ciut mniej
Rano stanęłam na wadze po raz pierwszy od tygodnia, na szczęście nie było więcej niż w zeszłym tygodniu (64.1), muszę wrócić do moich 63 wtedy czuję się najlepiej.
Zastanawiam się dlaczego ciągle mam ochotę na słodyczę, czy to dlatego że jest tak zimno, organizm potrzebuje więcej energi na utrzymanie właściwej temperatury i domaga się cegoś a najłatwiej wrzucić sobie batonika albo kawałek czekoladki (ale sobie teorię wymysliłam :) )
Sposób na stres
Boże jaki ciężki jest ten tydzień. Do końca tygodnia muszę wystawić oceny, nienawidzę tego, ja się przejmuję, nie śpię po nocach a te b...... mają to gdzieś.
Oprócz tego nie mam czasu ani siły na nic. nie mam kiedy ćwiczyć bo ciągle coś na głowie, zaraz lecę na spotkanie WOŚP, jutro po południu mam tańce tylko piątkowe popołudnie mam wolne. Poza tym mój mężuś bierze dużo służb żeby na ferie mieć molne, a ja siedzę sama z dziećmi, sprzątam, gotuję jeszcze dzisiaj czeka mnie prasowanie.
Jejku ale dziasiaj mam doła z tego wszystkiego zjadłam dzisiaj croisanta i princesse kokosową, ale i tak nie poprawił mi się humor.
Nie lubię poniedziałków
Poniedziałek jest dla mnie najcięższym dniem tygodnia, pracuję od ósmej rano do osiemnastej trzydzieści z przerwą na obiad (na własne życzenie). A na 19 mam aerobik. dziasiaj mój mężuś miał służbę więc musiałam sama poradzić sobie ze wszystkim, ale dała radę, zrezygnowałam z aerobiku ale zamiast tego poszłam z dziećmi na saneczki, one zjeźdzały a ja pobiegałam.
Było naprawdę super, po powrocie do domu zrobiłam kolacyjkę umyłam je i poszły spać a aja pokręciałam jeszcze hula - hopkiem i zasiadłam przed kompem. Na nic więcej nie mam siły, za chwilkę wezmę ciepłą kąpiel i do łóżeczka bo jutro znowu o 6.30 muszę wstać.
A i dzisiaj z podjadania to tylko dwa cukierki z choinki :)
niedzielka :)
Troszkę dzisiaj leniuchowałam jeśli chodzi o ćwiczonka tzn oprócz długiego spaceru z dziećmi nie zrobiłam nic ;) poza tym obżarstwo na obiadek tradycyjny schabowy śniadanko i kolacja dietetyczna ale w międzyczasie pojawiły się słodkości.
U mamusi pyszne ciasteczka i u szwagra takie czekoladowe choineczki z nadzieniem marcepanowym pychotka. Jutro postaram się spalić te kaloryjki i nie skusić się na dodatkowe.
zakwasy
wczoraj pierwszy dzień wyszłam pobiegać i chyba troszeczkę się przeforsowałam bo dzisiaj mam okropne zakwasy, i nie dam rady biegać.
udąło mi się zmogilizować i zrobiłam 8 min abs i buns, i za chwilkę biorę się za hula-hop. Wczoraj kręciłam 45 minut, dzisiaj zamierzam też tyle albo dłużej.
Dietki nie przestrzegam, poluzowałam sobie przed świętami i nie mogę się zmobilizować , najgorsze są te słodycze dookoła mnie, a to jakieś ciasto, a to czekoladowy mikołaj a mężuś kupił ptasie mleczko.
Straszne, jak tu się powstrzymać od jedzenia słodyczy, podziwiam wszystkich którzy potrafią sobie odmówić.
1 dzień
Drugi dzień Nowego Roku, a mój pierwszy dzień zaplanowanego biegu do Paryżą, truchtałam dzisiaj przez 30 minut, więc zaczęłam bieg. Nie wie ile ode mnie jest kilometrów do Paryża, muszę to sobie policzyć, i mam nadzieję że nie będę musiała dużo nadrabiać.
Mam nadzieję że uda mi się dzisiaj nie pożerać wszystkiego co znajdzie się na mojej drodze choć pokusa jest wielka bo w lodówce mam sałatkę i serniczek na zimno.
Znowu obżarstwo
Ostatnie dwa dni znów tylko jadłam i piłam, aż boję się stawqać na wagę. Jutro zamierzam zacząć biebać, najgorsze jest to że nie mam koncepcji, gdzie, jaką trasą i ile czasu dam radę, najważniejsze jest to że mam chęci, mam nadzieję że uda mi się wstać wcześnie rano. jeśli nie rano to może wieczorem, ważne zeby wyjść z domu.
:)
Przed sylwestrem motywacja większa; dzisiaj godzina z hula-hopem i 8 min abs i buns. Chciałabym tak ćwiczyć przez cały rok, cały czas mieć taki zapał. Od piątku zamierzam zacząć biegać, "biegnę do Paryża".
Po świętach
Cały ostatni tydzień spędziłam na objadaniu się, uwielabiam potrawy wigilijne, karpia a przede wszystkim kuti, zrobiłam jej tyle że jadłam ją jeszcze dzisiaj, ale tłumaczę sobie że święta są tylko raz w roku. Ale kiedy rano stanęłam na wadze i zobaczyłam 64.4 to mnie zamurowało. Tydzień luzu i 1.5 kg do przodu.
Postanowiłam zabrać się za siebie i juz zrobiłam 8 min abs i buns, godzina z hula-hopem i na chwilę wskakuję na twister na 30 min. Mam nadzieję że do środy uda mi się odrobinkę spłaszczyc brzusi któr zaokrąglił mi sie. na obiadek szykuję sobie chińszczyznę i chyba zjem sobie same warzywka bez ryżu. A po obiadku z dziećmi na spacerek :)
Co tu robić...?
Ostatnia sobota przed adwentem a ja siedzę w domu, w dodatku sama, ale nie powiem żeby mi to przeszkadzało. Mąż zabrał dzieci a ja mam czas żeby posiedzieć przy kompie i coś napisać.
Przypomniałam sobie o panu w niebieskich galotkach i już zrobiłam abs i buns.
Najważniejsze są dla mnie bunsy, bo mój mężuś narzeka że tak schudłam i nie mam tyłeczka ani piersi. Nad tym pierwszym postanowiłam popracować a na to drugie kupie sobie stanik push-up z gąbeczkami i też będzie dobrze :)