Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Gdybym mogła cofnąć czas nigdy bym się nie odchudzała.Zawsze byłam kuleczką,ale proporcjonalnie zbudowaną i zgrabną,choć ważyłam ok 65 kg.Jadłam co chciałam, lubiłam ruch i byłam sobą-ot dziewczyną z poczuciem humoru.I postanowiłam się odchudzać,wpadłam w pułapkę o nazwie jo-jo. Teraz myślę, że fajnie by było ważyć te 65kg...czasu nie cofnę. Może inni wyciągną z tego wniosek...?Jeśli nie musicie...nie odchudzajcie się. Teraz wyznaczyłam sobie cel mniej niż 70kg, ale będę się bardzo cieszyć jeśli waga nie będzie większa od 79kg.To i tak szczyt moich marzeń.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 635981
Komentarzy: 5696
Założony: 17 marca 2007
Ostatni wpis: 6 września 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
abiozi

kobieta, 52 lat, Toruń

158 cm, 104.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 listopada 2016 , Komentarze (15)

Powiedziałam dość!!!!

Waga rano około 115 kg - pięknie.

Codziennie 50 minut intensywnego ruchu ( siłownia, rower stacjonarny w domu, chodzenie po schodach itp, itd)

Byle te 50 minut było energiczne.

Koniec z podjadaniem!

Pięć zbilansowanych posiłków.

Koniec ze słodyczami pod każdą postacią przynajmniej do chwili utracenia pierwszych 10 kg.

Do roboty!!!!!!

16 listopada 2016 , Komentarze (4)

Ostatnio zauważyłam, że gdy rano robię wpis w pamiętniku to jest on wyjątkowo optymistyczny;)

Jednak gdy robię go wieczorem to jest zupełnie inaczej.

Po powrocie z pracy czuję zmęczenie a jak już zjem obiad to już tylko spać.

Macie na to jakieś sposoby?

9 listopada 2016 , Komentarze (2)

Cudny!!!!!!

Coś w tym jest!!!!

Kiedy wstajesz rano i mówisz bez względu na wszystko: To będzie cudowny dzień!!!

Uwierz w to a tak będzie.

U mnie się to sprawdza.

Tylko żadnych wątpliwości.

Zimno na dworze -super!

Co za powietrze!!!!

W paczkomacie odpierałam przesyłkę i duża, i ciężka, i tak wysoko, że nie mogłam sięgnąć nawet na palcach!!!!

I zamiast się denerwować zaczęłam się śmiać.

I nie było problemu by pojawili się chętni do pomocy.

I było zabawnie.


Usłyszałam też miałczące i małe kocisko błąkające się na parkingu koło sklepu.

Nie mogłam odejść obojętnie.

Mimo wściekłości mojego męża - złapałam malucha i nawet znalazłam mu nowy dom w kilka minut.

Musiałam go zabrać do domu na kilka godzin bo nowa właścicielka pracowała w sklepie i nie mogła natychmiast się nim zaopiekować.

Kompletnie nie znałam kobiety a ona oczywiście mnie.

Umówiłyśmy się na 21:30 pod sklepem i kocisko ma nowy dom.


Kochani zaczynam marzyć i wierzyć, że mi się uda.

Wcześniej mimo bycia osobą optymistyczną - nie wierzyłam, wątpiłam we wszelkie powodzenie.

Wczoraj dostałam do przeczytania książkę od mojej przyjaciółki.

Przeczytałam dwa rozdziały i jestem zachwycona.

Ogólnie mówiąc - uwierz a tak się stanie.

Książka to "Gra życia" autorstwa Florence Scovel Shinn.


Miłego dnia Kochani:)

7 listopada 2016 , Komentarze (2)

Dzisiaj liczy się tylko...DZISIAJ;)

Niczym nie będę się zamartwiać ani przeszłością, ni przyszłością.

Wyspałam się i czuję się wspaniale, i postaram się to wykorzystać.

Śniadanie zjedzone.

Do pracy zabrałam zdrowy posiłek: warzywa, ryż i tuńczyk;)

W pracy postaram się zrobić jak najwięcej bo od czwartku mam urlop i chcę wypocząć.

W domu planuję trening i nie przejadanie się 

oraz

zrealizowanie codziennej rutyny.

To będzie dobry dzień;)

Pozdrawiam Was serdecznie i ...do pracy:)

30 października 2016 , Komentarze (8)

Co mam na myśli?

Kolejny notatnik czy kalendarz, który ma mnie zmotywować.

Przecież mam wszystko czego potrzebuję by schudnąć.

Mam wsparcie.

Mam Was.

Mam wiedzę.

Mam możliwości.

Na co ja czekam?

Jestem zdrowa i nie mam w związku z tym ograniczeń.

Mogę wszystko...a jednak nie robię prawie nic.

Czemu postępuję tak głupio?

Bardzo mi pomagacie...

To jest bezcenne!!!!!!!

27 października 2016 , Komentarze (2)

Napiszę Wam tak - PRZESTAŁAM SIĘ PRZEJMOWAĆ!!!!

Wczoraj od rana czułam się podle i psychicznie, i fizycznie!

Choć się starałam nie mogłam się skupić na niczym.

W końcu koleżanka z drugiego biurka nie wytrzymała i mówi:

- czy Ty się źle czujesz?

- jesteś tak opuchnięta i blada.

- no źle wyglądasz - boli Cię coś?

A ja, że nic mi nie jest ale zaczęłam myśleć.

No faktycznie!

W poniedziałek obudziłam się z opuchniętymi palcami u rąk.

Dużo piję a prawie wcale nie biegam do toalety.

No i czuję z dnia na dzień jak bym miała pęknąć.

Woda mi się zatrzymała i tyle.

Faktycznie od kilku tygodni walczę z przeziębieniem i pije i łykam różne świństwa.

I pewnie czymś się zatrułam.

No-spa...później wapno...i zaczęło być lepiej.

Wczoraj zaraz po pracy poszłam spać i skutkiem tego trochę się tłukłam po nocy.

Dzisiaj czuję się lepiej.

Rano odpuściłam sobie wodę z cytryną i kiwi.

Wypiłam kawę i zagryzłam wafelkami - no baaaardzo nie zdrowo...

I co?

Poczułam się znacznie lepiej, niż w dni z wodą i cytryną.

No jaja jakieś!!!!

Rano zjadłam kanapkę ale do pracy już wzięłam ryż z warzywami.

Mam nadzieję, że dzisiaj zacznę się ruszać ( chodzenie po schodach itp).

Ruch jest bardzo ważny.

Już nawet bez znaczenia jaki byle w ogóle.

Powoli zacznę jeść mniej, mądrzej, systematycznie o stałych porach i nie na noc.

I będę pisać...pisać...pisać

26 października 2016 , Komentarze (4)

...ratuję się szalem

...kiedy aż takie sadło uchodowałam na brzuchu?

Wiem...

Miesiąc temu kupiłam tuniko-sukienkę.

Luźna w pasie i biodrach i tak jakoś pozwoliłam sobie...

Dopiero gdy znudziło mi się chodzić i zaczęłam szukać innych ubrań jesiennych to okazało się, że w pasie...kurcze jakim pasie?

A jak źle mi się siedzi bo brzusio przeszkadza.

Ale dobrze mi tak.

Pracuje nad sobą...łatwo nie jest...sami wiecie.

Cieszę się, że zaczęłam myśleć.

Dziękuję za Wasze komentarze...jak to bardzo pomaga to tylko Wy wiecie.

Teraz moja kolej powspierać Was;)

25 października 2016 , Komentarze (11)

Wstałam w cudownym nastroju.

Szklanka wody z cytryną na energetyczny poranek i kiwi.

Rozciąganie się a później przytulanie psiuna.

Prysznic i taniec przy wycieraniu.

Wysuszone włosy ułożyły się jak marzenie.

Wygodna bielizna...i

...zaczęło się.

Co tu ubrać?

Tych spodni nie lubię a w tamtych ciasno, w tych znowu będzie mi za ciepło, te nie pasują do butów a tamte do bluzki.

Do czarnej tak ale nie do białej.

Ubrałam się.

Rzut okiem w lustro i to ukratkiem, i widzę, że jest źle, wręcz tragicznie.

Przebierałam się... nie wiem ile razy.

Prasowałam i nawet zmieniałam bieliznę.

W końcu stwierdziłam, że nie idę do pracy.

Nie mogłam na siebie patrzeć.

Unikałam od jakiegoś czasu patrzenia w lustro twierdząc, że nie jest jeszcze tak źle.

Dzisiaj spojrzałam prawdzie w oczy - jest źle!

W 2013 roku cieszyłam się z pozbycia 25 kg.

Łatwiej było mi się ubrać i akceptowałam swój wygląd, i to mimo, że było jeszcze co zrzucać.

Było i minęło.

Po woli traciłam wolę do walki a na koniec zaczęłam przybierać na wadze.

Podejmowałam próby ale nie mogłam, nie umiałam wytrwać dłużej niż tydzień czy dwa.

Cieszy mnie, że sprawność fizyczną zachowałam.

Wypracowałam ją w 2013 roku chodząc przez rok cztery razy w tygodniu na siłownię i trenując z trenerem.

Na siłownię chodzę nadal ale już z przerwami.

Całe lato spędzam na rowerze.

Ale nad sprawnością trzeba nieustannie pracować.

Po tym rannym dramacie z ubieraniem popłakałam się i jestem wściekła - na siebie.

W 2013 roku wybrałam ruch, zdrowe odżywianie i siebie.

Wymagało to dużo pracy i motywacji ale warto było.

Teraz znowu jestem na początku drogi ale jestem sprawniejsza niż trzy lata temu i bogatsza w wiedzę, i doświadczenie.

Wiem, że potrafię, że mogę, i że warto!

Oby starczyło motywacji.

Nie mogę się poddać!

Nie chcę znowu przeżywać tego dramatu co dopadł mnie dziś rano.

24 października 2016 , Komentarze (5)

Zmotywowana jestem!

Wasze wpisy dosłownie - BEZCENNE!!!

Co tu dużo pisać - MACIE RACJĘ!!!

P.S. 

Odezwę się wieczorem...

23 października 2016 , Komentarze (8)

...czy starczy mi sił by zacząć ponownie?

Każdego dnia zaczynam i wieczorem ponoszę fiasko...

A to skuszę się na coś po drodze.

A to mam gorszy dzień lub najzwyczajniej w świecie zapomnę, że tego nie powinnam jeść a tamto ograniczyć.

I tak zamiast ubywać to mnie przybywa.

Nie wiem co by musiało się stać bym wytrwała choć jeden dzień.

Normalnie nie wiem...

Napiszcie mi o swoich sposobach.

Co Was motywuje a co nie.

Może jest coś czego jeszcze nie znam albo zapomniałam a mogłoby podziałać na mnie...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.