Cześć! Coś nie mam ostatnio czasu. Dostałam jednak piękny tekst i chciałam się nim z Wami podzielić. Miłego...Nauczyłem się!
Nauczyłem się,
że ignorowanie faktów nie zmienia faktów.
Nauczyłem się,
że miłość, nie czas, leczy rany.
Nauczyłem się,
że najłatwiejszą drogą wzrostu dla mnie, jest otoczyć się ludźmi, którzy są mądrzejsi ode mnie.
Nauczyłem się,
że każdemu napotkanemu człowiekowi należy się uśmiech na powitanie.
Nauczyłem się,
że nikt nie jest doskonały, aż się zakocha.
Nauczyłem się,
że okazje nigdy nie są stracone; ktoś inny korzysta z tych, które ty straciłeś.
Nauczyłem się,
że kiedy zachowujesz zgorzkniałość, szczęście zadokuje gdzie
indziej.
Nauczyłem się,
że każdy powinien mówić słowa miękkie i strawne, bo jutro
będzie
musiał je przełknąć.
Nauczyłem się,
że uśmiech jest tanim sposobem poprawienia wyglądu.
Nauczyłem się,
że nie mam wyboru jak się czuję , ale mam wybór, co z tym zrobić.
Nauczyłem się,
że każdy chce żyć na szczycie góry, ale szczęście objawia się podczas wspinaczki na nią.
Nauczyłem się,
ze najlepiej jest dawać rady tylko w dwóch okolicznościach, kiedy proszono o
nią albo
jest to sytuacja życia i śmierci.
Nauczyłem się,
że jeśli mniej czasu mam do pracy, to więcej rzeczy dokonuję.
Nauczyłem się,
że życie jest jak rolka papieru toaletowego. Im
bliżej końca, tym szybkiej idzie.
Nauczyłem się,
że najlepsza klasa na świecie jest u stop
starszej osoby.
Nauczyłem się,
że kiedy jesteś zakochany, to widać.
Nauczyłem się,
że trzymanie dziecka uśpionego w ramionach, jest
jednym z najbardziej spokojnych uczuć na świecie.
Nauczyłem się,
że być miłym jest ważniejsze, niż mieć racje.
Nauczyłem się,
że nie powinno się mówić nie, kiedy dziecko wręcza ci dar.
Nauczyłem się,
że mogę się modlić za kogoś, jeśli nie mogę mu pomoc w inny sposób.
Nauczyłem się,
że nie ważne jest jak bardzo bierze się życie na serio, każdy potrzebuje
przyjaciela, aby się powygłupiać.
Nauczyłem się,
że czasem każdy potrzebuje uprzejmej dłoni i wyrozumiałego serca.
Słoneczna niedziela.
Po wczorajszym szale porządkowania dzisiaj się byczę
. Byłam z siostrą na grzybach, a przy okazji Filut spotkał koleżankę piękną Koni. Może będą z tego dzieci
Wyjątkowo udało mi się nazbierać więcej grzybów niż siostrze.
Uaktualniłam zdjęcia koteczków. Są coraz cudniejsze i wolę nie myśleć, że trzeba się z nimi będzie rozstać
.
Od jutra spróbuję być bardzo grzeczna jedzeniowo. Jeśli pogoda się utrzyma to nie będzie też problemów ze spacerami.
Miłego...
Bajka o Ciepłym i Puchatym
Przy deszczowej pogodzie trzeba poprawić sobie nastrój. Dlatego dzielę się z Wami moją ukochaną bajką.
W pewnym mieście wszyscy byli zdrowi i
szczęśliwi. Każdy z jego mieszkańców, kiedy się urodził, dostawał
woreczek z Ciepłym i Puchatym, które miało to do siebie, że im
więcej rozdawało się go innym, tym więcej przybywało. Dlatego
wszyscy swobodnie obdarowywali się nawzajem Ciepłym i Puchatym
wiedząc, że nigdy go nie zabraknie.
Matki dawały Ciepłe i Puchate
dzieciom, kiedy wracały do domu; żony i mężowie wręczali je
sobie na powitanie, po powrocie z pracy, przed snem;
nauczyciele rozdawali w szkole, sąsiedzi na ulicy i w sklepie,
znajomi przy każdym spotkaniu; nawet groźny szef w pracy
nierzadko sięgał do swojego woreczka z Ciepłym i Puchatym. Jak
już mówiłem, nikt tam nie chorował i nie umierał, a szczęście i
radość mieszkały we wszystkich rodzinach.
Pewnego dnia do miasta
sprowadziła się zła czarownica, która żyła ze sprzedaży ludziom leków
i zaklęć przeciw różnym chorobom i nieszczęściom. Szybko
zrozumiała, że nic tu nie zarobi, więc postanowiła działać.
Poszła do jednej młodej kobiety i w najgłębszej tajemnicy
powiedziała jej, żeby nie szafowała zbytnio Ciepłym i
Puchatym, bo się skończy, i żeby uprzedziła o tym swoich
bliskich.
Kobieta schowała swój woreczek
na dno szafy i do tego samego namówiła męża i dzieci. Stopniowo
wiadomość rozeszła się po całym mieście, ludzie poukrywali
Ciepłe i Puchate, gdzie kto mógł. Wkrótce zaczęły się tam
szerzyć choroby i nieszczęścia, coraz więcej ludzi zaczęło
umierać.
Czarownica z początku cieszyła
się bardzo: drzwi jej domu na dalekim przedmieściu nie zamykały
się. Lecz wkrótce wyszło na jaw, że jej specyfiki nie
pomagają i ludzie przychodzili coraz rzadziej. Zaczęła więc
sprzedawać Zimne i Kolczaste, co trochę pomagało, bo przecież
był to – wprawdzie nie najlepszy – ale zawsze jakiś kontakt.
Już nie umierali tak szybko, jednak ich życie toczyło się wśród
chorób i nieszczęść.
I byłoby tak może i do dziś,
gdyby do miasta nie przyjechała pewna kobieta, która nie znała
argumentów czarownicy. Zgobnie ze swoimi zwyczajami zaczęła
załymi garściami obdzielać Ciepłym i Puchatym dzieci i sąsiadów.
Z początku ludzie dziwili się i nawet nie bardzo chcieli
przyjmować – bali się, że będą musieli oddać. Ale ktoby tam
upilnował dzieci! Brały, cieszyły się i kiedyś jedno z drugim
powyciągały ze schowków swoje woreczki i znów jak dawniej zaczęły
rozdawać.
Jeszcze nie wiemy, czym się skończyła ta bajka. Jak będzie dalej zależy od Ciebie.
No to do rozdawania
Cudna, jesienna sobota.
Dzisiejszy dzień spędziłam głównie w górach. Jest piękna Złota Polska Jesień. Uwielbiam tę porę roku. Nie ma wściekłych upałów, a jest słonecznie i ciepło. Kolory liści powalają. życie w takie dni jest piękne. Pozdrawiam Wszystkich jesienno- słonecznie.