Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

lubię dobre książki , jazdę na nartach i szydełkowanie. chcę schudnąć ,bo nie mogę patrzeć na swoje zdjęcia. potrzebuję wsparcia ...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 34461
Komentarzy: 304
Założony: 16 lutego 2009
Ostatni wpis: 20 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
NikaMac

kobieta, 50 lat, Sandomierz

156 cm, 78.80 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: do wakacji chcę ważyć kolejne 10 kg mniej

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 października 2010 , Komentarze (1)

Dawno tu  nie zaglądałam. wiele rzeczy się na moją nieobecność złożyło. przede wszystkim choroba i śmierć mojej przyjaciółki. miała raka piersi.później doszły przerzuty na inne organy. starałam się jej pomagać jak tylko mogłam. niestety przegrałyśmy tę walkę.była za młoda,żeby umierać...

sporo czasu zajęło mi uporanie się z bólem, emocjami.nie miałam ani siły, ani chęci zająć się dietą i ćwiczeniami.wolałam pocieszać się czekoladkami, ciasteczkami.co niestety było zgubą dla mojej figury.

w końcu powiedziałam sobie dość. byłam na równi pochyłej w kierunku depresji. ciężko mi było, ale zmusiłam się do ćwiczeń. najpierw były to spacery.później odkurzyłam rower. od tygodnia znów stosuję dietę. udało mi się zrzucić 1,5 kg. niestety paska nie zmieniam, ponieważ waga na paseczku się zgadza ( wcześniej trochę przytyłam).

zbudowana małym sukcesem, postaram się dążyć do celu.

wczorajsze menu :

-śniadanie- grahamka z serkiem twrogowym, pl. łososia wędzonego i pomidor

-II śniadanie: jogurt

- obiad : mała miseczka krupniku, sola, 2 ziemniaczki, surówka z kiszonej kapusty

- podwieczorek: nektarynka, kawa z mlekiem

-kolacja: kromka razowca z pl. polędwicy, dwie łyżki sałatki jarzynowej

dodatkowo : 8 szkl.wody mineralnej, dwie szkl. herbaty zielonej

ruch:

- 2 x po 30 brzuszków

- 2 x po 10 damskich pompek

- 10 km. na rowerku stacjonarnym

 

23 marca 2010 , Komentarze (1)

ostatnie dni w moim domu to istny szpital. zaatakowała nas grypa żołądkowa.zaczął mąż, później syn, pies ( nawet on wymiotował i miał biegunkę , dziwne :)) a na końcu ja.coś okropnego.cały weekend zmarnowany. ćwiczenia były tylko w piątek ( 2000 kroków na stepperku, 100 brzuszków ), później już niestety nie dałam rady. dieta tym razem zachowana w 100 %, a nawet i w 200 %. nie mogło być inaczej.  tylko jeden plus widzę w tej chorobie. totalnie oczyszczone jelita. i zaraz na wadze mniej.jednak nie zmieniam paseczka , ponieważ może to być efekt lekkiego odwodnienia. zważę się pod koniec tygodnia , wtedy zapiszę zmiany.

miłego dnia!

17 marca 2010 , Komentarze (2)

słoneczko dziś świeci od rana. w końcu. zupełnie inaczej się wstaje z łóżka. i przede wszystkim chce się coś robić. nawet pomyślałam dziś o generalnych porządkach. zaraz biorę się za mycie okien.

dietkowo nawet może być. jakoś idzie powolutku.za to ćwiczeń zero. ciężko mi się zmobilizować.

wczoraj byłam u kosmetyczki.trzeba zrobić remament po zimie. kosmetyczka zrobiła mi masaż twarzy i dekoltu.położyła jakieś maski pod oczy i na twarz, dekolt. wyszłam z gabinetu jak nowo narodzona. czysty relaks. polecam.

dziś wyciągnę stepper, który smętnie stoi za szafą. zmuszę się :)

15 marca 2010 , Komentarze (3)

znów zaczynam. w sumie to od tygodnia wmuszam w siebie 2 litry wody dziennie. ograniczyłam pieczywo i słodycze. na wadze jednak zastój. nie jest wesoło. czytając wasze  pamiętniki zastanawiam się skąd niektóre dziewczyny biorą siły na odchudzanie, ćwiczenia ? a ja ....po prostu słomiany zapał  i to nie to,że pasuje mi jak wyglądam.że jest mi z tym dobrze. bo nie jest .

próbuję kolejny raz z nadzieją,że tym razem wytrwam.

18 lutego 2010 , Komentarze (3)

jestem, żyję , dietkuję z różnym powodzeniem.czasem ćwiczę.jednak coraz bardziej brak mi motywacji.   mąż wyjechał służbowo ... a ja tęsknię...i z tej tęsknoty coraz częściej sięgam po coś "dobrego".dobre to jest w smaku , ale niestety nie dla mojej figury. 

3 lutego 2010 , Komentarze (1)

nie wyspałam się.to po pierwsze.mąż nastawił budzik wcześniej niż zwykle , bo miał sypać śnieg.a on chciał spokojnie odśnieżyć samochód.a jak mąż wstał , to ja nie mogłam usnąć.za dużo chodzi mi po głowie. chyba swoich problemów mam mało, więc przejmuję się problemami rodziny. to po drugie.

a po trzecie i ostatnie jestem zła na siebie. jakoś waga mi nie chce spadać.nie zaczęłam co prawda Dukana, bo były urodziny syna. musiałam przygotować jedzonko i ciasta , i tort. a jak to zrobić bez próbowania?

ale ćwiczę.stepper nie ma odpoczynku.rower na razie poszedł w odstawkę.

aaa...i jeszcze coś. czy bolały was kiedyś mięśnie po kuligu????  w niedzielę byłam na kuligu i chyba za mocno się trzymałam sanek. bardzo bolą mnie mięśnie rąk, nóg i w pachwinach. ale zabawa była super!!!

 

 

 

28 stycznia 2010 , Komentarze (4)

wróciłam z ferii z nowymi siłami i chęciami do odchudzania.czas wolny spędziłam wyjątkowo aktywnie.codziennie byłam na stoku około 5 godzin. jak narazie mam przesyt jazdy na nartach. ale muszę stwierdzić,że stepper jest dobrym przygotowaniem do jazdy. w tym roku , dzięki zaprawie na stepperze nie bolały mnie kolana , ani mięśnie.co do diety to...no cóż ciężko jest ją zachować na wyjeździe. nie będę oszukiwała. były oscypki, było grzane piwko z sokiem....

od jutra wracam na dietę. a  właściwie zaczynam dietę dukana.

15 stycznia 2010 , Komentarze (1)

mnie nie będzie.wyjeżdżam na ferie.pierwszy tydzień będę śmigała ( powiedzmy ) na nartach z rodzinką.później jeszcze wpadnę do rodziców . cieszę się z tego wyjazdu .podczas wakacji nie mieliśmy czasu wypocząć.załatwianie kredytu, zakup mieszkania i przeprowadzka. teraz sobie odbijemy.jedziemy ze znajomymi, którzy mają dzieci w wieku naszego syna, więc i on będzie miał towarzystwo.

tak więc życzę wam dziewczynki owocnego dietkowania i do zobaczenia za dwa tygodnie!

14 stycznia 2010 , Komentarze (5)

brzuszki zaliczone.dziś zamiast steppera był długi spacer szybkim tempem.( po prostu było zimno i trzeba się było ruszać) poszłam na Starówkę, żeby zobaczyć jak kręcą "Ojca Mateusza". ale lipa, akurat w tym czasie kręcili niedaleko wjazdu na giełdę. tylko z daleka widziałam ekipę filmową. a tam to już mi się nie chciało iść. ale spacerek zaliczyłam super.

po południu pranie, prasowanie. za dwa dni jedziemy na narty i muszę co nieco przygotować.już nie mogę się doczekać.

12 stycznia 2010 , Komentarze (2)

tak mi minął dzień.najchętniej przespałabym go.chyba dopadło mnie zimowe przesilenie.  tak z koleżanką usprawiedliwiałyśmy zawsze swoje lenistwo. na każdą porę roku miałyśmy wymówkę. zimowe przesilenie, jesienną depresję, wiosenne przesilenie i letnie zmęczenie upałem. 

ale cóż , śpiąco czy nie ,stepperek trzeba dziś zaliczyć. i brzuszki.bo jak raz sobie odpuszczę , to później ciężko będzie się zebrać.

dietkowo ok. to mnie cieszy.

w końcu udało mi się dokończyć książkę " Marina" Zafona. świetna książka.a wieczorkiem mam zamiar dokończyć serwetkę na szydełku.robię ją już ze dwa tygodnie.

 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.