mogłabym przeznaczyć na inne sprawy. 

W skrócie w niedziele poranny spacer z synem w zaspach po kolana, oj ciężko było mimo że tylko 3,5 km pokonaliśmy a później jeszcze godzinka sanek i kulig który wyszedł bardzo spontanicznie. Dietetycznie też było w porządku i nawet nie skusiłam się na szarlotkę którą pod gości upiekłam.

Wczoraj prawie 6 km w 7 stopniowym mrozie, oj było zimno a ja ubrałam się fatalnie i wróciłam jak kosteczka lodu. Dietę także trzymałam, jedynie co zamiast przekąski zrobiłam sobie skyrnik z erytrytolem i jestem w szoku jaki ma fajny smak.

Mam nadzieję, ze piątkowy pomiar pokaże że się ruszam inaczej chyba się zirytuję. Dziś także za moment idę przemierzać swoje km z kijkami a później dalszy ciąg porządków, gdyż wczoraj zaczęłam już myć okna żeby zrobić porządki świąteczne wcześniej.

Mój cel na ten miesiąc to pokonanie z kijami 70 km.

2 grudnia 2023 , Komentarze (4)

Dziś kolejny dzień z sankami...oj było ciężko od wczoraj pada śnieg i są zaspy po kolana. Nawet na drodze z 7 cm śniegu nie schodzi i dobrze, że czasem samochód przejedzie i utoruje drogę. Ciągnęłam tę nogę jedną za drugą a śnieg zacinał w twarz śniegiem a pod górę to już w ogóle był dramat ale obiecałam sobie, że każdego dnia będę minimum godzinę spacerować czy to z sankami czy z kijkami bądź na orbitreku w razie kompletnego kryzysu pogodowego więc nie było przeproś. Zresztą dzieciaki też ciągną żeby pojeździć i przyznam szczerze, że też jestem za tym, żeby korzystać dopóki są zdrowi i dopóki w ogóle jest śnieg.

Dziś było bardzo zdrowo jeśli chodzi o posiłki:

  • Kanapeczki z ogórkiem i kurczakiem;
  • Zupa z wczoraj bo przecież szkoda wyrzucać
  • jabłko
  • kolacja jeszcze przede mną ale zapewne zjem kanapki z serem żółtym i pomidorem.

Na chwilę obecną raczę się zimową herbatą i odmrażam kończyny po tym spacerku.

1 grudnia 2023 , Skomentuj

Dziś 1 grudnia więc już niedługo koniec roku. Czyli ostatni moment na zmiany w 2023. Dzień była bardzo owocny i w sumie bardzo pracowity. Zimno nie odpuszcza ale niestety pokrywa śnieżna stopniał wczorajszego dnia i nici dzisiaj z saneczek z młodym...trudno musi nam wystarczyć spacer na chwilę obecną. Jeszcze trochę czasu do wieczora więc może wybiorę się na kije, gdyż wczoraj nie miałam możliwości ani poćwiczyć ani pospacerować z uwagi na natłok zajęć...Udało się zrobiłam dzisiaj 7,2 km w czasie 1,24 h. 

Dzisiejsze menu było dalekie od dietetycznego, ale musiałam zrobić porządki w lodówce, a ponieważ nie lubię jak coś się marni zaszalałam dzisiaj w kuchni.

Na śniadanie była pasta rybna, później ugotowałam dwie zupy ( żurek z białą kiełbasą i grochówkę) więc na obiad wciągnęłam żurek a później zrobiłam jeszcze pizzę z pieczarkami  dla rodzinki ale ja zaspokoiłam swój ból tostami z pieczarkami i serem z przepisu Vitalii. Przede mną jeszcze kolacja, ale nie wiem czy po prostu nie zjem talerza zupy. A do kawki dziś wyjątkowo zjadłam paseczek czekolady.

30 listopada 2023 , Skomentuj

Czytając pewien pamiętnik na Vitalii uderzyło mnie jedno zdanie a mianowicie

„Nie zrobisz na emeryturze tego, czego nie zdążysz zrobić przez całe życie”.

Fakt, ze do emerytury mi jeszcze daleko ale ileż w tym prawdy Czy nie czekamy z odchudzaniem na odpowiednią chwilę, na odpowiednie ułożenie księżyca, słońca czy jeszcze innych elementów. Zacznę jak będę miała więcej czasu, pieniędzy czy jak dzieci dorosną. Całe życie tak odkładam swoją dietę, swoje dbanie o zdrowie bo przecież dzieci ważniejsze, w domu się samo nie posprząta a ja lubię mieć wszystko jak spod igły. Że nie ta pora roku bo za zimno bo za gorąco. 

Zacznę ćwiczyć jak...i tu znowu można dopisać wiele wymówek. Jednak prawda jest taka, że tego właściwego momentu, idealnego poniedziałku najlepiej jeszcze w nowym roku nigdy nie będzie. Albo się zaczyna i trwa albo szuka wymówek. 

Dlaczego sabotujemy swoje szczęście? Swoje marzenia? Przecież powinniśmy być dla siebie najlepsi z najlepszych bo przecież kochamy samych siebie. A może właśnie nie, bo skoro robimy sobie krzywdę w postaci wpychania kolejnego beznadziejnego produktu z E, czy innymi tłuszczami trans do swojego organizmu pokazujemy mu, że jest nieważny i nieistotny. Dlaczego gdy masz dzieci dbasz o nie, dajesz wszystko co najzdrowsze i najlepsze i trzymasz się tego, bo przecież ono jest najważniejsze i jego wybory późniejsze mają początek właśnie w swoim dzieciństwie i dokonują wyborów determinowanych wyborami które wyniosą z domu rodzinnego. 

Dlaczego właśnie nie zadbam o siebie tak jak o swoje dzieci...Przecież ja też jestem ważna i moje zdrowie jest u mnie wysoko na liście priorytetów a przysłowiowe zrobię na emeryturze nie spełni się nigdy bo przecież jeśli już teraz nie zadbam o siebie to :

  • po pierwsze mogę jej nie dożyć;
  • po drugie może mi na to zdrowie nie pozwolić;
  • po trzecie zawsze będzie ktoś ważniejszy w moim mniemaniu ode mnie;
  • po czwarte jeśli dziś osiądę na laurach czy będzie mi się chciało w wieku 60 kilku lat coś zmieniać – nie sądzę.

Kończąc moją dygresję dziś znów planuje saneczki z synem i może jeszcze dodatkowo zrobię trasę z kijami bo mięśnie przestały po wczorajszym rozruchu tak boleć.



29 listopada 2023 , Komentarze (2)

Ja już w trakcie popołudniowej zimowej herbatki, jednak bez miodu ponieważ walczę z cukrem w każdej postaci więc nie ma sensu dosładzać jeśli smakuje mi bez niego. Wróciliśmy z ponad godzinnych sanek z młodym podczas których pokonałam ponad 5,5 km jednak to była wędrówka po górach i pagórach w związku z czym straciłam trochę kalorii.

Dzisiejsze menu:

  • Jajka z z sosem na bazie jogurtu z pieczywem;
  • Ziemniaki z gulaszem wieprzowym;
  • Płatki kukurydziane z bananem i mlekiem - nieplanowane ale naszła mnie ochota;

Na chwilę obecną to tyle, może jeszcze zjem jakieś jabłko wieczorem i kanapeczkę z wędliną, sałatą i ogórkiem żeby nie obudzić się w nocy z małym głodem który nie pozwoli mi spać.

28 listopada 2023 , Skomentuj

Dzisiejszy poranek był bardzo aktywny, zaraz po porannej kawce wyruszyłam na podbój okolicznych pól i ścieżek. Dziś był godzinny spacer z kijami, tak aby oprócz nóg pracowały także ręce. Oczywiście, ze można nimi machać bez kijów, ale miejscami się przydawały gdy wpadałam w zaspę śnieżną czy kałużę która pod naporem mojej masy ciała pękała pozostawiając mokry ślad na moim obuwiu. Czas też zmienić butki na takie wojaże gdyż moje ukochane adidasy biegowe nie sprawdzają się już tak dobrze jak wcześniej...czyli po prostu po kilku takich mini zaspach i kałużach zwyczajnie w świecie zamokły.

Wróciłam głodna ale szczęśliwa i tak na śniadanie wpadła zielona szakszuka ze szpinakiem z Vitalii wzbogacona moją ukochaną fasolką w pomidorach. Ale nie myślcie, ze to koniec moich przygód z ruchem na dzisiaj...co to to nie. Korzystając z pięknej zimowej aury zabawiłam się w konia pociągowego dla mojego synka i poszliśmy na 40 minutowe sanki. Oj i nie wiem co było cięższe te kije samotne czy raczej te sanki z synem. Krokomierz jednak wskazał, że więcej kalorii spaliłam właśnie podczas tych 40 minut sanek. Ale nie ma się co dziwić spacer był w szybkim aczkolwiek rozsądnym tempie a sanki to chyba na podstawie mojego tętna cardio było.  Bieg pod górę z 20 kilowym balastem sanek i synka zdziałął cuda i tak oto spaliłam trochę kalorii więc mogłam się uraczyć barszczykiem czerwonym z uszkami. Na obiad wpadło więc danie własne oczywiście odpowiednio zważone i policzone w kaloryczności jaką miał mieć obiad. 

Jednak taka porcja świeżego powietrza bądź niewypita kawa południowa spowodowała u mnie senność i już po ogarnięciu kuchni położyłam się na 15 minut drzemki. 

Teraz jeszcze przebieżka z psiakami i wieczorem uraczę się naleśnikami a'la czarny las z przepisu z coocidoo. Przekąski dziś nie ma a właściwie znajduje się w bilansie posiłków obiadowo kolacyjnych, gdyż po prostu nie miałabym jej nawet jak wcisnąć w grafik a kalorie muszą się zgadzać. Dziś około 1900 wpadło, jednak ruch spowodował że straciłam blisko 500 kcal więc nie jest tak źle.

27 listopada 2023 , Komentarze (3)

Taką formułę odliczania do końca 2023 roku sobie wymyśliłam w swojej bujnej wyobraźni podczas których chciałabym w miarę regularnie dodawać plan spożywanych przeze mnie posiłków. Oczywiście kaloryczność to 1800 kalorii, tak plus minus 50. Do końca roku też spróbuję osiągnąć możliwie jak najlepszy wynik w postaci spadku wagi. Jeśli chodzi o dietę to dla odmiany będę się posiłkowała Vitalią i to jest główne źródło moich posiłków, cookidoo gdyż wersje kaloryczne są tam po prostu wyliczone i nie brakuje tam fajnych przepisów, Diet na wynos które ostatnio zakupiłam od dietetyk Adamskiej i oczywiście wyliczeniami Yazio jeśli czegoś nie ma a mam na to ochotę. Może nawet kogoś zainspiruję. No to co...3,2,1 i zaczynamy. 

Dzisiejsze menu:

  • Kanapki z awokado, szynka i serem (moje ulubione) - 431 kcal
  • Śniadanie jak deser (spróbuję po raz pierwszy ale może okazać się sztosem) - 370 kcal
  • Pomidorowa (pół porcji) - 184 kcal; Pulpety z indyka w sosie koperkowym - 326 kcal; ziemniaki - 131 kcal
  • Kanapki z wędzonym łososiem, twarogiem i rzodkiewką - 371 kcal

Celowo zaznaczyłam wszystko w 4 kolorach. Najwięcej posiłków to kolor niebieski czyli Vitalia, doktor Adamska w kolorze zieleni a cookidoo w pomarańczowym, natomiast ten dziwny ostatni to już yazio.

Po przeliczeniu wychodzi mi 1830 kcal

Wieczorem zaliczyłam 1,5 godzinny spacer po drogach zarówno asfaltowych jak i polnych. Cudownie jest spacerować w blasku księżyca z dala od cywilizacji. W promieniu 4 km nie ma żadnych domów i rozpościerają się wstęgi pól poprzedzielane miedzą. śnieg je delikatnie przyprószył dzięki czemu było nie dość że biało naokoło to dodatkowo bardzo jasno z uwagi na pełnię. Pospacerowałam, pooddychałam rześkim mroźnym powietrzem i zmarznięta wróciłam do domu na pyszną kolację.

14 listopada 2023 , Komentarze (3)

Dziś ogarnął mnie bezbrzeżny smutek, a to za sprawą wczorajszego spięcia które miałam z moim mężem. Jednak człowiek nigdy nie jest pewny drugiego człowieka nawet po 22 latach znajomości i prawie 17 latach małżeństwa i wspólnego mieszkania. Ciche dni trwają i tyle w temacie bo jednak to nie jest miejsce na wynurzenia o prywatnych niesnaskach.

Wczoraj zrobiłam super trening po którym czułam się po prostu wyczerpana fizycznie, ale było mi to potrzebne żeby uwolnić negatywne emocje. Boli mnie dziś chyba każdy centymetr ciała, ale ten ból jest taki przyjemny ponieważ wiem że jest wynikiem mojej pracy nad swoim ciałem i zaowocuje w przyszłości.

U mnie znowu pada za oknem chociaż mam nadzieję, że wypogodzi się trochę abym mogła zrobić trochę porządków w ogrodzie. W zeszłym tygodniu przycięłam jeszcze część roślin a właściwie róż i jeszcze czeka na mnie mnóstwo pracy przy dalszym cięciu i przy okazji zbieraniu tego wszystkiego do kompostownika. Miałam już nie kosić traw a tu po tych deszczach i dalszym ociepleniu niestety ale chyba jeszcze będę musiała to zrobić raz jeszcze. Niezliczona ilość liści czeka na mnie na trawnikach w ogrodzie i sadach abym je zgrabiła i jabłka w sadzie które muszę pozrywać z drzew. Dużo jak na jedną osobę, gdyż to jest właściwie moja działka, jednak dla mnie to jest ogromna przyjemność choć komuś może się wydawać to śmieszne. Ja widzę w tym przyjemność i dużo ruchu i spalonych kalorii i takiego zmęczenia fizycznego które po prostu lubię...wiem dziwna jestem jednak w tym chłodnym okresie mam tak mało ruchu, że nawet praca fizyczna przynosi mi radość.

W temacie diety ograniczyłam mocno spożycie słodkiego chociaż nadal mam z tym trudności i pojawiają się wpadki w tym temacie, jednak staram się jeść w miarę rozsądnie chociaż nie na taki poziomie na jakim bym po prostu chciała. Moja waga osiągnęła stagnację co mnie bardzo irytuje i zaczynam się zastanawiać, czy zamieniając niektóre posiłki od dietetyka na swoje własne nie robię błędu w liczeniu ich kaloryczności. Nie mogę zmobilizować się do gotowania sobie oddzielnych obiadów i to one są najczęściej przeze mnie podmienianym posiłkiem, który w pośpiechu wkładam na talerz na tzw oko i chyba mnie to gubi. Spróbuję wrócić do 100 procentowego trzymania czystej michy i zobaczymy czy waga ruszy w dół.

8 listopada 2023 , Komentarze (2)

Pogoda na zewnątrz raz jest wspaniała, ciepła i słoneczna dosłownie od samego rana po czym następuje ten dzień kiedy leje z nieba i nie chce przestać. Nawet słońce nie przebija się zza tych szaro - burych chmur. Nie lubię tych dni ponieważ wiadomo, ze z moim małym dzieciaczkiem już nie wyjdziemy pobiegać dłużej i pospacerować na zewnątrz a bardzo mi tego brakuje. 

W ogrodzie jeszcze mnóstwo porządków do wykonania przed zimą a i w sadzie jeszcze nie przeprowadziłam jeszcze zbiorów a zima za pasem. Jedyne co udało mi się zrobić to częściowo a właściwie w 90 procentach pokosić mam nadzieję po raz ostatni trawy...chyba że aura się zmieni i sezon mi się wydłuży :(

Przede mną jeszcze zbiory jabłek ,porządki na klombach tak aby usunąć już niektóre rośliny i przyciąć te które faktycznie mogę aby nie przemarzły a nie przeszkadzały zimą. Część jak hortensje i tak zostawiam z uwagi na ich dekoracyjne kwiatostany nawet w formie suchej. Poza tym mam wrażenie że jednak jeszcze coś za tym oknem jest. Oprócz tego będę walczyła z liśćmi spadającymi z drzew owocowych i ozdobnych ale to już walka na najbliższe dwa miesiące. Kwiaty w donicach nadal pięknie kwitną więc to też odwlekam w czasie, gdyż mogę jeszcze cieszyć nimi oko. Czeka na mnie jeszcze mój ogród warzywny, ale to to już chyba zrobię z małą pomocą męża. Co prawda część roślin mogę usunąć sama, jednak już do złożenia tunelu na pomidory i ogórki będę potrzebowała pomocy. Może to śmieszne ale lubię wykonywać te wszystkie prace porządkowe i sprawiają mi ogromną radość przy czym mam dodatkową porcję ruchu.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.