Po śniadaniu, zięć kończy korespondencję poranną i pojedziemy dzisiaj przez całą Polskę z Gliwic do Gdańska. Ten tydzień był przebogaty w zdarzenia, uczucia, wspomnienia i ruch. Udało mi się być bardzo blisko diety, co wprawia mnie w stan leciutkiej euforii. Dziękuję wszystkim współtowarzyszkom w pracy nad sobą za miłe, budujące i zachęcające do dalszego działania słowa. Jest mi naprawdę miło, gdy ktoś dostrzega we mnie aż tyle zalet. Obiecałam cd.
Ku mojemu zaskoczeniu, chociaż w Krakowie zdarzało mi się bywać stosunkowo często, jako genetycznej Galicjance od Franza Józefa-Cesarza, kochającej dzielnego wojaka Szwejka, zobaczyłam tył jakiegoś ceglanego kościoła.
Gdyby nie córa tramwaj obciąłby mi włosy...Szok! Pierwszy raz w życiu pieszo podeszłam na plac Wszystkich Świętych niejako od tyłu. Uwielbiam ten plac, szczególnie lubię siąść w kawiarni pod parasolem i obserwować oba kościoły, przystanek tramwajowy, przejście uliczne i zaaferowanych swoimi sprawami codziennych przechodniów. Tutaj jest dom dwóch następnych zakonów polskich. To o.o. Franciszkanie i o.o. Dominikanie. Pewnie kiedyś a może i teraz konkurujących ze sobą. Ten tył okazał był się bokiem Bazyliki Dominikanów
I te strzeliste konfesjonały. Cudowne. Nie wyobrażam sobie spowiedzi z głowa zadartą do nieba z powodu ich urody. Polecam stronę
Półmrok, secesja, "gwiaździste niebo nad nami", Całun Turyński dla Ducha i Wyspiański....
Nieprawdopodobny nocny nastrój w blasku dziennego słońca. I tak nie wiedząc kiedy minęło kilkaset metrów spaceru.