Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Piegotka

kobieta, 42 lat, Otwock

177 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 lutego 2016 , Komentarze (4)

Od jakiegoś czasu o diecie i potrzebie bycia lżejszym o kilkanaście kilogramów przebąkiwał mi mąż.  I od wczoraj ruszył pełną parą - a ja kibicuję mu bardzo!<3

Jak wiadomo dieta 70% sukcesu a pozostałe 30% to ruch. No i muszę przyznać że moja połówka podeszła do tematu bardzo profesjonalnie. Posiłkował się oczywiście internetem i znalazł bardzo fajną stronę, gdzie są ułożone przepisy i dla kobiet i dla mężczyzn... 

Gdyby ktoś był zainteresowany to poniżej link.

https://840805.siukjm.asia/2013/06/plan-diet...

No i zaczął chodzić na siłownię bo prace ma siedzącą.... na razie na godzinkę ze 3 razy w tygodniu po pracy...

Zobaczymy jakie będą efekty, ale będę wspierać z całych sił:)

i przy okazji ja też będę się bardziej motywować, bo te przepisy są o tyle fajne że nie trzeba oddzielnie gotować dla siebie i faceta na diecie tylko np. zjeść mniejszą porcję niż on. 

No to do dzieła... ja zaraz lecę robić porządki w domu po czym poćwiczę trochę...

8 lutego 2016 , Komentarze (2)

Dzień jak co dzień....

Wstałam i przyszykowałam śniadanie, chłopakom po kanapce a sobie jaglankę z gruszką. Potem ogarnełam kuchnię, poodkurzałam podłogi, wstawiłam pranie, z deka ogarnełam łazienkę, ogarnełam piec, rozwiesiłam pranie, nakarmiłam niejadków i wyszłam z nimi na dwór. Po powrocie młodszy zażyczył sobie by z nim potańczyć i tak przytulony usnął mi na rękach... Nie dał się odłożyć do łóżeczka bo się budził i z powrotem pakował na ręce ... a w tym czasie starszemu głód zaczął zaglądać do tyłka i zaczął się z aniołka przemieniać w małego, jęczącego diabełka:PP

W porę na ratunek przybyła moja ukochana i niezawodna mamusia<3... Zajeła się młodszym a ja w tym czasie zrobiłam posiłek starszemu, który po spożyciu znowu przemienił się w ślicznego aniołka... przynajmniej na jakiś czas....

Oczywiście ja też zgłodniałam więc zjadłam sobie na szybko banana i poleciałam korzystać z tego że chłopcy są pod czujnym okiem babci.... w efekcie poprasowałam cały stos mężowskich koszul i przyszykowałam obiad...

Makaron z mięsnym sosem a do tego ogórki konserwowe.... Niestety nie najbardziej to dietetyczne no ale co zrobić... Na jutro wymyślę coś mniej kalorycznego przynajmniej dla siebie bo chłopaki dostali od babci zupkę.....

A teraz się nawadniam bo niestety z tym jakoś kuleję...

Balsamowanie i delikatny masaż jest codziennie....

Ćwiczenia też się staram choć nie zawsze są to treningi z Ewcią, czasem zwykła rozgrzewka, brzuszki, przysiady bo to akurat mogę zrobić przy chłopakach....

Ale niestety ostatnio uświadomiłam sobie prawdę stara jak świat, a mianowicie bez wyrzeczeń, treningów itd. to ja niestety nic nie osiągnę i tylko będę czytać i oglądać jak to te mądrzejsze zmieniły się na lepsze...

A ja chyba nie chcę stać z boku... chcę być jedną z tych co to dokonały tego co zamierzają, spełniły swoje marzenia o zgrabnej sylwetce....

Mimo wszystko, mimo tego gdzie teraz jestem to zamierzam czuć się sexi i nie odkładać niczego na moment gdy będę miała określoną wagę/figurę itd.

Nawet z cellulitem będę sexi;)

Przyjemnego tygodnia wszystkim

4 lutego 2016 , Komentarze (5)

Popstrykałam się z wagą....

Pokazuje nie to co ja bym chciała zobaczyć!!! zamiast spadków wzrosty....

A jak widzę wzrost to się mega demotywuje i nie mam ochoty dbać o siebie... przez to zawaliłam dwa dni balsamowania no bo po co skoro i tak przez te dodatkowe kg jestem brzydka... Więc postanowiłam się nie ważyć przez calutki tydzień ale jednocześnie zdwoić wysiłki w dbaniu o siebie... Zobaczymy co z tego wyjdzie i ile wytrzymam bez ważenia oczywiście...

No to takie gorsze dni mam ostatnio w samopoczuciu...

Wieczorami mega zmęczona jestem najchętniej o 20 poszłabym spać i niech nikt mnie nie budzi i niczego ode mnie nie chce!!! No ale niestety.... dzieci trzeba pokąpać i jeszcze tysiąc innych rzeczy zrobić.... I w zasadzie to nie mam czasu dla siebie... A brakuje mi samotności po prostu... Żeby móc zrobić coś dla siebie bez wyrzutów sumienia, że w tym czasie nie zajmuję się dziećmi albo mężem albo domem.......

Nie wiem jak długo tak wytrzymam jeszcze.....

29 stycznia 2016 , Komentarze (1)

Dzisiejszy dzień zleciał jak z bicz strzelił. Sprzątanie, zmywanie, wycieranie kurzy i odkurzanie z dwójką małych pomocników zajęło trochę czasu☺ Moja ukochana mama wzięła ich w południe na spacer, dzięki czemu spokojnie zmyłam podłogę w korytarzu salonie i kuchni...

Dziś też udało się poćwiczyć co mnie bardzo cieszy... Dietowo było tak sobie.

Na śniadanie bułeczka z pastą jajeczną. Na drugie śniadanie  cappuccino. Na obiad 4 naleśniki z dżemem. W ramach podwieczorku były dwie kanapki z jajem odrobiną majonezu i szczypiorkiem. A na kolację 3 małe wafelki które miały razem 120 kcal... I tak mi się załączyło mlaskanie że nie mogłam sobie poradzić. Picie i guma nie pomogły więc w akcie rozpaczy zjadłam garść orzechów włoskich i dopiero się uspokoiłam.

Muszę większą uwagę poświęcić mojemu menu i co wieczór robić rozpiskę co jem bo inaczej się gubię i posiłki omijam a potem wieczorem bym konia z kopytami zjadła.... I owoców i warzyw brak:<

To zmienię na pewno i zaraz sobie rozpiskę co jutro jem zrobię . Powieszę na lodówce i trudno niech się mąż nabija do woli... Trudno ją się cellulitu pozbyć muszę raz na zawsze.

WAGA - 66.5kg ćwiczyć moją cierpliwość ☺

28 stycznia 2016 , Komentarze (4)

Dziś wstałam rano ze średnim nastawieniem do czegokolwiek.... :PP

Nie wiem czemu raz bym góry przenosiła a innym razem najchętniej z łóżka się nie podnosiła. Dziś mam ten gorszy dzień, ale wiadomo z łóżka trzeba było się wygramolić bo pociechy wstały dziś o 7 rano w pełnej gotowości do rozrabiania... Śniadanie zaliczone... Dom z grubsza jak co dzień ogarnięty, pranie się pierze bo mąż wrócił z delegacji, wymienił garderobę i pojechał w kolejną... Chłopaki tak się wczoraj cieszyli że tatuś wrócił że najchętniej by mu z rąk nie zchodzili, nawet dziś rano wstali żeby tatę zobaczyć... szczególnie ten młodszy.... Ech.... A ja odkryłam że w pewnej sprawie nie znajdę wsparcia u męża... przykre ale co zrobić... mimo wszystko ja będę się starać wspierać go we wszystkim....... 

Ale mimo gorszego samopoczucia nie zamierzam się pocieszać czekoladą ani innymi słodkościami! Walka z cellulitem trwa tak więc trzeba działać. Wczoraj o dziwo udało mi się poćwiczyć i przetrwać napad chęci na słodkie wieczorem(puchar) 

Takie rzeczy - mimo, że małe motywują mnie do dalszej walki z moim największym wrogiem! Nawet wczoraj wybalsamowałam się po kąpieli i w podczas wcierania balsamu zrobviłam sobie krótki, ale jednak masaż moich najbardziej ocellulitowanych partii ciała...

Na pewno nie zaszkodzi a jak będę systematyczna to może nawet będzie z tego jakiś bonus????

Dzisiejsze menu:

Ś: Owsianka z bananem i dwiema suszonymi śliwkami (nie zjadłam nawet pół bo jakoś nie miałam apetytu :() + yerba mate z mandarynką

*ŚII: kawa cappuccino z syropem migdałowym

ŚIII: Jogurt kremowy Amores - w końcu nie zjadłam

O: żurek

P/K: sałatka / była bułka z parówką i ogórkiem i kawałkiem mielonego z musztardą

Waga : 

66,8 kg - 27.01.2016

66,6 kg -28.01.2016

Edit:

Z grzeszków wpadło do paszczy kilka malutkich herbatników - no ale jakoś się powstrzymałam od obżarstwa...

Balsam + masaż był po kąpieli

Dziś miałam kiepski nastrój z rana ale jak zawsze z odsieczą przybyła moja ukochana mama<3

Została z chłopakami a mi kazała się zbierać i jechać na zakupy. Zaliczyłam cotygodniowe zakupy w Biedrze i zaszłam do Hebe zakupując 2 lakiery do paznokci

Nie mogłam się zdecydować więc wzięłam oba. Ciekawe który bardziej będzie mi pasował do czarnej sukienki:?

Zakupiłam też gąbeczkę do nakładania podkładu o taką (zobaczymy jak mi będzie szło nakładanie make-upu tym ustrojstwem;))

No i takim oto sposobem wróciłam do domu zresetowana i szczęśliwa z nową energią do opieki nad dwoma małymi potworkami ale kochanymi.

Cudownie mieć mamę, na którą zawsze można liczyć! Nawet wtedy gdy inni (bliscy) zawodzą ona zawsze jest<3

Dobranoc

27 stycznia 2016 , Komentarze (5)

Witajcie ;-)

Dziś dzień jak co dzień... Dom poogarniałam, poodkurzałam i kurze przetarłam jeszcze tylko muszę w wolnej chwili kwiatki podlać i podłogę w kuchni zmyć. Ze stertą prasowania uporałam się wczoraj tak więc dziś trochę luźniejszy dzień o ile sama sobie czegoś nie wymyślę....

Wczoraj jedzeniowo było ok. 

Moje dzisiejsze menu:

Ś; KLUSECZKI LANE z mąki razowej + herbata yerba mate z mandarynką

Mi smakowały ale mój pierworodny nosem kręcił i zażyczył sobie kanapkę:(

ŚII; dwa kotleciki ziemniaczane z keczupem i dodałam do tego zielonego ogórka, kilka plasterków ale już nie soliłam, żeby było zdrowiej

A jakiś czas potem wypiłam sobie małą czarną z odrobiną mleka i no nie wytrzymałam i zjadłam 3 małe wafelki. Jeden miał 39 kcal... więc tragedii nie ma a ja opanowałam ochotę na słodkie... Wszystkiemu winna @....

No i to tyle z odstępstw na dziś.

W planach;

O; sałatka (mix sałat + kilka pomidorków koktajlowych + plasterki ogórka) i jakieś mięsko do tego.

P: owoc może sok z grejfruta

K: nie wiem jeszcze

Staram się zjadać codziennie jakiegoś grejfruta lub mandarynkę lub pomarańcza i wypijać sporo płynów. Ciekawa jestem jak to jest czy herbata zielona, czerwona liczą się do tych 2 litrów płynów które się powinno wypijać dziennie? Bo ja ogólnie mam problem z piciem chłodnych napojów nawet jak jest gorąco a co dopiero jak jest zimno... Tak więc wody to ja tyle nie wypiję chyba że sobie podgrzeję:PP

Wczoraj kawałek treningu z Chodakowską zrobione - kawałek bo najmłodszy akurat jak ćwiczyłam to na ręce chciał(szloch) potem jeszcze kilka wymachów nóg zrobiłam i tyle...

Dziś też coś poćwiczę. Trzeba sobie jakoś podkręcić metabolizm bo inaczej kiepsko to widzę....

W niedzielę jesteśmy zaproszeni na chrzciny, mam nadzieję że dzieciaki będą zdrowe:?

Ubiór już mam więc zamierzam czuć się dobrze we własnej skórze i nad pozytywnym myśleniem pracuję od poniedziałku. Dwa kg  nie w tą stronę co bym chciała na wadze nie popsują mi humoru.

Myślę aby zakupić sobie taką sukienkę

Waga na dziś - 66,8 kg - 27.01.2016

22 stycznia 2016 , Komentarze (12)

Mam taki mały dylemat... a mianowicie wczoraj byłam na zakupach... I w przymierzalni przymierzałam sobie kiecki i zerknełam na swoje odbicie w lustrze - części tylnej tj. zadka i ud i przeraziłam się ich widokiem... No ja wiem że już od dawna gładkiej skóry nie mam i w swoim domowym lustrze też cellulit widziałam no ale nie aż taki!!!! Czy to wina oświetlenia czy czego?

Zawsze mi się wydawało że lusterka w przymierzalniach raczej poprawiają wygląd a nie odwrotnie??? Więc jak to jest naprawdę????

Bo jeśli naprawdę poprawiają to wolę nie myśleć...... jak wyglądam na prawdę...

Cellulit na tyłku i udach ogromniasty, mimo że nie mam nadwagi... Wiem wiem on niestety nie zalezy od tego czy jest się chudym czy grubym...

W akcie rozpaczy udałam się najpierw na randkę z mężem do kawiarni (nasza pierwsza od ponad 5 lat bo pociechy zostały z dziadkami). Tak wypiłam capuucino i zjedliśmy sobie - tak wiem! - szarlotkę na ciepło z lodami.... W końcu wczoraj miałam też imieniny ;)

Potem w akcie skruchy zahaczyłam o aptekę i zakupiłam Hydrominium i Chrom. Będę sobie łykać codziennie po jednej jak nie pomoże to raczej też nie zaszkodzi....

Oprócz tego zaczynam stosować dietę antycellulitową. Nie mam konkretnego menu ułożonego ale się naczytałam i będę się stosować do jej zasad. Wiem co mogę jeść czego nie powinnam i że więcej nabiału w diecie muszę zastosować a do tego zamierzam dorzucić więcej warzyw i cytrusów. Tak więc dziś zakupię sobie grejfruty i będę sobie wyciskać z nich sok np. do śniadania. No i ćwiczenia ruszają pełną parą - nie ma zmiłuj! Bo jak skończy się era czarnych rajstop i nastaną ciepłe dni to jak ja swoje  tyły pokarzę w spodenkach? To że ja ich niewidzę nie oznacza że nie istnieją... A na nich ogromne dziury cellulitowe... No i jeszcze potem balsamiki na cellulit - tylko z tym mam problem taki że te cuda są chlodzące i mi potem zimno jest..... I to mnie zniechęca....

Czy są jakieś rozgrzewające balsamy na cellulit????

A z takich milszych rzeczy to kupiłam sobie czarną ołówkową spódnicę przed kolano i do tego w promocji mogłam sobie dobrać coś za pół ceny;) Mężuś mi wybrał piękny żakiecik w szarym kolorze... Będzie pasował i do dżinsów i do eleganckiego zestawu:D

Tak więc jestem zadowolona mimo tego paskudztwa na tyłku...

A tak poza tym miłego weekendu(pa)

P.S. Zdrowe odżywianie jest  - gorzej z ćwiczeniami ale i w tym teraz się podciągnę!!!

Po tym co ujrzałam w tym sklepowym lusterku mam mega motywację. Jak widzę coś słodkiego to od razu sobie przypominam moje nogi i mi ochota przechodzi. Mówią że nie ma tego złego.... :p

12 stycznia 2016 , Komentarze (12)

Witajcie,(pa)

Jakoś mi ostatnio nie po drodze do komputera... i do robienia wpisów...

Ale codziennie staram się podczytywać Wasze pamiętniki i motywować się do działania.

Póki co dieta jest, zdrowe posiłki o określonych porach, w razie ataku na słodkie ratuję się chipsami jabłkowymi - paczka ma 100 kcal albo kilkoma orzechami włoskimi i te chyba najbardziej zaspokajają moją chcice na słodkie i w dodatku dają poczucie sytości:)

Tak więc i efekty są8) zszedł 1 kg.... no i tak zamierzam sobie trwać w tym dobrym odżywianiu i czuć się coraz lepiej w swojej skórze... bez presji, bez nerwów itd... bo ja nie muszę ja po prostu chcę;)

Postanowiłam się starać ale bez presji że do jakiejś daty jakieś konkretne kg. Po prostu pilnuję się i czekam co czas przyniesie... staram się też sama sobie powtarzać że najważniejsze że waga spada a że powolutku to nawet lepiej... Nie będzie że łątwo przyszło i łatwo poszło........

Szczególnie staram się pilnować w weekendy i wieczorami, bo wtedy jakoś mi najtrudniej i jadłabym jak szalona... najlepiej puste kcal...

Ale staram się nie kusić losu... nie piekę żadnych ciast, ciasteczek itd... na śniadanko owsianka, na drugie kawka i owocek, potem obiadek, na przekąskę owoc i na kolację sałatka albo kanapka z dużą ilością warzyw... do tego staram się pić... herbatę czerwoną, miętę i czarną z dodatkiem pomarańczy, cytryny albo ciepłą wodę, bo niestety zimnych napojów to ja nie lubię nawet w lecie a w zimie to wogóle zapomnij..:?

Tylko do ćwiczeń jakoś się nie mogę znów wciągnąć ale i do tego powoli dorosnę....

No i problem z balsamowaniem... oj jak mi się nie chce wcierać tych specyfików, nawet zwykłych balsamów do ciała... a skóra się dopomina... Czy Wy też macie tak że po kąpieli szybko wycieracie się i wskakujecie w piżamkę i nie chce wam się balsamować???

To też trzeba by zmienić.....

Jutro mam nadzieję pojechać na zakupy... ponoć są wyprzedaże:D ciekawe czy uda mi się coś upolować

 No i moja motywacja ostatnimi czasy;

(nie jest chudzielcem i nie jedna z nas na jej miejscu by narzekała na swoją figurę )

5 stycznia 2016 , Komentarze (2)

Witajcie Kochani w Nowym Roku:) Wszystkiego Naj!

Jakoś ciężko mi było ostatnio zebrać się by dodać tutaj jakiś wpis... z telefonu odpada bo mnie krew zalewa jak chcę coś napisać - nie na moją cierpliwość! a do komputera jakoś nie było mi po drodze i czasie...

U mnie niestety jak to zawsze 2 kg wskoczyły na plus po tych wszystkich świątecznych rozpustach... ale włosów nie rwę, bo jak przybyło to i zejdzie... 

Ważne jest nastawienie a nie waga... waga się zmienia ale nie zamierzam od niej uzależniać swojego dobrego nastroju, bo wiem że nie zamierzam się poddawać i wracam na lekkie jedzonko:)

Noworocznych postanowień nie było bo w zasadzie ja realizuję swoje cele cały czas...

dążę do fajnej sylwetki z różnym skutkiem ale dążę....

Tak więc wracam na dobre tory jedzeniowe co oznacza że przerzucam się na lekkie potrawy, znowu zwiększam liczbę płynów, ograniczam pieczywo i moją zmorę tj. słodkie... Nie mówię że rzucę od dziś całkiem ale ograniczę.... na razie do jednej lub dwóch słodkości dziennie i powoli będę ograniczać,  aż dojdę do jednej na tydzień...

Jak znajdę czas to będę wrzucać swój dzienny jadłospis i czuję ogromną potrzebę do powrotu do Cwiczeń z Ewką.

Niedługo wymyślę gdzie by tu wcisnąć swoje ćwiczonka w ramy moich codziennych zajęć...

A menu dzisiejsze;

Ś; 2 kanapiki z chlebem razowym, schabem własnej roboty, pomidorem i papryką, szczypiorkiem i koperkiem + herbata pu-erh czerwona bez cukru

ŚII ; cafe latte karmelowe + kawałek orzechowca ( moje odkrycie - przepyszna pokusa, ale zrobię ją dopiero...., oj długo jej nie zrobię bo nie umiem się oprzeć połączeniu orzechów i miodu)

O; mielony, 2 łyżki ziemniaków + sałatka z mieszanki sałat i ogórka kwaszonego polana sosem włoskim + herbata pu-erh

Po tym naszła mnie ochota na słodkie, ale się opanowałam....

w planach jeszcze jabłko i lekka kolacja ale jeszcze nie mam pomysłu co to będzie...

Zaraz też zabieram się za wniesienie pościeli, która pięknie się wywietrzyła i rozpalanie w piecu, potem zabawa z chłopakami i trochę poćwiczę.

I muszę jeszcze nadrobić picie bo jakoś ciężko mi to dziś idzie.... zrobię sobie imbryczek zielonej i będę popijać :)

26 listopada 2015 , Komentarze (2)

Dzisiejszy dzionek zaczęłam o 8,45:D Cudownie tak sobie pochrapać....

Potem już tradycyjnie śniadanko dla chłopców i siebie, potem ogarnięcie domu, wybranie w piecu i wreszcie udało mi się usiąść do laptopa... Od niepamiętnych czasów.... zawsze jest coś bardziej pilnego do zrobienia a z telefonu trochę kiepsko mi się pisze...

Widzę że większość z Was zaczyna powoli przygotowania do świąt... Ja też:p powoli zaczynam żeby ze wszystkim się wyrobić na spokojnie, bez nerwów, krzyków, stresu itd.

Zrobiłam więc sobie plan... Tego co muszę zrobić i rozpisałam sobie tak żeby ze wszystkim zdążyć:) Niestety nie jestem minimalistką i u mnie wszystko musi być zrobione na tip top... a że głupiego robota lubi to sobie wymyślam;)

W tym tygodniu robię porządki w szafkach - wszystkich. Wyciągam, przecieram, układam a przy okazji wyrzucam zbędne tzw. przydasie albo przeterminowane albo nieużywane rzeczy itd.

W następnym tygodniu planuję na spokojnie zabrać się za sprzątanie pokoi... Każdego dnia po jednym bo dla mnie to jest realne żeby wysprzątać jeden pokój dziennie... Ale nie będzie to takie co tygodniowe sprzątanie (czytaj ścieranie kurzy i mycie podłóg) tylko takie fest... Tzn. będę zmieniać zasłonki i firanki, myc karnisze i kinkiety, szafy przesówać  wycierać kurze w tych miejscach gdzie na codzień raczej nie zaglądam tj. za szafą na przykład:) No i najfajniejsze bo przy okazji zmienię sobie wystrój w mieszkaniu... coś poprzestawiam coś zmienię - po prostu to uwielbiam....

Potem będzie luźniejszy tydzień bo będą rekolekcje - trzeba przecież przygotować się do Świąt przede wszystkim duchowo :)

A  potem to już takie drobnostki mi zostaną jak zmiana pościeli, pieczenie pierników i lukrowanie ich z chłopakami8) Wiadomo przecież że i tak sprząta się co tydzień, ale wtedy już łatwiej tylko pościerać kurze i przetrzeć podłogi, wytrzepać dywany....

W ostatnim tygodniu ubierzemy choinkę, zrobimy stroiki, pozmieniamy obrusy itd...

A potem część kulinarna zostanie... Na szczęście u nas wigilia składkowa i ka żdy robi to co mu najlepiej wychodzi, dzięki temu nie mam na glowie wszystkiego... Upiekę też chyba makowiec i może coś jeszcze i koniec....

No to tyle chyba...

Kończę i idę się pobawić z synkami bo obiecałam sobie że będę im poświęcać chociaż 1 godzinę tak na 100% bo wiadomo jestem z nimi całą dobę ale a to sprzątam a to karmię albo zajmuję się którymś na zmianę....

Spokojnego wieczoru:D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.