Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Świeżo obroniona pani magister filologii polskiej. Zakochana w książkach, filmach, serialach, mitologii skandynawskiej oraz w swoich dwóch kotach i psie. Fanka ciężkiego grania i ponurych elektronicznych dźwięków. Słaba silna wola, którą staram się wyleczyć.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6643
Komentarzy: 88
Założony: 4 maja 2015
Ostatni wpis: 25 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
AlexSteiner

kobieta, 33 lat, Zgierz

167 cm, 76.50 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

25 czerwca 2015 , Komentarze (1)

W sobotę impreza, a ludzie zaczynają się wykruszać. No ja wiem, wypadki losowe (czyli w głównej mierze niezaliczone egzaminy w sesji), ale, cholera jasna, rzadko spotykamy się w tak licznym gronie... Wszyscy wiedzieli o imprezie co najmniej tydzień wcześniej. Jestem i trochę rozczarowana, i wkurzona. 

Bilans:

śniadanie (10.45): cztery małe orkiszowe, pełnoziarniste naleśniki  z musem bananowym (banan + łyżka jogurtu naturalnego)

obiad (13.30): zupa fasolowa (czerwona i biała fasola) na wędzonej kości

podwieczorek (16.00): miska truskawek, jabłko

kolacja (w planie 19.00): serek wiejski lekki z rzodkiewką i zielonym ogórkiem

Trening:

1) Mel B nogi

2) 10min cardio popsugar

3) 10min skakanki

4) 20min rowerka stacjonarnego

24 czerwca 2015 , Komentarze (4)

Nie chcę mi się. Nieee chcęęęę miii sięęę. NIE CHCĘ MI SIĘ.

Apogeum niechcieja. Za tydzień pojawi się okres, stąd to lenistwo, zmęczenie, brak entuzjazmu oraz wilczy głód. Czaję się w pobliżu lodówki, otwieram ją co pięć minut, sprawdzając, czy nie ma czegoś dobrego, najlepiej niezdrowego i tuczącego - ha! na moje szczęście lodówka pusta, a wypłata dopiero jutro. Dziś biegało mi się raczej kiepsko, "tylko" 7,5km, cud, że nie zlazłam z trasy po pierwszym kilometrze. Wczoraj jednak udało mi się pokonać lenia, o 22.00 zamknęłam laptopa i wskoczyłam do łóżka z książką. Wreszcie ją skończyłam, mogę z czystym sumieniem zacząć nową 

Bilans:

przed bieganiem (8.30): pół banana

śniadanie (10.20): owsianka, jogurt naturalny, pół banana, cynamon; jabłko

obiad (13.00): dwa talerze zupy jarzynowej

podwieczorek (15.30): gruszka, jabłko

kolacja (w planie 19.00): trzy kromki chleba razowego z twarogiem, zielonym ogórkiem, papryką, rzodkiewką

Trening:

1) https://840805.siukjm.asia/workouts/548250468/22258...

2) Mel B pośladki

3) Mel B brzuch

23 czerwca 2015 , Skomentuj

Dzień nóg. Nie cierpię ćwiczeń na nogi. Ale jak się ma uda jak balerony, to trzeba zacisnąć zęby i robić swoje. Robię co dwa dni trening nóg Mel B i nienawidzę go, ale robię. Męczę się na nim jak po dobrym cardio. 

W ogóle nic nie robię. Śpię, jem, ćwiczę, obejrzę o 18.00 "Kości" na Foxie, posiedzę na fejsie, idę spać. A gdzie wielkie plany związane z czytaniem, uczeniem się, nadrabianiem filmów i seriali? Meh...

Bilans:

śniadanie (10.00): owsianka, jogurt naturalny, banan, cynamon

obiad (13.00): makaron razowy z szynką, papryką czerwoną, cebulą, zielonymi oliwkami, koncentratem pomidorowym 

podwieczorek (16.00): 1/3 gotowanego kalafiora; jabłko

kolacja (w planie 19.00): dwa jajka gotowane z jogurtem, pomidorem, ogórkiem zielonym, cebulą

Trening:

1)

2) 

3)10min skakanki

22 czerwca 2015 , Komentarze (4)

Jako, że ostatni tydzień wypadł blado jeśli chodzi o treningi (dwa i to na dodatek raczej krótkie), to w tym tygodniu planuję przebiec 30km. Dziś zrobiłam 10km, ale w kiepskim czasie. Bardzo, bardzo mi się nie chciało, walczyłam sama ze sobą, żeby w połowie trasy nie zejść i nie iść do domu. Cóż, zbliża się okres, stąd ten niechciej. Biegam już około dwa miesiące i nie wystarcza mi sama radość z przebiegnięcia najpierw trzech, potem pięciu, a teraz dziesięciu kilometrów. Włączyła się ambicja, chce biegać szybciej, lepiej, wydajniej, chce pobijać swoje rekordy.

Wokalista mojego ulubionego zespołu wydał właśnie płytę z solowym projektem, więc całość zrzuciłam na telefon i dziś podczas biegu przesłuchałam. Oooo. Oooo! Co z tego, że ciężko to nazwać śpiewem i że kaleczy język angielski, płyta jest solidna i podoba mi się jakieś 90% jej zawartości. A jakie śliczne ballady! Na dodatek świetnie się do tego biega, gdybym miała więcej entuzjazmu i chęci, może udałoby mi się w tym rytmie wycisnąć rekord.

Bilans:

przed bieganiem (8.30): pół banana

śniadanie (10.30): owsianka, pół banana, maślanka, cynamon

obiad (13.15): dwa talerze grochówki

podwieczorek (w planie 16.00): jabłko

kolacja (w planie 19.00): serek wiejski lekki; kilka zielonych ogórków

trening:

1) https://840805.siukjm.asia/workouts/547070468/22258...

2) Mel B pośladki

3) Mel B brzuch

A oto mój pysk, w ulubionej koszulce z logiem ulubionego zespołu. 

 

Ładna ballada, naprawdę ładna. Wyjść z głowy nie chce. 

21 czerwca 2015 , Komentarze (5)

Zasnęłam mniej więcej około czwartej nad ranem, wstałam o dwunastej. W nocy, gdzieś koło pierwszej, zadzwonił mój brat. Gdy odebrałam, usłyszałam chóralne "sto lat". Brat z kuzynostwem (z którym jesteśmy naprawdę blisko) i znajomymi oblewali mojego magistra. Byłam zaproszona, ale wcześniej już byłam umówiona z A. Fajnie, że zadzwonili i pijackimi głosami mi gratulowali, to było cholernie miłe.

Tak jak obiecałam sobie wczoraj, dzisiaj poćwiczyłam. Za pomocą kamerki internetowej zrobiłam zdjęcia swojej sylwetki. Brrrr, okropieństwo. Na dodatek fałdki układają mi się nierównomiernie, prawy bok mam znacznie okazalszy niż lewy. Jakim cudem!?

Bilans:

śniadanie (12.00): trzy kromki domowego chleba z otrębami i ziarnami lnu oraz dyni, biały ser typu włoskiego z zielonym ogórkiem i rzodkiewkami

obiad (15.15): dwa talerze krupniku z kaszy jaglanej na bulionie warzywnym; gotowana marchewka

kolacja (w planie 19.00): wędzony łosoś; pomidory

Trening:

1) 

2)

3) 

4) skakanka 15min

5) rowerek stacjonarny 20min

Zdjęcie frontowe. Fuj.

Lepszy bok. Drugi wygląda gorzej. Nie wiem, jakim cudem. 

20 czerwca 2015 , Komentarze (1)

Byłam u A. na rodzinnej imprezie. Jako, że znamy się od przedszkola, przyjaźnimy się od podstawówki, więc normalne jest to, że traktowana jestem przez A jak siostrę, a przez jej rodziców jak druga córka. Najadłam się cholernie. Jednak dietowo. Z grilla skusiłam się tylko na pierś z kurczaka i grillowane pieczarki, objadałam się truskawkami oraz sałatkami bez majonezu. No i obżarłam się okrutnie. Nie piłam także, więc wszystkie ciotki A. robiły wielkie oczy, bo od tej strony mnie nie znały. Wszyscy ciężko zdziwieni, bo kiedyś na imprezach od alkoholu nie stroniłam. Miał być jutro rest day, ale nie ćwiczyłam i nie trzymałam diety we wtorek, więc jutro trochę poćwiczę. 

Bilans:

śniadanie (11.00): owsianka z bananem, maślanką, cynamonem

obiad (14.15): makaron pełnoziarnisty z szynką, czerwoną papryką, cebulą, czarnymi oliwkami

Od 16.00 do 21.00: dwie grillowane piersi z kurczaka w marynacie jogurtowo-musztardowej, dużo sałatki, truskawki, rzodkiewki, pieczarki grillowane z żółtym serem, łyżka młodej kapusty z koperkiem

trening:

1) Mel B pośladki

2) Mel B brzuch

3) 35min rowerka stacjonarnego

19 czerwca 2015 , Komentarze (6)

Brawa dla mnie. Skusiły mnie dziś chipsy. Pięć minut później żałowałam, że je zjadłam. No cóż, stało się. Piwu dzielnie się przeciwstawiłam, ale przed paczką chipsów poległam. Spotkania z G. i A. mi nie służą, bo oni w najlepsze żłopią piwo i zajadają się przekąskami, a ja siedzę obok i przełykam ślinę. 

Odpokutowałam na rowerku. Wróciłam do domu, włączyłam telewizor, zaczęłam jeździć. Minęła mi godzina. 

Organizuję za tydzień imprezę na działce na wsi, z okazji zdobycia magistra. Spotkaliśmy się, aby ustalić szczegóły, co jemy, co pijemy, jak z transportem. Czyli za dzień kolejny cheat day. No bo przecież nie dadzą mi nie pić na oblewaniu. Nie czuję najlepiej z tym oszukiwaniem. Wiem, że jest to czasami wręcz niezbędne, by utrzymać wysoki poziom motywacji, ale z jednej strony nie chcę żadnych oszustw, a z drugiej bardzo chcę. Dogódź kobiecie.

Bilans:

śniadanie (10.00): kasza jaglana, mleko 1,5%, jabłko (pół porcji)

obiad (12.30): barszcz biały; żółta fasolka szparagowa; trochę truskawek na deser

podwieczorek (15.30): miseczka truskawek

chipsy :<

kolacja (20.30): dwa kawałki domowego chleba z ziarnami, wędzona szynka, ketchup; rzodkiewki

trening:

1) Mel B cardio

2) 10min cardio popsugar

3) Mel B nogi

4) 1min 5s plank

5) 1h10min rowerka stacjonarnego

18 czerwca 2015 , Komentarze (2)

Zwykle treningi mam w środy, ale wczoraj postanowiłam się wyspać (co, zresztą, nie udało mi się), dlatego bieganie przesunęłam na dziś (kolejna trasa w sobotę). Biegało mi się przyjemnie, chociaż jedna z moich ulubionych tras była dziś zakorkowana, bo zamknięto pas na rondzie i sznur samochodów ustawił się właśnie na mojej trasie, chociaż normalnie jeździ tam pięć samochodów na krzyż. 

Robię sobie wakacje, a co. Pracy zacznę szukać, kiedy otrzymam dyplom. Czas poświęcę na treningi, naukę angielskiego (na studiach wybrałam niemiecki, najwyższy czas sobie inglisz przypomnieć), nadrabianie seriali, odkurzenie swojego PS3 i przejście kilku gier, czytanie. Mam sporo książek do czytania. Od G. mam zamiar pożyczyć wszystkie możliwe czytadła od Abercrombiego, na czytniku mam kilka ebooków, zamierzam, w ramach nagrody za magistra, kupić biografię Beksińskich. Wreszcie mogę poczytać dla przyjemności, a nie z konieczności.

Bilans:

przed bieganiem (8.30): pół banana

śniadanie (10.20): owsianka z bananem, kefirem, cynamonem

obiad (13.00): cztery młode ziemniaki z koperkiem, jajko sadzone na odrobinie oleju rzepakowego, gotowany kalafior, szklaka maślanki

podwieczorek (w planie 16.00): jabłko

kolacja (w planie 19.00): dwie kromki chleba słonecznikowego z szynką i plastrem żółtego sera, z ketchupem; dwa zielone ogórki

trening: 

1)https://840805.siukjm.asia/workouts/544822036/22258...

2) Mel B pośladki

3) Mel B ABS

4) 10min hula hop

17 czerwca 2015 , Skomentuj

Wczorajszy dzień był mega pozytywny. Obrona przebrnęła gładko, miałam zmodyfikowane pytanie od recenzentki, na szczęście o wiele łatwiejsze od wcześniej ustalonego. Rozgadałam się i ciężko było zamknąć się. Po obronie posiedziałyśmy jeszcze chwilę w gabinecie promotora, pojadłyśmy ciastka, dostałyśmy na pamiątkę po dwie książki z dedykacjami. Strasznie miły gest profesora. Potem z dwoma dziewczynami, z którymi się broniłam, poszłyśmy na piwo (zupełnie jak na licencjacie). Piwko w plenerze, na trawce, przed akademikami.  Ze dwie godziny wspominałyśmy nasze pięć lat studiowania, rozmawiałyśmy o przyszłości, o życiu w ogóle. Wróciłam do domu, z mamą i babcią napiłam się czerwonego wina, które kupiłam na tę okazję, zjadłyśmy lody. Około dwudziestej wpadła do mnie A. z narzeczonym, z pięknym bukietem gerberów i goździków, w nagrodę za tytuł magistra. Cholernie miło z ich strony. Poszłam do nich, gdzie wypiliśmy po piwku i zjedliśmy sushi. Jak ja uwielbiam sushi! 

Pięć lat studiów minęło jak z bicza strzelił. Jeśli ktokolwiek sądził, że polonistyka to łątwe i przyjemne studia, to się grubo myli. Zmieniłby szybko zdanie, gdyby w przeciągu tygodnia miał na jedne zajęcia z literatury przeczytać sześćset stron powieści, nauczyć się końcówek deklinacyjnych na zajęcia z języka staropolskiego, na drugie zajęcia z literatury przeczytać kolejne trzysta stron i jeszcze ogarnąć tematy z teorii literatury. Czasami siedziało się od ósmej do ósmej na uczelni, wracało do domu i uczyło się lub czytało książki do drugiej w nocy. Nie narzekam, ale bywało ciężko. Nigdy nie udawało mi się w stu procentach ogarnąć listy lektur na egzamin. Było tego za dużo. Rekordem jest przeczytanie w  trzy tygodnie Trylogii Sienkiewicza. W liceum nie udało mi się przebrnąć przez jeden rozdział "Potopu", a na studiach polubiłam się z powieściami historycznymi. Czytało się klasyków, ale poznawało się też zapomnianych pisarzy (chociażby Stefan Grabiński, który był tematem mojego licencjatu - międzywojenny pisarz grozy). Studia to też ludzie, fajni, zabawni, z którymi niejedno piwo się wypiło. Ale też ludzie zawistni, wredni, którzy zabierali z ksero jedyny egzemplarz trudno dostępnego artykuły lub kasowali maile od wykładowców ze wspólnej poczty. 

Szkoda, że to już koniec. Teraz zacznie się dorosłe życie. Nie można być wiecznym studentem. A może kolejne studia? Może podyplomowe? :D

Bilans:

śniadanie (10.20) owsianka z bananem, cynamon, kefirem

obiad (13.00): pół torebki ryżu z warzywami

podwieczorek (16.20): dwie małe marchewki, jabłko

kolacja (w planie 19.00): sałatka z kiełkami rzodkiewki, ogórkiem, pomidorem, oliwkami

Trening: 

1)

2) plank 1minuta

3) Hula-hop po 5min na każdą stronę

4) 

5) 15min rowerka stacjonarnego

16 czerwca 2015 , Komentarze (7)

Jestem magistrem! Koniec, wreszcie skończyłam studia. Trzy lata licencjatu i dwa lata magisterki. Mogę nauczać języka polskiego jako obcego lub być nauczycielem polonistą. Wiem, wiem, rynki pracy stoją przede mną otworem! ;P

Dziś miliony pochłonionych kalorii, piwo, ciastka, lody. Ale mam to w dupie (znaczy, hm... ignoruję to), bo świętuję! :D

Pięć z obrony, cztery plus z pracy, pięć ze średniej.

Pięć na dyplomie!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.