Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Piegotka

kobieta, 42 lat, Otwock

177 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 listopada 2015 , Komentarze (6)

Miałam pisać częściej ale wyszło jak zawsze... 

Trudno się mówi... Jedyne pocieszające jest to  że dieta trzymana i treningi też...

Staram się jak mogę a mąż mnie bardzo dopinguje:D czasem ja już bym chętnie odpuściła ale mój G mówi idź poćwicz ja się pobawię z chłopakami i głupio mi nie iść... ale to dobrze bo przecież nie mogę zmarnować tego co do tej pory wypracowałam... Jak przestanę to potem będę musiała znowu od początku a tak szkoda tych wszystkich wykonanych treningów...

W weekend wpadło trochę ciasta i sałatka z makaronem no i kilka cuksów czekoladowych - ale to wyjątkowo w końcu miałam urodziny;)

Od dziś znowu grzecznie jedzonko i bez poczucia przejedzenia... Trening będzie wieczorem, choć w weekend ruchu mi nie brakowało (sport na podwórku przy porządkowaniu), przez co dziś bolą plecy...

Muszę wykonać kilka ćwiczeń które miałam wykonywać w przypadku nawrotu rwy kulszowej bo niestety plecki bolą bardzo i trochę mnie to denerwuje...

Ale na pewno się nie poddam, bo mi szkoda mojej pracy nad sobą..

Kończę bo syny me już grymaszą... 

Miłego poniedziałku

30 października 2015 , Komentarze (5)

Wczoraj też zrobiłam trening i jestem z siebie mega zadowolona ;-)

Nie poddałam się mimo iż wcale nie było łatwo pod względem czasowym, ale mój mężuś przyszedł mi z pomocą i jak zawsze okazał się nieoceniony<3 Dzieciaczkami się zajął a ja myk na trening.... Dziękuję kochany:*

Po tych treningach - co prawda na razie 2-óch, mam zakwasy i wszystko boli, ale jest też plus, bo w sklepie obchodzę szerokim łukiem alejki ze słodyczami bo jest mi po prostu szkoda mojego wysiłku i trudu... A ja jestem taki przypadek, że jak w domu nie ma nic słodkiego to jak mam kryzys łatwiej mi go pokonać... Do sklepu nie polecę, a z szafki nie ma co wyjąć:p

Więc świadomie staram się trwać w zdrowym jedzonku;-)

Dziś w menu:

S: dwie kanapeczki z pastą jajeczną ze szczypiorkiem (zdjęcie powyżej mi się wkleiło:PP)

S II : Jogurt naturalny Amorres z Biedronki i jabłko


Bardzo smaczny ale też słodki jak na jogurt naturalny... ale jeden słoiczek to tylko 128 kcal więc nie jest źle... Można sobie od czasu do czasu pozwolić

O: Mała porcja klusek tzw. kładzione łyżką ;-) dostałam od mamy, pachniały obłędnie i tak też smakowały... Może nie najbardziej dietetyczne ale cóż... (dziewczyna)

P: W planach jest kisielek z lnu

K: Jajo na twardo i tuńczyk na listkach rukoli(salatka)

Dziś z treningu w planach coś rozciągającego.... Czy ktoś ma może jakieś fajne ćwiczenia na zakwasy???

Z takich przydomowych spraw to dziś poogarniałam dom, popucowałam podłogi i pościerałam kurze i zrobiłam prańsko...

Jeszcze muszę dywan odkurzyć, bo jutro wyruszamy w rodzinne strony męża by pozapalać znicze... tak więc sobota poza domomem...

Nic to jakoś się zorganizuję żeby wszystko było ok ;-)

Miłego dzionka i weekendu(pa)

29 października 2015 , Komentarze (10)

Zrobiłam!!!! Tak tak udało się i zrobiłam wczoraj pierwszy trening z Ewcią ;-)

Jestem mega pozytywnie nastawiona chociaż moja forma woła o pomstę do nieba....

Robiłam Skalpel II i tak się zmachałam że nie wiem, już sama rozgrzewka sprawiła że zrobiło mi się gorrrąco:) ale to chyba dobrze... im więcej potu się wylewa i im cięższy jest trening tym większe efekty.. ponoć... Wiadomo nie mogę się przeforsować bo stracę zapał i zakwasy będą wymówką a ja nie chcę żadnych wymówek więcej już NIGDY!!!!

Tak więc zrobiłam swój trening i myślałam że padnę.... było mi tak jakoś słabo jakbym miała zemdleć.... i miałam ochotę się walnąć i usnąć.... bo spać mi się chciało mega...

Nie wiem czy to dobrze czy coś żle zrobiłam????

Ale nie zamierzam odpuścić i dziś też jakiś trening zrobię a mam w czym wybierać... Myślę że będę się starać robić treningi codziennie, najwyżej jak będę miała gorszą formę lub dni to zrobię jakieś rozciąganie albo coś mniej forsującego... ale uzależnię się wreszcie od czegoś zdrowego;) od codziennych treningów...

Aha i zauważyłam że jak ćwiczę z płytką to mi to lepiej idzie i nie odpuszczam tak szybko a jak sama to zaraz się zasapuje i odpoczywam, a potem coś lub ktoś i trening kończę a tu mimo że sapię to nie odpuszczam tylko staram się dotrzymać kroku...

A potem mimo zmęczenia to człowiek ma uśmiech na ustach i chce mu się i diety pilnować - no bo przecież szkoda ćwiczyć i się objadać bo wiadomo efektów nie będzie... a tak przynajmniej pot nie wylany na marne i może za jakiś miesiąc zobaczę zmianę w swojej figurze:)?

Plan już jest - teraz jest czas dla mnie!!!

Z odżywianiem też będę kombinować aby zmienić nawyki na zdrowe... Jak będzie chęc na chipsy to zjem takie jabłkowe... albo pokroję jabłko w plasterki i schrupię... Wogóle mam takie postanowienie by zjadać jedno jabłko dziennie w myśl starego porzekadła : "Jedno jabłko o wieczorze i zapomnisz o doktorze"

Z innych postanowień :

1. Pić więcej wody - a że nie lubię zimnej to będę pić ciepłą,,a co woda to woda, do tego czerwona i zielona herbata,

2. Jedna kawa dziennie - ale taka na jaką będę mieć ochotę, może to być inka z mlekiem, capuccino  lub fusiasta(zakochany)

3. Słodkości - eliminuję, choć jak zdarzy mi się wpadka to się nie będę demotywować i poddawać... Ale umiar przede wszystkim!!!!

4. Zdrowe posiłki i dodaję picie lnu - jak się zaleje ciepłą woda to wychodzi taki smaczny kisielek ;-)

Jak się chce to można!!! A więc powodzenia wszystkim i miłego dzioneczka8)

28 października 2015 , Komentarze (4)

:)Dziś bardzo aktywny dzień:)

Rano tradycyjnie ogarnęłam dom, wybrałam i naszykowałam sobie w piecu... Potem jeszcze poskakałam i poprzecierałam ściany w przedsionku, tak że kurzu nie ma nawet w najdalszych zakamarkach:D

W południe tradycyjnie spacer z synkami i dotlenianie organizmu...

Potem moja ukochana mama się ulitowała nade mną i posiedziała z nimi dzięki czemu ja mogłam potańcować z grabiami po podwórku i pozgrabiać liście które mi ostatnio wiatr przywiał....

potem jeszcze wywiozłam ze 3 taczki gruzu i tak się zmachałam jak nie wiem...

Ale mam nadzieję że to nie koniec mojej aktywności i zrobię dziś trening z E. Chodakowską;) Dotarły moje płytki jupi jupi jupi....

Teraz głupio byłoby nie korzystać... tak to zawsze wymówka była że internet się zacina... Koniec więc z lenistwem/.....

Podejmuję walkę ze swoim leniem i wyzwanie 30 dniowe....

Pomierzyłam się w tym celu:

talia 74 cm,

biodra 97 cm

biust 90 cm.

Typowa gruszka jestem:PP ale nic to teraz też wyglądam całkiem dobrze w mini a będzie jeszcze lepiej:p

Zdrowe jedzonko i sukces murowany.........

Nie poddam się nic a nic .... Jeszcze jutro się tylko zważę i 30 dni przede mną8)

Już się cieszę!!!

 Pozdrawiam

27 października 2015 , Komentarze (2)

 DZIONEK Matki Polki z wyboru i nie w 100%... bo nie jestem taką zwykłą matką.... Jestem przede wszystkim zadowolona z tego że to ja doglądam moje dzieci i nie czuję że tracę coś siedząc z nimi w domu.... Wiadomo bywam zmęczona i czasem mam mega nerwa ale staram się doceniać pozytywne strony sytuacji w jakiej się znajduję...

Choć czasem naprawdę bywa ciężko, tak jakby chociaż wczoraj... starszy syn dał do wiwatu... ale trudno trzeba sobie poradzić i z takimi rzeczami...

Waga taka jak na pasku:) czyli zeszłam już z 68 kg(puchar) i bardzo mnie to cieszy... Pomalutku i powolutku ale idę do przodu i to jest najważniejsze...

Staram się nie zniechęcać i trwać w zdrowym odżywianiu... choć ostatnio było ciężko bo same urodziny i wiadomo a to częstowali pysznym tortem, karpatką cukierkami... ale zadowolona jestem że wszystko z umiarem i np. jeden kawałek pysznej karpatki a nie 3.... Sukcesik mój mały prywatny...

Czyli z dietą ok, choć muszę jeszcze więcej ruchu wdrożyć w tą moją codzienność...

I tak oto kolejne z moich postanowień :p Dostanę niedługo 3 płytki z ćwiczeniami Ewy Chodakowskiej Skalpel wyzwanie, turbo wyzwanie i coś jeszcze i tak sobie stwierdziłam że podejmę 30-to dniowe wyzwanie z tymi ćwiczeniami i zobaczę czy będą efekty:) Obiecują tam że mięśnie pleców się wzmocnią - a mnie ostatnio tak bolą, że czasami jest mi ciężko się schylić....

No to mężu jak czytasz ten mój pamiętnik to wiedz ze poproszę Cię abyś umożliwił mi poćwiczyć godzinkę dziennie:) i w tym czasie zacieśniał więzy męskie z chłopakami mimo  iż masz i tak dobry kontakt... ale dzięki temu ja będę miała poczucie że robię coś dla swojego zdrowia i kręgosłupa:) no i wyglądu :)

To tyle w temacie diety, a tymczasem pędzę robić kaszkę młodszemu smykowi, potem pranie, potem wybieranie w piecu, znowu karmienie moich pociech i spacer...

Obiadek, może drzemka młodszego w tedy ja 15 minut tababty i mam chęć ogarnąć sobie przedsionek... A potem codziennego kieratu ciąg dalszy, choć dziś wyjątkowo lajtowy dzień mi się szykuje;)

Miłego wtoreczku

22 października 2015 , Komentarze (10)

Dziś wstałam i zmusiłam swój organizm do codziennych obowiązków....

Śniadanie dla siebie i chłopców - dziś kulki na mleku, potem codzienny rytuał sprzątania po śniadaniu, zmywania naczyń, zamiataniu podłóg i ogarnianiu domu by nie wyglądał jakby padł ofiarą jakiegoś egzotycznego huraganu... Potem pranie - zawsze w godzinach od 9 do 11 bo wtedy ekonomiczna taryfa... ponoć... okaże się przy następnym rachunku za prąd

Potem kawa bo usypiałam na stojąco... lekki przypływ powera i wzięłam się za wybieranie w piecu, rozwieszanie upranego co dopiero prania i składaniu tego wczorajszego... i za robienie ciasta bo jutro moja kochana mamusia ma urodziny(torcik)

Wszystko oczywiście w jak największej tajemnicy...

Dzieci na szczęście zajeły się bajką i zabawą autem...

Zaraz ubierzemy się i wyjdziemy na spacer, potem obiadek - tzw, zupa marchwianka i dalsza walka ze swoimi słabościami i obowiązkami domowymi...

Dam radę:)

Właśnie skończyła się moja aktywność na świeżym powietrzu... niestety nie była to dawka ruchu, ale w przyrodzie nic nie ginie więc takie dotlenienie mojego mózgu i reszty szarych komórek bardzo się przydało... Samopoczucie od razu lepsze;)

Chłopcy pobiegali po podwórku, ja za nimi podreptałam... wróciliśmy upaprani do domu... Odgrzałam obiad i z pomocą babci nakarmiłam moich niejadków... Ogarnęłam w międzyczasie kupkę piachu w przedpokoju, którą moi synkowie przytargali w butach. Młodszy zdecydował się na drzemkę a starszy ogląda Króla lwa... Ja zaraz kończę pisanie i zmiatam na dywan ćwiczyć brzuszki i poślady, by uciszyć moje sumienie które ryczy na cały głos że wcale się nie ruszam i jak ja mam niby chudnąć????

Potem jeszcze szybko sporządzę listę zakupów bo zdarza mi się że mój mózg odlatuje wtedy gdy jest mi potrzebny i zostaje mi tylko czarna dziura w glowie... aczkolwiek wyglądam normalnie:PP...ponoć..........

No i jeszcze się ogarnę coby ludzi nie straszyć   na zakupach:) i samej czuć się dobrze i ładnie... bo od dziś mam taki plan że zawsze i wszędzie będę się starała dbać o siebie... Z tymi kg co mam będę wyglądać pięknie i sexsownie...

Miłego dzionka 8)

16 października 2015 , Komentarze (2)

Jakoś dawno mnie tu nie było... Brak czasu totalny i zmęczenie wszystkim... Nie miałam siły i ochoty na pisanie... Stagnacja mnie dopadła... Ale nic ja mam to do siebie że jak upadnę to się podnoszę... zawsze... choć w ròżnym tępie ☺ Dziś totalnie pracowity dzień. Dom wysprzątany, pranie zrobione, nawet upiekłam ciacho z myślą o mężu ☺ pewnie sama też się skuszę na kawałek... Jutro w planach spędzić jak najwięcej czasu z chłopakami i zadbać trochę o siebie tj. zrobić pazurki Dziś przeglądałam Nowy Be Active i był fajny artykuł o diecie dla kobiet w różnym wieku... chyba się wezmę i skorzystam z tych przykładowych jadłospisòw i zobaczę co będzie po tygodniu... chodzi mi tu przede wszystkim o samopoczucie i wygląd skóry.. Postaram się zdawać relację na bieżąco Spokojnego wieczoru☺

7 października 2015 , Komentarze (3)

Dziś będzie mało pozytywny wpis....Jakoś nic mi się nie chce po porannym ważeniu... się starałam, różnie ale się starałam... słodyczy nie było... a tu wielka doopa, bo na wadze +2 kg....

Wściekłam się totalnie... piękne 68 kg na wadze... no do jasnej ciasnej...

moja samoocena i tak niska spadła do zera.... nie czułam się od dawna atrakcyjna więc dziś totalna załamka jest i żal i jakaś rozpacz mnie ogarnia....

Po co się starać jak tu efektów brak....

Ale z drugiej strony jak się zapuszczę to będzie jeszcze gorzej... znowu muszę się brać za siebie żeby szybko stracić te 3 kg i było znowu 65 kg....

docelowo chciałabym zrzucić 8 kg żeby na wadze widzieć równe 60 kg...

Nie ważne czy będę się wtedy podobać mężowi, ważne że ja się będę z tym dobrze czuć...

Do końca roku daję sobie czas by się z tym uporać i przywrócić sobie dobry humor...

Jem od dziś 4-5 posiłków tylko zmniejszam ich ilość i po 18 już nic do paszczy nie wkładam... po tygodniu takiego żywienia zwiększę ilość ruchu by podkręcić metabolizm... Nie ważę się aż do niedzieli i zobaczymy co potem...

No i jeszcze jedno pytanko czy ktoś wie jak przywrócić ochotę na figle w sypialni????

21 września 2015 , Komentarze (4)

Weekend udany.... W sobotę był spacer po lesie z mężem i dzieciakami... Przytargałam oczywiście trochę mchu i kory brzozy i szyszek i z tego wszystkiego powstał stroik, który zdobi mój stół w kuchni:) w środku stoi świeczka w szklanej oprawie...

Szkoda tylko że nie mam czasu aby wieczorem usiąść przy stole i z ciepłą herbatką nacieszyć oczy magiczną poświatą unoszącą się wokół świecącego stroika.....

W niedzielę czas zleciała bardzo szybko, po Kościele szybki obiadek i trzeba było pakować mężusia bo wyjeżdzał w delegację...

Nie lubię gdy tak wyjeżdża, ale co zrobić kiedy musi.... On pewnie tęskni równie mocno jak my... Mam nadzieję że to przedostatni taki wyjazd i niedługo wszystko wróci do normy i choć będzie wracał do odmu ok. 18 to jednak będzie wracał:)

Dziś waga po weekendzie okazała się całkiem łaskawa 65,8 kg

Tak wiec walczymy dalej... dziś w czasie drzemki małego mam zamiar trochę poćwiczyć... w ostatnim tygodniu bło różnie i chyba tylko ze 3 treningi wykonałam, ale od dziś chcę i będę ćwiczyć zadek i brzuch codziennie ;-))))

Jedzeniowo dziś:

S : ryż na mleku z gruszką i cynamonem

S II : kawa + jabłko

O : resztka obiadku z wczoraj ( pychaaaa!!!! Kurczaczek w sosiku grzybowym - mężuś mi zrobił... Pod tym względem nie mogę narzekać, bo obiady robi przepyszne))

P : jeszcze nie wiem

K : pewnie sałatka z pomidora, ogórka, kukurydzy z małą kanapką

A tymczasem biorę się za chlopaków, zaraz dam im II śniadanie i ubiorę i wybierzemy się na spacer... Trochę powietrza nam się przyda no i czas szybciej zleci:)

Miłego poniedziałku8)

15 września 2015 , Komentarze (4)

Dziś samopoczucie kiepskie:( choróbsko  nas dopadło... kichamy, nos zatkany i katar... zatoki bolą i ogólnie samopoczucie do bani. Wczoraj byłam ze starszym synkiem u pani doktor, dostał pulneo  i ma robić wziewy. .. jutro na kontrolę i jak się okaże że nie ma poprawy to inhalacje dojdą....

W związku z powyższym musiałam zakupić nebulizator ... ale pewnie się przyda bo u nas jak katar to i kaszel zaraz... I orkiestra w płucach

Poza tym dieta różnie waga stoi na 65.9... niby nie dużo ale mi z tym źle i chce to zmienić. Podziwiam tych co to naprawdę idą do celu uparcie mimo że od wymarzonej sylwetki dzielą ich spore kg. A ja mam niedużo do zrzucenia i tak mi ciężko :< być może dlatego że przy obecnej wadze nie wyglądam źle, mężowi się podobam mówi że nie chce abym chudą. .. I ja gdzieś tam w podświadomości pozwalam sobie a czekoladę no o przecież nie wyglądam jak potwór ...

Tylko moje marzenia ciągle się przez to oddalają? Raczej nie będę drugą E. Ch.... a szkoda... ale może dup skoro sobie ujędrnię ? Kończę i idę ćwiczyć bo od siedzenia niestety mięśnie mi nie ujędrnią się ...

Buzki (zakochany) 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.