Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chcę tylko spełnić swoje marzenie :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 91929
Komentarzy: 809
Założony: 13 marca 2009
Ostatni wpis: 10 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
wojnierz

kobieta, 41 lat, Szczecin

165 cm, 63.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 lutego 2013 , Komentarze (4)

...wątpliwości dotyczące biegania.Nie wiem czy biegać dłużej czy pokonać ustalony dystans jak najszybciej??????? Nie wiem!!!!!! Wczoraj przebiegliśmy około 4 km w 18 min. tzn. miałam niecałe 20 minut ruchu. Chyba zdecydowanie za mało.....Od poniedziałku liczę kilometry ale przestawiam się na czas. Minimum muszę biegać 30 minut. Ale dalej nie mam pewności czy dobrze robię. Wszystko jest na ...czuja.....

Mimo wątpliwości i tak jestem z siebie dumna. Ruszam się. Robię coś. Nie siedzę i nie myślę" przydałby się pobiegać" Po prostu biegam. i nie odpuszczam sobie. Nie chwytam się każdej nadarzającej się wymówki(śnieżyca, zimno, jestem zmęczona, dziś nie mam nastroju.....)
Gdybym jeszcze tylko potrafiła odmówić sobie węglowodanów....Albo przynajmniej zrezygnować z pieczywa....przynajmniej wieczorem.... ale to chyba wyższa szkoła jazdy, którą opanuje (mam nadzieję ) za jakiś czas

Miłego weekendowania :)

21 lutego 2013 , Komentarze (2)

...dzień wczoraj miałam!!!!!
KOSZMARNY!!!!!!!!!
Dobrze, ze się skończył! Szkoda tylko, że nie chciał skończyć się  wcześniej.....
Zaczęło się banalnie....od zepsutego zamka w kozakach(oczywiście tuż przed wyjściem do pracy, bo po co wcześniej), później totalne zawirowania w pracy(wszystko szło nie tak jak iść powinno). Dodatkowo moja młodsza siostrzyczka się rozchorowała(39,8). Zgubiłam ulubioną zakładkę do książki(z lemurem zwaną "Oczyska")...Ale apogeum przyszło popołudniu....Po pracy(zmęczona i głodna) poszłam do biblioteki po II tom książki(bo I skończyłam dzień wcześniej) i już układałam dzień tak żeby koniecznie znaleźć chociaż  godzinę na czytanie... Okazało się  jednak, że biblioteka jest nieczynna do odwołania i to od dziś(20.02!!!)  Zniechęcona pomyślałam: "ok, wrócę do domu, zjem i pognam do drugiej" Pognałam. Książki, oczywiście nie dostałam.
Wracając do domu starałam  się znaleźć jakieś pozytywy dnia dzisiejszego-pocieszałam się swoimi ostatecznościami: 'żyjesz, samochód cię nie potrącił, jesteś pełnosprawną młodą kobietą, kochasz, jesteś kochana...." i pomyślałam "pójdę pobiegać" i co? Błagalne spojrzenie męża" Kochanie nie dziś, ja nie mam ochoty a o ciebie będę się martwił bo jest już późno i ciemno..." Nawet lampy uliczne zaprotestowały i przestały świecić....Zostałam w domu.....
I jeszcze jedno.... Cały dzień byłam święcie przekonana że jest czwartek, nie środa....a wieczorem okazało się że jednak w tym tygodniu będę miała 2 czwartki(a już miał być piątek!)

Mam nadzieję że dziś będzie lepiej.....

20 lutego 2013 , Komentarze (2)

...nie powstrzymała :)
Udało się! Przebiegłam wczoraj  4km w 21 minut
Fakt obficie padającego śniegu, silnego wiatru i spojrzenia mijanych ludzi, patrzących na nas jak na wariatów przemilczę. Maż stwierdził że nawet się nie zmęczył, ja byłam ledwo żywa.....
Nie zniechęca mnie to jednak. Małymi kroczkami dobiegnę do dobrej kondycji.
Teraz tylko muszę zmodyfikować dietę. Nie potrafię oprzeć się bułce grahamce, rano, w południe i wieczorem.....ehhhh
A jak pomyślę o weekendzie u teściów to już się boje. Teściowa dobrze gotuje, ja uwielbiam jeść i ....skończy się jak zawsze. Wyrzutami sumienia.....A może tym razem będzie inaczej? Zobaczymy!
 
Dziś też biegam, ale po sklepach. Przyjemność jednego i drugiego jest chyba porównywalna...

Kolejny bieg po zdrowie już jutro!!!!!!
Miłego dzionka!
i serdecznie dziękuję za wszystkie komentarze!!!!!!


19 lutego 2013 , Komentarze (1)

...śnieg!!!! i to bardzo!!!!!Szczecin zasypany! jak ja będę biegać?
Po śniegu! do czasu kiedy się nie poślizgnę, przewrócę i złamię ... nadgarstek.....
Uwielbiam zimową aurę, ale nie wtedy kiedy zmienia mi plany.....
Nadzieja jednak umiera ostatnia. We mnie jeszcze się tli(mimo, ze jestem na 100% pewna że gdy zjawię się w domu mąż powie" kochanie, może nie dziś? zobacz jak pada, źle się będzie biegało, przeziębimy się, lepiej zostać w domu i poczytać" i będzie mnie tak kusił) Pocieszam się myślą że znajdę na moim osiedlu odśnieżone chodniki, że przestanie padać(mimo że zaczęło znowu), że pobiegam dziś bo... wstyd się przyznać ale ....spałaszowaliśmy wczoraj tabliczkę białej czekolady.....muszę to odpokutować!

Zobaczymy jak to będzie

18 lutego 2013 , Komentarze (5)

...trochę lepiej lub trochę gorzej......
Ja biegam trochę gorzej, ale nie przejmuję się tym. Później będzie lepiej. Na razem jestem przeszczęśliwa kiedy udaje mi się pokonać niedzielne rozleniwienie, ból głowy spowodowany sobotnią imprezką i przebiec 4 km!

Było zimno. mokro, śmiesznie(mąż co jakiś czas powtarzał"słodka jesteś w tej czapce", wyczerpująco a jednak niesamowicie!!! biegliśmy  ok 30 minut. Bez zatrzymania. Tępo raczej....powolne ale nic to!!!!
Biegliśmy i tylko to się liczy! ruszyłam się, przemogłam lenistwo, ogromną chęć dokończenia teraz, już rozdziału książki, Wyszłam, przebiegała i wróciłam padnięta, ale zadowolona!!!!!
Kolejny bieg już jutro!!!!!!
 

15 lutego 2013 , Komentarze (2)

....wczoraj miałam :)

wybraliśmy się z mężem na.... popołudniowy bieg :) Efekt? ok 3,5 km bez przerwy, przez 19,30 min i z lekką zadyszką. Czyli? nie jest źle. Jak na prawie półroczną przerwę od biegania.
Zaczęłam więc wdrażać plan w życie :)
Mam tylko nadzieję że wytrzymam.....

14 lutego 2013 , Komentarze (1)

...czyli wracam z bilansem bardzo niekorzystnym
Ale wracam! Nie było mnie tu 5 długich miesięcy! To prawie pół roku. (po cichu dodam, pół roku obżarstwa, braku ruchu i niespełnionych obietnic, że "od jutra zaczynam")

Pewnie gdyby nie te 759km które zostały mi do przebiegnięcia nawet bym tu nie zajrzała...ale podjęłam wyzwanie(o którym nie potrafię zapomnieć) muszę przebiec te 759km! Muszę!dlaczego? bo jestem uparta! Bo to głupio obiecać sobie coś a później nie dotrzymać słowa.....

 Jestem przerażona, ale zdecydowana.
Zobaczymy co z tego wyjdzie.....

4 września 2012 , Komentarze (4)

....ja się na to nie piszę! Mam dość! Tzn. zaczynam mieć dość! 
Ale może od początku!
Witam Was po długiej przerwie urlopowej. Nawiasem mówiąc było super! Zamki, pałace i dworki przepiękne. Z Książa, Pszczyny i Pieskowej Skały nie mogłam wyjść :)
Wróciliśmy na maksa wymęczeni(w ciągu 5 dni straciłam 3 kg, które oczywiście wróciło)
Ale odbiegłam od tematu! Jestem wykończona pracą, monotonią i ....ogólnie to chcę jeszcze na urlop! I chcę lata!(w Szczecinie tak naprawdę go nie było, ot kilka gorących dni)
Wracam z pracy i nie mam siły żyć! Nie mam nawet siły czytać! Jakieś dziwne przesilenie późno letnie mnie ogarnęło!
Nie biegam, nie dietkuję, robię .... nic! a waga szaleje! nie wiem jak to możliwe, ale ...jak dziś na nią weszłam  pokazała 60,8. Zeszłam i weszłam jeszcze raz. Wynik ten sam. Spojrzałam na nią sceptycznie(wiadomo, waga , to waga. Swoje humory ma) Zapytałam czy nie zwariowała i wyjęłam centymetr. Oplotłam nim moje przeogromniaste biodra a tam? -1 cm! 
Zostaje mi tylko zaakceptować powyższe fakty i cieszyć się! Jutro, wracam do biegania! postanowione. Tęsknię za nim.....Mam nadzieję że jutro napiszę że płuca wyplułam ale przebiegłam ileś tam....
dobrej nocki

13 sierpnia 2012 , Komentarze (7)

...walizkę...czyli urlop czas zacząć!!! Wreszcie! W końcu! Nareszcie!
Tak! Cieszę się, i nie zamierzam przestać!
W tym roku miałam  dylemat. Zwiedzanie zamków Dolnego Śląska czy szlak Orlich Gniazd w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, więc..postanowiłam to połączyć!
Zaczniemy od Książa (mimo że sporo musimy zbaczać z drogi, zamek Daisy jest tego wart), później Kraków i Jura. Średnio 2-3 zamki na dzień!

Ruch zapewniony! W wersji maksymalnej!
W drodze powrotnej zahaczymy jeszcze o Wielkopolskę- pałac w Gołuchowie od dawna jest na mojej osobistej liście pałacy  do zobaczenia.

Postanowienia dietowe? Żadnych słonych przekąsek. Ze słodyczy(normalnie, nie urlopowo wytrzymuję ale...) tak , na wszelki wypadek kupiłam 3 batoniki musli. i dużo owoców! Dam radę? Muszę, innego wyjścia nie ma.

Żegnam Was więc, na ok 2 tyg. Dziwnie będzie, tak bez Vitali. Ale jak urlop, to urlop. Czas inaczej płynie, priorytety się zmieniają....Rzeczywistość niby istnieje, ale jakby jej nie było....Uwielbiam to uczucie!

Buziaki!!!!!

10 sierpnia 2012 , Komentarze (4)

...przebiegniętych kilometrów! Zrobiłam dziś podsumowanie i...tak wyszło. Biegam od 16.05. może mało, jak na trzy mc ale ja jestem z  siebie mega zadowolona! Zwłaszcza, ze zdarzają mi się przestoje bieganiowe.....
Dziś? Zrobiłam coś czego nie powinnam...Oczywiście wytłumaczyłam zaraz sama siebie...ale, może od początku. Po pracy umówiłam się  z mężem na zakupy i ...zeszło nam około 2h. W domu byliśmy o 18.00. Byłam padnięta. I jak myślicie co robi padnięty wojnierz? Obiad, kawa i książka? Właśnie, ze nie! Padnięty wojnierz w 10 min rozpakował zakupy, przebrał się i poszedł biegać. Mogłoby się wydać że ok, ale ... nie! Dlatego ze biegałam o pustym brzucholku. Obiadu nie zjadłam bo nie chciałam się najadać przed biegiem, a ostatni posiłek przed , jadłam o 13.00. Poszłam dziś biegać, więc  nie po to aby gubić kilogramy , a po to aby kondycje sobie wyrabiać... Przynajmniej tak sobie to tłumaczę.(bo przecież jakoś trzeba) 
Głodna, przepracowana i niedospana(czy ktoś cierpi na nadmiar snu? chętnie "zaopiekuje" się takim nadmiarem) wymęczyłam tylko 5,3 km Może w niedzielę będzie lepiej?
Dystans zmniejszył się i obecnie jest to 759,4km

Zmęczona i w końcu najedzona(wypiłam kubek rosołu, zjadłam winogrona i małą kanapkę z pomidorem) życzę spokojniej nocy!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.