W komentarzu pod ostatnim wpisem dziewczyna mi napisała abym przestała zrzucać na leki i wzieła się za siebie to będą efekty!
Zabolały mnie te słowa bo oceniła mnie w ogóle nie znając :/
Zwalam na leki i chorobę bo mam powody... :/
Choruję na zakrzepicę.
Półtora roku miałam ostry rzut, który skończył się zatorem płuc (dla niewtajemniczonych: zakrzepła mi krew w całym organizmie a szczególnie w płucach i sercu :/) doprowadziło to do martwicy/zawału płuc (około 1/3 jest obecnie nieczynna) i zatrzymania akcji serca...
Po reanimacji zrobili mi operację, która polegała na wyciągnięciu skrzepów z płuc i serca (miałam całkowicie zatkaną lewą komorę) nastepnie podano mi lek Actylise- jest to taki rozpuszczalnik krwi po prostu agresywna chemia ale to był dla mnie jedyny ratunek...
Mąż musiał podpisać zgodę, że nie obarczy szpitala za ostre powikłania po podaniu tego leku. Miała mi wysiąść całkowicie wątroba, trzustka, nerki, jajniki, pojawić sie wrzody, wypaść włosy, krwotoki i wylewy do mózgu (w najgorszym stadium) a jeśli mi tego leku nie podadza miałam w ciągu kilku godz umrzeć... mąż podpisał i niestety po tym nie odzyskałam przytomności :/
3 razy nie zareagowałam na wybudzanie i dopiero po tygodniu bycia w spiączce odzyskałam przytomność... :/
Miesiąc leżałam na intensywnej terapii... potem długie leczenie na kardiologii... do dziś biore leki które rozpuszczają mi krew - ONE to moje życie!
I nie są to witaminki tylko podła chemia po której wypadaja mi włosy, pęka skóra i paznokcie i wiele innych brutalnych objawów...
Niestety te leki bede brała do końca życia jeśli je odstawie to w ciągu tygodnia ponownie zakrzepnę :/
Poza tym przy braniu tych leków nie wolno mi jeść warzyw co strasznie przeszkadza podczas diety :/
To tyle tytułem wyjasnienia dlaczego zrzucam wszystko na leki i na chorobę i uważam, że świetnie sobie radze i nie musze brac sie w garść ani za siebie!