Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Gdybym mogła cofnąć czas nigdy bym się nie odchudzała.Zawsze byłam kuleczką,ale proporcjonalnie zbudowaną i zgrabną,choć ważyłam ok 65 kg.Jadłam co chciałam, lubiłam ruch i byłam sobą-ot dziewczyną z poczuciem humoru.I postanowiłam się odchudzać,wpadłam w pułapkę o nazwie jo-jo. Teraz myślę, że fajnie by było ważyć te 65kg...czasu nie cofnę. Może inni wyciągną z tego wniosek...?Jeśli nie musicie...nie odchudzajcie się. Teraz wyznaczyłam sobie cel mniej niż 70kg, ale będę się bardzo cieszyć jeśli waga nie będzie większa od 79kg.To i tak szczyt moich marzeń.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 636130
Komentarzy: 5696
Założony: 17 marca 2007
Ostatni wpis: 6 września 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
abiozi

kobieta, 52 lat, Toruń

158 cm, 104.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 lutego 2011 , Komentarze (15)


Bardzo boję się o zdrowie i życie mojego Męża.

Jest obecnie w szpitalu i robione są mu różne badania.
Ma bardzo silną anemię i złe wyniki.
Bardzo schudł.
Około 30 kg w ostatnich miesiącach.
Nieustannie suszyłam mu głowę by poszedł do lekarza ale nie chciał.
Twierdził, że nic mu nie jest.
A ja widziałam jak słabnie z każdym dniem.
To teściowa go zmusiła by zbadał sobie krew i zrobił to dla jej świętego spokoju.
I natychmiast wylądował w szpitalu.
A ja nie mogę dojść do siebie.
Muszę być silna dla niego.
Bardzo się boję.
Nie chcę go stracić.
Nie dam rady bez Niego.
Jest dla mnie wszystkim...
Nie mogę powstrzymać łez.
Bolą mnie oczy.
Doskwiera mi czarnowidztwo.
Dlaczego nie mogę myśleć inaczej.
Jeszcze wszystko może być.
Muszę się położyć i spróbować zasnąć.
Nie umiem sobie z tym poradzić.
Jestem całkowicie załamana.
Boże nie pozwól mi Go odebrać!

30 stycznia 2011 , Komentarze (1)

Chciałabym Wam tyle napisać ale nie mogę dobrać odpowiednich słów.
Zaczynam i wymazuję...

Byłam chora.
Nie wiem, grypa czy przeziębienie? 
Dopadło mnie nagle.
Jeszcze w wtorek nic mi nie było choć dychrali wszyscy w pracy.
W środę po po południu położyłam się do łóżka i dopiero w sobotę rano zaczęłam wracać do świata żywych.
A wydawałam się najzdrowsza z wszystkich.
A to niespodzianka.
Reszta dalej chodziła do pracy i dychrała a ja leżałam plackiem nie wiedząc co się dzieje.
Nie miałam nawet siły dotrzeć do lekarza.

To uświadomiło mi, że na pewne rzeczy nie mam żadnego wpływu.
Coś się dzieje a ja muszę to z pokorą przeczekać.





29 stycznia 2011 , Komentarze (4)


Nawet jeśli nie piszę to całym sercem jestem z Wami.

U mnie właściwie bez zmian to i nie mam o czym pisać.
Nuda Panie...

Trzymam za Was kciuki...MOCNO!!!!!

26 listopada 2010 , Komentarze (20)


To już miesiąc od kiedy żyję sobie bez balona w żołądku.

I wiecie co?  

Jest super!

Życie z balonem było i bolesne, i męczące, i rozczarowujące.

Zupełnie inaczej to sobie wyobrażałam.

Balon miał zmniejszyć łaknienie ale tak nie było.

Teraz cieszę się, że go nie mam i pomna tych 6 miesięcy staram się panować nad jedzeniem.

Oczywiście czasami ulegam ale mówię sobie, że to nic nie znaczy.

Jedna wpadka to nie koniec świata.

Ogólnie daje radę.

I nigdy więcej balona...NIGDY!!!!!

A i jeszcze jedno właśnie minął trzeci tydzień od kiedy chodzę na siłownię.
To była bardzo mądra decyzja.
Po powrocie nie jestem padnięta a wręcz przeciwnie - mam mnóstwo energii.


31 października 2010 , Komentarze (9)


W końcu pozbyłam się balona z żołądka!!!!!!!!!!!!

Sam zabieg wyciągania go przez gardło był paskudny i nie będę się o tym rozpisywać.

Cieszę się, że mam to za sobą i tyle.

Czuję się teraz jak młody bóg.

Nie mam najmniejszej ochoty na wyżerki i odbijanie sobie czasu z balonem.

Raczej traktuje to jak pół roku kary za brak umiaru w jedzeniu.

A właściwe odżywianie zaczyna się teraz.

Kochani nie jadam kolacji od wyciągnięcia balona!!!!

Nie mam ochoty i tyle.

Normalnie szok!

Powiedziałam sobie: ok, ciesz się smakami i jedzeniem, 
 - do południa jedz co dusza zapragnie ale jedz połowę tego co chcesz, 
 - od południa odpuść sobie posiłki kaloryczne a skup się na warzywach i chudym mięsie,
 - kolację oddaj wrogowi.

Nie wiem jak będzie dalej ale się trzymam.

Dziękuję, że JESTEŚCIE!!!!!!!!!!


27 października 2010 , Komentarze (4)

Kochani!
 A ja jutro wyjmuję balon po 6 miesiącach. 
Na wadze 10 kg mniej. 
Czyli ze 115 do 105kg. Miałam nadzieję, że pogonie więcej ale i z tego się cieszę. 
Było rożnie przez te 6 m-c. 
Pierwszy miesiąc to ogromny ból i nie będę się rozpisywać. 
W drugim dało się już żyć i coś jeść. 
Właściwa dieta powinna zacząć się w trzecim miesiącu ale u mnie pojawiła się złość i bunt, że nie jest tak jak myślałam, że nadal walczę z głodem. 
Poczułam, że zostałam sama z problemem i nie miałam się kogo poradzić. 
Waga stała w miejscu. 
Zaczęłam popełniać błędy i waga zaczęła iść w górę. 
To mnie dobiło na całej linii. 
Od 5 miesiąca wzięłam się za siebie. 
No i mam w sumie 10 kg mniej. 
Bardzo boje się wyjmowania balona i trochę tego, że zawiodłam lekarza i tego jak może być po wyjęciu , tzn. czy przegram walkę z głodem?

25 października 2010 , Komentarze (6)


Jak wytrzymam tydzień to na tym się kończy.

 U mnie cały czas od euforii do depresji.

A dzisiaj mam doła.
Czuję się jak przezroczysta, jakbym nie istniała - czuję się okropnie.
Czuję się tak wycofana z życia.
A jednak żyję.
Jestem gadułą ale dzisiaj nie mam ochoty rozmawiać z kimkolwiek.

Ech...niech ten stan szybko minie...

Mam nadzieję, że u Was lepiej...

28 września 2010 , Komentarze (12)

Dzisiaj daje radę.
Jest wzorowo 

27 września 2010 , Komentarze (7)

Cały czas walczę.
Sobota i niedziela to jednak kaplica.
Wyjechałam z mężem do teściów i najadłam się jak małpa kitu.
Było tyle pyszności, że poległam ale ok, wróciłam do domku i walczę dalej.
Dzisiaj było prawie wzorowo.
Prawie bo od wejścia do domku zgodnie z tradycją powędrowałam do lodówki mimo, że wychodząc z pracy biłam się w piersi, że tego nie zrobię ale czy to ja weszłam do domku?
Raczej ta druga, która we mnie siedzi.
Musiałam jednak wysłać pocztą elektroniczną zdjęcia z mojego pobytu w Ustce z przed miesiąca. 
I jak się napatrzyłam na siebie to jedzenie utknęło mi w gardle.
Nie wiedziałam, że tak koszmarnie wyglądam.
Łakomczuch pojawia się u mnie gdy wchodzę do domku więc od dzisiaj po wejściu oglądam zdjęcia z Ustki i oby działało.
Pozdrawiam ;)

25 września 2010 , Komentarze (7)

Wczorajszy caluśki dzień był jednym z tych wyjątkowych o których każda z nas marzy.
Nie miałam, żadnych pokus i czułam się świetnie.
Och jak najwięcej takich dni.
A dzisiaj na wadze miła, co ja pisze bardzo miła niespodzianka 105,80 kg
Czyli waga w końcu się ruszyła.
Dziękuję - bardzo mi pomagacie - bardzo!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.