- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (73)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 90828 |
Komentarzy: | 654 |
Założony: | 1 kwietnia 2009 |
Ostatni wpis: | 27 lipca 2019 |
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
Moja aktywność - spaliłam 659 kcal
Moja aktywność - spaliłam 829 kcal
day by day i w końcu weekend :)
Czas chyba mocno przyspieszył. Czy to możliwe?
Zima minęła w okamgnieniu, wiosna mija ekspresowo... czy ten czas przyspiesza wprost proporcjonalnie do wieku? Mam wrażenie, że doba jest za krótka, ze nie mam czasu dla siebie, dla pracy, dla znajomych. Jak to możliwe?
Dalej wzorowo ćwiczę. Na złość wadze, która mimo mojego wzmożonego wysiłku, nie rusza się z miejsca... Początek był takie obiecujący- co tydzień spadek 0,5 kg, ech kiedy to było... Od miesiąca nie ruszam słodkości, pilnuje się, ćwiczę i...efektów brak ...Tak czy siak, zmiany zaszły we mnie na tyle duże, że kiedyś już dawno bym się poddała, a jednak od 17 stycznia uparcie dążę do celu i wierzę, ze będzie OK. Przecież nie marzę o super szczuplej sylwetce, tylko o tym aby się naprawdę czuć, nawet jakby moja waga miała pozostać przy małej nadwadze :)
Nad morzem pogoda jest przepiękna, chyba jeszcze nigdy o tej porze roku nie byłam tak opalona ! Dziś również postanowiłam trochę podłapać słońca i ze zgroza zauważyłam olbrzymi, granatowy siniak na moim brzuchu poniżej pępka! Ogromny! jak ja mogłam go nie zauważyć naprawdę nie wiem! Przypomniałam sobie, że kilka dni temu próbowałam na rowerze podjechać pod taki wysoki krawężnik, no i... nie udało się, a ja brzuchem wbiłam się w kierownicę ( uwierzcie wówczas poczucie wstydu było o wiele większe niż ból :) ). Cżż... Akrobacje rowerowe to nie moja specjalność ;)
Za tydzień rozpoczynam urlop :)) Plan mam ambitny, a w nim oczywiście Rysy :) Oby tylko te burze nad Tatrami się skończyły w końcu!!! Czuję, że w pracy już jadę na oparach, że dosłownie urlop przypada mi w czasie, kiedy naprawdę padam z nóg, a moja psychika jest już na wykończeniu! Oj uwierzcie mi- już dawno nie czułam się tak zmęczona i wyzuta ze wszystkich sił! Ale pobyt w górach na pewno podreperuje moje zdrowie i naładuje baterie! Tym bardziej, że najpierw jadę do Szczawnicy nachlać się wody, która uczyni mnie piękną, a potem w Tatry, które uczynią mnie silniejszą :)
raz do góry, raz w dół.../ domowe SPA
... tak to właśnie moja waga się zachowuje i dlatego sporo już tu nie pisałam. Ostatnio wychwalałam pod niebiosa moją szczęśliwą siódemkę, a tu nagle waga znów przekroczyła 80 i dobiła nagle do 81,5! Zdenerwowałam się okropnie! Ale, na bazie wcześniejszych doświadczeń- zamiast załamać się i zażerać smutki zwalając na brak motywacji i, że wszystko przeciwko mnie- wzięłam się w garść i od 9 maja znów wyeliminowałam słodycze! Od 10 czerwca rozpoczynam urlop w górach więc ruchu mi nie zabraknie, a na szarlotkę w Murowańcu muszę sobie pozwolić :)
Moja koleżanka ostatnio ma fioła na punkcie naturalnych, ekologicznych kosmetyków. Za jej radą kupiłam sobie kilka (hehe, kraj pochodzenia Estonia, Rosja, Białoruś :P). Zapach mają...hmm... specyficzny :) Ale mając już taki zestaw w dniu wczorajszym wysmarowałam się jakimś specyfikiem i poowijałam się folią,wklepałam, wmasowałam wszelkie inne smarowidła :) Nałożyłam maskę na twarz (z mleka... łosia :P), wypeelingowałam dłonie i stópki, otworzyłam różowe wino, zapodałam nową płytę Brodki i wczytałam się w książkę ks. Kaczkowskiego ( sumie to do takiego wieczoru SPA raczej powinnam zagłębić się w czymś lekkim, ale książka o Bożym miłosierdziu to też takie SPA dla duszy :) ).
Na dziś obiecałam sobie, że pół dnia spędzę na słońcu opalając swoją blada twarz, ale poza tym, że na dworze jest ciepło to słońca nie widać :/ Zatem musiałam odłożyć mój zestaw z drobinkami złota i siedzę sobie teraz i piszę.
Wieczorem ruszam na NOC Muzeów, ale że nie mam cierpliwości do stania w kolejkach to postanowiłam, że pojadę na spacer z przewodnikiem po Żukowie,apotem może do Kościoła Ewangelicko- Augsburskiego w Sopocie :) Taki luuuuźny dzień :)
Moja aktywność - spaliłam 263 kcal
Moja aktywność - spaliłam 765 kcal
Moja aktywność - spaliłam 660 kcal
seven! sette! seis! sieben! SIEDEM!
Dawno nie zaglądałam, ale waga stała w miejscu i nie było czym się pochwalić. Ponadto coś się chyba dzieje z czasem- leci tak szybko, że się nie wyrabiam z niczym, wciąż jest go za mało, a przecież dzień jest dłuższy! jak to możliwe? Też tak macie?
No ale nie o tym... Dziś sobota więc drżącym sercem wdrapałam się na wagę z modlitwą na ustach, aby waga ruszyła, ale w dół , a nie w górę. I wynik przeszedł moje najśmielsze oczekiwania! Otóż waga wskazała 79,8! Jest!
Daaawno już ta miła memu sercu liczba mnie nie dotyczyła! I w końcu udało się!
W ostatnim czasie - gdy już byłam zrezygnowana tym, że waga stoi w miejscu- miałam kilka odstępstw od diety... Ale jak tu się nie oprzeć- włoskie ciasteczka, czekolada z Belgii? No i kilka innych już mniej wybornych czekoladek i tego tak naprawdę żałuję, bo liczyłam ( i liczę nadal na to), że uda mi się na stałe zmienić nawyki żywieniowe.
Jednakże jestem z siebie bardzo dumna, bo bardzo dbam o to, by codziennie poświęcać choć czterdzieści minut na aktywność- i tak nieprzerwanie od 17 stycznia!!! Rowerek, basen, rower, nordic walking, fitness- naprzemiennie!
W dniu wczorajszym myłam okna, dziś czeka mnie również ta wątpliwa przyjemność plus odkurzanie u nas i u moich rodziców więc sporo pracy przede mną. Łącznie 22 okna! Na dziś zostawiłam sobie jeszcze 7 okien... Mam wrażenie, że jakoś napuchły mi ręce- mięśnie?
Ok, dopijam kawkę i lecę na rower pooddychać morskim, wiosennym powietrzem! Musze z tego korzystać póki czas, bo jak rozpocznie się sezon letni to będzie tyle rowerzystów i turystów wbiegających na drogę rowerową, że jazda na rowerze straci swój urok :( A następnie w ruch pójdą szmatki, płyny, odkurzacz itd.
Ale nic nie zepsuje mojego dobrego humoru- mimo grzeszków waga spada więc czas się wziąć w garść i ze zdwojona siłą zrzucać to na co pracowałam tyle lat...
PS. I avatar mi schudł! Wow
... Nie wiem czy to przesilenie wiosenne, czy zmęczenie, czy dieta i ćwiczenia tak mi odbierają siły.... Nie mam siły wstać, ciężko mi skupić się na pracy, najchętniej usiadłabym w fotelu i połowę dnia gapiła się przed siebie... Ćwiczenia męczą mnie bardziej niż zwykle, i nie mam sił zabrać się nawet za porządki! Co jest???
Waga oscyluje między 80,8, a 81 czyli właściwie stoi w miejscu już trzeci tydzień :/ A początek był taki piękny ;) Mimo to jestem zadowolona z siebie :) Do niedawna miałam tylko 2 pary spodni, które nosiłam na przemian, a żal mi było kasy na nowe, bo wiedziałam, że w szafie jest ich więcej, wystarczy tylko schudnąć :) No i teraz mogę już spokojnie wciskać się w nie bez obawy, że coś się "wyleje" po bokach ;) Cieszy mnie taka odwrotna proporcjonalność- im ja jestem mniejsza tym mam większy wybór ubrań :)
Oki, lecę się za coś zabrać, bo czas przemyka mi przez palce i nie ma żadnych efektów :/ Ale tak mi się nie chce...
Moja aktywność - spaliłam 1185 kcal