Dziś dzień ważenia, hmmm...ale po takim tygodniu myślałam że raczej przytyłam niż schudłam ;/ wyjechaliśmy na majówkę na wieś do dziadków, myślałam że bedzie super pogoda Mały się wyszaleje, niestety nie wszystko poszło tak jak zakładałam...
Od wtorku mąż już miał wolne więc popołudniu byliśmy na miejscu, jak zwykle spakowałam Nas jak na 2 tygodnie, wzięłam też swoje dietetyczne jedzonko, ale jest babcia tak ... ciągle mówiła ze powinnam jeść więcej, a to zrobiła sałateczkę, pyszny obiad, upiekła ciasto...ale jadłam to co uważałam za słuszne, choć nie wybrzydzałam, za bardzo nie chciałam z siebie robić nie wiadomo kogo...
1 maj- pogoda taka sobie za to grill wyśmienity zjadłam kiełbaske i fileta z kurczaka do tego sałata lodowa z pomidorem, ogórkiem , papryką,cebulą, feta [!], szczypiorkiem i odrobiną sosu ale na bazie wody, wypiłam pół piwa obyło sie bez pieczywa, czosnkowych bagietek...
2 maj: rosołek z makaronem, pałeczka z kurczaka bez skóry z sałatką, troszke podjadłam słodkiego ;/ mało wody, sporo kawy, bułka pełnoziarnista z sałatką z selera [niestety z majonezem]
3 maj: Mąż wymyślił pizze, [z zawodu jest kucharzem a pizze robi najlepsza na świecie] była kuzynka z mężem i dziećmi. Ja zjadłam 3 kawałeczki nieduże, zrobiłam sos czosnkowy, iestet także na bazie majonezu bo wszyscy woleli ten niż z jogurtem [zjadłam odrobinę] no a potem standardowo, kawa, 'kawalątko' ciasta, jakieś paluszki...
Kiedy wczoraj wróciłam do domu byłam potwornie głodna, chyba rozciągnełam sobie żołądek ale jestem w domu więc wracam na właściwe tory :)
Nie przedłużając, tydzień zaowocował w sadek wagi [maleńki bo maleńki ale jest] pomimo sporego obżarstwa : jest 107 kg schudłam całe 0,5 kg ... no cóż ten tydzień będzie lepszy, już ja się o to postaram...!
Nie piszę codziennie, ale namiętnie Was czytam!! :)
Buźka Kochane !!! :)