Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Gdybym mogła cofnąć czas nigdy bym się nie odchudzała.Zawsze byłam kuleczką,ale proporcjonalnie zbudowaną i zgrabną,choć ważyłam ok 65 kg.Jadłam co chciałam, lubiłam ruch i byłam sobą-ot dziewczyną z poczuciem humoru.I postanowiłam się odchudzać,wpadłam w pułapkę o nazwie jo-jo. Teraz myślę, że fajnie by było ważyć te 65kg...czasu nie cofnę. Może inni wyciągną z tego wniosek...?Jeśli nie musicie...nie odchudzajcie się. Teraz wyznaczyłam sobie cel mniej niż 70kg, ale będę się bardzo cieszyć jeśli waga nie będzie większa od 79kg.To i tak szczyt moich marzeń.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 636228
Komentarzy: 5696
Założony: 17 marca 2007
Ostatni wpis: 6 września 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
abiozi

kobieta, 52 lat, Toruń

158 cm, 104.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 grudnia 2016 , Komentarze (2)

Owszem...miałam kilka upadków ale cały czas wstaję, otrzepuje się i idę dalej!!!


I powtarzam sobie: MOŻE BYĆ JUŻ TYLKO LEPIEJ!!!!!!


Dzisiaj jest nowy dzień i mogę wszystko.


Czy potrzeba mi cudu?

Nie!!!

Wystarczy, że uwierzę w siebie!!!!!


Trzymam za Was kciuki.

Jeden kilogram do końca roku?

Nie pięć ale jeden - damy radę!!!!!!

2 grudnia 2016 , Komentarze (8)

Oj jak mi się nie chciało wyjść z domu...

To pewnie skutek niskiego ciśnienia.

Jednak jak już wyszłam na powietrze i się go nawdychałam - poczułam się super!!!


Wczorajszy dzień był dla mnie trudny.

Dopadły mnie wahania nastroju z, którymi musiałam walczyć.

Uspokoiłam się w Kościele.

Tego było mi trzeba.

Tak mam.


Co do jedzenia to choć było dietetyczne to zjadłam go zbyt wiele.

Nie na tyle by tyć ale bilansu ujemnego też nie było.

1 grudnia 2016 , Komentarze (4)

Z wczorajszego dnia też jestem zadowolona.

Pewnie, że mogłoby być lepiej ale bywało wcześniej dużo gorzej.

Na tym etapie jest dobrze.

Wyciągam wnioski z każdego dnia.

Staram się zapamiętywać błędy i już ich nie popełniać.

Robię postępy.

Nie są to gwałtowne zmiany.

Bo te u mnie w dłuższym okresie nie utrzymują się.

Kolejny dzień bez słodyczy zaliczony.

Mniejsze kolacje.

Pamiętać o wieczornych treningach.

Trzymajcie się Kochani;)

30 listopada 2016 , Komentarze (12)

Dalej trwam w postanowieniach.


W ciągu dnia jadłam mniej niż powinnam.

Mam gorsze dni i jakoś nie mogłam zjeść więcej.

No i na efekty nie trzeba było długo czekać.

Wróciłam do domu po pracy.

Napięcie trochę minęło.

Jak zaczęłam wcinać ulubioną zupę jarzynową, to tak talerz po talerzu aż dobiłam do dna garnka.

Tłumaczyłam sobie, że to jarzynowa i mogę ją jeść bezkarnie.

Właściwie to był wywar z ugotowanej łopatki (łopatka też tam była + jarzyny ( już wiem, że niestety mrożone bo mniej sycące) oraz pieprz i sól.

To wszystko.

Jednak zjedzone w nadmiarze i tak spowodowało, że zrobiłam się senna.

Rozepchany żołądek to kolejny minus.

Ok.

Nauczkę mam.

Czyli nawet to co zdrowe też z umiarem.


Dzisiaj nowy dzień.

Damy radę?

29 listopada 2016 , Komentarze (2)

Wczorajszy dzień zaliczony wzorowo!

Wiecie jaki mam plan więc nie będę wchodziła w szczegóły.

Postaram się zrobić tabelę z planem i jego realizacją oraz z trudnościami jakie będą się pojawiać.

Od niedzieli mamy adwent więc, żadnych słodyczy przez ten czas.

Pozdrawiam i biorę się do pracy;)

28 listopada 2016 , Komentarze (6)

Miniony tydzień to była walka ze starymi nawykami.

W końcu udało mi zapanować nad wieczornym podjadaniem.

Wiem, że to dopiero początek ale jest dobrze i będzie tylko lepiej.

Udaje mi się też wprowadzać treningi.

Ważne by trwać przy swoim bez względu na wszystko.


Tak wygląda mój plan.

Schudnąć w ciągu 3 lat 50 kg.

Czyli za trzy lata ważyć nie więcej niż 64 kg.

W pierwszym roku będzie to 25 kg.

Czyli za rok o tej porze ważyć nie więcej niż 89 kg.

A kolejne 25 kg rozłożyć na dwa lata.

Bo myślę że 25 kg w kolejnym roku to może być zbyt wiele.

Podsumowując:

27.11.2016 - 114 kg,

27.11.2017 - 89 kg,

27.11.2018 - 76 kg,

27.11.2019 - 64 kg,

W jaki sposób to osiągnę?

1) Motywacja i wsparcie.

2) Wyznaczony cel podzielony na małe etapy.

3) Zdrowe i świadome jedzenie ( 5 posiłków o stałych porach).

4) Treningi systematyczne.

5) Konsekwencja.

W 2013 roku w ciągu pół roku schudłam 25 kg trzymając się zdrowej diety i trenując codziennie po 50 minut.

Czułam się jak siódmy cud świata - wiem, że mogę dać radę.

BARDZO WAS POTRZEBUJĘ...BAAAAAAARDZO!!!!

Miniony tydzień był udany dzięki Waszemu wsparciu.

25 listopada 2016 , Komentarze (10)

Wczorajszy dzień zaliczam do udanych.

Dałam radę.

Dzisiaj nowy dzień i kochany piąteczek.

Uwielbiam piątki bo wszystko mi się udaje w takie dni.

Mam ogromna nadzieję, że dzisiaj po południu tez na nic się nie skuszę;)


W ciągu dnia jest wzorowo.

Jem śniadanie średnio między 6-7 rano i najczęściej jest to owsianka na wodzie z odrobina mleka lub nie, z bakaliami lub nie.

Później wypijam kawę - budzi mnie rano. 

Jednak zaraz po obudzeniu, na pusty żołądek, wypijam szklankę wody, czasami z dodatkiem cytryny lub imbiru, lub miodu i czosnku i natki pietruszki albo kiwi - no różnie.

W pracy zjadam trzy posiłki i w zależności czy jestem bardziej głodna czy mniej traktuję je zamiennie. 

Pierwszy jest między 9:30 a 10:30,

Drugi między 12:30 a 13:30,

Trzeci między 15 a 16.

Jeden z nich jest delikatny i jest to np. jogurt albo jakiś owoc albo lekka sałatka.

Kolejny to najczęściej kanapka z ciemnym pieczywem, masłem, wędliną lub serem i oczywiście pomidor lub ogórek.

Następny do wyboru to najczęściej ryż z warzywami i jakimś białkiem ( jajko lub tuńczyk albo kurczak).

Więc możecie teraz zrozumieć, że po czterech posiłkach do godziny 16 to mogę sobie darować jedzenie w domu a jednak jest z tym problem.

Posiłki do godziny są przemyślane i zbilansowane.

Owszem - zdarzają się wyjątki jak każdemu.

Trzymajcie się Kochani;)

24 listopada 2016 , Komentarze (31)

W pracy było wzorowo.

W domku zupka i kromka chleba - to mnie zgubiło.

Oczywiście chodzi mi o tę kromkę.

Później jeszcze sałatka warzywna - puściły mi hamulce przy jej robieniu.

A kolejna wpadka to już późnym wieczorem, właściwie tuż przed snem zaczęłam smakować, podjadać pyszną łopatkę ugotowana jako wsad do zupy na dzisiaj.

Wszystkiego razem było dużo i tyle w temacie.

Wnioski?

Po powrocie z pracy nakładam na talerz zbilansowany posiłek i go jem.

Sprzątam wszystko i wychodzę z kuchni.

Żadnego próbowania!!!!

Nie mogę stracić czujności.

Do czasu snu pozostaje mi tylko picie.

Nie mogę traktować wczorajszej sytuacji jako porażki tylko jako lekcję.

Wyciągam wnioski i idę dalej!!!

23 listopada 2016 , Komentarze (13)

Baaardzo się cieszę!!!

Niby nic ale dla mnie to wiele.

Wracając do domu czułam ogromne napięcie, które rosło...rosło.

Bałam się..., że po powrocie rzucę się na jedzenie a później pójdę spać.

Strach czy uda mi się wytrzymać i nie zjeść nic.

Strach czy jeśli zaplanuję zjeść jeden posiłek to uda mi się powstrzymać przed dokładkami.

Złość i gniew rosły...

Weszliśmy z mężem do sklepu po zakupy.

Nie chciałam bo czułam, że będę się nakręcać na myśl o jedzeniu.

Po powrocie zaczęłam odgrzewać zupę dla Piotra.

Zdrową i sycącą, i ja też się na nią skusiłam mimo, że miałam nie jeść nic.

Myśl o głodówce popołudniowej powodowała we mnie złość.

Jeden talerz starczy.

Później wzięłam się za gotowanie warzyw (pietruszka, marchewka, buraczki).

A tak na czarną godzinę.

Schrupałam też surową marchewkę.

Wypiłam też zmiksowany koktajl (nać pietruszki, kiwi, pomarańcza, woda).

Pojeździłam na rowerze stacjonarnym jakieś 5 minut ale dzisiaj dołożę kolejne 5.

Małymi krokami - tak będzie dla mnie najlepiej.

Małymi krokami zmienić nawyki;)

Buziaki Kochani!!!!

22 listopada 2016 , Komentarze (23)

...no

Ok...nic się nie stało.

Dzisiaj nowy dzień.

Nowe możliwości.

Wiem co zrobiłam wczoraj źle.


Poległam na obiedzie.

A później to już poszło prawie lawinowo.

Byłam zmęczona i w złym nastroju.

Ale na początku walczyłam nim dobrałam się do jedzenia.

Poddałam się po pierwszym kęsie.

No i co z tym zrobić?

Nie jeść w domu.

No tak mam...jak zacznę to nie mogę przestać.

Coś okropnego.

Później robię się ogólnie mówiąc ospała i tyle w temacie.

Właściwie wszyscy krytykują brak posiłków po godzinie 16.

Jednak mnie tak łatwiej jest się powstrzymać przed przejadaniem.

Co mam zrobić?

Nic nie skutkuje a wypróbowałam dosłownie wszystko!

Ogarnia mnie bezradność i złość gdy to piszę ale taka jest prawda.

Dzisiaj zrobię inaczej.

Trudno.

Wyrobie się z posiłkami w pracy do godziny 16.

Nie tknę niczego w domu poza wodą z cytryną.

Mam nadzieję, że będę miała energię do treningu 50 minut.

Może postaram się wcześniej iść spać by przetrwać wieczór.

Nie tracę wiary...

I dużo motywacyjnych słów, które sobie spisuję i czytam w trudnych chwilach.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.