Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem strasznym leniem ze słomianym zapałem.Do odchudzania skłoniło mnie lustro w odbicie którego nie lubię patrzeć. Mój cel to 60 kg,ale póki co stawiam sobie za: I cel - waga 72 kg. II cel - waga 68 kg. III cel - waga 64 kg. IV cel - waga 60 kg. Tak bylo 10 lat temu, a teraz 86 kg więc zmieniamy cele? I cel - waga 80 kg. II cel - waga 76 kg i dalej poprzedni cel nr 1 staje sie celem nr 3 itd. No to 6 etapów do celu ?

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 41171
Komentarzy: 369
Założony: 18 czerwca 2008
Ostatni wpis: 18 października 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
OLIWE

kobieta, 44 lat, Sokole Góry

170 cm, 81.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 kwietnia 2009 , Komentarze (3)

Koniec żarcików,teraz już na poważnie.Wczorajszy dzień był pełen nerwów:umówiłam się do pani ginekolog,wizytę miałam na 11:30 mąż zwolnił się na godzinkę z pracy,żeby mnie tam zawieźć,byliśmy o 11 i co się okazało???pani doktor się spóźni,myślę sobie 15 minut czy ciut więcej wytrzymam a tu pani doktor zignorowała wszystkich i przyszła o 12,mąż wściekły,mała głodna,a jeszcze żeby tego było mało to syn od siostry męża,który wczoraj spędził u nas cały dzień,nie może jeździć autem i rozbolał go strasznie brzuch.Pani doktor spóźniona,nikt mnie nie przepuści,bo każdy ma swoje ważne sprawy i oczywiście jak pech to pech: kiedy była moja kolej pani doktor wyszła sobie na pogaduszki i nie było jej 20 minut,normalnie miałam ochotę się tam rozryczeć.Do gabinetu weszłam przed 13.A moja wizyta trwała raptem 5 minut włącznie z usg,które niby nic nie wykazało - to ciekawe skąd te moje problemy.Znów dostałam luteinę na wywołanie i później będę się antykować ;-) Pani doktor przepisała mi Yasmin i niby nie powinnam po nich przytyć,pożyjemy zobaczymy,ostatnim razem po innych tabletkach w ciągu 3 miesięcy przytyłam 5 kg,zobaczymy jak się sprawdza drogie i niby dobre,bo dałam za nie 44 zł i nie chciałabym się po nich źle czuć.
Co do mojego odchudzania to przestałam o nim myśleć,za oknem śliczna pogoda i staram się więcej ruszać,a wagi unikam jak ognia.Szybkim krokiem zbliżamy się do świąt,na święta wybieram się na wieś do rodziców i mam tam zamiar zostać na jakieś 2 czy 3 tygodnie,chcę odpocząć od wszystkiego psychicznie.Tam dużo pracy w ogrodzie i na podwórku,więc oni będą mieć pomoc a ja trochę się poruszam i pogrzebę sobie w ziemi,a jesienią będę mieć warzywka jak znalazł,albo nawet i wcześniej :-) Mała będzie mogła sobie hasać od rana do wieczora na świeżym powietrzu,jest tylko jeden minus,będę bliżej byłego z którym tak jakoś fajnie mi się gada na gg.Wiem,że to nierozsądne i choć rozum podpowiada unikaj go jak ognia,to ja nie potrafię i ciągnie mnie do kompa jak cholera.... Po latach poznałam przyczynę naszego rozstania,aj aj aj........Dobra idę myć moje zasyfione okienka........

2 kwietnia 2009 , Komentarze (2)

Wczorajszy wpis to jednak:PRIMA APRILLIS
 Tak duża liczba komentarzy świadczy jednak o tym,że na Was zawsze można liczyć - czy to żart czy też nie :-) Dziękuję Wam za to!!!Dziś faktycznie idę do gieni i  stąd ten pomysł.Dziś czasem nie grzeszę,bo jeszcze będę mieć dziś do opieki siedmiolatka siostry mojego męża,więc jutro może coś więcej skrobnę.
@import url(/themes/default/css/

1 kwietnia 2009 , Komentarze (10)

Znów mnie troszkę nie było,ale mam ostatnio jakiegoś lenia do pisania :-(
Dziś musiałam tu zajrzeć i obwieścić Wam,że to koniec mojego odchudzania.Ostatnio wydarzyło się wiele rzeczy,które całkowicie mnie rozbiły,kontakt z moim byłym wpłynął niezbyt korzystnie na moje samopoczucie psychiczne i w pewien sposób wpłynął na moje relacje z mężem,z jednej strony czułam do niego ogromną niechęć a z drugiej miałam wyrzuty sumienia,że kontaktuję się z byłym i chcąc to zatuszować chyba nadmiernie się do niego zbliżyłam.Efekt tego jest taki,że jestem........w ciąży.Piszę to bez większego entuzjazmu,bo póki co go nie odczuwam.Wczoraj zrobiłam test i w zasadzie po moich ostatnich problemach z miesiączką nie spodziewałam się niczego,ale,że znów się spóźnia a mi akurat udało się umówić na jutro na wizytę do gieni to musiałam sprawdzić,kiedy zobaczyłam dwie kreski omal nie zemdlałam,pół dnia przeryczałam,bo przecież to wszystko nie tak miało być:od września chciałam posłać małą do przedszkola miałam iść do pracy a teraz co kolejne 3 lata w domu???Przecież ja oszaleję.Dziś zrobiłam drugi test i nie chce być inaczej.W sumie myślę sobie,że pewnie tak miało być,mała przynajmniej będzie miała rodzeństwo :-) Tylko jak ja sobie poradzę,mając takiego męża jakiego mam,który nie potrafi pomóc i wesprzeć???

27 marca 2009 , Komentarze (6)

Waga bardzo posłuszna,chciałam do końca tygodnia zobaczyć na niej 72 kg i pokazała,zdaję sobie sprawę,że to tylko woda,ale niech będzie i woda.Teraz powolutku do świąt trzeba pozbyć się 2 kg i po świętach dążyć dalej do upragnionej "6".Przede mną weekend i już jestem pełna strachu,bo żołądek jeszcze niechętnie przyjmuje mniejsze porcje i ciągle krzyczy o jeszcze,ale ja ostro z nim walczę i się nie poddaję!!!Teraz jem po 1500 kalorii dziennie i staram się dużo ruszać.Jutro być może będzie u nas imprezka i tego się najbardziej boję.Pewna osóbka bardzo mnie wspiera w tym co robię i może z jej pomocą mi się uda :-)

25 marca 2009 , Skomentuj

Przepraszam za moją nieobecność,ale tak się znów złożyło,że poległam i nie miałam ochoty nie tylko na odchudzanie ale i na wiele innych rzeczy.Na początku marca pisałam o moim byłym i jego bracie,który się chciał ze mną spotkać,spotkania uniknęłam,ale i tak nie uniknęłam powrotu do przeszłości.Nastąpiło spotkanie w świecie wirtualnym z samym moim byłym i wiadomości,które otrzymałam od niego troszkę zburzyły mój dotychczasowy spokój-jedną z tych wieści jest to,że już jest po rozwodzie.Pomału wszystko sobie na nowo układam,ale rzeczy które miały miejsce 8 lat temu wróciły do mnie jak by to wszystko działo się wczoraj.Pojawiło się mnóstwo emocji,niekoniecznie tych dobrych,mam nadzieję,że w niedługim czasie wróci mój spokój.W poniedziałek była u mnie moja przyjaciółka i jej wizyta w dużym stopniu mi bardzo pomogła.Czas pokaże jak to się wszystko ułoży.
Tymczasem wracam na drogę właściwą dla siebie,czyli odchudzania.Dobiłam znów do 75 kg (dziś rano było 74 kg) i mam zamiar do świąt zrzucić ten olbrzymi bagaż,tzn. ujrzeć 70 kg.Wiem,że to dużo,ale znam na tyle swój organizm,że pewnie w pierwszych dniach zginie 2 kg bez większego problemu a potem mam 2 tygodnie na następne 2 kg,więc chyba rozsądne.Teraz i tak muszę zająć się porządkami,żeby nie myśleć ani o jedzeniu,ani o innych rzeczach,które nie mają sensu.

12 marca 2009 , Komentarze (3)



Ja się tak nie bawię!!!Od dzisiaj zamykam moją wagę i nie wchodzę na nią dopóki nie poczuję jakiejś zmiany,bo ważenia na plus cholernie mnie zniechęcają.Wczoraj było ładnie,przykładnie,tylko przez tą beznadziejną pogodę postanowiłam zrobić mężowi coś dobrego na obiadek,no i zrobiłam gołąbki.Najpierw zjadłam jednego,bo przecież spróbować trzeba czy wyszły ;-) a jak się okazało,że pyszne no to kusiły.....tak kusiły,że oczywiście skusiły i zjadłam jeszcze jednego,potem jeszcze troszkę sałateczki no i efekt dziś powalający 1,5 kg na plusie i już sama nie wiem,czy waga popsuta,czy ja mam jakiś dziwny organizm???żeby się pozbyć tej nadwyżki potrzebuję kilku dni!!!Wrrrr.............
Tak poza tym to ja już chcę ciepełko,albo żeby chociaż nic z góry nie leciało,bo u nas naprzemiennie jak nie deszcz to śnieg :-( Człowiek z domu wyjść nie może,a tak wyszłabym z domu na dłuższy spacerek i o jedzeniu bym nie myślała to może by coś waga ruszyła w dół.Zamiast ja wagę w dół to na razie ona mnie wpędza w dół - ale NIE DAM SIĘ!!!Zważę się 21 marca!!!

10 marca 2009 , Komentarze (4)




Już nie mogę się doczekać takich widoczków,a za oknem niestety śnieg i zimno :-(
Wczoraj jak zaplanowałam tak zrobiłam,czyli przed powrotem teściunia wskoczyłam do łóżeczka,pozbierałam kilka gazet z zamiarem czytania,ale i tak mnie sen dopadł i pospałam godzinkę,a potem musiałam dalej grać swoją rolę i nie powiem,że było łatwo,bo poczułam jakiś przypływ energii i nie miałam ochoty ani na leżenie ani na siedzenie.Dziś z tego nadmiaru energii wskoczyłam na stepper i drałowałam 40 min. i znów udało mi się zrobić 2600 kroczków,a nawet jak bym się troszkę bardziej postarała to zrobiłabym więcej,ale nie będę sobie podnosić na razie poprzeczki.Waga dziś ta sama co wczoraj więc jestem na dobrej drodze do "6" z przodu i niech mnie nic nie zwiedzie z tej drogi!!!

9 marca 2009 , Komentarze (2)

Witam poniedziałkowo :-)
W sobotę byłam przekonana,że w poniedziałek ujrzę dużą nadwyżkę na wadze,bo pojechaliśmy do mojej siostry na imprezkę.No i dużo bym się nie pomyliła.Po całym tygodniu dietkowania i jedzeniu po 1300 kalorii w sobotę przegięłam na maksa i nieźle odchorowałam moje łakomstwo i może to mnie wreszcie czegoś nauczy.Rzuciłam się na jedzenie jakbym miesiąc nie jadła,do tego wymieszałam piwo z winem i efekt był taki,że wczoraj cały dzień bolał mnie bardzo żołądek i miałam biegunkę.Wczorajszy Dzień Kobiet nie należał do tych udanych,cały dzień czułam się okropnie a siostra mieszka jakieś 60 km ode mnie i powrót był koszmarem do tego jeszcze trafiliśmy na korek,bo było jakieś zwężenie trasy o matko to była najdłuższa podróż dla mnie.W domu dostałam jeszcze gorączki i wylądowałam w łóżeczku.Było mi naprzemian gorąco i zimno.Na koniec tego i tak już bardzo złego dnia wkurzył mnie mój "kochany teściunio" nie dość,że nie złożył mi życzeń to jeszcze pytał się mojego męża czy się opiłam,no szlag człowieka może trafić.Wszyscy mogą się źle czuć tylko nie ja,nawet jeśli bym się opiła to jestem dorosła i to jest tylko i wyłącznie moja sprawa,ten stary BUCYFOŁ nie będzie mnie wychowywał.On myślał,że ja śpię i nic nie słyszę,a ja tylko leżałam.Dziś czuję się już dobrze i co wyjdzie na to,że miał rację???O nie - nie dopuszczę do tego,będę na tyle wredna,że będę udawać dalej chorą.Zanim wróci z pracy wpakuję się z powrotem do łóżka :-)
Z przyjemniejszych rzeczy to waga dziś pokazała 70,50 kg i to jest ten WIELKI POZYTYW mojego złego samopoczucia.Pewnie gdyby nie to złe samopoczucie ujrzałabym najmniej 73 kg.

 

6 marca 2009 , Komentarze (6)

Byle tak dalej,a dobrnę do celu :-)
Dietkę trzymam :-) Ruchu dosyć dużo jak na mnie:wczoraj spacerowałam w dosyć szybkim tempie 2,5 godziny,a dziś rano stepper 40 min. i znów udało mi się zrobić 2600 kroków.Waga 71,00 jeżeli utrzyma się lub spadnie przez weekend to będzie superaśno.Dziś byłam u koleżanki i nawet na ciacho się nie skusiłam,brzydko okłamałam,że coś mnie mdli po śniadaniu i wypiłam tylko kawkę z mleczkiem i tym sposobem drugiego śniadania nie zjadłam :-) ale do obiadku dołożyłam troszkę kalorii,żeby nie było za mało.Słonko ładnie świeci to i nastrój jak widać dobry.Od 3 dni w domu leżą otwarte chipsy i normalnie nawet jednego nie spróbowałam - taka jestem dzielna ;-) No wychwaliłam się sama sobą i mogę iść robić obiadek bardziej kaloryczny dla reszty - w międzyczasie pozaglądam do Was.

5 marca 2009 , Komentarze (2)

Miałam wielką ochotę na to spotkanie,ale przemyślałam wszystko bardzo dokładnie i to wszystko nie jest warte moich nerwów,a spotkanie jeśli by już do niego doszło byłoby faktycznie mega sztuczne,więc po co się zmuszać? Gdybyśmy się spotkali tylko we dwoje,byłoby fajnie pogadalibyśmy sobie a tak ja będę się czuła skrępowana zarówno jego żoną jak i moim mężem.Doszłam do wniosku,że napiszę mu smsa,że nie mogę się spotkać i niech sobie myśli co chce,jeśli będzie dociekał napiszę mu prawdę.Ważniejszy jest spokój w moim małżeństwie niż spotkanie i rozgrzebywanie przeszłości,bo pewnie po nim będę i tak ciągle myśleć i wspominać,a po co mi to???
Dietka idzie mi bardzo dobrze,wręcz rewelacyjnie,przez tą sytuację nie myślałam o jedzeniu i na wadze jest już 71 kg,ale to pewnie woda,bo niestety mało też piję :-(

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.