Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Gdybym mogła cofnąć czas nigdy bym się nie odchudzała.Zawsze byłam kuleczką,ale proporcjonalnie zbudowaną i zgrabną,choć ważyłam ok 65 kg.Jadłam co chciałam, lubiłam ruch i byłam sobą-ot dziewczyną z poczuciem humoru.I postanowiłam się odchudzać,wpadłam w pułapkę o nazwie jo-jo. Teraz myślę, że fajnie by było ważyć te 65kg...czasu nie cofnę. Może inni wyciągną z tego wniosek...?Jeśli nie musicie...nie odchudzajcie się. Teraz wyznaczyłam sobie cel mniej niż 70kg, ale będę się bardzo cieszyć jeśli waga nie będzie większa od 79kg.To i tak szczyt moich marzeń.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 636463
Komentarzy: 5696
Założony: 17 marca 2007
Ostatni wpis: 6 września 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
abiozi

kobieta, 52 lat, Toruń

158 cm, 104.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 marca 2014 , Komentarze (19)

Witajcie waleczni;)


Oj dziwny ten tydzień był...nawet bardzo.

Dużo mi się zwaliło na łeb.


Jednak to co mnie najbardziej dobiło i o dziwo może wpłynęło na zmiany to ogólnie pisząc - siłownia.


Od roku siłownia była dla nieocenionym wsparciem psychicznym.

Chodzenie tam cztery razy w tygodniu bez przerw przez dwanaście miesięcy było przyjemnością.

Zapominałam o wszystkim co złe a wysiłek fizyczny sprawiał, że wracałam we wspaniałym nastroju.

Schudłam ponad 20 kg, zmieniłam nawyki żywieniowe i zyskałam niesamowitą kondycję.

Jednak najważniejsze dla mnie to relaks na siłowni.

Psychicznie zdecydowanie lepiej sobie radzę w życiu niż przed siłownią.


I co?


Ano w niedzielę rano wylały się na mnie pomyje. 


Moja trenerka (właścicielka siłowni) zadzwoniła i powiedziała, że doszły ją słuchy, że ogólnie mówiąc, krytykuje siłownię, okazuję niezadowolenie a fakt, że nie ma nowych postępów w odchudzaniu u mnie, zniechęca klientów czy to aktualnych, czy też nowych.

ZAMUROWAŁO MNIE!!!!!!!

Poczułam, że wbito mi nóż w plecy i serce.

Nic z tego nie rozumiem.

A...i, że poświęca mi swój czas a ja to marnuję, i że na moje miejsce ma trzy inne osoby.

Zaproponowała mi odpoczynek od siłowni na jakiś czas...

DUŻO BOLESNYCH SŁÓW DLA MNIE.

Nie wiem co się stało.

Dwa dni później powiedziała, że jest wściekła czy zła, że nie chudnę.

I że te moje ponad 20 kg mniej nic dla niej nie znaczy.

Że powinnam więcej schudnąć.

I jak tak dalej to zabroni mi przychodzić do niej na siłownię.

Choć ja płacę za siłownię jak inni.


Wiem, że jest ambitną osobą ale moje schudnięcie to jej cel ale... nie mój.

U mnie na pierwszym miejscu jest relaks.

I zawsze to powtarzałam, i wiele razy za to jej dziękowałam, że to u niej znalazłam.

Nie wiem co dalej?

Od tygodnia biję się z myślami i chodzę dalej ale nie jest już tak przyjemnie jak kiedyś.

Zbliża się koniec miesiąca i będę musiała podjąć decyzję.

Chodzić dalej czy nie, a może zmienić na inną siłownię...może?

Nie wiem dlaczego mnie to spotkało?


Nigdy nie krytykowałam tej siłowni a wręcz przeciwnie.

Sporo osób zapisało się na nią dzięki mnie.

Byłam żywą reklamą siłowni...choć ja uważam, że dalej jestem.

Gro ludzi chciało mnie poznać i ćwiczyć w tych samych godzinach jak ja.

Jeszcze nie dawno usłyszałam, że jak mnie zabraknie to i siłowni nie będzie.

Więc o co tu chodzi?

18 marca 2014 , Komentarze (6)

Walczę dalej!

Dobrze, że jest po pełni bo jest łatwiej wytrwać w diecie.

Ostatnio trafiły mi się bardzo intensywne treningi na siłowni i nie dość, że jestem obolała to jeszcze opuchnięta.

Tak jednak bywa.

Wczoraj wyciągnęłam z szafy moje spodnie, które nosiłam przed odchudzeniem.

Normalnie szok!

A jak motywuje!

Muszę zrobić zdjęcia.

Dziękuję, że jesteście ze mną.

Ja też z całych sił trzymam za Was kciuki!!!!

Damy radę;)

13 marca 2014 , Komentarze (11)

Kochane...jestem i walczę!!!

...ze swoimi słabościami i jest wzorowo!!!!

Wzorowy wtorek, i środa, i mam nadzieję, że czwartek też.

Oj jak się cieszę.

I to w dużej mierze dzięki Wam.

Nie myślę o diecie lecz o zdrowym odżywianiu..

Oby jeszcze jeden dzień i jeszcze jeden...

11 marca 2014 , Komentarze (9)

Dokładnie tak mam.

Co się ze mną dzieje w tym roku?

Takiej siebie bardzo nie lubię.

Chciałabym by wróciła Ania z tamtego roku.

Nie podjadała między posiłkami i miała tyle siły psychicznej by ćwiczyć każdego dnia i nie zastanawiała się czy jej się chce czy nie.

Nie myślała o diecie lecz o zdrowym odżywianiu.

Odzyskała niesamowitą kondycję i pogoniła 26 kg.

A w tym roku zmarnowałam już ponad dwa miesiące.

I mam na powrót 6 kg.

No pięknie.

Tak dalej a odzyskam resztę.

A jak mi ciążą te kilogramy.

I jaka zła jestem na siebie.

No kurcze nie mogę ruszyć z miejsca.

Czuję, że kręcę w koło....

Dziewczyny ratunku!!!!!!!

7 marca 2014 , Komentarze (8)


Myślę, że nadszedł czas na zmianę diety i ruchy.

Mój organizm się przyzwyczaił...i efektów brak.

Ograniczam chodzenie na siłownię, po roku treningu, z 4 do 2 wyjść i to w inne dni, niż do tej pory.

Oczywiście z ruchu nie rezygnuję.

Chcę ponownie jak rok temu wprowadzić systematyczne chodzenie po schodach.
Orbitrek w domu.
I zaczyna się sezon na rower oraz tzw. kijki.

Brakuje mi powietrza i przyrody.

Czas wyjść z pomieszczeń siłowni na zewnątrz.

Muszę też przemyśleć sprawę diety.
Wprowadzić nowe produkty.

Myślę, że to mi pomoże pogonić kolejne kilogramy na stałe.

Pozdrawiam Was serdecznie i jestem z Wami - walczcie o siebie!!!

Nie poddawajcie się!!!

Szukajcie sposobów, a nie powodów!!!

27 lutego 2014 , Komentarze (4)

...Oj tak!
Pewnie żadna z nas nie ma w planach jedzenia pączków ale czy uda się nam im oprzeć.
Sama jeszcze nie wiem co zrobię.

Pewnie jak każdego roku szef przewiezie moc pączków.
Tym jeszcze mogę się oprzeć.
Jednak po pracy jedziemy z mężem do moich rodziców na pączki - oczywiście.
Piotrek ma na nie ogromną ochotę a ja?

Jeszcze w tamtym tygodniu myślałam, trudno, tłusty czwartek jest raz w roku, więc raz kozie śmierć.
Jednak we wtorek obudziłam się z bólem żołądka i wściekłą biegunką.
W środę było odrobinę lepiej.
Dzisiaj dochodzę do siebie.
Byłam jednak zmuszona do ścisłej diety i ubrania luźniejsze i na wadze mniej.
Jejku jak to cieszy.
I jakoś ochota do trzymania diety się pojawiła.
Żołądek się trochę obkurczył.

No i tak teraz te pączki zjeść?
A jak mi puszczą hamulce?
A jak się jeszcze pochoruję bo żołądek jeszcze niezdrowy?

Myślę sobie, że jeden w pracy i jeden u Mamy to mi nie zaszkodzi.

Ale może mi się uda nie zjeść ani jednego...co najwyżej posmakować kęs.

A jak u Was Kochane?

26 lutego 2014 , Komentarze (2)

Nieszczęsny talizman odesłany.
Poczułam ogromną ulgę.
Myślę, że jednak w pewnych sprawach człowiek musi się "poparzyć" by zrozumieć.
Dotarło do mnie, że już nie potrzebuję niczego...mogę być naga.
Najważniejsze to co mam w sercu.
Takie doświadczenie było mi potrzebne by zrozumieć, że mam wszystko czego tak naprawdę potrzebuję.

Co do diety to nastały te lepsze dni gdy nie podjadam.
Bo na siłownię chodzę cały czas.
Od dzisiaj na śniadanie wciągam  owsiankę w miejsce "musli".
I przekonałam się do placuszków owsianych na jajku.
Pyszne, dietetyczne i sycące.

Nie poddaje się.

Dziękuję za wszystkie komentarze.


24 lutego 2014 , Komentarze (7)

Poprzedni wpis mógł być bardzo tajemniczy i właściwie był.
A o co mi chodziło?
A o "talizman aniołów"
Kolejny już raz w życiu czułam od dłuższego czasu niepokój i szukałam "czegoś" co pozwoli mi odszukać siebie.
I...wpadłam na ten talizman.
Długo by o tym pisać ale postanowiłam go kupić.
Dopiero później zaczęłam szukać informacji czy jest on w zgodzie z moją wiarą katolicką.
I dzisiaj, gdy już do mnie dotarł pocztą i, gdy go założyłam pełna nadziei i przejęcia - dotarło do mnie, że popełniłam błąd.
Nam katolikom nie są potrzebne żadne talizmany czy amulety a uciekanie się do nich jest grzechem.
Do tej pory nie zdawałam sobie z tego sprawy.
Wydawało mi się, że będzie mnie chronił i takie tam bzdury.
Nic z tego.
Zrozumiałam, że uczestnictwo we Mszy Świętej, Szczera Modlitwa i Przyjęcie Chrystusa do Serca jest największą ochroną.
Nie jestem osobą jakoś szczególnie nawiedzoną.
Różnie w moim życiu bywało.
Dzisiaj poczułam spokój ale nie przez talizman lecz dzięki zrozumieniu.

P.S. Oczywiście zwrócę go tam skąd go kupiłam i poszukam u siebie w mieszkaniu czy może mam jeszcze jakieś dziwne talizmany, i ich również postaram się pozbyć.
Bo to właśnie one mogą zaburzać dobrą energię.


21 lutego 2014 , Komentarze (3)

...czego?
Dobrej energii.
Spokoju.
Miłości.
Akceptacji i samoakceptacji.
Zrozumienia i wyrozumiałości.
Bycia wartościowym i poczucia bycia wartościowym.
Umiejętności skupiania się na ważnych sprawach.

Jest tego tak wiele, ja wymieniłam tylko skraweczek dzisiejszych uczuć.

"COŚ" dzisiaj znalazłam i odkryłam a najważniejsze - poczułam.
Czuję, że mogę się zmienić.

20 lutego 2014 , Komentarze (7)

Co zaczynam panować nad apetytem i dietą, to znowu klapa!!!
Dni gdy nie trzymam diety jest znowu więcej.
Kurcze...to zdecydowanie nie mój rok a szkoda.

No jasny gwint!
Nie będę się tłumaczyć "nie moim rokiem"!
Co za głupota!!!!!
Każdy rok jest mój!
MÓJ!!!!!!!


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.