Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lubię jazdę na rowerze, szydełkowanie dobrą książkę. Do odchudzania skłoniła mnie...po prostu moja waga i chęć zmiany siebie oczywiście dla siebie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8141
Komentarzy: 115
Założony: 3 marca 2020
Ostatni wpis: 1 lipca 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
arrosa1

kobieta, 41 lat, Kielce

165 cm, 112.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 marca 2024 , Skomentuj

Już marzec, wczoraj wybrałam się na kolejną rowerową wycieczkę. Było tylko trochę ponad 14 km, ale docelowym miejscem było grodzisko i jego zwiedzanie. Więc pochodziłam sobie trochę po górkach i pagórkach. Było stromo i chyba odkryłam w sobie jakiś lęk związany z wysokością i strach przed spadnięciem w przepaść. Pochodziliśmy pozwiedzaliśmy i było bardzo miło.

W tym miesiącu muszę opanować picie wystarczającej ilości wody. To straszne ale notuję każdą wypitą szklankę.  Zaczynam też ważenie posiłków i wklepywanie ich w aplikację...zdziwił mnie fakt, ze każda inaczej liczy i nawet Vitalia podaje inne wartości kaloryczne niż apki. Ciężko się w tym połapać i czymś sugerować bo jednak w niektórych przypadkach rozbieżności są spore.

Zwiększam liczbę dzienną kroków, będę też kontynuować niedzielne wycieczki rowerowe. Na takie wczesno poranne jest dla mnie jeszcze za zimno, a właściwie dla mojego gardła. Będę tez liczyć treningi wykonane przeze mnie aby było ich więcej niż w zeszłym miesiącu.

Spróbuję 4 kg zrzucić do świat...Byle do przodu

4 marca 2024 , Skomentuj

Mamy już marzec więc czas na krótkie podsumowanie lutego. Ciężko jednoznacznie stwierdzić jaki był, jednak za cały miesiąc tak naprawdę nic nie schudłam. Mimo, ze starałam się i w miarę pilnowałam, przez tydzień nawet sumiennie wszystko notowałam i przygotowywałam posiłki na cały dzień z samego rana a efektu nijakiego nie osiągnęłam. 

Z plusów tego miesiąca to rozpoczęcie sezonu rowerowego co przypłaciłam chorobą ale trudno, zdarza się. Zrobiłam 4 z 10 zaplanowanych treningów więc też do końca nie jestem z siebie zadowolona. Jednak sam fakt, ze waga stoi w miejscu jest co najmniej dziwna, gdyż bardzo dużo chodziłam, chyba ze organizm się już do tego przyzwyczaił i trzeba tę ilość zwiększyć. Jednak zrobiłam wszystkie prace porządkowe w ogrodzie i sadzie a nawet w przedogródku, co również powinno mi pomóc w zrzucaniu balastu. Teraz czekam tylko na wertykulację trawy a właściwie na dobry termin i sadzenie bulw mieczyków i sianie jednorocznych kwiatów aby ubogacić rabaty.


28 lutego 2024 , Skomentuj

Sezon przedwiośnia zaczął się nie inaczej jak przeziębieniem. Poczułam powiew wiosny i chyba nie wystarczająco się ubrałam na niedzielny rower. Fakt jestem zadowolona, bo przejechałam prawie 20 km więc jak na pierwszy raz to fajny wynik. Ale dziś cierpię z powodu kataru, bólu gardła i nocnego kaszlu. Poza tym czuję się bardzo osłabiona a nie chcę przerywać rytmu diety który ostatnio udało mi się wypracować.

21 lutego 2024 , Skomentuj

Ostatnio byłam trochę zabiegana i mocno przytłoczona sprawami zdrowotnymi i ogólnie szeroko pojętą egzystencją. Żelazo chyba się podnosi, gdyż nie czuję już zmęczenia po wstaniu z łóżka, co do kolejnych wyników które miałam poprawić zobaczymy dopiero w marcu na powtórce badań. Nie powiem trochę mnie to stresuje, ale odrzuciłam całkowicie słodycze i zrezygnowałam ze smarowania pieczywa masłem i zamieniłam wieprzowinę na drób. I teraz tak się zastanawiam czy to pomoże obniżyć wyniki cukru i cholesterolu. 

Coroczna wizyta u pana G odbębniona i wysyła mnie na zabieg. Przez tę anemię. Poczytałam o nim zestresowałam się cholernie, gdyż oczywiście skupiłam się na powikłaniach a nie plusach i czekam w tym permanentnym stresie na termin. No i zasugerowano tam, że wykonuje się go w okresie okołomenopauzalnym...no ale ja przecież jeszcze nie dopuszczam do siebie takich myśli. 

Zdałam sobie też sprawę, że tak jakby się starzeję i menopauza już blisko, a ja od zawsze mam problem z uciekającym czasem. Wiem, że mam pesel jaki mam no ale przecież ja zawsze byłam zdrowa i nigdy ale to nigdy nie czułam się na swój wiek. Owszem zawsze byłam duża, ale na tym zamykały się moje problemy raczej natury estetycznej i to nie bardzo bo chyba mam strasznie wysokie poczucie własnej wartości i nigdy to nie było dla mnie problemem. Od zawsze chodziłam na basen ( w tym tygodniu byłam 2 godziny zegarowe i pływałam) i nie miałam z tym problemu, a tu ktoś obcy sugeruje mi że się sypię troszkę co oznacza że mocno posuwam się z wiekiem...a ja przecież nie jestem jeszcze gotowa na dopuszczenie do siebie takiej informacji. Wpadłam w takie otępienie, ze nawet na spacer mi się wyjść nie chciało na domiar złego pogoda wcale mi tego mnie ułatwiła. Leje u mnie cały tydzień i gdyby nie łyżwy i basen to w ogóle bym się nie ruszała w tym tygodniu. 

Dziś słoneczko za oknem i od razu jakoś mi lżej i milej na duszy. No nic walczę dalej ze swoimi kilogramami i dziś na pewno zaliczę wieczorny spacer. Jednak poproszę o jakąś radę od starszych koleżanek jak przetrawić takie informacje i jak sobie psychicznie z tym poradzić. Poproszę jeśli to możliwe podać zalety tego czasu u kobiety bo chyba mimo pozytywnego nastawienia do życia nie mogę ich znaleźć.


Dzisiejsze menu:

- Tosty z awokado i jajkiem

- Letnia owsianka z malinami i pestkami dyni

- Kurczak pieczony w majeranku z pieczonymi ziemniakami i surówka z czerwonej kapusty

- Kus-kus z serkiem wiejskim, ogórkiem i rzodkiewką

14 lutego 2024 , Skomentuj

Wiosna za oknem więc czas już na dalsze porządki w ogrodzie. Drzewka obcięte więc trzeba jeszcze to wszystko pozbierać. Jak tak dalej pójdzie i temperatury się utrzymają trzeba będzie pomyśleć o podcięciu reszty krzewów, wygrabieniu traw a nawet o mulczowaniu. Wiosna zbliża się szybkimi krokami. 

Ostatni tydzień obfituje w wiele spraw urzędowych, które po prostu trzeba było załatwić. Także ilość czasu za kierownicą a co za tym idzie zmniejszonej aktywności fizycznej ( widzę to po krokach) mam nadzieję że dobiegł końca. Waga nadal stoi w miejscu mimo że chodzę wieczorami na spacery i generalnie ograniczam spożycie kaloryczne. Co prawda w tym tygodniu pojawił się problem picia niewystarczającej ilości wody ale to chyba nie może być przyczyną.

Udało mi się kupić w tym tygodniu bilety do Energylandii w miarę korzystnych cenach więc końcem czerwca na pewno się tam wybierzemy. I tu mój cel aby zrzucić przynajmniej 20 kg do tego czasu. Nie jest to podyktowane próżnością czy opcją wakacyjną a jedynie takim marzeniem, żeby móc wejść na młot i się w nim zapiąć i skorzystać. Ostatnio byliśmy dwa lata temu i przeżyłam wstyd roku jak nie zapięłam się w zabezpieczenie i nie mogłam po półtoragodzinnym staniu w kolejce z niej skorzystać, już nie mówiąc o wstydzie jaki mnie wtedy spotkał i wzrokiem rozbawionych osób w kolejce. Przysięgłam sobie, ze na następnej wizycie się uda i schudnę i do tej pory nie dopięłam swego. Ale bilety już są więc nie ma przeproś.

Ferie zaczęły się w poniedziałek więc mam dzieciaki w domu i korzystając z okazji jeździmy na łyżwach. To chyba taki ostatni moment na skorzystanie z lodowiska gdyż najprawdopodobniej z uwagi na temperatury po feriach sezon się zakończy.

8 lutego 2024 , Komentarze (4)

Ten tydzień minął pod względem dietetycznym całkiem nieźle. Było kilka potknięć ale to raczej w kwestii zjedzenia większej ilości owoców czy pieczywa. Niestety pogoda na zewnątrz i mnóstwo spraw urzędowych do załatwienia spowodowała, ze nie było w tym tygodniu tyle ruchu ile bym chciała. Efekt jest taki, ze waga się zatrzymała. 

Dziś tłusty czwartek więc będzie trudniej, na moje szczęście nie mogę jeść smażonego więc nie poszaleję. Biegnę za chwilkę na śniadanko Czyli sałatkę z serka wiejskiego i warzyw wszelakich i zarabiam dzieciakom ciasto na pączki.

Staram się pilnować kalorii żeby nie wychodziły poza ramy dziennego zapotrzebowania na deficycie. Dużym ułatwieniem jest rozpiska od dietetyka z której korzystam praktycznie cały czas. Wyjątkiem są momenty kiedy jestem poza domem i muszę coś zamienić zazwyczaj przekąskę, ale już mam ograne niektóre zestawy produktów które wtedy mogę zjeść. Wróciłam też do systemu szykowania pojemników na trzy posiłki rano i jedynie śniadanie i czasem kolację robię na bieżąco, choć staram się także wszystko zważyć na kolację oprócz ewentualnego pieczywa. Jak mam tak wszystko przygotowane to po prostu po to sięgam i jest mi łatwiej. 

31 stycznia 2024 , Komentarze (4)

To niebywałe jak taka mała rzecz czy może bardziej informacja może zrobić człowiekowi dzień i kiedy się czuje taką niesamowitą pełnię szczęścia. Ten tydzień jest bardzo dobry pod kątem pracy. Z dnia na dzień dostaję informację i powiedzmy granty na które pracowałam całe życie. Czuję, ze jestem level wyżej niż jeszcze dwa lata temu, a dziś osiągnęłam po prostu pełnię szczęścia informacją od kontrahenta. Czuję, że mogę wszystko, że wszystko zmierza ku  dobremu i prestiż jaki osiągnęłam na swoim polu zawodowym jest niesamowity i bardzo wyczekiwany przeze mnie.

Z informacji dietetycznych waga nadal spada, słodkości odstawione do zera i najpiękniejsze jest to że nawet na nie przysłowiowo nie spojrzę mimo że leżą i kuszą oko (upodobania domowników i drugiej połówki trzeba uszanować - oni nie potrzebują diety i z ilością zjadanych słodkości nie mają problemu). Dieta ściśle trzymana jak na razie ale fanfary można świętować po dłuższym okresie ale mnie o tak te kilka dni cieszy i niech sobie inni myślą co chcę. Ruch w tym tygodniu też jest. Codzienne spacery nastrajają mnie pozytywnie. 

Generalnie ten miesiąc był dobry pod kątem spacerów, na tyle że już w połowie wyzwania a może troszkę dalej osiągnęłam zakładaną liczbę przetupanych kilometrów, więc przestałam je dopisywać gdyż cel został osiągnięty. Drugie z wyzwań dotyczące kroków też zakończyłam w ostatnim tygodniu i już nie było sensu dopisywać dalszych kroków gdyż cel również został osiągnięty. Skupiam się na swoich celach a nie rywalizacji.

Głośno mogę powiedzieć, że po pierwszych dniach stycznia wahań wagi a nawet jej wzrostu ogarnęłam na tyle temat, że spadło w sumie 3,5 kg w ostatecznym rozrachunku. Może to nie jakaś spektakularna liczba i mogło być lepiej ale ja i tak jestem z siebie dumna.

Prace porządkowe wokół domu dobiegły końca i nawet zaczęłam obcinanie drzewek owocowych...a jest ich trochę.

Niestety wyczekiwany przeze mnie kurs został o miesiąc przesunięty, ale trudno nie zawsze wszystko może układać się po naszej myśli.

Przyszły miesiąc oprócz spacerów upłynie pod kątem treningów...na początek 10 w skali miesiąca. Pociągnę temat spadku wagi i postaram się przedreptać na spacerach porównywalną do stycznia liczbę kroków.

29 stycznia 2024 , Komentarze (6)

Dziś jest ten dzień...i na dodatek obudziło mnie piękne słońce przebijające się przez okna i rzucające swoje promienie na moje wnętrza rozjaśniając je i wprowadzając mnie w błogi nastrój.

Aż chce się żyć...waga zaczęła iść w dobrym kierunku( tzn spadać), mogę dziś wyjść do ogrodu robić kolejne porządki które przerwane zostały niechybnie przez drugą falę śniegu. Spacery też będą przyjemniejsze w takich warunkach a weszły mi w krew i jeśli nie przejdę chociaż 4,5 km dziennie robię się nerwowa.

Dziś też zacznie się szkolenie online na które zapisałam się jakiś czas temu. Zgłębiam tematykę z zakresu dietetyki, odchudzania i ogólnie pojętego zdrowia. I muszę przyznać, że gdyby nie covid to na pewno nie rozwinęła by się tak możliwość dokształcania czy poszerzania swojej wiedzy w ten sposób w wersji online. Będą warsztaty, będziemy pracować nad sobą i swoimi mechanizmami w zakresie ograniczenia niektórych zachowań i rozwinięcia tych, które są dla nas korzystne, a wszystko pod okiem i kontrolą psychodietetyka. Mam nadzieję ze wyciągnę z tych warsztatów wiele i musze przyznać ze są drugimi które w ten sposób chcę odbyć również z tą samą osobą gdyż po pierwszych byłam na fali pragnienia zmian i pchnęły mnie we właściwym kierunku. Te mają trwać 8 tygodni z 12 spotkaniami czyli tak mniej więcej do końca marca i liczę na to że poszerzę wiedzę na której mi zależy.

Z niesamowitych plusów ostatniego czasu to moje rozprawienie się ze słodkim. Nie jem już cukiereczków, batoników czy innych słodkości. Można powiedzieć, ze wyzwanie CUKIER STOP plus nieszczęsne wyniki badań krwi wpłynęły na mnie bardzo dobrze. 

26 stycznia 2024 , Skomentuj

W końcu waga ruszyła w odpowiednim kierunku i pokazała 1,8 kg na minusie po co najmniej dwóch tygodniach. Wyzwanie ograniczenia słodyczy bardzo mi pomogło w ostatnim czasie i choć planowałam sobie taki jeden dzień z nimi wprowadzić od następnego miesiąca to stety bądź niestety z tego zrezygnuję z uwagi na badania krwi jakie w ostatnim czasie zrobiłam.

Nieświadoma niczego poszłam na bilans roczny uwaga...po 4 latach bo zawsze jakoś były rzeczy ważniejsze a przecież do tego momentu wszystko było u mnie w porządku i wszyscy też byli ważniejsi ode mnie. Ale jako że w tym roku kończę 41 lat to postanowiłam że będę je wykonywać regularnie i tak oto w okresie 4 letnim rozwaliłam system w swoim organizmie. Wszak krzesełko z przodu zobowiązuje i trzeba trochę już przysiąść i o sobie pomyśleć.

Nie dość, ze wyszła mi anemia i to nie taka do uregulowania żywnością, bo przecież ciągłe zmęczenie nie sugerowało niczego tylko przepracowanie ...tak sobie to tłumaczyłam nawet teraz kiedy tak naprawdę nie mam wiele do roboty to jeszcze wyszedł mi nieznacznie podwyższony cukier (103) i masakryczny lipidogram łącznie z podwyższonym cholesterolem jednym i drugim jak i fatalny wynik TSH.

Teraz się zastanawiam co ja takiego jadłam, bo przecież w tym czasie byłam na diecie i większość czasu jadłam zdrowo. Przeanalizowałam i doszłam do wniosku, ze choć w diecie można zjeść schabowego to chyba mi nie służy, wieprzowina i kaczka to chyba od święta powinna być na moim talerzu i muszę postawić na drób i ryby, ilości chipsów i słodyczy sklepowych w tym głównie wafelków i ciasteczek w ciągu tego czteroletniego okresu musiała jakoś wpłynąć na te wyniki, no i to masełko które uwielbiam do śniadanka.

Teraz mam nakaz szybkiej wizyty u ginekologa (byłam 4 lata temu a co? Przecież do tej pory było ok i już się boje co tam wyskoczy), rezygnację całkowitą ze słodkiego także pociągnę dalej wyzwanie CUKIER STOP. I teraz taka moja rozkminka jak cukier może wpłynąć na cholesterol, chyba że chodzi o to co w tych kupnych wafelkach i ciasteczkach jest w składzie. Te tłuszcze trans, olej palmowy i syrop glukozowo fruktozowy który w nich jest, wszak to żywność wysokoprzetworzona która mi nie służy.

Za 6 tygodni muszę powtórzyć badania i do tego czasu biorę się za siebie i faktycznie nie będę jadła słodkiego gdyż wolę to uregulować naturalnie a nie farmakologią...pan doktor tak ładnie prosił i może na ten okres wprowadzę założenia diety DASH i zobaczę czy pomogło. Jak to się mówi tonący brzytwy się chwyta jednak wolę się tej brzytwy kurczowo trzymać niż mieć za kilka lat zawał. Kończę swój długi wywód po tak długim czasie i idę na spacer bo ruch też jest moim sprzymierzeńcem.


8 stycznia 2024 , Komentarze (2)

Już 8 dzień roku, na szczęście te wszystkie weekendy długie się skończyły i można się skupić na walce z kilogramami. Czas spotkań i biesiad a tym samym pokus i zmniejszonej aktywności fizycznej dobiegł końca. Pogoda także się ustabilizowała i przestał padać deszcz co miało niejako wpływ na zmniejszoną aktywność na powietrzu. W zamian wróciła piękna biała zima i mam nadzieję, ze zagości na dłużej. Fakt, że jest ślisko i jest gorszy dojazd do pracy czy w inne miejsca, ale ma ona plusy. Dzieciaki się cieszą a ja z nimi bo choć swoje lata mam to biegam z nimi na sanki. One mają radość a ja ruch i w sumie lubię ten czas kiedy jestem tylko dla nich a przy okazji robię coś dla siebie.

Wracam także do 100 procentowego pilnowania diety, ponieważ w związku z zawirowaniami z nową wagą i chyba moimi osobistymi problemami z tym związanymi (jednak nie pogodziłam się tak szybko z tym faktem) przybyło mnie około kilograma co daje już niechlubne 3 w związku z tą zmianą. 

Dzisiejsze menu (którego będę się ściśle trzymać):

  • Kanapki z szynką, serem i warzywami;
  • Koktajl bananowo gruszkowy;
  • Kurczak z ryżem;
  • Jajecznica ze szczypiorkiem i pieczywem.

W planach też dywanówka w domu i sanki z młodym jeśli pogoda pozwoli, gdyż straszą siarczystymi mrozami.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.