Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jaka jestem. Mocno zakompleksiona z niską samooceną choć nie zwasze to widać na pierwszy rzut oka. Nigdy nie byłam super szczupła należę do tych bardziej przy kości. Raz w życiu ważyłam mniej niż 60 kilo i nigdy już się to nie powtórzyło. A bardzo o tym marzę. Mam dwójkę cudnych dzieci i wspaniałego męża. Do odchudzania zmobilizował mnie widok kumpla który schudł prawie 30 kilo. Pomyślałam wówczas skoro jemu się udało to dlaczego nie mnie. Aktualnie tj stan na 8.02.2010 - jemu się udało a mnie nie hmmm... Jest rok 2020 - dwa razy się udało dosięgnąć celu, ale nie ustabilizowałam go. Po ponad 10 latach jestem w tym samym miejscu. Kiepsko, ale się nie poddaję. Co tym razem mnie zmotywowało. Moja niemoc fizyczna, zadyszka przy wejściu na drugie piętro i niechęć do wszystkiego.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 38524
Komentarzy: 178
Założony: 12 maja 2009
Ostatni wpis: 20 sierpnia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MoniqueB

kobieta, 49 lat, Mała Wieś

168 cm, 77.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 lutego 2010 , Komentarze (2)

nazywa masochizm. Zrobiłam dziś dzieciakom i mężusiowi na kolację pizzunię. Nawet nie wiem jaka wyszła bo chrupnęłam tylko malutki kęs ciasta z brzegu. Wyglądała świetnie a mężulo mówił, że tak samo świetnie smakuje jak wygląda.. A ja twardo z wagą i przepisami z Vitalii. Po tym co dziś zobaczyłam na wadze to nie ukrywam, że mnie to uskrzydliło i dlatego się oparłam pokusie. Mam tylko nadzieję, że jak dojdę do celu i ustabilizuję wagę przez kilka tygodni to zjedzenie kawałka albo nawet dwóch takiej pizzuni nie okaże się dodatkową kreseczką na wadze następnego dnia. 

25 lutego 2010 , Komentarze (1)

Drugie ważenie dzis było i drugi raz spadło ze mnie więcej niz przewidywali w Vitalii. To niesamowite i nie ukrywam,że bardzo się z tego cieszę. Ściśle trzymam się dietki praktycznie co do grama tylko jakos od dwóch dni jestem troszkę głodna ale to chyba czas na tą adaptację. Zaczynam kolejny krok milowy ha.Ale fajnie. 

23 lutego 2010 , Komentarze (1)

trzynastka już za mną. No prawie dwa tygodnie bez słodyczy fiu,fiu. Ale mój rekord wynosi 3 miesiące. Ciekawe czy zdołam się do niego zbliżyć tym bardziej, że po drodze są święta.A jaką Wy macie strategię na świąteczne unikanie słodyczy? Bo wiecie te wszystkie ciacha a do tego namawiające na skosztowanie ich ciotki i babcie. Jak sobie z tym poradzić? 

Za dwa dni ważenie ciekawa jestem ile ze mnie znowu zeszło. Waga kusi ale obiecałam sobie, że będę na nią wchodzić tylko raz w tygodniu.

Dziękuję wszystkim za miłe słowa w komentarzach i wsparcie. A teraz już spadam do wyrka bo cosik mi się łoczęta kleją. 

22 lutego 2010 , Komentarze (3)

To już 12 dzień bez słodyczy i jestem z siebie dumna. Diety też się trzymam i to dość kurczowo, co prawda podczas wyjazdu nie było łatwo. Oparłam się pokusie ciastowej dwukrotnie w tym samym dniu. A w sobotę to dopiero miałam przewalone. Żelki, cukierki czekoladowe, chipsy i pizzunia to wszystko mnie ominęło choć leżało na stole na wyciągnięcie ręki. Ja zajadałam sałatkę owocową i zapijałam hektolitrami czerwonej herbatki. Na szczęście już wróciłam do domku i tutaj nie mam takich pokus.Suwaczek przesuwa się w prawo tak więc nie jest tak źle, rzekłabym ,że jest całkiem dobrze. Vitalia zakładała 1,5 kg spadek wagi mnie się udało więcej. Zwiększyłam sobie jeszcze cel  i mam zamiar do niego doczłapać.   

15 lutego 2010 , Komentarze (4)

Jeszcze dwa tygodnie temu ją lubiłam teraz niecierpię. Mam na myśli zimę może nawet nie zimę ale to, że pada ten śnieg i pada. A ja, prawie codziennie jak Syzyf, ładuję ten wcale nielekki biały puszek na mega górę, a własciwie góry bo mam już ich na podwórku parę. Ręce mnie bolą, nogi mnie bolą ogólnie do bani. Dobrze,  że dziś Viatlia zaproponowała łatwy i szybki obiadek bo nawet nie mam ochoty na gotowanie czegoś bardziej wykwintnego. Z dietkowaniem jak najbardziej ok. Trzymam się zasad one trzymaja mnie i jakoś daję radę. Jutro jadę w rodzinne strony i bardzo się cieszę, niestety smutny jest cel wyjazdu pogrzeb Babci Mężula. No i zastanawiam się co tez będzie z moim dietkowaniem przez te kilka dni.

Pewnie jeszcze się odezwę.

A i zapomniałam dzis mija 5 dzień bez słodyczy itp rzeczy.

14 lutego 2010 , Skomentuj

Młoda w piątek już dostała gorączki, młody  trochę pokasływał. Kurcze jak mam chore dzieci to dom stoi do góry nogami. Ale wiecie co postanowiłam sięgnąc po magiczny czosnek. Zrobiłam babciową miksturę z czosnku, cytryn i miodu i wiecie co chyba działa i to lepiej niż się spodziewałam. Chyba kolejny raz uda mi się ich wyciągnąć z przeziebienia bez pomocy antybiotyków. Swoją drogą lekarze teraz lekką ręką wypisują wszystkie te chemiczne paskudztwa.Szok,aż mi szkoda tych moich dzieciaków dlatego postanowiłam sama działać. I jak narazie mi się udaje. Dzieciaki jak dotąd bez jakichkolwiek zapaleń oskrzeli itp rzeczy kończy się na katarze i kaszlu, no i przede wszystkim bez antybiotyków. Na szczęście.

I znalazłam fajny artykuł o czosnku co jeszcze bardziej mnie potwierdziło w moim postę powaniu. Tak więc kto przeziębiony niech nie leci do apteki, żeby tam zostawić fortunę ale do warzywniaka. Dla zainteresowanych adres stronki: 

www.magazyndomowy.pl/czosnek-naturalny-antybiotyk/

Acha i najważniejsze czosnek pomaga spalać tłuszcz

14 lutego 2010 , Komentarze (1)

Heloo w to leniwe niedzielne popołudnie. Tak, tak dieta minus 100% cukru to chyba w moim przypadku jest to. No cóż Cukroholicy na taką właśnie dietę chyba są skazani. Vitalijkowej dietki trzymam sie praktycznie 98% . A dzisiaj to odwaliłam numer. Ugotowałm sobie ryż na obiadek, potem zajęłam się przygotowywaniem obiadku dla mężula i maluchów, w międzyczasie zapodałam na patelni wołowinkę a potem pomidorki. Po przygotowaniu wszystkiego zasiedliśmy do obiadku. Ja na talerzu tylko wołowinka z patelni i pomidorki. I tak jakoś dziwne mi się to wydawało, że taka obozowa wręcz porcja jak na Viatlię. Ale pomyślałm ,że może tak ma być. Wszyscy skonsumowali a ja wkładając gary do zmywary natknęłam się na śliczną i dość sporawą porcyjkę naturalnego ryżu przygotowaną do spałaszowania. He,he,he. Lubię takie niespodzianki tylko mężulo się trochę ze mnie uśmiał bo już się zamartwiałm jak ja wytrzymam do poobiedniej przekąski.

12 lutego 2010 , Komentarze (2)

Kolejny dzień przybliża mnie do celu, tymbardziej, że dziś znowu na nic słodkiego się nie dałam skusić. Zastanawiając się nad tym wszystkim stwierdziłam, że jestem najzwyczajniejszym w świecie cukroholikiem. I cos mi się zdaje, że jedyna dla mnie szansa to całkowite wyeliminowanie cukru w diecie. Tak jak alkoholicy mają zakaz zaglądania do kielicha aby nie zacząć znowu pić to podobnie jest ze mną i słodyczami pod jakimikolwiek postaciami. Batony, ciastka, ciasto cukierki wciagam wszystko jak odkurzacz. Nic nie jest dla mnie za słodkie. Koszmar. Zauważyłam również, że dochodziło do takiej sytuacji kiedy słodycze zastępowały mi wszystkie posiłki w ciągu dnia, a to raczej nie jest normalne. Mogę, żyć bez słodyczy. Udowodniłam to sobie w zeszłym roku, nie biorąc nic słodkiego do ust przez 3 miechy i spadając z wagi jakieś 7 kilo. Niestety gdy tylko sobie popuszczę dostaję cuga jestem w ciągu czy jak tam zwał. i stąd smutny wniosek, że chyba ze słodyczami powinnam się pożegnać raz na zawsze. Tylko jak sprawić, żeby je znienawidzić? Oto jest pytanie.

12 lutego 2010 , Komentarze (6)

Właśnie się zastanawiam nad tym czy lepiej abym wyznaczyła sobie mniejszy cel. Np te 68kg które mam na pseczku czy od razu ten docelowy.( marezniem jest zobaczyć 5 z przodu) Planuję po osiągnięciu 68 kg zakupić dietkę stabilizacyjną I po jej zakończeniu spróbowac dojechać do niższej wagi. A Wy jak myślicie?

A i jeszcze jedno pytanko mam ile kalorii spala się przy odśnieżaniu, ktoś wie? Pada i pada ten śnieg a ja juz nie mam siły go przewalać na podwórku. Jeszcze na dodatek dzis jest okropnie ciężki.A rączunie to już mi tak napierniczają, że ho,ho.

11 lutego 2010 , Skomentuj

Zaraz zasuwam do łóżeczka i wiecie co nie obżarłam się dziś niczym słodkim. Extra. Strasznie się cieszę. Natomiast zamiast ćwiczeń miałam dziś jakieś 1,5 godzinki odśnieżania mam nadzieję, że to też się liczy co?. Ale jestem teraz padnięta i wsjo mnie boli. Dobrej nocki Kochaniutkie.  

A mężulo zamroził pączki. Naiwniak mysli, że się za jakiś czas  skuszę. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.