Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kachagrubacha.wroclaw

kobieta, 42 lat, Wrocław

163 cm, 73.30 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: wylaszczenie !!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 stycznia 2014 , Komentarze (10)

... mam jakis koszmarny czas ... sama nie wiem czemu wszystkie zle opcje sie realizuja wlasnie teraz...  waga oczywiscie sie zaparla pomiedzy 72.9 a 73 czyli planowo jestem do tylu jakies 25/35 deko... niby nic ale jednak... cisne po 20 kilometrow na rowerze prawie codziennie ... moze w koncu cos ruszy...

... no i praca.... k**wa mac... mam szczerze dosyc mojej nowej blond seks -bomby/ menadzer... 

... nie wchodzac w szczegoly opracowalismy z kolega fajny plan ciecia kosztow, ktory chcielismy przedstawic na comiesiecznym spotkaniu z wielkim bossem... bo czemu nie zablysnac rozumem :) ... spotkanie sie zaczelo i zonk - nasza blond-pieknosc wyrzygala nasz plan jako Swoj... szlag mnie trafil na miejscu... cud ze doczekalam konca spokojnie ... plan oczywiscie nie przeszedl bo tepa dzida podsluchala tylko pierwotny zarys i nie zrozumiala celu wiec w sumie nie potrafila doprecyzowac szczegolow ... kolega S. ma racje, od tej pory geba  na klodke, robie krok do tylu i zadnych nowych pomyslow... nie bede pracowac na cudze tytuly i podwyzki... nie bede wiecej "Zdzichem";

                     


5 stycznia 2014 , Komentarze (11)

 ... a wiec od poniedzialku 10 tygodni ostrej walki... normalny czlowiek chudnie kilogram na tydzien ale ja jestem dzieckiem specjalnej troski wiec podejrzewam, ze o kazdy kilogram bedzie walka do krwi...

...moj wymarzony cel - do 16 marca z 73,5 do 63,5 ... cel realny - cokolwiek okolo 65... czyli jakies 8,5 ... gdyby to podzielic na 10 tygodni - wychodzi jakies 85 deko na tydzien... hmmm szansa jest ...

czyli;

1) do 12.01 - 72.65

2) do 19.01 - 71.80

3) do 26.01 - 70.95

4) do 02.02 - 70.10

5) do 09.02 - 69.25

6) do 16.02 - 68.40

7) do 23.02 - 67.55

8) do 02.03 - 66.70

9) do 09.03 - 65.85

10) do 16.03 - 65 !!!

... czyli wszystko wyliczone matematycznie co do grama  haha :) ... tluszcz musi zniknac.. chocbym go miala sobie z kulasow odlupywac mlotem ...

... musze, bo jak na razie patrze lustro i niestety nie ma sie czym chwalic...


3 stycznia 2014 , Komentarze (7)

1. Zaczynam od nowa, jak zwykle ... od wagi 73,5... w 10 tygodni do 16 marca  chcialabym zrzucic tyle ile sie da... wszystko  ponizej 65 kg byloby ok ...takie malutkie postanowienie moje...

2. Wracam do szkoly... tak jakby... postanowilam zrobic jakis kurs zawodowy, cos co da mi gwarancje, ze w razie kupy totalnej mam zabezpieczenie ... moze jakas ksiegowosc czy cos... matura z matmy poszla ok, exel znam, lubie liczyc... nie wiem nie wiem...

3.Nastroj mam jakis dziwny ... o taki jakis ;

                    


 

                                                    hmmmm.....



26 grudnia 2013 , Komentarze (8)

Dzis zobaczylam na wadze 74 ... nie wiem jakim cudem, bo sie nie obzeralam przez swieta... chyba z tlenu mi to uroslo  to, ze wymiary bez zmian jakos mnie tez nie pociesza...

Smutno mi trochu... pan wiking zniknal z mojego osobistego krajobrazu... sama go wylaczylam...

...zaczelo sie od imprezy - moj osobisty aniol stroz sabotowal mnie caly wieczor ... najpierw nie moglam sie umalowac ( dostalam uczulenia), potem prostownica zastrajkowala, nastepnie podziurawilam rajtuzki, nie moglam znalezc prezentu, a na sam koniec kolezanka zapomniala, ze ma mnie po prodze zabrac wiec sie oczywiscie spoznilam...

... wpadlam do sali...  piekny pan stal tam - usmiechniety, wyczekujacy mnie, przystojny jak model, ech cudenko meskie ...ale gdy w koncu usiadlam cos mi sie przestawilo w glowie... przyszedl zagadac - ja do kibelka, siadl kolo mnie przy stole - przesiadlam sie, i tak caly wieczor ; on w lewo - ja w prawo, on do baru - ja z baru ...az w koncu umeczona pytaniami znajomej, cytuje - " czy ciebie dzisiaj juz popier**o doszczetnie? " - ucieklam do domu... cos mi caly wieczor nie pasowalo, przeszkadzalo jak kamyk w bucie... i mialam racje - w drodze do domu nasza firmowa pani ksiegowa oswiecila mnie faktem, ze wiking ma kobiete... podobno nawet pracowala w firmie...to taka publiczna tajemnica firmowa, o tym sie nie mowi ... zostala wyrzucona z hukiem za obrazanie kolegow, klientow, napady histerii, krzyki rzucanie meblami i tym podobne ... czyli typowe objawy syndromu "zrytego kokosa"... no coz, facet fajny ale po pierwsze nie jestem Jane Eyre - nie kreca mnie faceci zwiazani z wariatkami, po drugie - NIGDY nie bawie sie z zajetymi facetami ... nie i juz...

...najbardziej mnie wkurzyl fakt, ze wszyscy wiedzieli ale nikt mnie nie oswiecil ... mialam ochote zrobic im tak ;

... odpuscilam sobie tego pana... pan sobie nie odpuscil... pojawil sie na przerwie jak zwykle, chodzil, zaczepial, wzdychal, zagadywal, probowalam go ignorowac a on sie napinal i napinal, i prezetowal ...o tak :

i nic ... nawet taki tlusty paszczur jak ja ma prawo do posiadania zasad moralnych i wybrzydzania ...

... no coz, bede miala wiecej czasu dla siebie... ten rok bedzie moj ... mam duze plany i zaczynam od dzisiaj ... bede baaardzo zajeta :D


23 grudnia 2013 , Komentarze (14)

Po pierwsze - drugie uderzenie grypy - leze pod kocem marudze i smarcze ... wszystko mnie boli lacznie z wlosami ...

Po drugie - jestem wkurzona na prace ... pojawila sie nowa menadzerka... niby nic nowego... piekna jak modelka, nogi do samej szyi, burza blond lokow, sympatyczna, mila ale co z tego jezeli zamiast mozgu ma waciki ...  wiadomo ze jezeli menadzer ma dobry team to nie musi byc zbyt madry bo praca bedzie i tak zrobiona, ale powoli mimo calej sympatii dla pani P. zaczyna mnie meczyc to jej ciagle podsuwanie papierow z haslem "kochana spojrz na to moje zamowienie ", " kochana zadzwon tu" " kochana sprawdz czy to dobrze wypelnione"... zlaszcza jezeli w wyniku mojej i kolegi ciezkiej pracy podziekowanie dostaje ona...i o nas sie oczywiscie nawet nie zajaknie... 

... dzis panna P. podbudowana pochwalami za swoje (czyt. moje i kolegi) osiagniecia postanowila skontaktowac sie tym razem OSOBISCIE z jednym z naszych dostawcow w jezyku angielskim ... szczerze mowiac kolega S. ( rownie wkurzony jak ja) musial mnie trzymac mocno, bo chcialam podbiec do telefonu i wyrwac jej sluchawke... panna P. ma bowiem angielski w poziomie "Kali byc, Kali jesc" i niestety cos co dzieki jej urodzie przechodzi niezauwazone w rozmowie twarza w twarz,  przez telefon bylo jak tragedyja grecka ... jaki wstyd koszmarny dla firmy - slow brak... :( ...musilam potem dzwonic i wszystko odkrecac ...  a to nie pierwsze jej takie glupie zachowanie ...

Kolega S. stwierdzil, ze to ostatnia kropla w czary goryczy i zaproponowal totalne odpuszczenie - niech panna P. sobie menadzeruje po swojemu ... jak to S. okreslil -  dziewczyna ostro piluje galaz na ktorej siedzi i glupio by bylo jej przeszkadac  ;) ... troche mi jej szkoda gdy widze te jej glupie decyzje ale z drugiej strony mam dosc pracowania na cudze zaszczyty... niedobra jestem  chyba :(

Po trzecie - waga znowu do gory o kilogram... jedyna skuteczna dieta dla mnie do tej pory to 1000 kalorii  po ktorej 10 lat temu schudlam duuuzo ... ale teraz slyszy sie ze to samo zlooo :( ... moj organizm jest prosty - nie jem = chudne, jem  wiecej posilkow (nawet malusich) - tyje ... zastanawiam sie tez mocno nad pilatesem ...nie wiem, nie wiem .... czasami wydaje mi sie, ze ta walka nie ma sensu ... jak to powiedzial kiedys filozof:


14 grudnia 2013 , Komentarze (16)

.. jak w tytule  - po 32 latach niewinnosc makijazowej postanowilam sie wyszpachlowac ... juz chyba najwyzszy czas sie nauczyc tej sztuki, zwlaszcza ze czas leci i niedlugo trzeba bedzie tuszowac zmarszczki oraz inne kurze pazurki okolooczne  :)

... wiec sie wybralam pelna dobrych checi i zapalu do sklepu , spedzilam godzine grzebiac w cieniach, fluidach, pudrach, pomadach i innych maziajach ... umeczylam dwie panie sprzedajace i dumnie wyszlam z zakupami w postaci  : cienia "nude" i eyelinera ... poszlam na latwizne   kiepska ze mnie klientka a tak sie panie staraly....

... teraz siedze i paciam oki ... latwizna mhm... taaak kurde  :( ...nikt mnie nie ostrzegal, ze rysowanie kresek jest takie cholernie trudne ...

... idzie mi w sumie niezle ... jeszcze ze dwa lata praktyki i moze umaluje sie szybciej niz w 50 minut ... Pani Boziu nastepnym razem chce sie urodzic jako chlopiec - zero okresu, zero malowania, zero problemow z biustem podczs biegania... marzenia ...

                                            + jedno z moich okow :)

                    




Branoc :)

13 grudnia 2013 , Komentarze (3)

piatek trzynastego...

ja przeziebiona na amen ...

glowa boli ...

brzucho wielkie ...

jeszcze trzeba na zakupy wyskoczyc ... :(

nie mam dzis energii niestety ...


9 grudnia 2013 , Komentarze (14)

Dramat numer jeden :

ciagle nie mam sukienki na impreze firmowa... cos tam szukalam i w sumie w gre wchodza  typy :

                               albo w granacie:


                              

lub wyjscie numer 2 :

raz na ludowo :)

                                      


Dramat numer dwa:

 kiepskie wlosy :(  w rozpuszczonych wlosach wygladam jak smutna chabeta, w lokowanych - jak ptys ... nie mam pojecia jak sie uczesac ... najlepiej niestety wygladam w krotkich wlosach a wpadlam na genialny pomysl zapuszczania ...glupa ja :(

wiec albo bedzie prostowanie albo jedziemy o takim czyms :

                 

Dramat numer trzy;

bossostwo sobie wymyslilo "secret santa" ... ok, pomyslalam, bedzie spoko... blad... losowalam dzis moja "chybil-trafil" ofiare, modlac sie o kobiete - wiadomo, ze latwiej cos wybrac - ale nie, trafil mi sie moj wiking ... juz nie wiem czy przeznaczenie mnie chamsko wali po mordzie i wciska chlopa na sile czy moze ktos maczal paluchy w losowaniu ...co tez srednio mozliwe bo bosowie chyba maja lepsze rzeczy do roboty niz takie zabawy ...

 ... NIE MAM POJECIA CO KUPIC  :(   ... poderzewam, ze cokowiek z podtekstem odemnie moze wywolac usmiech na tej nordyckiej facjacie ale jakos naprawde nic mi do glowy nie przychodzi a czas tylko do soboty ....

 Help !!!

7 grudnia 2013 , Komentarze (4)

Wiedziony wizja imprezy firmowej Kachulec cwiczyl mocno caly bozy miesiac ... w umysle formowala sie kuszaca mozliwosc bycia zacignietym pod jemiole albo do schowka na miotly  przez zakladowego wikinga, co Kachulcowi dodawalo skrzydel i endorfin...

....podskoki lamane przez brzuszki lamane przez biegi lamane przez inne hula hopy i chodakowskie nadawaly rytm miesiaca...

...przyznajmy sie bez wstydu - Kachulec najnormalniej chcial sie pokazac, ze ma w sobie cos wiecej niz izzardowskie poczucie humoru i duzy biust ... Kachulcowi sie zachcialo popisac nogami, byc atrakcyjnym ...

... efekt po ciezkim miesiacu wylewania potow ; 10 deko...

... plan na nastepny tydzien - energicznie robienie TEGO cwiczenia : http://www.youtube.com/watch?v=9FreOEpJO68 ...

... pa pa imprezo, witam wieczorze z tv i czipsami ... przynajmnie oszczedze na skukience :( ...

4 grudnia 2013 , Komentarze (6)

... nie sluzy mi ta pogoda oj nie...

 ...ani fizycznie ani psychicznie...

 ... glupia sie robie...

...dzisiaj przyatakowalam wlasnego rodzonego listonosza... zmienilismy niedawno pukadelko w drzwiach na inne no i nadpobudliwy o swicie pan listonosz nie mogl go po ciemku znalezc...

...Kachulec obudzony psychopatycznym skrobaniem pazurow po drzwiach zlapal za pierwszy przedmiot znaleziony w kuchni czyli mlotek i wiedziony przez heroiczna odwage oraz Husarskie geny rzucil sie na wlamywacza...

...obylo sie bez krwi ale mam wrazenie, ze listonosz juz mi wiecej nie odpowie "dzien dobry" na ulicy...


                         

                          

... jakos mnie nic ostatnio nie cieszy... nawet coraz czestsze wizyty pana wikinga i jego proby zagladania gleboko w moje slepate oki ... postanowilam wiec zrobic cos co mnie zawsze uszczesliwialo i nadawalo piekny i promienny usmiech memu malo urodziwemu ryjowi - postanowilam sie uczyc nowego jezyka...

...oczywiscie wybralam sobie taki, ktory nie dosc ze jest nie popularny i srednio dostepny w podrecznikach to jeszcze pewnie mi sie w zyciu nigdy nie przyda ... ale ta przyjemnosc z nauki dla samego siebie i osiagnietych duzych/malych sukcesow- niezrownana...

... na razie nie bede sie wywnetrzac jaki to jezyk, zeby nie zapeszyc...

... no a narazie ide schowac ten mlotek do szopy... tak na wszelki wypadek...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.