Zmiana diety.
No i niestety zmieniłam dietę. Zamiast chudnąć to tyję. Wróciłam do smacznie dopasowanej. Nie dla mnie IG Pro. Zapomniałam już jak wygląda chleb bo najwięcej było musli itp. Jogurty , kefiry, maślanki. Jak była kanapka to z twarożkiem. Dla mnie to porażka. Surówek żadnych. Jedyne warzywo to surowa marchewka do przegryzienia po jogurcie. Z innych warzyw to borowiki i kurki. :) Masakra. Mam nadzieję, że teraz się to zmieni. Powinnam też zacząć się ruszać, niestety nie mogę się zmobilizować. Jak myślę o ćwiczeniach to mi słabo, ale chyba będę musiała ruszyć ten swój coraz to grubszy tyłek. Zaraz się rozpłaczę. W dodatku mogłabym jeść tony słodyczy i najlepiej tabliczkę czekolady mlecznej dziennie. Koszmar. Najgorsze to to, że powoli zaczynam nie mieścić się w ciuchy. Łeeee...
10 dzień IG.
Klęska, po prostu klęska. Od dnia kobiet nie mogę się powstrzymać od słodyczy. Masakra. Waga ślicznie szła w dół, a teraz ślicznie idzie w górę. Normalnie załamka. Chodzę najedzona, a ciągle mam ochotę na coś słodkiego. Help!!!
3 dzień IG.
Strasznie dzisiaj chce mi się jeść. W sensie mam ciągle ochotę na coś słodkiego. Masakryczną ochotę. Powstrzymuję się jak mogę. Może dlatego , że się stresuję. Starsza córcia ma okropny katar, a od niego straszny kaszel, wieczorem gorączka, boję się , że dostanie jakiegoś zapalenia oskrzeli. Pryskamy do nosa, daję jej syrop wykrztuśny, ale nic to nie daje. Nie wiem czy jutro nie zadzwonię po lekarza. Do przychodni musiałabym jechać z dwoma, a nie chcę żeby malutka siedziała w tych wirusach. Zobaczymy co będzie do jutra.
2 dzień IG.
Powiem szczerze, że jest nieźle. Chyba powoli przyzwyczajam się do nowego jadłospisu. Nie powiem żebym nie miała ochoty na słodycze. Przynajmniej z 30 razy pomyślałam dzisiaj o czymś słodkim. Zwłaszcza jak popijam kawkę... :) muszę pomyśleć o jakiś przegryzkach, sycących i mało kalorycznych. Udało mi się dzisiaj wyjść na krótki spacer. Pogoda przepiękna, więc ubrałam dzidzię i heja na dwór. Uwielbiam wiosnę... :)
1 dzień IG.
Powiem szczerze, że czasami byłam głodna. Byłam jednak dzielna :) Chyba wprowadzę 5 posiłków zamiast 4. Brakuje mi 2 śniadania. Na razie jedzonko było smaczne. Kurcze zapomniałam , że istnieje musli :) Znowu zmieniam przyzwyczajenia. Przez ostatni czas zapomniałam co to zdrowe odżywianie. Niestety nie udało mi się dzisiaj poćwiczyć. Jutro idziemy w gości, więc chyba też nic z tego nie będzie. Ciekawe czy jutro zobaczę jakąś zmianę na wadze. Mam nadzieję... :)
Od jutra IGPro.
Jestem troszkę przerażona tą dietką. Strasznie się boję, że się poddam, albo że nie zdołam odmówić sobie czegoś słodkiego. A zjadam tego bardzo dużo. Ciągle jestem głodna. Nawet jak opchnę 3 naleśniki z dżemem to i tak nie czuję, że coś zjadłam. Dzisiaj dostałam jadłospis. Bardzo podobny jak na smacznie dopasowanej. Dużo warzyw, owoców, nabiału, pełnoziarniste pieczywko itd. Na razie wszystko działa nic się nie wiesza, nie znika itd. W kwietniu mam wesele i chciałabym wyglądać choć trochę lepiej. Chciałabym też ćwiczyć, ale nie wiem czy znajdę czas. Trzylatka non stop domaga się uwagi, a to najmniejsze to już w ogóle nie mówię. No i codzienne obowiązki. Mam nadzieję, że zaraz się ociepli i będziemy chodzić na spacerki. Oby :)
Witam ponownie :)
Ostatnim razem z vitalią udało mi się zrzucić 15 kg. Niestety ciąża itd. sprawiły , że jestem tu ponownie. Wykupiłam nową dietkę vitalii. Mam nadzieję, że będzie jeszcze lepsza niż tamta. Od poniedziałku zaczynam się ostro dietkować :) Muszę pomyśleć jeszcze nad wysiłkiem. Nie wiem jakie mogę robić ćwiczenia na brzuch po cc. W sumie jeszcze nie ma 2 miesięcy od porodu. Może skupię się więcej na innych partiach ciała, choć ten brzuch najwięcej spędza mi sen z powiek.
Urodziłam córcie :)
No i stało się. Czas zleciał jak z bicza strzelił i urodziłam córcie, Gabrysie. Zrysowana starsza córcia. Najważniejsze jest zdrowa, a że prześliczna to wiadomo :) Ja po cięciu powoli dochodzę do siebie. Podziwiam dziewczyny, które chcą mieć cięcie na życzenie. Głupota nie zna granic. Borykam się ciągle z zastojem pokarmu, dzisiaj to już fatalnie się czuję. Masuję i masuję tą pierś, trochę puści a za jakiś czas znowu zastój. Tak w kółko.
W ciąży przytyłam ok. 14 kg. Teraz ważę 72 kg, więc mam trochę do zrzucenia. Niestety o diecie i ćwiczeniach na razie mogę zapomnieć. Depresja jest mi w tej chwili najmniej potrzebna.
Chwila spokoju, więc jestem :)
No i już jestem po półmetku. Teraz to już 23 tydzień ciąży. Mdłości przeszły dzięki Bogu. Dzidziuś czuje się dobrze, więc i ja jestem trochę spokojniejsza i zdrowsza. Oczywiście nie brakuje innych codziennych problemów, ale to pikuś w porównaniu z początkiem ciąży. Czasami mam zmiany nastroju, ale do wytrzymania. Zamyślam się tylko jaki poród mnie czeka. Pierwsza była cesarka.
Wiemy już, że będzie druga dziewczynka :) strasznie się z tego cieszę. Po pierwsze mam stos ubrań i innych rzeczy po starszej córci, więc już tak dużo nowych nie będę musiała kupować. Kupię pajacyki, body, to co blisko ciała. Wózek mamy, łóżeczko, przewijak też. Jakieś małe akcesoria do kąpieli tylko muszę kupić. Po drugie między dziewczynkami nie będzie aż takiej dużej różnicy wieku, więc liczę na to że będą się ze sobą w miarę dogadywać.
Odżywiam się zdrowo. Czasami pozwolę sobie na ciasto lub większą ilość ciastek. Generalnie się nie objadam. Wszystko przemyślane, żeby nie przybyło za dużo zbędnego tłuszczyku i anemii przy okazji. Tak miałam przy pierwszej ciąży. Szybko przybierałam na wadze a miałam anemię. Lekarka zleciła mi dietkę i wytyczne co do żywienia. Po wprowadzeniu waga stanęła, a anemia odeszła w zapomnienie.
Za niedługo znowu tu zajrzę żeby zdać relację, a że do końca ciąży będę najprawdopodobniej na L4 to momentami będę się bardzo nudzić.
Trzymajcie się mocno moje odchudzaczki, pozdrawiam i całuję was serdecznie.
L4
No i jestem na L4. Sytuacja bez zmian. Częściej mam tylko gorsze samopoczucie. Nie dobrze mi no okrągło. Masakra. W pierwszej ciąży tak nie miałam. Często leżę, czuję jak macica się rozpycha. Pęcherz mnie ciśnie na okrągło. Mam kłopoty ze snem. Bardzo mnie wybrzuszyło. Za dwa tygodnie wesele. Krawcowa sukienkę ma mi uszyć w ostatnim momencie, bo nie wiadomo ile brzusio się powiększy. Na twarzy mam masakrę. Zmiany hormonalne w dalszym ciągu. Jako nastolatka nie miałam takiego trądziku. Za tydzień mam wizytę, więc na pewnie coś napiszę. Pozdrawiam was serdecznie. Wytrwałości w postanowieniach.