kolejny powrót...
Ostatnio sporo nakusiłam i zapomniałam o tym co to znaczy dobrze się odżywiać. W ogóle miałam jakieś gorsze momenty i zapuściłam i siebie i pokój. Ale dzisiaj wstałam, powiedziałam sobie dość i zrobiłam generalne porządki zarówno w pokoju jak i w swoim nastawieniu. I od razu mi lepiej ;) W najbliższych dniach czeka mnie sporo nauki, same najgorsze egzaminy się skumulowały, ale mam nadzieję, że jakimś cudem je zdam i przeżyję ten ostatni tydzień. A jak to już się stanie to będę szczęśliwsza ;) I przycisnę z dietą. Już od tak dawna sobie to obiecuję, ale nie mogę się do tego zmusić. Trochę boję się, że nie tylko nie schudnę więcej, ale że wróci to co było, a bardzo bym tego nie chciała. Teraz mam te 72 kilogramy czyli o 13 mniej niż w najgorszych momentach życia. A skoro już tyle za mną to przecież może być jeszcze lepiej. I kiedyś osiągnę te wymarzone 62... więcej mi do szczęścia nie potrzeba ;) Tak więc wracamy do wersji porządne śniadanie i dobry obiad, dużo herbaty, troszeczkę kawy i więcej ruchu. Zero słodyczy i dojadania, a przede wszystkim zero myślenia o tym co kusi.
;)
Ehhh moje odżywianie jest do kitu i pogoda na dworze też jest do kitu. Mogło by być już trochę chłodniej. Nic nie poradzę na to, że nie lubię upałów. Nawet z domu nie chce mi się wtedy wychodzić. A jak jest chłodno to jakoś tak na wszystko mam ochotę i mniej jem. Nie mówię, że teraz się jakoś bardzo obżeram, ale zdarza mi się jakimiś słodyczami kusić. Za często mi się zdarza... Waga rano niby pokazała te 71, więc źle nie jest. Pamiętam jak pokazywała 77 i mówiłam, że źle nie jest, więc tymbardziej to porównując - jest bardzo dobrze ;) bo nie staram się chudnąć szybko tylko na spokojnie z półapu na półap. I po prostu liczę na to, że do przyszłych wakacji zobaczę na wadze te 62. Chociażby tracić po kilogramie miesięcznie, a będę zadowolona ;) Bo już ta waga, którą mam w jakiś sposób mnie satysfakcjonuje ;)
To dopiero początek...
Dobra, wracamy do gry. Dzisiaj spędziłam większość dnia poza domem toteż za dużo nie zjadłam. No w sumie to nawet prawie nic. A jak już wróciłam to nawet mi się jeść nie chciało, więc tylko coś tam przekąsiłam. I mam nadzieję, że już moje odżywianie się jakoś ustabilizuje i nie będę jadła więcej niż potrzeba. I żadnych słodkich napojów i słodyczy! I tak sobie myślę, że może od jutra włączę do swojej diety Bio C.L.A... jakiś czas temu kupiłam i do dzisiaj nie wypróbowałam. Starczy pewnie zaledwie na tydzień, ale przynajmniej tyle. Skoro już kupiłam to niech się zmarnuje.
Walkę rozpocząć czas...
Taaaaak, jeszcze tylko trzy ostatnie dni okresu, więc już mogę powoli zaczynać walczyć o swoje ciało. Dzisiaj przyznaję skusiłam słodkościami, ale postaram się tego już nie powtórzyć. Zobaczymy czy coś z tego wyjdzie... ale jestem dobrej myśli ;)
Na razie nic...
Waga na razie trzyma się o dziwo na stałym poziomie tych 72, a nawet ciut niższym. Co mnie bardzo cieszy, bo byłam w domu praktycznie 2 miesiące i nie przytyłam, a jeść sporo jadłam. Ale teraz wróciłam do moich kochanych Gliwic i zamierzam ruszyć ją w dół. Tylko okres minie to zabiorę się za jakiś sport, no i oczywiście muszę się pilnować z jedzeniem. Ostatnio miałam niestety fazę na słodycze. Może przytyć po nich nie przytyłam, ale cera mi się popsuła dlatego muszę się poograniczać...
powrót...
Ostatnio zaniedbałam pamiętnik... trochę się w moim życiu pozmieniało, głównie dlatego. Ale z odchudzaniem borykam się dalej, to akurat jest stałe. Raz jest lepiej, raz gorzej, ostatnio generalnie gorzej. Niby waga pokazuje rano te 71, a to w sumie całkiem nieźle... ale ja jej jakoś przestaję wierzyć, bo w lustrze widzę, że przytyłam. Tak, jestem znowu przed okresem, nabieram wody i pewnie to dlatego. No i przeokropnie chce mi się jeść, ciągle i wszystko - to jest najgorsze. Gdybym umiała nad tym jakoś zapanować... ale jakoś muszę, bo tak być nie może! I gdybym jakoś zmobilizowała się do ćwiczeń. Ale ostatnio ciągle gdzieś się spieszę i jak już wracam do domu to jedynym o czym myślę jest spanie. No i jedzenie. Niestety. No i nie wiem jak to zrobię, ale muszę się ogarnąć i zacząć walczyć. Skoro już tak wielkie zrobiłam postępy to mogę zrobić jeszcze większe ;)
So great!
Waga wreszcie ruszyła w dół ;) już nawet rano zaczyna pojawiać się 6 na jej początku ;) Czy nie o tym marzyłam? I to bez większych wyrzeczeń, po prostu nie chce mi się jeść więcej niż potrzeba. A wszystko to chyba dlatego, że w tym momencie jestem naprawdę szczęśliwa ;) I cieszę się życiem. Właściwie to aż brakuje mi czasu na wszystko co chciałabym zrobić... no, praca sporo mi go zabiera, ale nie ma co narzekać, jakoś to wszystko trzeba będzie ogarnąć. No i pojawił się ktoś jeszcze w moim życiu... jednak warto było się o siebie starać i czekać ;) A wracając do wagi... skoro już dobrnęłam do tej 70 to teraz postaram się głównie skupić na sporcie... tylko muszę znaleźć na niego czas ;P Ale damy radę ;)
Dobre czasy...
Trochę długo mnie tu nie było... ale jakoś tak nie było czasu ;) dużo się ostatnio u mnie zmienia, waga nabrała rozpędu i staje się coraz niższa, więc jest się z czego cieszyć. Pojechałam na kilka dni nad morze i pierwszy raz czułam się dobrze w bikini. Nie musiałam zakrywać zbędnego tłuszczu, który kiedyś tak bardzo wylewał się bokami. I polubiłam swoje odbicie w lustrze. Nie chcę tego zaprzepaścić ;)
Wzloty i upadki
Tak, upadki niestety mi się jeszcze zdarzają, zwłaszcza, że jestem w domu, a tu wszystko kusi... ale koniec! Jeszcze nie wiem jak, ale powstrzymam się, dołożę sportu i zrzucę nadmiar kilogramów ;)
Stabilnie...
Do tej pory udaje mi się zachować wagę co w sumie i tak szokujące po tym co jadłam. Ale teraz oto nadszedł ten moment, w którym zamierzam popchnąć ją dalej w dół. Zaczynam wakacje - dwa miesiące, których tym razem nie zamierzam marnować. I ponownie wprowadzam zdrowe, sprawdzone zasady, które działają na mój organizm:
1. Śniadanie - najlepiej słodkie lub mleczne + coś ciepłego do picia
2. Obiadokolacja + coś ciepłego do picia
3. Dużo wody i herbaty w ciągu dnia
4. Inne posiłki - lekkie - w razie burczenia w brzuchu.
5. Bieganie - codziennie, tylko do końca ulicy i z powrotem - od czegoś trzeba zacząć
6. Inne sporty - w ramach czasu wolnego
7. Sprzątanie i remont pokoju żeby się czymś zająć
8. Nadrabianie spotkań ze znajomymi
czyli....dwie główne zasady:
JEM TYLKO KIEDY JESTEM GŁODNA !
CIESZĘ SIĘ ŻYCIEM !!!