Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Co mnie skłoniło do odchudzania: głównie względy zdrowotne, a tak w ogóle to zaczynałam w 2009 roku ważąc 163 kg. Instagram: potatocourier

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 92520
Komentarzy: 1581
Założony: 5 września 2011
Ostatni wpis: 12 kwietnia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
luumu

kobieta, 36 lat, Kraków

168 cm, 106.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 czerwca 2014 , Komentarze (5)

stwierdziłam, że nie mogę siedzieć bezczynnie, wzięłam tabletkę przeciwbólową i zaliczyłam dwa programy ćwiczeń - jeden dwudziestominutowy na uda i pośladki oraz drugi - na pelikany. dziś rąk nie czuję.


jemy.

ś. owsianka z ananasem z puszki*.

II. chłodnik por-pyr**.

o. zapiekanka makaronowo - warzywna z dodatkiem żółtego sera.

pk. coś na pewno.

* dorwałam takiego w bezcukrowej zalewie. niestety arcydrogi, bo 4,30 zł za 139 g (227 g z zalewą). żelki kokosowe też tam były. uwielbiam je.

** porowo-pyrowy. urocza nazwa, nie?


obecnie pracuję nad nowym planem treningowym bo to, co robię teraz trochę jest zbyt intensywne. chodzi o to, że tak wypakowałam sobie tydzień, że mam tylko jeden dzień odpoczynku. a i tak nie chudnę. mam kilka pomysłów, ale każdy z nich ma jakąś poważną wadę. no cóż. idę myśleć.

buziolki. :*

3 czerwca 2014 , Komentarze (4)

biegałam w deszczu. nie polecam. zero romantyzmu, tylko upaćkane buty i mokra twarz.


dziś jemy.

ś. bułka zapiekana z pastą z szynki, żółtego sera i suszonych pomidorów. kawka z mleczkiem i posypką z czekolady o smaku wiśniowym.

II. crème Vichyssoise glacée*.

o. zapiekanka z makaronu i warzyw w wersji ostrej.

pk. kakao i banan.

* czyli po naszemu "chłodnik z pora i pyrów". moja wersja posiada dietetyczne modyfikacje w postaci zamiany śmietany na mleko i rosołu na wodę.


wybrałam się na spacer, aby pozwiedzać sklepy. no i znalazłam super sklepik z typowo arabskimi produktami. kupiłam tubkę harissy (bosko ostra) i ayran. szkoda, że tahini była tylko w wieeeelkim słoju. wolałabym jednak na spróbowanie mniejszy słoiczek.


dziś nie ćwiczę, @ dręczy. za to Wam życzę przyjemnego dnia.

2 czerwca 2014 , Komentarze (8)

podsumowanie maja.

mogłabym to zrobić w jednym słowie. pięć liter, pierwsza K, ostatnia A. słowo wypowiedziane z wściekłością.

zmieniłam dietę pod zwiększoną aktywność fizyczną, a także godziny posiłków. niestety zamiast chudnąć, przybieram na wadze. coś jest nie tak. im bardziej się staram, tym bardziej mi nie wychodzi. a byłam tak blisko magicznej siódemki z przodu.

co na plus? to, że w 21-dniowym planie treningowym 14 dni zaznaczyłam na różowo, 2 na niebiesko i tylko 5 na czarno. spodziewałam się znacznie większej niechęci do biegania i turlania, co przełożyłoby się na "czarne dni".

smakowe odkrycia maja:

zielone szparagi - "jestę plebsę", bo nie doceniłam wyrafinowanego smaku tychże badyli. a może źle je przyrządzam?

ginger ale - pyszny napój, ale kalorie odstraszają.

pikantna kiełbasa węgierska - gdyby nie cena (48 zł za kilogram), wprowadziłabym ją na stałe do menu. naprawdę wspaniała. (zakochany)

smak maja:

minipomidorki - stwierdziłam, że jak coś już muszę podjadać, to niech to będą pomidorki koktajlowe. w ten sposób nie rzuciłam się na paczkę krakersów.


jemy.

ś. dwa jajka zapiekane z dwiema łyżkami kukurydzy, plastrem szynki i łyżką makaronu.

II. kakao na mleku pełnotłustym.

o. ryż z jabłkami w wersji bardziej jabłkowej niż ryżowej.

pk. wrap ze szynką i furą warzyw.


czerwiec.

bogactwo warzyw, owoców. i alergia.

mój plan minimum na ten miesiąc jest bardzo mini, bo chcę tylko zobaczyć tę nieszczęsną siódemkę z przodu na wadze i ją utrzymać.

mam też taki zamysł, aby urządzić choć tydzień bez słodyczy. dlaczego tylko jeden tydzień? bo w domu są gremliny i słodkie wala się wszędzie. siedzę przy biurku i koło głośnika widzę pół czekolady, na parapecie leży miska z cukierkami Kopytka, a na szafce spoczywa wafelek. wszystko to mam w zasięgu wzroku, bez wyginania się. więc pokusy są wszędzie. nie, nie mogę tego schować, gdyż i tak wieczorem to wszystko wróci na swoje miejsce, a gremliny będą się awanturować o prawo własności.


życzę miłego dnia i posłusznego piekarnika, jeśli coś pieczecie. <3

30 maja 2014 , Komentarze (5)

wczoraj po prostu padłam o osiemnastej i spałam niemal do dwudziestej pierwszej. A. wyskoczył z pretensjami, dlaczego nie biegałam/jeździłam na rowerze, jak on się zmotywował i biegał. a jak miałam biegać, skoro spałam, a potem on dzwonił? naprawdę mi on już działa na nerwy.

po rozmowie znowu padłam i spałam do siódmej. zaspałam.


jemy.

ś. super-jaglanka*.

II. kanapka z musztardą i żółtym serem.

o. klops po meksykańsku, kopczyk kaszy jaglanej, buraczki.

pk. buraczki, kromka chleba żytniego z bieluchem.

*super-jaglanka: "owsianka" z kaszy jaglanej. dlaczego super? bo dodałam jagody goji, nasiona chia, amarantus ekspandowany, migdały w płatkach i siemię lniane. wszystko po łyżeczce.


dziś dzień turlania/dywanówek/zwał jak zwał.


z okazji niedzielnego święta kupiłam gremlinom czekoladki. dałam je babci, by schowała przede mną. :PP ostatnio mam takie parcie na słodkie, że nawet chałwa mi smakuje. albo to objaw przed @ albo zła reakcja na przyjmowanie chromu. bardzo często reaguję na pewne rzeczy nie tak jak trzeba.

ewentualnie moja dusza domaga się pocieszenia, bo "znowu w życiu mi nie wyszło".


założyłam zeszycik z przepisami. większość mam w głowie, ale wolę mieć je w formie pisanej, żeby się inspirować, gdy tworzę menu. to na przyszły tydzień zaczęłam układać jeszcze w zeszłym tygodniu, ale utknęłam już na początku, bo sama nie wiedziałam, co bym chciała zjeść. cóż... inaczej. wiem, co chcę, ale wiem, że nie mogę. staram się odchudzać pewne przepisy, jak tylko się da, ale i tak są złem. (pizza)


kurczę, to już koniec maja. podsumowanie zamieszczę drugiego czerwca. niestety nie będzie pozytywne i motywujące.


bajecznego dnia życzę. (gwiazdy)

29 maja 2014 , Komentarze (7)

jemy.

ś. kanapki z chleba żytniego z pastą z dwóch jajek i kawałka kiełbasy węgierskiej.

II. smoothie z dwóch brzoskwiń i soku pomarańczowego. kwaśne, ale nie chcę dosładzać.

o. chińszczyzna. znów bez dodatku skrobiowego.

pk. sama nie wiem, na co mam ochotę. chyba będzie kakao i do tego jakaś kanapka.


deszcz uratował mnie przed bieganiem. ale bez obaw, nie spędziłam popołudnia na kanapie. pół godziny zasuwałam na rogatej bestii, aż pot ściekał na podłogę z nadgarstków. dzisiaj bolą łydki. xd


po jedenastej. odliczam minuty do drugiego śniadania. :D

boskiego dnia.

28 maja 2014 , Komentarze (8)

moje najnowsze chciejstwo to sandałki na koturnie. wczoraj przymierzyłam co najmniej trzydzieści par i żadna nie odpowiadała mi nawet w 95%. znaczy się jedna para była cudowna, kolor, wysokość i cena. ale...podczas chodzenia mały palec uwalniał się spomiędzy pasków. dyskwalifikacja modelu.


jemy.

ś. jajecznica z dwóch jajek z dodatkiem trzech plasterków pikantnej kiełbasy węgierskiej, kawałek obwarzanka.

II. surówka z marchwi i jabłka z łyżką rodzynek i łyżką śmietany.

o. chińszczyzna bez dodatku skrobiowego czyli fura warzyw i schabik. czyściciel lodówki w akcji.

pk. baton serwatkowy. i coś jeszcze powinno być.


A. nie może pojąć, jak mogłam przytyć pół kilo. i uznał, że dokonuję aktów skrytożerstwa oraz za mało ćwiczę. czyli mam nic nie jeść i codziennie zaliczać maraton. tak rozumiem jego podejście. zaczyna mnie wkurzać tym histeryzowaniem, że jak to się stało, że jeszcze nie ważę 66 kg.


mam już za sobą dwa tygodnie bańkowania. jak na razie zaobserwowałam tylko to, że skóra w dotyku jest aksamitna, ale równie dobrze może to być efekt regularnego złuszczania peelingującym żelem pod prysznic lub bogatego smarowania oliwką przed przystąpieniem do masażu. sińców brak.


chińszczyzna to cudowne jedzenie, ale sprzątanie po gotowaniu jest udręką. i samo krojenie w paseczki też. zajęło mi 45 minut.


cudownego dnia życzę.

27 maja 2014 , Komentarze (7)

zebrania rodziców to zło. godzina znoszenia marudzenia wychowawczyni i płacenia. wycieczka, teatr, klasowe, święto szkoły, duperele. swoją drogą, fascynuje mnie motyw sępienia od każdego ryzy papieru ksero na potrzeby klasy. ryza to 500 arkuszy. w klasie Kopytka jest 20 osób i załóżmy, że jakimś cudem każdy przyniesie po ryzie. 500 * 20 = 10000

więc ile kartek zużywa klasa Kopytka co roku i co się dzieje z resztą? bo nie jest możliwe, żeby zużyli tyle papieru. przy okazji jeszcze szkoła żąda 10 zł miesięcznie za ksero. rozbój w biały dzień.


jemy.

ś. minikanapeczki z grahamki z pikantną kiełbasą węgierską.

II. żółtego arbuza jakieś 300 g.

o. wczorajszy zestaw rosołowo - placuszkowy.

pk. twarożek z rzodkiewkami.


jestem niesforną gadżeciarą. dzisiaj kupiłam metalowe foremki do galaretek i innych żelowanych atrakcji. babcia widząc zakup zapytała, gdzie ja to wszystko będę chować. no właśnie.


dziś odpoczywam, a jutro biegam. co prawda nie wyprałam jeszcze "kostiumu". szejm.


buziaczki. :*

26 maja 2014 , Komentarze (6)

jemy.

ś. trzy kromki chleba żytniego z jajecznicą z trzech jajek z chilli.

II. jogurt naturalny z truskawkami.

o. rosół!* kotleciki z kaszy jaglanej z porem.

pk. surówka z marchwi, imbiru i łyżki śmietany 18%.

* rosół domowy, pyszny, z makaronikiem marzył mi się od połowy lutego. serio.


pomiary obłości niewiarygodnie mnie zaskoczyły, gdyż straciłam centymetry w górnej części ciała, tymczasem w brzuchu i udach przybyło po dwa. obwód bioder też mniejszy.


cudownego poniedziałku. (kwiatek)

24 maja 2014 , Komentarze (5)

jak zwykle na początku wpisu trochę ponarzekam. edytor nie działa jak powinien. supertani serek kozi okazał się twarogiem z mleka krowiego z dodatkiem 3% sera koziego i jego aromatu. we czwartek spaliłam się na słonku. 


no, wyrzuciłam negatywną energię, teraz ładuję się pozytywną. i dzielę się z Wami radością. <3 i słodyczą wrodzoną.


jemy.

ś. minikanapeczki ze serkiem topionym i duperelami. trzy kokosanki. wszystko zakupione na szkolnym kiermaszu.

II. kanapka ze szynką i szczypiorkiem.

o. makaron z sosem pomidorowym, sałatka z buraczków.

pk. bieluch z ziołami.


dziś biegam. oczywiście w okolicach godziny dwudziestej. smutno się biega samotnie.


cudownej soboty życzę.

22 maja 2014 , Komentarze (3)

wczoraj też biegałam. taki sam dystans, ten sam czas, większe zmęczenie.


jemy.

ś. jajecznica z dwóch jajek z pieczarkami, pomidorem i dwoma plastrami anonimowej szynki. ćwierć kajzerki.

II. babeczka czekoladowa wypchana amarantusem ekspandowanym, płatkami migdałowymi i suszonymi morelami. 50% cukru zastąpiłam słodzikiem.

o. klops po meksykańsku. meksykańsko ostry. bez dodatków.

pk. druga babeczka czekoladowa.


znów marzy mi się wypad do Decathlonu po duperele wszelakie. widziałam fajne koszulki do biegania.


dziś dywanówki. mam nadzieję, że do osiemnastej dojdą moje hantelki i będę mogła sobie nimi już machać.


cudownego popołudnia.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.