obiecałam sobie, że zwalczę ten nadmiar kilogramów. zaczynam od trzech zmian na raz:
1⃣ cola od rana idzie w odstawkę (w zamian 5 galonów wody w biurze);
2⃣ uciekam na dietę;
3⃣ kupiłam prolavię - zobaczymy co to za cudo.
Ostatnio dodane zdjęcia
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 20821 |
Komentarzy: | 153 |
Założony: | 3 listopada 2007 |
Ostatni wpis: | 13 sierpnia 2022 |
kobieta, 44 lat, Wrocław
165 cm, 85.90 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
obiecałam sobie, że zwalczę ten nadmiar kilogramów. zaczynam od trzech zmian na raz:
1⃣ cola od rana idzie w odstawkę (w zamian 5 galonów wody w biurze);
2⃣ uciekam na dietę;
3⃣ kupiłam prolavię - zobaczymy co to za cudo.
w zeszłym tygodniu sąsiadka została babcią. i jak to wszyscy się cieszą nowym sąsiadem, mój mąż przy porannym 'dzień dobry' pogratulował wnuka. sąsiadka ucieszona podziękowała i powinszowała pytająco czy to oby my również potomka się nie spodziewamy.
potem w pracy, ubrana w zwiewną bluzkę zapytana zostałam, czy oby nie jestem w stanie błogosławionym... hmm...
powiedziałam mężowi, że muszę uciec na dietę, bo takie oto zdarzenie miałam jak wyżej, a on powiedział, że podobnie uważa nasza sąsiadka (nie napisałam, że rozmowa z pierwszego akapitu toczyła się bez mojej obecności). stwierdziłam, że to chyba jednak najwyższa pora, by wziąć się za siebie. w końcu wakacje za pasem i co? znowu zdjęć sobie robić nie będę, bom gruba? postanowiłam, iż od poniedziałku - czyli właściwie już od dzisiaj - przechodzę na dietę. nie ma żartów.
kupiłam sobie prolavię i dietę. zobaczymy czy mi się uda. 78 kilo to lekka przesada...
kilogramy! zwalczę was! w dwa miesiące! zobaczycie!
po 3 pizzach w różnych konfiguracjach (ze szparagami i szynką, ze szparagami i camembertem i jajkiem w koszulce i po standardowej 'reine') czas na coś słodkiego.
piekłam go od północy, bo w przepisie stoi, że przez noc musi stać w lodówce, a gdybym robiła go w dzień, to znając mojego męża, na pewno by sobie tego sernika na spodzie brownie nie odmówił i sernik by nie stężał. a tak... sernik kokosowy z dżemem malinowym na spodzie brownie gotowy do porannej kawy. mniam!
sezon szparagowy rozpoczęty.
uwielbiam ten okres, kiedy pojawiają się szparagi i mąż co chwilę przywozi pięciokilogramowy karton polskich a nie jakichśtam hiszpańskich czy z Peru (!) super-świeżych dopiero co zebranych z pola szparagów. jak tylko się pojawią, to przez pierwsze dwa tygodnie nie jemy nic innego, jak szparagi w każdej postaci.
poniżej przykład mej szparagowej twórczości. uwiellbiam! tylko czekać jak zaczną rosnąć zielone!!
po sukcesie, jakiego dokonałam w pierwszym tygodniu (minus 3kg), postanowiłam się zważyć - często to robię, ważę się nawet codziennie - ale po dzisiejszym wyniku nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać - waga od piątku stoi w miejscu, a mamy już wtorek... powinna franca chociaż drgnąć o 100 gramów, czyżbym miała w tym tygodniu nie zmniejszyć swojej masy o kolejny kilogram z racji moich kompulsywnych napadów głodu? :o/
idę chyba poćwiczyć pilates, a nie chce mi się... jak cholera. ;o)
trafiła mi się pikantna sałatka z tuńczyka. miała niby być na chleb, ale z chleba spadała, no i prawdę mówiąc było jej za dużo jak na 2 kromki chleba. postanowiłam zrobić z niej á la tatara - smaczne, ale chyba jednak bardziej pasował y mi tu wędzony łosoś. ale wiem... łosoś jest za tłusty na dietę... ;o)
bardzo długo się przekonywałam do tego "shake'a", bo raz że nabiał to nie dla mnie, a dwa dziwne połączenie jabłka i banana. banan-jagody, banan-truskawka, ale banan-jabłko?! ale spróbowałam. kurczę! superowskie! może shake to nie jest, ale w smaku naprawdę orzeźwiające!
startowałam od wagi 76 kg 18.1.2014 i do końca marca (czyli w prawie dwa miechy) schudłam 11 kilo, ale jakoś na koniec marca stwierdziłam, że tak ładnie mi poszło, że odpuściłam.
dziś czas więc na "wielki powrót", bo waga wskazała wczoraj 68 kg... czyli ruszam w górę, co nie za bardzo mnie cieszy...
dziś przygotowałam posiłki na 2 dni. powymieniałam wszystko na potrawy ze szpagaragi, bo w końcu sezon jest, ale jedna szparagi muszą być świeżo gotowane... obiad robiony rano już nie smakuje tak fajnie... a co dopiero jak w lodówce czeka na mnie druga porcja ryżu z kurczakiem i szparagami? :)
... ale zaliczyłam już skuchę - 8 kawałków nussbeisera i puszka coca-coli...
miła być obiad na ciepło, ale zaspałam i postanowiłam z obiadu zrobić sałatkę na zimno.
składniki: makaron / szpinak / pomidory / feta
w obiedzie bazą miał być makaron i ciepły sos, a ja zamieniłam = bazą stał się baby szpinak a makaron z fetą i pomidorami jest dodatkiem
nie ważne jak zrobione - ważne, że smaczne! (o: