Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem strasznym leniem ze słomianym zapałem.Do odchudzania skłoniło mnie lustro w odbicie którego nie lubię patrzeć. Mój cel to 60 kg,ale póki co stawiam sobie za: I cel - waga 72 kg. II cel - waga 68 kg. III cel - waga 64 kg. IV cel - waga 60 kg. Tak bylo 10 lat temu, a teraz 86 kg więc zmieniamy cele? I cel - waga 80 kg. II cel - waga 76 kg i dalej poprzedni cel nr 1 staje sie celem nr 3 itd. No to 6 etapów do celu ?

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 41076
Komentarzy: 369
Założony: 18 czerwca 2008
Ostatni wpis: 18 października 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
OLIWE

kobieta, 44 lat, Sokole Góry

170 cm, 81.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 lutego 2009 , Komentarze (2)



Mam dość odchudzania,dość diet,dość wszystkiego!!!Nie nadaję się!!!SUPER PODEJŚCIE PRAWDA???Ale jak się nie zniechęcać,jak w tygodniu liczy się skrupulatnie kalorie i waga zmniejsza się o 1 kg,nadchodzi weekend i człowiek trochę sobie odpuści - buch 2 kg do przodu i to w niecałe 2 dni i jaka w tym sprawiedliwość???Waga waha się między 72 a 73,brzuch coraz większy i wygląda okropnie!!!Jestem zła,ale na co to już sama nie wiem,bo weekend spędziłam bardzo fajnie.Byliśmy u moich rodziców,wyluzowałam trochę,odprężyłam się,a dziś biję się z własnymi myślami wyluzować i darować sobie to odchudzanie,czy dalej się starać,przecież po szaleństwie widzę na wadze 73 a nie 76 i to już jakiś plus.WRRR....

6 lutego 2009 , Komentarze (2)



Rano ogarnęło mnie wielkie zniechęcenie do tej całej mojej diety,staram się niewiele jeść ale znów nie do przesady - mieszczę się w 1300-1500 kalorii i to co jem należy do tych rzeczy,które należy jeść podczas diety i niby wszystko ok. bo na wadze mniej 1 kg,ale co z tego: staję rano przed lustrem i co widzę?brzuch ( moja zmora ) wieeelki jak bym była w 5 miesiącu ciąży - no i tak - bez ćwiczeń nie będzie dobrze.Jak ćwiczyłam przez 2 tygodnie to mój brzuch z dnia na dzień robił się bardziej płaski i aż miło było na niego patrzeć przynajmniej rano,bo wieczorem wiadomo trochę wystawał,a teraz???Bleee.Pooglądałam się rano i już obrałam kierunek:LODÓWKA,ale opanowałam się i zjadłam muesli z mlekiem i jabłko,bo przecież jak się nażrę to tymbardziej nie będzie dobrze :-( Muszę wyciągnąć stepper!!! Tylko czasami myślę tak,jeśli poprawię swój wygląd ćwiczeniami i przestanę ćwiczyć to wygląd powróci - takie błędne koło.Chudne-grubne,chudne-grubne.Jak w tym wszystkim znaleźć złoty środek???

5 lutego 2009 , Komentarze (2)



Już po strachu,właśnie wróciłam od pani Gienii,za wiele się nie dowiedziałam,bo zostałam źle zapisana,zapisywałam się na usg,a musiałam przejść zwykłą wizytę.Jednak wszystko nie wygląda kolorowo,bo pani wyczuła zgrubienia na przydatkach,a ja okropny ból.Na początek dostałam luteinę na wywołanie @@@ a potem kolejne badanie.Postanowiłam też sobie zrobić badania hormonalne,niestety na własny koszt,ale wolę wiedzieć czego mi brakuje niż być faszerowana czymś czego może mój organizm nie potrzebuje.Pani doktor wskazała jakie będą przydatne i takie wykonam.Zrobiłam też cytologię (wyniki w marcu) i zapisałam się na usg piersi (niestety też koniec marca),tak więc w sprawach kobiecych będę dokładnie przebadana :-)
Co do dietki to wczoraj zmieściłam się w 1400 kalorii,ciakawa jestem co jutro waga pokaże,bo dziś przed wizytą zaliczyłam 3 razy kibelek z tego stresu,a to się bardzo,ale to bardzo żadko zdarza.

4 lutego 2009 , Skomentuj



Wczorajszy bilansik kalorii to tylko 1330 i już po dwóch dniach 1 kg na wadze mniej.Ćwiczenia póki co sobie daruję,bo mojego lenia jeszcze tak do końca nie wygoniłam.Staram się dużo spacerować i cieszę się,że udaje mi się zwalczać wszelkie pokusy jedzonkowe :-)

3 lutego 2009 , Komentarze (3)



Pierwszy dzień budzikowy zaliczony - nie powiem,że było łatwo,bo żołądek się ostatnio rozszalał i dostawał co chciał i kiedy chciał.Wczoraj zakupiłam zeszycik i zapisuję w nim co i ile zjadłam a potem liczę kalorie.Zmieściłam się w 1400 kalorii,więc super.Postanowiłam,że znów będę sobie osobno gotować obiadki na bazie przepisów z Vitalii,wczoraj sama sobie wymyśliłam i muszę przyznać,że bardzo mi smakował i byłam długo po nim syta.A oto przepis:ugotowane po 100g brokuły,brukselki i fasolka szparagowa,50 g piersi z kurczaka-pokroić i dodać 50 g sera twarogowego chudego rozgniecionego z 50 g kefiru i ząbek czosnku,doprawić szczyptą soli i wymieszać - gotowe.Do tego zjadłam 40 g chlebka graham i 300 g soku pomarańczowego i ta cała sterta jedzenia miała niecałe 500 kalorii :-)

2 lutego 2009 , Skomentuj



No to mamy nowy miesiąc,nowy tydzień,a ja tak zawsze lubię zaczynać wszystko od poniedziałku,więc może to dziś???pora na opamiętanie!!!Jedno mnie bardzo cieszy mimo wielkiego obżarstwa i łakomstwa - waga dalej wskazuje 72 kg,a może się zacięła?!
Weekend spędziłam bardzo milusio,chociaż marzy mi się jakiś weekendowy wyjazd z mężem w góry,ale zima raczej nie sprzyja takim wyjazdom tzn. sprzyja tylko nie w przypadku kiedy ma się małe dziecko,bo ona nie wytrzyma kilku godzin na dworze,poczekamy cierpliwie do wiosny ;-)
Moje dziecko pobiło wczoraj rekord w zasypianiu,często zdarza jej się "padnąć" po męczącym dniu byle gdzie,ale nigdy nie zasnęła w kąpieli - ha ha ha.Zawsze nalewam jej wody i zanim ją wykąpę to jakiś czas bawi się zabawkami w wodzie i wczoraj zostawiłam ją na chwilę,dziwiło mnie,że tak cicho się bawi,bo zwykle łazienka pływa,zaglądam a moje dziecko siedzi z zamkniętymi oczkami i kiwa się od jednej strony wanienki do drugiej.Wyglądało to przekomicznie,prawie popłakałam się ze śmiechu.
Dzisiaj ściągam pomysł od jednej Vitalijki i mam zamiar jeść z zegarkiem w ręku tzn.ustawię sobie przypomnienie co 3 godziny i udzielam sobie pozwolenia na jedzenie tylko na dźwięk telefonu,ciekawe jaki będzie efekt.
Jeszcze na koniec pochwalę się,że przez cały styczeń nie obgryzałam paznokci i nawet mi się udało wychodować takie średnio długie,a do tej pory świeciłam takimi brzydkimi pałami ;-)

30 stycznia 2009 , Komentarze (4)

Przydałby się taki powerek ;-)Ha ha ha....


A tu nadal jakiś łakomczuch i leń we mnie siedzi.Dzisiaj o dietce i nudzie mogę zapomnieć,bo przyjeżdżają do mnie 2 siostrzennice ( nastolatki) więc jakaś rozrywka będzie,ale nakarmić też trzeba,a przy okazji i siebie :-)
Dzisiaj miałam świetne sny - śniła mi się........VITALIA i WY!!!Śniło mi się,że strasznie przytyłam i nie wiedziałam jak mam Wam o tym napisać - WIDZICIE JAKI RESPEKT???Przytyć jeszcze strasznie nie przytyłam,nadal wiszę na 72 kg.

Od momentu kiedy umówiłam się na wizytę do Gieni mam niezłe schizy,sama sobie wymyślam choroby,a do wizyty jeszcze prawie tydzień i nie pomyślcie,że mnie stresuje sama wizyta ja się boję diagnozy.Przed ciążą miałam cystę,która w trakcie ciąży się wchłonęła,teraz od kilku miesięcy nie miałam @@@ a to jeden  z objawów,które wtedy też miałam.Co jakiś czas pobolewa mnie podbrzusze-drugi objaw,a wczoraj jak nawiedzona naczytałam się o PCO i po jaką cholerę??? Wcześniejszej wizyty unikałam,bo liczyłam jednak na cud,że @@@ się pojawi,chciałam uniknąć brania hormonów,bo to jakoś nigdy dobrze na mnie nie wpływało,bo albo się źle czułam,albo tyłam ja tuczone prosię :-( ale coś mi się wydaje,że mnie to nie ominie - JA NIE CHCĘ TYĆ!!!

29 stycznia 2009 , Komentarze (2)



O dietę lepiej nie pytajcie :-( Kalorie owszem liczyłam ale do godz. 14,a potem załączył się mój wewnętrzny odkurzacz i jakoś tak wyssał "małe co nieco" z lodówki.Poza tym  jakaś znów jestem nie do życia,wszystko mnie denerwuje,jestem jakaś zmęczona i senna.

28 stycznia 2009 , Komentarze (3)

Wychodzę z ukrycia,pełna wstydu - ale co tu wstyd pomoże???Na wadze znów 72 kg,ja to mam chyba jednak sentyment do tej 7 z przodu,bo za cholerę nie potrafię się z nią rozstać.Jak już jestem tuż,tuż 6 to zanika mi rozumek i siup waga do góry.Jedyne szczęście,że ostatnio zatrzymuje się na tych 72,a nie wyżej.
Od dziś mam zamiar wrócić do dietki i może liczenia kalorii,ćwiczeń raczej nie będzie,bo cosik mnie pobolewa podbrzusze i nie wiem czy się moja zagubiona @@@ wybiera???czy coś innego????lepiej żeby się wstrzymała,jak już jej tak długo u mnie nie było,bo ja w końcu zdecydowałam się odwiedzić Panią Gienię,ale wizytę niestety mam dopiero 5 lutego.
Tak więc planuję sobie na początek 1500-1700 kalorii,a więcej nic nie planuję i nie obiecuję ;-)

20 stycznia 2009 , Komentarze (5)




Jak widać ruszyłam swoje cielsko,ale dopiero dzisiaj i zaliczyłam 40 min. stepperka co dało 2500 kroków - nadrabiałam wczorajszy brak ćwiczeń,bo niestety mimo obietnic po 17 znów mnie dopadło łakomstwo i wpadło kilka niepotrzebnych rzeczy,między innymi czekolada z całymi orzechami i to chyba ona mi tak w głowie przewracała od soboty,bo miałam na nią ochotę ale się wzbraniałam,aż wczoraj nie wytrzymałam i dopadłam ją.Zjadłam kilka kostek,a potem z całej czekolady wydłubałam orzechy i je zjadłam - myślę,że to było to i dziś już nic mi nie będzie chodzić po głowie.Po tej cudownej dawce o ćwiczeniach nie było mowy.
Dziś waga nadal łaskawa i pokazuje to co wczoraj czyli 70,50 kg,więc walczymy dalej!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.