Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Tyję, tyję i tyję, Wiecznie tyję.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 12094
Komentarzy: 90
Założony: 21 kwietnia 2014
Ostatni wpis: 18 października 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
bedezdrowsza

kobieta, 33 lat,

170 cm, 102.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 października 2014 , Komentarze (4)

To rady do programu Whole30. Polecam każdemu. Ale myślę, że świetnie odnoszą się do każdego odchudzania, każdej diety. Przeczytaj i weź sobie do serca. 

To dla Twojego dobra

Czas na twardą miłość. To dla tych, którzy zastanawiają się czy spróbować tego miesiąca zmian, ale nie są pewni czy dadzą radę wytrzymać 30 dni bez żadnych oszustw. To dla tych, którzy próbowali wcześniej, ale "poślizgnęli się", "wypadli z drogi", albo po prostu MUSIELI zjeść (wpisz co) przez (wpisz okazję). To dla ciebie. 

  • To nie jest trudne. Nawet nie waż sie mówić, że jest. Pokonanie raka jest trudne. Rodzenie dziecka jest trudne. Strata rodzica jest trudna. Picie czarnej kawy NIE JEST TRUDNE. Robiłeś rzeczy trudniejsze niż to, i nie masz żadnej wymówki, aby nie ukończyć tego programu. To tylko 30 dni, i robisz to z najważniejszej zdrowotnej przyczyny na ziemi- z powodu ciała, które masz tylko jedno. 
  • Nawet nie waż się rozważać możliwości, że się "poślizgniesz".  O ile fizycznie nie przewrócisz się na skórce od banana lądując twarzą w pudełku pączków nie ma możliwości "poślizgnięcia się". Ty dokonujesz wyboru, że zjesz coś niezdrowego. To zawsze jest wybór, więc nie próbuj nazywać tego wypadkiem. Poświęć się w 100 procentach temu 30 dniowemu programowi. Nie pozwól sobie na usprawiedliwienie porażki jeszcze zanim spróbujesz. 
  • Nigdy, przenigdy nie musisz jeść czegoś czego nie chcesz jeść.  Jesteś dużym chłopcem lub dużą dziewczynką. Bądź twardy. Naucz się odmawiać (i spraw by twoja mama była z ciebie dumna gdy mówisz: nie, dziękuję). Naucz się dbać o siebie. Tylko dlatego, że są urodziny twojej siostry, wesele kumpla, czy firmowy piknik nie znaczy, że musisz jeść cokolwiek. To zawsze jest wybór i mamy nadzieję, że przestaniesz wreszcie ulegać naciskom otoczenia jak piątoklasista. 
  • To wymaga wysiłku.  Robienie zakupów, planowanie posiłków, jedzenie na mieście, tłumaczenie znajomym i przyjaciołom dlaczego to robisz i radzenie sobie ze stresem- to wszystko udowadnia, że to jest wyzwanie. Daliśmy ci wszystkie narzędzia, wskazówki i źródła jakie mamy, ale to ty ponosisz odpowiedzialność za swój plan. Poprawa zdrowia, sprawności fizycznej i jakości życia nie dzieje się automatycznie tylko dlatego, że zdecydujesz się nie zjeść teraz chleba. 
  • Możesz to zrobić.  Dotarłeś już za daleko by się wycofać. Chcesz to zrobić. Wiesz, że potrzebujesz to zrobić. I wierzymy, że możesz to zrobić. Przestać gadać, a zacząć działać. Teraz, w tej chwili, powiedz komuś, że zaczynasz program Whole30. 

3 października 2014 , Komentarze (1)

Nie wiem kiedy to było gdy pisałam ostatni raz. Zapewne bardzo dawno. 

Od środy jestem na ostrej diecie. No może nie diecie. Nie nazwę tak tego, bo mam nadzieję, że stanie się to moim sposobem na życie. Staram się być możliwe najbardziej PALEO.


Co to znaczy? 

1. Wykluczyłam (a raczej nadal wykluczam bo zdarzyły mi się dwie kromeczki z masełkiem) wszelkie zboża zawierające gluten (czyli zostaje mi tylko kasza jaglana, quinoa, gryczana- a tej ostatniej nie lubię).

2. Wykluczyłam nabiał na rzecz jednego jogurtu naturalnego (całkowicie naturalnego) dziennie

3. Nie jem węgli. Wszelkie węgle pochodzą z warzyw (ogromnych ilości warzyw do każdego posiłku) bardzo ograniczonej porcji owoców (zwykle po treningu w formie koktajlu z jogurtem) + ewentualnie jednej porcji węgli dziennie. 

4. Jem mięso, które smażę na SMALCU, maśle klarowanym, ewentualnie oliwie z oliwek. 

5. Piję tylko wodę. 

6. Staram się ruszać. Ile wlezie. 

7. DETOKS. CUKROWY DETOKS. Nie jem nic, co w składzie zawiera jakikolwiek rodzaju cukru- miód, cukier, słodziki, syrop glukozowo- fruktozowy, laktoza. 

Od ok. 2 tygodni noszę też Withings Pulse (odpowiednik FitBita). Mierzy on przez cały dzień i całą noc moją aktywność, mierzy jakość snu, ilość spalonych kalorii, kroki, dystans itp. Wszystko to stało się dla mnie wielkim kopem do działania, co poskutkowało szybkimi zmianami. Codziennie staram się teraz zrobić 10 000 kroków, zapisałam się też na siłownię a od jutra basen. Efekty już są. Moja waga coraz bardziej zbliża się do liczby dwucyfrowej, a mam nadzieję ją zobaczyć do środy. Wtedy nastąpi moje pierwsze "oficjalne" ważenie od kiedy zaczęłam swój detoks. 

Gdyby ktoś chciał poczytać, posłuchać o diecie Paleo, o jej zaletach, wadach, dla kogo ona jest to polecam kanał Iwona Wierzbicka na youtube. 

Trzymajcie za mnie kciuki (ładnie proszę:)) 

10 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Wczoraj przyjechałam do Francji. Tu zapewne będę dwa miesiące, a potem kolejne 2 w Luxemburgu (z małą przerwą na wakacje nad oceanem , ahhh!) 

Czas się więc wziąć za siebie. Zmieniam  swoje podejście do swojego życia- czas myśleć o sobie, nie martwić się i dbać o siebie. W końcu moje ciało to moja świątynia i pora ją odbudować. 

Wczoraj, po 18 godzinach podróży w autokarze (w życiu nie miałam tak spuchniętych dłoni i stóp), zrobiłam 40minutowy spacer po wsi, myślę, że to dobry początek, może za jakiś czas uda mi się biegać. Na razie zaczynam znowu zdrowe odżywianie, które do tej pory zostawiało wiele do życzenia. 

Dziś:

śniadanie: ciemne płatki z mlekiem, truskawkami i winogronami, sok pomarańcza- mango

II śniadanie; garść truskawek + jabłko 

24 maja 2014 , Komentarze (1)

Zmienia mi się średnio pięć razy dziennie. Poczytałam, policzyłam, posłuchałam i doszłam do wniosku, że nie dam rady podjąć wyznania ze względu na czas. 

Skupię się więc na unikaniu mleka, nadmiaru mięsa, nadmiaru złych węgli, całkowitym wyeliminowaniu cukru, wykluczeniu soli, ćwiczeniach (co najmniej 30 minut orbitreka codziennie i co drugi dzień callanetics) i wysypianiu się ;) 

Czuję presję i ..... siłę ;) 

22 maja 2014 , Komentarze (6)

Podnoszę się. Powoli i z trudem. W sb będzie dzień dyspensy, bo już planowany od dawna ale nie odpuszczę ćwiczeń. 

Dziś posiłki w miarę, choć wstąpiłam do Maca i zeżarłam zestaw z Big Mac'iem i lody ale popiłam to wodą a nie colą. Nie wzięłam też powiększenia. No i zamiast jechać do dentysty i fryzjera samochodem wybrałam spacer (a był to na prawdę długi jak na moje możliwości spacer).  Do tego 40 minut treningu cardio na orbitreku.

Jutro zjadam resztki bo od poniedziałku spróbuję diety paleo. Wyzwanie na 30 dni,ale ja podejmę się 14 i zobaczę co dalej.

Zasady (nowy debilny układ vitalii nie pozwala mi pokolorować tekstu, nie wiem czemu) : 

1. Wyrzucić pszenicę

2. Wyrzucić mleko (to nie będzie trudne bo już wyrzuciłam)

3. Śniadanie bez węgli

4. Żadnego cukru (nie tylko słodycze, ale każdy zawarty w przetworzonym produkcie)

5. Węgle max. w dwóch posiłkach 

6. Główny płyn- woda, ewentualnie herbaty ziołowe

7. Zamiast chleba- chleb razowy (max.2 kanapki dziennie), kasze

8. 1 porcja owoców dziennie (w połączeniu z tłuszczem)

9. tłuszcze zwierzęce- tak, roślinne- tylko oliwa z oliwek i olej kokosowy- do smalcu się nie przekonam więc będę używać oliwy

10. Nabiał TYLKO jeden raz dziennie- naturalny 

Ps. Komentowanie nie ma sensu. Ta dieta istnieje,a ludzie na niej żywiący się mają się dobrze. Jest to dieta polecana osobom z insulinoopornością i choć jej nie mam to jestem w "grupie ryzyka" więc dieta może być dla mnie bardzo korzystna. 

Tym, którzy chcieli by spróbować polecam:

https://www.youtube.com/watch?v=GxHQqo71nUA

Po za tym, jak przy diecie wege mówiłam- wszystkiego w życiu trzeba spróbować;) 

18 maja 2014 , Komentarze (11)

Tyle, ile w temacie. Czeka mnie ciężka walka sama ze sobą. Nie wiem jak się podnieść. 

9 maja 2014 , Komentarze (12)

Z wielu przyczyn postanowiłam zmienić swoją dietę. Porzucam weganizm na rzecz mocno okrojonego wegetarianizmu. Zostaję jeszcze dwa tygodnie bezmięsna i bezmleczna, ale wprowadzam powoli jajka i masło, może pojawi się też jogurt (chociaż gadam tak od kilku dni i jakoś jeszcze go nie kupiłam:)) . Będę się je starała ograniczać do niezbędnego minimum.

Po 16 dniach weganizmu stwierdzam:

1. Sojowe parówki są obrzydliwe.(wymiotuje)

2. Sojowy pasztet jest obrzydliwy.(wymiotuje)

3. Sojowy paprykarz jest obrzydliwy.(wymiotuje)

4. Roślinny żółty ser jest obrzydliwy. (wymiotuje)

5. Sojowy napój o smaku waniliowym jest mniam!<3

6. Sojowy napój o smaku czekoladowym jest dwa razy mniam!<3

7. Nadal kocham mleko i jajka.(mleko)

8. Potrafię jeść więcej warzyw zamiast dmuchanego chleba i kopy żółtego sera.(owoce)

9. Uwielbiam kotleciki z kalafiora.

10. Mój brzuch jest płaski.

11. Nie odbija mi się, nie mam zgagi, a i inne procesy fizjologiczne się unormowały :) 

12. Potrafię walczyć ze swoimi słabościami. 

13. Można żyć bez McDonalda (frytki)

6 maja 2014 , Komentarze (1)

Nie mam się czym chwalić- od dwóch dni idzie mi słabiej. Wczoraj dopchałam się cukierkami i czekoladą (na szczęście gorzką) ale wege dietę utrzymałam. 

Dziś było gorzej, zjadłam jajko i żółty ser a do tego mnóstwo białego chleba. Moje dwa największe kłopoty. Od czwartku ląduję w pracy i do domu wrócę dopiero w poniedziałek- ciężko będzie utrzymać dietę i jeszcze ćwiczyć bo nie ma na czym- zostaje mi callanetics jak dzieci zasną. 

Waga nie była w tym tygodniu tak łaskawa jak w zeszłym- dziś rano 103.1 kg a to znaczy, że w sumie od początku diety, w dwa tygodnie, schudłam 4 kg. Może to nie dramat,ale mnie nie satysfakcjonuje, oczekiwałam więcej, zwłaszcza, że w cm ani drgnęłam. Muszę bardziej pilnować co jem i kiedy- a to w moim przypadku bywa trudne.

Przynajmniej basen się wczoraj udał- 30 długości żabką. Jestem z siebie dumna, bo miałam zrobić tylko 16. 

Dzisiejsze menu:

śniadanie: dwa banany, pół szklanki mleka sojowego czekoladowego

II śniadanie: dwie bułki z sałatą i ogórkiem

przegrycha: jabłko

obiad: frytki z McDonalda, mała cola (ale nie wzięłam lodów ani hamburgera!) 

kolacja w domu: 3,5 kanapki z sałatą, jajkiem, serem żółtym, ogórkiem, pomidorem i papryką, dwa cukierki toffee

Wystarczył jeden grzech i posypała się lawina. Nie może tak być, spinam dupę i do roboty. Za tydzień będzie 101kg!

Ruch : w planach 40 minut orbitreka

3 maja 2014 , Komentarze (6)

Dziś krótko i sprawnie, bo mam lenia do uczenia się więc chociaż pędzę pedałować. W planach 40 minut orbitreka i zaczynam wyzwanie przysiadów. Podkradam od użytkowniczki poprostu_FIT:



Menu z dziś (przepraszam leon;P):

śniadanie: kubek pokrzywy, dwie kanapki z margaryną, zieloną cebulką i ogórkiem 

II śniadanie: nie było bo śniadanie dopiero o 11 zjadłam

obiad: kotleciki z kalafiora i kaszy jaglanej, surówka z marchwii i kapusty, sałatka ziemniaczana, szklanka napoju sojowego waniliowego

podwieczorek: jabłko 

kolacja: surówka i sałatka z obiadu, dwie kromki z margaryną

Wypite grubo ponad 2 litry płynów (puchar) i nie było dzisiaj żadnych słodkości (puchar)

Niestety kotleciki miały być dietetyczne a wyszły okropnie tłuste - strasznie chłonęły olej z patelni.

Rozważam dodanie do swojej wege diety jednego jogurtu naturalnego dziennie. Nie jestem fanką warzyw strączkowych (zresztą wielu warzyw) a nie potrafię sobie znaleźć dobrego źródła białka i wapnia. Nie chciałabym stracić na diecie a raczej zyskać, dlatego myślę nad takim rozwiązaniem swojego problemu. Co o tym sądzicie? 

2 maja 2014 , Komentarze (8)

Nie wiem jak to się stało, że wydałam dziś tyle pieniędzy. Niewyrywanie zęba oszczędziło mi kilka stówek (tak, hollywodzki gabinet, hollywodzkie ceny) więc obkupiłam się dziś za wszystkie czasy. Pojechałam kupić sobie ze dwie koszulki typu t-shirt, takie zwykłe z krótkim rękawem a wróciłam z:

Koszulką, zdecydowanie nie na lato, no ale w końcu przecena na 39 zł 

sukienką, którą już przymierzałam ze trzy razy w tym sezonie i nie mogłam się zdecydować- dzisiaj się już zdecydowałam, najwyżej zawiśnie w szafie na wieki 

świetnym butami za 79 zł:

torebką za jedyne 39 zł, polowałam na taką od dawna: 


Drugą, do której dołożył mi połowę tatuś <3 kosztowała 99 zł :

no i znalezione wreszcie spodnie do Francji, uwielbiam tam w takich chodzić, biegam za dzieciakami, nie krępuję się i przynajmniej nie pocę jak świnia, a kosztowały w tym sezonie tylko 59zł 

Są jeszcze okulary przeciwsłoneczne, przydadzą się do samochodu i na rower. Tatuś dziś ciężko popracował i jutro już będę mogła jeździć na swoim bladożółtym składaku Zenicie!


Menu z dziś:

śniadanie: dwie bananowe babeczki

II śniadanie (dość późne, bardziej lunch:D) : dwie pity nadziewane warzywami

obiad: nie było, jedno merci z ciemnej czekolady (chyba nie było wege) 

podwieczorek: jabłko

kolacja: dwie kromki tostowanego pieczywa pełnoziarnistego z margaryną (zaraz mnie tu ktoś okrzyczy :)) i zieloną cebulką z ogrodu sąsiada + szklanka mleka sojowego waniliowego 

Generalnie dużo się dziś działo i mało było czasu na jedzenie, dlatego jakoś tak biednie 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.