Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Pozbawiona pewności siebie, kochająca obcasy i interesująca się zdrowym odżywianiem mgr ekonomii

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 46999
Komentarzy: 871
Założony: 19 lutego 2013
Ostatni wpis: 9 sierpnia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Caandyy

kobieta, 34 lat, Nowa Sól

170 cm, 61.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Czuć się dobrze w swoim ciele ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 listopada 2014 , Komentarze (3)

Jem już dużo ładniej. Nie dałam się nawet skusić na ciastko francuskie z morelą i serem :) Patrzyłam jak T. je pochłania i czułam ogromną dumę z własnego samozaparcia !

Menu (żeby mi było łatwiej się motywować):

śniadanie: owsianka z rodzynkami, żurawiną i kostką gorzkiej czekolady

II śniadanie: 1,5 kromki z pasztetem i ogórkiem, jabłko

obiad: udko z kurczaka, pieczone ziemniaki, kiszona kapusta

kolacja: płatki ryżowe na mleku z jabłkiem i rodzynkami 

A dzisiaj wielki dzień bo umówiłam się z koleżanką na bieganie. Mam nadzieję, że to wyjdzie bo jestem już zdesperowana. 

Poza tym łapie mnie ogromny dół. Siedzę od czerwca w domu. Pracy w moim wyuczonym zawodzie jak na lekarstwo. No i same wiecie, że zaraz po studiach trzeba mieć 5 lat doświadczenia i znać biegle 3 języki obce, być bezpłodna i oddać się bezgranicznie pracy ehhh...

12 listopada 2014 , Skomentuj

Ostatnie kilka dni nie upłynęło zbytnio pod znakiem zdrowego odżywiania. W niedzielę jeszcze się trzymałam i jedyną wpadką były 3 ciasteczka francuskie z makiem zrobione dla T. Z każdym kolejnym dniem wydaje mi się, że było gorzej. Dałam się namówić na wyjazd do Niemiec i to mnie ciut pogrążyło.

Zrobiłam nam najbardziej zdrowe kanapki jakie przyszły mi do głowy. Z pieczona piersią kurczaka, jajkiem i dużą ilością warzywy. Jednak po trzeciej kanapce w ciagu dnia masz już dość. I tak się zaczęło. Znów pochłonęłam kilka ciastek i wafelka gofrowego (uwielbiam je!). Plusem było to, że wzięłąm chyba całą reklamówkę owoców i próbowałam się nimi zapchać jak cukier spadał. Jedynym ciepłym posiłkiem w poniedziałęk była jajecznica na szczypiorku z dwóch jaj i jeszcze ciepła bułeczka z pestkami dyni (tak koło 19.30).

We wtorek dzień rozpoczęłąm już dużo lepiej, nie od ciastek, od jajecznicy i małej bułki (tylko to kupiliśmy do hotelu). Później zjadłam jeszcze pół kanapki z kurczakiem i grapefruita. W domu miał być pożywny obiad. Jednak jak na blondynkę przystało zapomniałam, że sklepy będą zamknięte i nie zrobiłam zakupów. Skończyło się na jajku sadzonym i fasolce szparagowej. Kolacja była kontynuacją obiadu bo jak jest fasolka to przecież trzeba wciągnąć całą od razu, a co! Po obiedzie zaliczyłąm spacer w trakcie, którego wypiłam Łomżę lomonową a już w domu dobiłam się drinkiem. Pięknie ! Dodatkowo te całe dwa dni prawie nie piłam wody, żeby nie stawać co chwilę na sikundę. Ehh...

Zmieniłam już dzisiaj pasek. Waga lekko spadła ale to raczej sama woda. Spodziewałam się większego spadku ale niestety od gadania się nie chudnie. A ja ćwiczyłam tylko 2 razy w ubiegłym tygodniu więc nie ma co się dziwić.

Już nie marudzę. Zabieram się za porządki i uzupełniam wodę bo po tygodniu wypijaniu odpowiedniej ilosci teraz ciągle chce mi się pić.

Miłego dnia ;**

9 listopada 2014 , Komentarze (3)

Pomimo tego, że T. wyjechał, a ja byłam temu ogromnie przeciwna, jestem jakoś dziwnie spokojna i zadowolona. Kurczę, chyba była nam potzrebna taka weekendowa rozłąka i babski weekend. 

A teraz spowiedź piątkowa. Jak Wam opisuje co jem łatwiej mi się pilnować. 

9.00 śniadanie: owsianka z mandarynkami, 2 figi (ahh jak one regulują pracę jelit!)

11.00 II śniadanie: sałatka z pomidora i cebuli z jogurtem, 2 kromki razowca, jajko

14.00 obiad: zupa śmieciówka z dnia poprzedniego, 2 naleśniki z chudym serem miodem i bakaliami

18.00 podwieczorek: 3 małę kromki razowca, 3 plasterki sera żółtego, ogórek, pieczarka, cebula, papryka 

20.30 kolacja: 2 grapefruity 

Wczoraj były już jednak małe grzeszki ale jakoś mnie to nie stresuje. Spędziłyśmy super babski dzień. Od rana biegałyśmy po sklepach w Zielonej Górze. Szukałysmy głównie butów i sukienki ślubnej na ślub cywilny dla koleżanki (niestety nie dla mnie :(). Był też w miarę zdrowy obiad i wieczorne grzeszki.

śniadanie: bułka grahamka, 2 jajka, pomidor

II śniadanie: jabłko, mandarynka

obiad: miruna w panierce, pieczone ziemniaki, fasolka szparagowa z bułką

podwieczorek: banan, kawa z mlekiem

kolacja: lody czekoladowe z sałatką owocową, Warka Radler 0%

Jak widzicie kolacje są dla mnie mega problemem. Zupełnie nie wiem co jeść żeby było zdrowo i lekko. Poradzicie coś?

MIłego dnia Kochani ;) Ja lecę się szykować bo wybieramy się z dziewczynami do restauracji na pyszny obiadek :D

7 listopada 2014 , Komentarze (2)

Cały wczorajszy dzień upłynął pod znakiem ogromnych zakwasów heh. Ale mimo to byłam zadowolona, że ruszyłam zadek z kanapy. Jeśli chodzi o ćwiczenia to nie było żadnych oprócz wieczornego spaceru około 4 kilometrów (choć myślałam, że trasa była dłuższa). Pod koniec kolano dało mi się już w kość ale dałam radę.

Menu - tutaj bez szału:

8.30 śniadanie: owsianka z mandarynkami, rodzynkami i żurawiną

11.00 II śniadanie: 2 kromka razowca, jajko na miękko, sałatka z pomidora (pomidor, cebula, łyżka jogurtu, bazylia)

14.00 obiad: zupa śmieciówka (kapusta, włoszczyzna, fasolka czerwona z puszki, przecier pomidorowy), 2 mandarynki

17.40 podwieczorek: pół fritaty z kalafiorem (przepis znaleziony na Vitalii) i keczupem, pół grapefruita, jabłko

20.00 kolacja: 3 mandarynki, grejfrut zielony

Z tym jedzeniem nie czuję, że jest dobrze chociaż ogromnie się staram. Ehh zastanawiam się czy nie wspomóc się pomocą dietetyka... 

Nie jestem zadowlona bo ćwiczyć mi się okropnie nie chce. Popadam w małęgo doła ale zupełnie nie związanego z odchudzaniem. I jeszcze czeka mnie samotny weekend bo T. jedzie do Spodka na  Mayday z kolegami... 

Ale uszka do góry! U mnie wychodzi słonko więc biorę się za sprzątanie mieszkanka bo troszkę pracy jest. 

A taki efekt chciałabym osiągnąć ! 

Miłego dnia ;))!

6 listopada 2014 , Komentarze (2)

Od kiedy znów jestem z Wami regularnie bardziej mi się czegokolwiek chce. Staram się zdrowiej jeść bo wiem, że zaraz zostanę rozliczona (co jest super!). Jesteście moim ogromnym wsparciem!

Znów zaczęłam ćwiczyć. Chciałam sprawdzić swoją kondycję i po miesiącach leżenia na kanapie uszczęśliwiłam się skalpelem Ewki. Matko i córko jak mi było ciężko - jestem w szoku bo zawsze to była dla mnie pestka. A tu po 20 minutach prawie mi serce wyskoczyło. Jednak się nie poddałam i doszłam do końca. Dzisiaj czuję każdy mięsień i bardzo mi to cieszy. Uwielbiam to uczucie bo wiem, że coś się dzieje!

Jeśli chodzi o jedzonko to też nie było źle. Staram się teraz gotować jakiś pyszny obiad każdego dnia. I tak wczoraj było:

śniadanie: owsianka z pomarańczą (ukochana!)

II śniadanie: smoothie (banan, szklanka mleka, 2 kostki gorzkiej czekolady, sok z połowy cytryny), tost (pełnoziarnisty, pieczarka, papryka, cebula, plaster sera)

obiad: pieczony z musztardą i ziołami dorsz, pieczone ziemniaki, surówka (kapusta, ogórek, cebula, jabłko, jogurt), sos czosnkowy na bazie jogurtu bałkańskiego

podwieczorek: banan, kilka mandarynek

kolacja: drożdżówka z porzeczkami

Na wieczór był jeszcze blisko dwugodzinny spacer. Zaliczyłyśmy prawie 7km i nóżki mi prawie w tyłek weszły. Na dziś nie mam planów treningowych. Zobaczymy co przyniesie dzień. Póki co szukam pomysłu na obiad.

MIłego dnia ;**

5 listopada 2014 , Komentarze (2)

Jak Wam minął wczorajszy dzień? U mnie idzie dobrze. Troszkę zmieniam nawyki na zdrowsze i co więcej sprawia mi to przyjemność. Znów zwracam uwagę na to co jem i staram się to kontrolować.

Wczorajsze menu:

9.00 śniadanie: szklanka wody, owsianka z pomarańczą, łyżką żurawiny i rodzynek

11.00 II śniadanie: sałątka grecka (po pół pomidora i ogórka, kawałek fety, sałata, łyżka kukurydzy i fasolki), kromka chleba świętojańskiego, grejfrut

15.00 obiad: cannelonni (makaron razowy, mięso mielone z łopatki, cebulka, kukurydza, fasolka, czosnek, pomidory z puszki, ciut żółtego sera)

19.00 kolacja: dwa tosty pełnoziasrniste (2 plasterki sera, pieczarka, papryka, cebulka, keczup), kawałek sernika, grejfrut

W międzyczasie dużo zielonej herbaty, wody i innych herbat owocowych.

Z aktywności to nie za wiele. Jedynie mycie okien i wieczorny spacer z T. Ahh i zbieram na nowy stepper. Marzy mi się orbitrek ale nie mam dla niego miejsca w mieszkaniu niestety. 

 Mam jeszcze mały problem. Od jakiegoś tygodnia każdego dnia, średnio od 7 rano do minimum 12, słyszę w bloku jak jakiś biedny piesek szczeka, piszczy, drapie coś. Mam wrażenie, że ktoś zamyka go w łazience i idzie do pracy. Szkoda mi tego stwirzenia nieziemsko. Już miałam ze dwa razy telefon w ręce żeby na policję zadzwonić. Tylko czy faktycznie to coś da temu psiakowi? A jak się okaże, że ktoś w tym domu cały czas jest i się nim opiekuj a on tak po prostu ma to wyjdę na idiotkę. Nie wiem co zrobić ale długo już tego nie wytrzymam.

4 listopada 2014 , Komentarze (2)

Od wczoraj znacznie poprawiło mi się samopoczucie. Chyba było mi trzeba dnia tylko dla siebie, żeby sobie wiele przemyśleć, zmienić kilka rzeczy i zrobić domowe spa :D

Staram się planować swoje menu na cały dzień z góry. Wtedy jest znacznie łatwiej trzymać się diety. Menu z wczoraj:

 10.00 śniadanie: owsianka z bananem, żurawina i rodzynkami, zielona herbata

12.45 II śniadanie: jogurt naturalny z truskawkami, zielona herbata 

15.00 obiad: dwa malutkie gołąbki w sosie pomidorowym, herbata żurawinowa

17.00 podwieczorek: smoothie (szklanka mleka 1,5%, mus truskawkowy pół kubeczka, banan, sok z cytryny); kromka chleba razowego kilka łyżek sałatki z pomidora, ogórka i cebuli

20.00 kolacja: 2 kromeczki chleba świętojańskiego, pasta jajeczna (1,5 jajka, jogurt, rzodkiewka, szczypior, przyprawy), sałata i pół pomidora

23.30 grzeszek: cienki plaster sernika bo nie mogłam zasnąć

Patrząc teraz na to co zjadłam wydaje mi się, że powinnam jeść bardziej treściwe obiady, żeby przed spaniem nie musieć podjadać. W międzyczasie wypiłam jeszcze herbatę z pokrzywy i kilka innych :)

Udało mi się nawet poćwiczyć. Wskoczyłam na 40 minut na stepper jednak chyba powoli przychodzi jego koniec. Skrzypi jak szalony. Wyświetlacz również pada (ale może to kwestia baterii), nie wspominając już o wrażeniu, że stepy opadły i ciągle stukam nimi o podłogę, co nieziemsko mnie denerwuje.

Przymierzam się do rozpoczęcia biegania, a co! Innym się udaje to ja gorsza nie mam zmaiaru być ;)

Miłego Dnia ;*

3 listopada 2014 , Komentarze (6)

Doszłam do dna i chcę się od niego odbić. Nie zmieniłam prawie wcale nawyków żywieniowych a od kiedy siedzę w domu jest coraz gorzej. Jak dziś weszłam na wagę to stałam na niej parę minut i nie wierzyłam, że jest aż tak źle. Wiem - waga może kałamać ale już centymetr nie. Strach mnie ogarnął. Nigdy tyle nie ważyłam i nigdy nie miałam takiego obwodu bioder. Ale się zaniedbałam... Aż mi wstyd. 

Jak tak sobie teraz siedzę i się zastanawiam jak do tego dopuściłam to mam mega motywację. Do tego oglądałam wczoraj o 19-latku, którego mama z miłości i troski upasła do 360 kg. Jestem przerażona, co jedzenie może zrobić z człowiekiem.

Brakuje mi ruchu i solidnego kopa w dupkę! Pod nosem 2 razy w tygodniu mam aerobik ale niestety płatny więc odpada bo póki co krucho z kasą. Chyba pora wyciągnąć stepper i sprawdzić czy kolano znów nie wysiądzie po kilku treningach. 

Założenia na nowe życie są bardzo proste:

1. Pić wodę. Wcześniej piłam do 2l dziennie teraz może ze 2 szklanki.

2. Jeść wcześniej kolacje.

3. Nie kłaść się od razu po zjedzeniu obiadu i kolacji na kanapie.

4. Wziąśc się za siebie i swojego T.

5. Więcej używać nóg mniej samochodu :)

Menu z dziś:

śniadanie: 5 łyżek płatków jęczmiennych, 2 łyżki rodzynek, łyżka żurawiny, 2 łyżki otrębów, 1 szklanka mleka 2%, banan, zielona herbata

Owocnego dnia Kochani :*

13 października 2014 , Komentarze (2)

Od piątku oficjalnie jestem magistrem! Emocje opadają, kac wyleczony jest dobrze. Czuje się teraz tak lekko i w końcu czuję, że nic mi nie ciąży.

Od dziś zaczynam nowy rozdział w życiu. Poszukiwania pracy są na porządku dziennym jednak teraz idą już pełna parą. Zastanawiam się tez nad kolejnym kursem językowym bo bez tego teraz ani rusz.

Od dziś miałyśmy z koleżanką zacząć nową przygodę ze sportem a tu niespodzianka i koleżanka jest w ciąży. Za 9 miesięcy bedę ciocią :D Heh oszalałam z radości !

Co do mojego odchudzania to dobrze nie jest. Waga wzrosła do 63,2 kg jakiś koszmar :( Ale spokojnie już niedługo spadnie i znów będzie dobrze :)

8 października 2014 , Komentarze (2)

Cześć Kochane! 

Nie odzywam się bo u mnie nie najlepiej. Od dwóch tygodni choruje. Czepia się mnie dosłownie wszystko od grypy do jelitowki. A na dodatek we wtorek dowiedziałam się, że w pt bronie magistra. Wolne żarty. Z nauką jestem w lesie bo nawet nie w połowie i się załamuje. Każdy mi mówi, że dam radę i podświadomie w to wierzę jednak emocje biorą górę. Na przemian uczę się i rycze. Mój T. ma mnie już pewnie serdecznie dość dlatego zaproponowałam mu w ramach relaksu piwo z kolegami. Macie pomysł jak przyswoić jeszcze 6 stron a4 dziś po wkuciu juz 8 i pół?  Mózg mi siada, emocje szaleją ale jutro będzie gorzej bo zostało jeszcze 20 stron. Tak szalonych dni na studiach w życiu nie miałam ... Myślicie,  że jak wejdę do sali i nie odpowiem na żadne pytanie to będzie dobrze?  heh. 

Zazdroszczę każdemu kto ma to już za sobą i biję mu pokłony do samych kostek. Póki co lecę wkręcić sobie, że rodzaje rachunków kosztów są niesamowicie interesujące dla mnie i chce chlonac je w tempie ploteczek z pudelka. Mówią, że takie oszustwo samego siebie pomaga ;-) 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.