Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem strasznym leniem ze słomianym zapałem.Do odchudzania skłoniło mnie lustro w odbicie którego nie lubię patrzeć. Mój cel to 60 kg,ale póki co stawiam sobie za: I cel - waga 72 kg. II cel - waga 68 kg. III cel - waga 64 kg. IV cel - waga 60 kg. Tak bylo 10 lat temu, a teraz 86 kg więc zmieniamy cele? I cel - waga 80 kg. II cel - waga 76 kg i dalej poprzedni cel nr 1 staje sie celem nr 3 itd. No to 6 etapów do celu ?

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 41075
Komentarzy: 369
Założony: 18 czerwca 2008
Ostatni wpis: 18 października 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
OLIWE

kobieta, 44 lat, Sokole Góry

170 cm, 81.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 stycznia 2009 , Komentarze (1)

Witam w Nowym Roku i życzę wszystkiego NAJ-..... Na paseczek proszę nie patrzeć,bo aż wstyd,a prawda jest jeszcze gorsza,bo tak naprawdę to waga pokazuje kilogram więcej,ale cicho-sza.Dziś troszkę się ograniczam,ale tak serio mam zamiar wystartować w poniedziałek,bo jutro mam urodziny,a w niedzielę normalnie nie uwierzycie wypuszczam się od 2 lat sama z domu i szaleję z przyjaciółką.Musiałam stoczyć mały bój z mężem o to wyjście,ale powiedziałam stanowczo:KONIEC i idę - chyba,że córcia mi zrobi jakąś niemiłą niespodziankę i rozchoruje się jeszcze bardziej.Po świętach ledwo przegoniłam jedno choróbsko to teraz przyplątało się drugie i mała kaszle - lekarza już zaliczyłam.Mam nadzieję,że szybko jej przejdzie i będę mogła poćwiczyć troszkę z małą i sankami :-)

29 grudnia 2008 , Komentarze (2)

Święta,święta i po świętach.Jedzenia sobie niestety nie żałowałam,ile ważę tego nie wiem,bo strach wejść na wagę,dziś miało być dietkowo,ale jakoś głód ciągle mnie gna do kuchni,kiedy się od niego odegnam tego też nie wiem.Do przyszłego poniedziałku pewnie nie dam rady,bo sylwester,bo moje urodziny,bo męża urodziny i jakoś brak silnej woli :-( Do tego wszystkiego dochodzi mój zły nastrój,bo po raz kolejny zawiodłam się na własnym mężu i teraz wiem,że mogę liczyć tylko na siebie.Jest EGOISTĄ przez duże E - potrafi myśleć tylko i wyłącznie o sobie,o pomocy innym nie może być mowy,dla niego moja rodzina jest moją rodziną,a jego rodzina musi być zarówno jego jak i moją.Coraz częściej wydaje mi się,że nasze małżeństwo jest czysto papierkową sprawą.Dziecko mamy,ale to ja wychowuję,a on jeszcze czasami mi wszystko utrudnia.Brać,brałby wszystko pełnymi garściami,ale dać coś od siebie to nie da rady i nie chodzi o sprawy materialne.Od świąt nastały ciche dni i chyba przeprosiny nawet nie pomogą - poznałam jego prawdziwe oblicze.

22 grudnia 2008 , Komentarze (2)

Nastrój świąteczny prysnął jak bańka mydlana.Córcię rozłożyło na dobre,dziś jest niby poprawa,ale aż drżę przed jej wstaniem,bo zwykle wtedy jest akcja pod tytułem "wymioty".Jeśli dziś się powtórzy,będę skazana na kolejną wizytę u lekarza.Mała od 4 dni nie je nic,bo albo nie chce albo zwymiotuje to co zje,w sobotę miałam koszmarny dzień,rano szybka wizyta u lekarza,a potem na przemian wymioty i biegunka małej i problemy z podaniem jej leków albo czegokolwiek do picia,do tego zostałam sama w domu,bo mąż musiał wyjechać,miałam dość.Od wczoraj biegunki nie ma,zwymiotowała raz więc jest nadzieja.W domu ogromny bałagan a ja nie mam ani czasu ani ochoty na cokolwiek.Ciekawe co będzie u nas na wigilijnym stole,bo ja nawet nie mam głowy do gotowania.Mąż pracuje do wieczora,więc nawet nie mam kiedy,bo muszę z małą siedzieć - odechciewa mi się świąt!!!Miało być tak pięknie i wspaniale:wszystko zaplanowane,ale na planach się tylko zakończy.
Na koniec życzenia dla Was,bo chyba już nie będę mieć czasu na pisanie tu przed świętami:

Tradycyjnie jak co roku

sypią się życzenia wokół,

większość życzy świąt obfitych

i prezentów znakomitych,

a ja życzę, moi mili,

byście święta te spędzili

tak jak każdy sobie marzy.

Może cicho bez hałasu

idąc na spacer gdzieś do lasu,

może w gronie swoich bliskich

jedząc karpia z jednej miski,

może gdzieś tam w ciepłym kraju

czując się jak Adam w raju,

może lepiąc gdzieś bałwana,

jeśli śniegu napada.



19 grudnia 2008 , Komentarze (2)



Nie wiem jakim cudem ale moja waga pokazała dziś 70,50 kg ale wpisuję 71,00 bo jakoś trudno mi w to uwierzyć.Moim celem do końca roku jest utrzymanie wagi nie wyższej niż 72 kg,a od stycznia ostro bierzemy się do pracy.Córcia niestety jeszcze nie wydobrzała,wymiotowała jeszcze po południu i wieczorem,w nocy nic się nie działo choć spała niespokojnie,rano wstała radosna i teraz mam dylemat czy udać się z nią do lekarza czy sobie darować,nie wiem czy to koniec,czy znów zostanę niemile zaskoczona.Porobiło mi się trochę zaległości i w zasadzie to nie mam już ochoty na te wszystkie porządki i dekoracje pierników,stresuję się córcią i jej samopoczuciem.Uciekam dalej się kwoczyć nad mym dzieciątkiem.

18 grudnia 2008 , Skomentuj




Do dziś codziennie stepperowałam,ale w nocy córcia zaczęła wymiotować i już nie w głowie mi ćwiczenia,teraz śpi i mam nadzieję,że o poranku to wymiotowanie się skończyło,bo do tej pory cisza nic się nie dzieje i niech tak zostanie.Do sprzątania została mi jeszcze kuchnia,łazienka i ubikacja.Chatka zrobiona i pierniki upieczone ale jeszcze muszę polukrować - miałam dziś,ale sytuacja mi na to nie pozwoliła,jak skończę dzieło to może jakoś uda mi się wkleić fotkę.Pierniki pyszne i bardzo aromatyczne a skorzystałam z przepisu Pigletka,tylko nie wiedziałam,że taka ilość ich wyjdzie.O dietę nie pytajcie - było piernikowo :-)


15 grudnia 2008 , Komentarze (3)



Najwyższy czas i pora,aby się opamiętać!!!Jak tak dalej będę szaleć to Nowy Rok przywitam z wyższą wagą niż 76 kg.Mikołaj był,urodziny były,a teraz koniec!!!żadnych słodkości do świąt.Na opamiętanie postanowiłam,że przed śniadaniem muszę zaliczyć randkę ze stepperkiem - tak więc seksik poranny ze stepperkiem zaliczony: 30 min i 1715 kroczków (postanowiłam robić w takim tempie aby minimum było 1500 kroczków).Dalsze plany na dziś:mycie okien,pieczenie chatki z piernika (bez obaw - na święta).

12 grudnia 2008 , Komentarze (4)



No cóż dziś się nie popisałam jeśli chodzi o ważenie - jestem 1,5 kg na plusie :-(
Mam nadzieję,że w przyszłym tygodniu będzie lepiej,ale to tylko moja nadzieja,bo leń odchudzacza mnie ogarnął.Teraz mam manie buszowania po stronach kulinarnych i wymyślania co zrobię na święta.Święta tuż tuż,a ja z pracą w lesie.Dziś robię pyszne ciasto prince polo,jutro jakąś sałatkę a wieczorkiem mała imprezka urodzinowa córci.W poniedziałek mam zamiar pobawić się w robienie chatki z piernika,a potem jeszcze pierniczki - to będzie mój piernikowy debiut!!!.Tylko ciekawe kiedy ja posprzątam?!

10 grudnia 2008 , Komentarze (1)



Mikołaj minął,urodzinki minęły tzn.jeszcze w sobotę będzie imprezka urodzinowa i znów będą słodkości i pyszności i nie wiem jak ja mam to przeżyć.Doskonale zdaję sobie sprawę,że niszczę to co już osiągnęłam i tak trudno mi zaprzestać opychania się.Wiem,że powinnam wziąć się chociaż za ostre ćwiczenia i tu pojawia się WIELKI LEŃ. W poniedziałek wymyśliłam sobie,że będę do wiosny ćwiczyła na stepperze i obliczyłam,że do wiosny przy regularnych ćwiczeniach jestem w stanie zrobić około 100000 kroków.Przygotowałam sobie paseczek i ....cisza - stepper schowany i nawet świadomie odpędzam myśli od niego.Zamieszczę go tutaj może mnie trochę postraszy i coś mnie ruszy ;-) A Wy dajcie mi kopa na opamiętanie,wykopcie to diablisko co mnie tak kusi i kusi!!!


9 grudnia 2008 , Komentarze (1)



Moja dieta - jaka dieta???Znów jakiś chochlik mi nachuchał do ucha i koniec: dietkowo było tylko do 16 a potem szkoda słów,nawet ćwiczyć mi się odechciało.
Dziś mija dokładnie 2 lata jak urodziłam córcię i od tego czasu waga na dłużej nie zeszła poniżej 72 kg - buuu.... Trzeba coś z tym zrobić,ale co ;-) Dziś nie mam czasu o tym myśleć,zaraz biegniemy po prezencik :-)

8 grudnia 2008 , Komentarze (1)



Tak dobrze mi szło i znów nawaliłam,jakoś trudno mi przejść tą granicę 70 kg.Jak już się zbliżam do niej to przychodzi jakiś diabełek i kusi,kusi a ja go słucham.W sobotę po ciężkiej nocy dzień rozpoczęłam od zjedzenia dużego czekoladowego mikołaja a potem to wszystko już szło mechanicznie: czekolada,pączek,potem mnie naszła wena na robienie ciasta,a skoro mała miała taką frajdę przy tym no to buch uszykowałam kolejny kawał ciasta na ciasteczka i wyszła wielka micha.Tak więc Mikołaj jak widać był całkowicie na słodko.Wczoraj miałam gości i znów przekroczyłam wszelkie granice - zero umiarkowania.Na koniec dnia dopchałam i powiedziałam od jutra STOP!!!KONIEC!!! i mam zamiar tego się trzymać.Tylko jak wyjdzie w rzeczywistości to się okaże,bo w kuchni pachnie jeszcze ciasto,w lodówce pyszna sałatka i ogólnie po mikołaju pełno słodyczy - buuuu ja chcę już styczeń - niech miną już te święta i wszystkie okazje!!!
Waga dziś nie była łaskawa i 72 kg jak nic - od dziś codziennie stepper do piątku,a jak nie to dziewczynki kochane kopniaki i to takie porządne.


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.