Dookoła wszędzie pączki, informacje o nich ile kalorii a kto ile zjadł, mam nic nie ruszać? No sorry, ale to skończyłoby się wzmożonym myśleniem o wszystkich tych slodkosciach. Aż w koncu rzuciłabym się na 4 kupne eklerki, już ja się znam. Dlatego też nie mogę sobie odmawiać wszystkiego bo po schudnieciu jojo gwarantowane. Tak więc rano po ubogim białkowo lekko tłuszczowym śniadaniu do czarnej kawy wpadło 6 maminych chrustow, kochana zrobiła wczoraj i mi wieczorem przyniosła. A z córką zrobimy serowe pączki, jedne z twarogiem a drugie z naturalnym serkiem homogenizowanym. Do tych z serkiem dodam erytrytol a wszystkie usmaże na oleju kokosowym ( piekarnik chwilowo niesprawny). Po lekkim obiedzie a planuje krem z zielonych warzyw takie pączki nie zrobią ogromnej krzywdy. Więc wilk syty i owca cała, mam 2400 kalorii na dziś zaplanowane więc spokojnie się zmieszcze. A po takich dobrociach długo nie będzie mnie ciągnąć do słodkości. Poza tym ile frajdy sprawię córce wspólnie robiąc pączki :)
Tak więc wszystko z umiarem.