U mnie sytuacja bez zmian, dietkowo ok z ćwiczeniami gorzej bo czasu mniej. Do teściów dojędżamy ok 16.30-18.00 zależy jak kończymy pracę, a wyjeżdżamy o 6.45. Jestem trochę zmęczona, ale dziewczynki są tam szczęśliwe i o to chodziło. My jakoś damy radę Niemniej jestem wykończona jak wracam i dopiero zjadam jakis obiad (b. mały, ze wzgl na czas) i potem jestem bez sił... Jeszcze muszę pomóc, a to posprzątać, a to w ogrodzie, oooo nie napewno nie siedzę czy leżę... jestem aktywna...
Zaczęly się pierwsze dyskusje na temat wykończenia naszego poddasza... Okazuje się, że każdy ma plany jak je wykończyć... A najbardziej to brat i mama mojego P. A co z nami? W końcu to my mamy tam mieszakć... Na szczęście plan jest taki, że jak tylko sprzedamy mieszkanie to kupimy działkę i będziemy się szykować pod stawianie naszego domku Więc niech sobie urządzają jak chcą w sumie wczoraj mama P. kazała nam sobie pojechać i wszystko wybrać, ale brat P. chce jechać z nami... może ma zamiar później po nas tam mieszkać (był taki plan, że jak my się nie zdecydujemy to on tam będzie)... hehe jestem ponad tym, inaczej zwariuję To rozwiązanie tymczasowe i tego musimy się trzymać, i tak mama P. chce takie kolory jak ja, mamy podobny gust i pewnie oststecznie to my zdecydujemy.
Poza tym chyba wszystko ok. Trzymajcie się ciepło zerknę co u Was moje robaczki