Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Groteska07

kobieta, 39 lat, Lublin

158 cm, 52.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Do wakacji stanę się laską niesamowitą;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 sierpnia 2009 , Komentarze (1)

Wczorajsze menu:

1: 3*wafel ryżowy posmarowany Tartar+ogórki kiszone

2: 2*nektarynki

3: plaster szynki+ogórki kiszone

4: 1wafel+ tartar (byłam strasznie głodna i zła:P)

5: ryba gotowana+ kapusta pekińska

Aktywność: 40minut ćwiczeń

Widzisz Grotesko, jak chcesz to potrafisz:)

 

Dziś wraca m:) Wczoraj po kąpieli zaserwowałam sobie masaż bańkami chińskimi (mam je z pół roku, a praktycznie nie używam zgroza!), potem założyłam pas neopronowy na noc i dziś mam ciałko takie mmm^^^;]

Wierzę, że wkońcu będzie lepiej:)

16 sierpnia 2009 , Komentarze (4)

Zacznę od tego, że coś się we mnie złamało. Byłam osobą pełną vigoru i wewnętrznej siły, podnosiłam się z każdej porażki, a może inaczej: nie zwracałam uwagi na przeciwności, tylko mknełam do przodu.

Odnosiłam sukcesy. Obroniłam się, znalazłam pracę, w między czasie schudłam, zamieszkanłam z miłością mojego życia... działo się tyle dobrego... I nawet nie spostrzegłam że słabnę, że moja nietuzinkowa dusza robi się zwykła, bylejaka... I że tyje.

Nie wiem kiedy, ale przytyłam. Najpierw przekroczyłam 60kg, potem 65, a teraz nawet 70. Nie wiem jak mogłam nie zauważyc, że z fajnej laski, robi się kaszalot.

Maks pojechał do rodziny na Kaszuby, musi pomóc bratu ciotecznemu, nie mogłam z nim pojechac (może nie chciałam), zasłaniałam się tym, że nie wezmę urlopu zwłaszcza, że dopiero co zaczęłam pracowac. Tak na prawdę zaczynam się wstydzic pokazywac ludziom. Jeszcze na weselu  u jego rodziny widzieli mnie piękną (powiedzmy), szczupłą... A teraz co? Powiedzą, że tylko usidliłam M i już się roztyłam.

Poszłam sobie na 12 dziś do kościoła, wracając wstąpiłam do supermarketu po tzw zdrową żywnośc. Około 15 zaczęłam cwiczyc... Pot się lał, a ja... płakałam... Tak strasznie było mi źle... Patrzę w lustro i łzy same spływają do oczu...

Co się ze mnie zrobiło???

Talia zanika. Uda zrobiły się po prostu grube...Ramiona jak u kajakarza, chociaż nie, on ma przynajmniej umięśnione...

Wyblakły kolor na włosach... Kiedy byłam ostatnio u fryzjera? Chyba gdzieś czerwcu. Odrostów nie mam tylko dlatego, że od czasu do czasu użyję szamponetki. Paznokcie... Miałam piękne żelowe, ale jakiś miesiąc temu je zdjęłam i od tamtej pory conajwyżej pociągnę odżywką...

Nawet nie jestem opalona, bo praktycznie na dworze mnie nie ma...

 

Dlaczego taki facet jest jeszcze przy mnie? Może rzeczywiście się przyzwyczaił, albo głupio mu się teraz wyprowadzic...

Eh... Wiem, że smęcę i nażekam, ale ja poprostu mam siebie dośc... Jestem straszna, i męczę się sobą... Nie mam siły na zmiany, a nawet nie chcę...

Kiedyś byłam duszą towarzystwa. Wychodziłam na imprezy, sama organizowałam prywatki... Teraz najbezpieczniej czuję się w domu. Na Vitalii piszę zadko, bo aż mi wstyd, że będąc tu najpierw spektakularnie schudłam a potem spektakularnie przytyłam.

M wraca we wtorek. Ma jeszcze jeden dzień urlopu i zapowiedział, że go spędzimy tak, żeby się sobą nacieszyc... Ale szczerze? Ja nawet teraz w łóżku czuję się hm... nieswobodnie, bo przeszkadza mi moje ciało.

Jestem jednym wielkim kompleksem...:(

1 sierpnia 2009 , Komentarze (4)

Już nie ważne co było

Zaczynam od nowa.

Tym razem inaczej. Tym razem skutecznie.

Od poniedziałku będę meldowała co i jak;)

29 czerwca 2009 , Komentarze (1)

Hello Vitalijki:P)
Jak zwykle diety brak i jak zwykle mnie to boli i dołuje ale trudno widocznie nie mogę byc cały czas na diecie muszę miec solidną przerwę żeby ruszyc pełną parą. Ja postanowiłam zacząc od 1lipca jakąś konkretną dietę i to jest mój cel do którego dążę: zacząc;p i absolutnie tego się trzymam więc zapewne od środy będę was zasypywała notkami z placu boju;p

Pracuję sobie troszeczkę:) to znaczy dostałam niesamowitą propozycję: gośc któremu truję głowę odkąd się obroniłam i zaczęłam szukac pracy i z którym współpracuję dorywczo prawie 2lata zaproponował mi kurs, po którym będę mogła pisac sobie w domu artykuły i odrazu prawie je umieszczac w internecie:) Mówię prawie bo muszą one oczywiście przejśc przez jeszcze jedne "ręcę" ale praktycznie będzie to mój autorski tekst. Do tego robię te korekty i muszę powiedziec, że to jest krzyż pański. Bo ja jak widzę jakiś extra tytuł i temat pracy, to nadałabym temu zupełnie inną formę niż sam autor nadał, ale lipa nie mogę zbytnio nic zmieniac;/

Powiedziałam o tym szefowi i nawet zaniosłam mu ostatnio własny artykuł i tak w zasadzie dostałam tę pracę;D ale odpoczątku bo zrobi się chaotycznie:

Ostatnio poprawiałam tekst o muzyce. Potem byłam w klubie i zainspirował mnie jeden dj;d i tak sobie pomyślałam, że może ktoś zechce poczytac o bardziej ambitnej, ale mniej popularnej muzyce jak pop czy rock. Jest przecież tyle gatunków muzyki, a przecież tak mało ich znamy! Dlatego przeprowadziłąm sondę wśród znajomych jaką znają muzykę i mało osób wymieniło dance, electro itp. Pogadałam z dj o jego kawałkach i dowiedziałam się wielu wspaniałych, inspirujących rzeczy:

muzyka którą puszczał dj to nie tylko przeróbki znanych hitów, ale "czysta piosenka", hm... jak to wytłumaczyc: zanim piosenka jest taka jaką my ją słyszymy w radio, jest tylko zlepkiem bitów, które brzmią praktycznie zupełnie inaczej niż piosenka (dopiero się o tym dowiedziałam) i tak dopiero obróbka tworzy hit. Ale prawdziwi klasycy sięgają i puszczają nieprzerobione kawałki co w odpowiednich połączeniach daje niesamowity efekt:)

Redaktorowi spodobał się ten artykuł, wymaga tylko kilku poprawek więc się dziś za to wezmę i jutro to oddam.

Oj, ale zboczyłam z tematu a miałam pisac o propozycji szefa. Czasami jestem taka popaprana... Muszę się lepiej zorganizowac:)

Do rzeczy: zostanę wysłąna na ten kurs, pod warunkiem że podpiszę umowę z wydawnictwem na rok. Ja tam się bardzo ucieszyłam z tego, bo przecież nigdzie mnie bez doświadczenia nie chcą, a tu dostaję kurs za free i umowę na rok, ale mój kolega, który skończył prawo i który zbytnio się wczuwa w nową rolę radził mi dobrze sprawdzic umowę i obczaic co mi grozi za jej zerwanie. Ale ja nic zrywac nie będe;]

dobra biorę się za retusz mojej pracy;]
ach, fajnie się to poskładało.

P.S cwiczyłam dziś z rana 40minut;p

17 czerwca 2009 , Komentarze (3)

-Chlip, chlip
-Czemu znowu ryczysz?
-Bo mi się chce
-A czemu
-Bo tak!

No to popłaczemy wspólnie.
Może tak te truskawki mnie zdradzają? kupuję je na kilogramy, niby mało kaloryczne, ale jednak owoce. Z drugiej strony lepiej te truskawki niż co innego co nie?

Nie mam weny żeby pisac. Maks pyta o wakacje
-Kochanie za co? -odpowiadam pytaniem
-Przecież mam pieniądze, a że co moje to i twoje,
więc MAMY kasę.
O nie.
Jestem w takim krytycznym wieku, że od rodziców nie wezmę bo juz za późno, od chłopaka jeszcze za wcześnie, do pracy mnie nie chcą bo nie mam doświadczenia, więc zasadnicze pytanie: skąd mam wziąc parę groszy?

Monika robi dziś imprezę. Zaliczyła mega ważny egzamin i mówi, że trzeba poszalec. Mi tam pasuje każdego dnia, bo jestem BEZROBOTNA, ale np Maks jutro pracuje. No ale to jej impreza niech robi i w niedzielę rano.

Może zasunę się w pokoju i udam, że zatrzasnęły się drzwi?
Nie mam ochoty spotykac się z młodzikami i szalec.
Z drugiej strony podobno: "na smutki najlepszy kieliszek wódki".

Zobaczymy.

Prawdą jest, że muszę zacząc chodzic na siłownię bo inaczej nie zmobilizuję się do dużej aktywności. W domu, owszem gimnastykuję się, ale krótko i zaraz mi się nie chce. A jak wydam ostatni grosz, to mi się zechce:)

No i jakąś dietę trzeba by sobie zaserwowac...
Jakąś drastyczną, żeby nic mnie nie kusiło. Może w ogóle nawet zrezygnuję z jedzenia, zaoszczędziłabym sporo czasu... Tylko z drugiej strony na co mi czas, skoro i tak jestem BEZROBOTNA. W związku z czym nie zrezygnuję z jedzenia. Ale np z takich słodyczy mogłabym.
Tylko czy ja mam się jeszcze bardziej umartwiac?

Pomyślę nad tym.
Tymczasem kończę i idę pomóc robic monice sałatkę owocową.
Chyba z tego wszystkiego się dziś trochę upiję, a co:) wkońcu nie muszę rano wstawac do pracy:)

15 czerwca 2009 , Skomentuj

Poszłam sobie do nowego ciucha za rogiem, który otworzyli ze 2tyg temu, ale nie miałam kiedy tam wpaśc. Znalazłam sliczną tunikę za uwaga 7zł więc nie wiele myśląc postanowiłam ją wziąc. Ale tak myślę, że będzie na mnie stanowczo za duża, ale jest śliczna więc może moja mama ją weźmie, albo ją zwężę, bo nawet jakbym dała krawcowej 20zł to i tak mi się opłaca, taki ciuch z takiego przezroczystego materiału, z cekinami i nówka.
Wróciłam do domu lecę przymierzyc i co?
:(((

Szok!!! Nie mogę tego przeciągnąc przez cycki!!! Wkońcu jakoś (ledwie) wsadziłam to na siebie, wstrzymując oddech... Mój biust wyglądał jakby go na maksa spłaszczono, nawet nie wiedziałam, ze tak może wyglądac biust!!!
Dobrze, że byłma sama w domu bo z 15minut (tylko lekko przesadzam) zajęło mi zdejmowanie tego wdzianka...
Uff!!!
Wkońcu jakoś się uwolniłam...

Teraz jest mi strasznie źle... Nawet nie mam ochoty na nic do jedzenia, znów dopada mnie dołek. Jak można tak się zapuścici!!!

Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak cwiczyc, cwiczyc i jeszcze raz cwiczyc...

15 czerwca 2009 , Komentarze (2)

Cały tydzień trzymałąm dietę, nawet ćwiczyłam, a tu nadszedł weekend i byłam w domu.
I a to ciacho jakieś (babcia: "No tak zmizerniałąś w tym Lublinie, musisz zjeśc" mówiąc szczerze nie protestowałam), a to jakieś piwko ("z bratem się nie napijesz" też nie odmówiłam) a to obiad na dwa dania i tak o to, jak wracaliśmy wieczorem z M do Lbn, to byłam obżarta i wstawiona. Eh, życie.

A teraz mam newsa: Maks się do mnie wprowadza. Monika już szuka mieszkania, na co wpadła sama, nawet ja jej słowem o tym nie wspomniałam. Kochana jest:) Oby zamieszkała gdzieś blisko, bo bardzo się zaprzyjaźniłysmy:)
I na początku lipca, jak Mon coś znajdzie przeprowadza się do mnie mój M. Dziwne to będzie. Nieraz tu nocował, ale to co innego niż tak dzień w dzień budzić się obok siebie...

A kiedy ślub? Za rok, jak schudnę:P

1 czerwca 2009 , Komentarze (3)

Po dniach pełnych stagnacji, spędzonych w łóżku z coraz to innymi smakami cart dort, wkońcu zaczynam działanie;]
 Mój recenzent polecił mnie jednemu gościowi z wydawnictwa i będę pracowała przy korektach. Póki co nie wiem dokładnie jak to będzie wyglądało, ja mam sama problem z literówkami, więc nie nadaję się do takiej pracy, natomiast ja chcę pisac, pisac i jeszcze raz pisac! Liczę na to, że szybko będę miała taką okazję:) I szukam pomysłu na fajny artykuł żeby niby przypadkiem podrzucic wydawcy;p

Och, wkońcu będę mogła wzniecic w sobie ogień;]

Poza tym z bardziej temetycznych Vitaliowych rzeczy: postanbowiłam przejśc na dietę warzywno-owocową;] ale od jutra ponieważ dziś zjadłam przez pomyłkę mięso. Apropo's gotowałam pierwszy raz w życiu szparagi i... musiałam je wyrzucic! Smakowały jak gorzka (przegorzka) fasolka szparagowa. Ble!!!

No i jeszcze na koniec dodam, ze zamówiłam na allegro pas i spodenki neoprenowe, kupiłam dziś nowy krem-żel z Evelina, także ruszam pełną parą:D

26 maja 2009 , Komentarze (3)

Otóż dobija mnie wiele spraw.
Dobija mnie:
-waga, która w ogóle bez dyskusji stoi w miejscu
-wygląd (a trzeba się coraz bardziej odsłaniac)
-brak pracy (a za coś trzeba życ)

I tak sobie dziś chodziłam cały, calutki dzień w koszulce nocnej i conajwyżej na balkon wyszłam zapalic z tych nerwów, chociaż nie palę tak normalnie. Ale dziś musiałam.
Sama jestem bo Monika pojechała do domu, wkońcu dziś dzień matki i wraca dopiero jutro wieczorem. Mój Maks też zabiegany, zresztą ściemniłam że mam tyle roboty (niby jakiej?), że: wybacz kochanie, ale na prawdę nie dam dziś rady się zobaczyc.
No i dobrze, odpoczniemy od siebie. W ogóle M już chce w wakacje żebyśmy razem zamieszkali. Ale ja nie wiem czy chcę bo:
1) jestem kotem, przyzwyczajonym do robienia różnych rzeczy, o różnych porach dnia
2) nie pozwolę póki co, zeby mnie utrzymywał, a tak by było
3) na razie mieszka tu Monika i ja jej nie wyrzucę.

I Maks wymyślił wyjazd nad morze, tak jak rok temu, żebyśmy odnaleźli nasze magiczne miejsce i zaszyli się na pare dni gdzieś sami. Bardzo romantyczne aczkolwiek, jak znajdę pracę to nikt mi od razu urlopu nie da, a jak nie znajdę to będę musiała oszczędzac. Chyba, że w totla wygram.

No i gdzie ja z sobą bym się rozebrała na plaży.

To już w ogóle nie lada problem. Bo co innego biegac nago przed facetem, z którym się sypia bądź co bądź, a co innego na plaży się rozebrac jak będzie miał porównanie z  innymi.

A co jeśli spodoba mu się jakaś Paris Hilton i mnie zostawi tam w tej głuszy?


No. Takze trzeba się za siebie wziąc, tylko nieszczególnie mi się chce. Może to depresja?

11 maja 2009 , Komentarze (3)

Zapomniałam już z jakim stresem wiąże się matura;] Było to bardzo ciekawe doświadzczenie, które dało pozytywny wynik;]
Myślę, że zdam, chociaż poszło mi sredniawo, ale czego się nauczyłam z dziedziny biologii, to moje;] na pewno mi się to w życiu przyda.

Wczoraj byłam na obiedzie u rodziców M. Jestem tam traktowana już jak synowa;D Tylko Madziu, Madziu;] Bardzo sympatycznie tam zawsze jest:) Rodzice M, dopytują się o ślub i pytają kiedy wkońcu zostaną dziadkami. To takie zabawne:)

Mnie tam się do macierzyństwa nie śpieszy, ale M, to już chętnie by wcięlił się w rolę tatusia. Nawet wczoraj po powrocie do domu, tak powaznie o tym gadaliśmy i stwierdziliśmy, że w sumie teraz nic nie stoi na przeszkodzie żeby miec dzidzię, ale ja jednak chciałąbym po ślubie, jak Bóg przykazał:) On też.
I bierzemy się za organizację ślubu, żeby w 2010roku stanąc na ślubnym kobiercu:)

A póki co zasiądziemy, ale jako goście i to nie na kobiercu (cokolwiek to jest) tylko w zwykłej ławie kościelnej. Zostaliśmy zaproszeni do rodziny M na wesele w czerwcu. Czyli mam 7tygodni, aby wyłonic się z kokona i przybrac ciało motyla. Mam jedynie, że jak prawdziwy motyl nie będę żyła <w tej szczupłości> 7dni i nie dopadnie mnie jojo. Postanowiłąm przejśc na dietę owocowo-warzywną, akurat 6tygodni to jeszcze będę miałą tydzień by sobie coś extra kupic;]
Uda się.

Proboem w tym, ze nie wiem ile ważę, bo waga dawno zepsuta i mam taki wstręt do porannego stawania na wagę, że ani nie myślę, by kupic nową.

Od jutra zaczynam czynne poszukiwania pracy. Nie wiem jak to będzie, bo kończą mi się oszczędności, a od rodziców zwyczajnie brac już nie wypada. Może będę miała pare korekt w wydawnictwie, bo już tam mam wtyki, ale to nic pewnego. Zobaczymy.

Oh, teraz wezmę ciepłą kąpiel i pewnie wrócę do łóżka, w którym i tak spędziłam pół dnia;p

 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.