Wczoraj wieczorem pokłóciłam się z mężem i to tak naprawdę o nic. Nie odzywał się i poszedł spać o 20:30. Nic nie zrobiłam, ani nic złego nie powiedziałam. Dlaczego to ja zawsze jestem ta zła, dlaczego to zawsze moja wina. Ja tylko zapytałam co robi? Po prostu byłam ciekawa co nowego wymyśla w mojej tabelce kaloii. Mam to gdzieś, już nigdy nie będę go o nic pytała!!! Nie mam zamiaru nawet do niego dziś dzwonić, jak będzie maił ochotę to niech sam zadzwoni. Co ja Kur...a robię źle? Czy ja naprawdę jestem taka niedobra? Rzadko się kłócimy, ale jak już do tego dojdzie to zawsze wychodzi na to że to prze ze mnie, nigdy nie jest to jego wina!!! Zrobię normalnie obiad i mu podam jak wróci, ale przed jego przyjściem wyłączę kompa i nie będę dziś z niego korzystać, jak będzie coś chciał to niech sam sobie włączy i sam przy nim siedzi. Położyłam się wczoraj i ryczałam, jest mi strasznie źle że znowu to ja zrobiłam coś nie tak. Najlepiej o nic nie pytać i się nie interesować. No ale po co mi to tyłumaczyć skoro ja i tak nie będę wiedziała co on miał zamiar zrobić, no tak bo ja jestem taka głupia że i tak nie zrozumiem!!!
O proszę właśnie dzwoni telefon i kto... mąż. Ciekawe co teraz ode mnie chce?
Oddzwoniłam właśnie do niego i co... pyta czemu nie dzwonie? Więc mu powiedziałam, że po co mam dzwonić skoro nie wiedziałam czy dziś chce już gadać. On mi na to że on cały czas chciał gadać.
Jasne jeż chciałam gadać a to on wczoraj strzelił focha i polazł spać.
Więc chyba już będzie po kłótni. Zapewne wróci z pracy i będzie jak gdyby nigdy nic, ale ja i tak w środku będę czuła się smuto i źle.
Poj....e te chłopy!!!
Teraz jestem po śniadanku i zaraz lecę na kawę no i poczytam co tam u was.
Przepraszam za ten opis, ale musiałam to z siebie wyrzucić.
Może trochę motywacji poprawi mi humor.