Witajcie
Dziś szybki wpis bo czasu jak zawsze brak... ale z dobrych wieści - staram się ogarniać z ograniczeniem słodkości i powrotem na dobrą drogę, idzie pomalutku, ale idzie....
Zaczynam też powoli ćwiczyć, ale forma kiepska, oj bardzo kiepska... mięsnie bolą, ledwie mam siłę ćwiczyć... ale staram się nie zniechęcać....
To taki trening przed moim wyzwaniem... bo stałam się posiadaczką książki/ kalendarza Rok z Chodakowską... i zamierzam ten rok z nią przeżyć ;-)
To też zaczynam od poniedziałku... ale ćwiczenia zaczełam już wykonywać i stwierdziłam że nie jest dobrze... ba jest fatalnie....
ale pocieszam się że grunt to się nie załamywać, dbać o siebie i najwyżej nie rok a dwa lata mi to zajmie
Tymczasem przyjemnego weekendu