"ZACZNIJ TAM GDZIE JESTEŚ!
UŻYJ TEGO CO MASZ!
ZRÓB CO MOŻESZ!"
Ostatnio dodane zdjęcia
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 636187 |
Komentarzy: | 5696 |
Założony: | 17 marca 2007 |
Ostatni wpis: | 6 września 2017 |
Postępy w odchudzaniu
Historia wagi
Staram się trzymać planu minimum.
Okres mi się skończył a przeziębienie w odwrocie.
Nastrój coraz lepszy i moja ulubiona pora roku - j e s i e ń
Nastały dni, które warto wykorzystać.
Przypilnować tego co się je i kiedy i ruszać się...ruszać...
Zmobilizowały mnie zapiski tego co jadłam rok temu i ile ważyłam.
Okazało się, że jest mnie aktualnie 5 kg mniej!!!!
Zupełnie tego nie pamiętałam.
Sadziłam, że jest odwrotnie.
Bardzo dodało mi to skrzydeł i zmotywowało.
Trzymajcie się Kochani;)
Trochę popisałam i znowu utknęłam.
Miałam super gościa na weekend a na koniec jeszcze porządne przeziębienie i okres.
Normalnie utknęłam w łóżku i przeleżałam tam nawet cały poniedziałek.
Dzisiaj jestem w pracy i czuję się lepiej choć szału nie ma.
Dzisiaj wracam do zapisywania i jeszcze uzupełnię braki w pisaniu.
Nie odpuszczę. - choć takie pomysły chodziły mi już po głowie.
Cały czas sobie powtarzam by ograniczyć ilość jedzenia a zwiększyć jego jakość i zacząć systematyczne ćwiczenia.
U mnie sezon rowerowy się skończył.
Co najwyżej czekają mnie sporadyczne wypady rowerowe.
Czas wrócić na siłownię.
Dziękuję za Wasze komentarze - to bardzo mnie motywuje.
Fatalnie chodzi mi internet w domu więc trudno mi do Was pisać ale znajdę sposób.
...no raptem kilka dni a mnie już nawet nie chce się pisać.
Czułam, że tak będzie ale trudno - na brak zapisywania wymówek nie ma i nie będzie.
Muszę to robić.
Choć tyle.
Nie chcesz zdrowo się odżywiać to pisz co jesz i ile.
Bez wymówek i niech to będzie moja kara.
Pisz i patrz co sobie fundujesz na przyszłość.
Jeszcze możesz dużo zmienić.
Decyzja należy do Ciebie.
Czy warto przejeść resztę życia?
Pomyśl...warto?
Tego chcesz?
Kochani po pierwszym dniu zapisywania jest dobrze bo zaczynam myśleć.
I o taki właśnie efekt mi chodziło.
Mam nadzieję na robienie postępów.
Trzymam kciuki ;)
...tych, które dla mnie są złe.
Zaczęłam od spisywania tego co jem i o której.
Na spokojnie i bez kar.
Chcę uzmysłowić sobie samej co powinnam zmienić, co mogę zmienić a co muszę zaakceptować i tyle.
Za wczorajszy dzień jest mi po prostu wstyd.
Wkładałam do ust i zupełnie nie myślałam - ważny był smak i dużo.
Może to zapisywanie zmieni moje nawyki bo wiem co powinnam;)
Buziaki Kochani;)
...czy to możliwe?
Właśnie przeczytałam książkę...jeszcze nie wydaną.
Napisała ją moja Szwagierka i zarazem wykwalifikowana Dietetyczka.
Czyta się ja bardzo dobrze.
Te 120 stron pochłonęłam w dobę.
Niczego nie nakazuje lecz daje do myślenia, wyjaśnia i motywuje.
Ciągle o niej myślę.
Agnieszka przygotowała dla mnie dietę trzy lata temu.
Stosowałam ją.
Była prosta i skuteczna.
Schudłam 25 kg.
Równocześnie chodziłam na siłownię i intensywnie ćwiczyłam.
Efekty utrzymywały się ponad rok.
Lecz wróciłam do starych nawyków.
Nawet nie wiem dlaczego i nie chcę już tego rozdrapywać.
To był dla mnie dobry czas i miło go wspominam.
Warto było.
Choć waga częściowo wróciła to nadal mam bardzo dobrą kondycję i jestem wysportowana.
Agnieszka - bardzo mi pomogła.
Dzięki książce lepiej ją rozumiem i wiem, że ona rozumie mnie i takich jak ja.
Traktuje każdego bardzo indywidualnie.
Nie nakazuje lecz pomaga, daje wskazówki, nie ocenia, jest wyrozumiała i cierpliwa.
To wspaniała Dietetyczka - taka z powołania.
Bardzo poruszyła mnie jej książka.
Wiem co powinnam zrobić i nie chcę tego odkładać na inny czas bo on nigdy nie nastąpi.
Przestań się odchudzać a zacznij się odżywiać i cieszyć każdym dniem.
Już nigdy nie będę się odchudzać lecz zaczynam się odżywiać a ubytek wagi będzie tylko skutkiem ubocznym.
Wiecie co zrobię dzisiaj jak wrócę do domu?
Wyciągnę baterie z wagi a samą wyniosę do piwnicy.
Mam dość stresowania się nią.
Serdecznie Was pozdrawiam i trzymam kciuki;)
Mamy wrzesień.
Dzieciaki wróciły do szkoły a rodzice do pracy.
Powoli wszystko odnajduje swój rytm.
Ja też szukam motywacji by pogonić choć kilogram.
Przeraża mnie trud jaki muszę włożyć by choć trochę schudnąć a jeszcze trudniej jest utrzymać zrzucony każdy kilogram.
Tak wiele razy kilogramy wracały czy więcej zrzuciłam czy mniej.
Czy dzięki diecie, czy treningom, czy też połączeniu tych metod.
Nie potrafię się nieustannie kontrolować - to nie ja.
Siedzi we mnie dusza artysty.
Człowieka, który nie lubi i nie umie, żyć w schematach.
Nie mogę walczyć ze swoją naturą.
Nie mogę też zaakceptować siebie taka jaka teraz jestem.
110 kg to jednak bardzo dużo!!!
Żeby tak choć waga poniżej 100.
Na takim celu muszę się skupić.
Zobaczymy...
...i kontynuując ostatni wpis...
...w tym roku pojechałam na pielgrzymkę.
Pokonałam ok 350 km w 4 dni.
I dałam radę oraz mój rower bez problemów.
Było dużo łatwiej niż sądziłam.
Super atmosfera!
Moc przeżyć!
Odzyskałam odwagę!
Przyjaciółka pojechała razem ze mną...choć też miała dużo obaw.
Wspierałyśmy się wzajemnie ale wsparcie było od wszystkich Pielgrzymów.
Ja byłam pierwszy raz na pielgrzymce i mam apetyt na następną.
To wyjątkowe przeżycie.
110 kg i 350 km w 4 dni na rowerze;)
Bardzo lubię jeździć na rowerze i jest to moją pasją od kilku lat.
W minionym roku organizowana była u mnie w parafii I Rowerowa Pielgrzymka do Częstochowy ( 350 km w 4 dni).
Bardzo chciałam jechać ale nieustannie słyszałam, że z moją wagą nie mam szans.
Wysiądą mi stawy i tyłka nie będę czuła.
Potworne skurcze mnie dopadną i cierpnięcie kończyn.
Poodparzam sobie całe ciało do krwi a jeszcze pewnie zejdę na zawał bo bo przy takiej tuszy serce nie wytrzyma.
Pierwsza górka i padnę zaraz pod nią.
Będę tylko ciężarem i jeszcze jaki wstyd.
No jednym słowem - zapomnij.
No chyba, że schudniesz przynajmniej do 80 kg, no to może przeżyjesz.
Na kilka tygodni przed wyjazdem zrezygnowałam.
Uwierzyłam w to wszystko co usłyszałam i dorzuciłam jeszcze coś od siebie.
Rower też takiego ciężaru nie udźwignie i rozleci się pierwszego dnia.
Udali się na pielgrzymkę a ja cały czas im zazdrościłam.
Podjęłam decyzję, że w przyszłym roku jadę i to bez względu na wagę.
Szczerze to nawet przytyłam ale powiedziałam innym i sobie, że nic to.
Przygotowywałam się jak zwykle - bez specjalnych fajerwerków.
Ja na czas sezonu zostawiam samochód w garażu i właściwie bez względu na pogodę jeżdżę rowerem.
Zwykła codzienna wycieczka rowerowa po pracy jakieś 25-35 km to standard.
No lubię i tyle.
Mam też Przyjaciółkę, która podziela mają pasję i to też pomaga.
cdn...