Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Trochę bardziej jestem rozgadana na moim blogu, który od jakiegoś czasu prowadzę. Jeżeli chcesz bliżej mnie poznać i moje zainteresowania, to serdecznie zapraszam na jego strony www.viollet.pl

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 13461
Komentarzy: 247
Założony: 4 października 2009
Ostatni wpis: 6 marca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Viollet

kobieta, 61 lat, Miasteczko

163 cm, 74.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 stycznia 2011 , Skomentuj

  Witajcie..:)) miałam skończyć uderzeniówkę po siedmiu dniach, ale przeciągnę ją na maksa ile dam radę, lecz nie więcej niż 10dni.
  Spadek przy kolejnym podejściu do tej diety idzie bardzo, bardzo opornie. Dziś rano zobaczyłam na wadze nawet więcej niż dwa dni temu. Lecz mam  teraz środek cyklu i w tym czasie zawsze waga pokazuje "cuda nie widy"..:))
 Udanego tygodnia Wszystkim życzę..:))

14 stycznia 2011 , Komentarze (1)

Wolniutko to idzie..:((
Spokojnego weekendu życzę, w czasie niego mam w planie większe sprzątanko dom...:))

Buźka papa..:))

13 stycznia 2011 , Komentarze (2)

Trzymam się dietki, ale strasznie ciągnie mnie do słodkiego.:((

Pozdrawiam,papa..:))

12 stycznia 2011 , Komentarze (1)

 Prawie trzy dni dietki za mną, dziś trochę bolała mnie głowa, ale chyba bardziej od pogody niż od zmiany w odżywianiu..:)) i strasznie ciągnęło mnie do słodkiego.
  Jak widać spadek jest ale dość minimalny. Lecz nie ma co się spodziewać ekstra rezultatów, jak jest to już kolejne podejście..:))
Pozdrawiam i miłego wieczoru życzę..:))

10 stycznia 2011 , Komentarze (1)

  Dziś pierwszy dzień na dietce, oczywiście wracam do Dukana. Zaczynam od 7-dniowej uderzeniówki. Lodówka jeszcze słabo zaopatrzona we właściwe składniki, ale może jutro uda mi się zrobić jakieś mądrzejsze zakupy jak będę wracała ze szkolenia.
Sama jestem ciekawa jak mi pójdzie, czy będę tak zmotywowana jak rok temu? Czas pokarze..:))
Zaraz poprawiam paseczek, miłego wieczoru życzę...:))

ps.
przez ten świąteczno-noworoczny okres troszkę, a nawet więcej niż troszkę przybyło mnie..:((

9 stycznia 2011 , Skomentuj

   i znowu jestem "Kevin sam w domu"...jak określają to moi znajomi..:)) Moja połowica jest jeszcze w drodze, wyjechał koło 13-tej, więc po północy będzie na mieszkaniu.
  Wybraliśmy na chwilę obecną takie życie i trzeba brać je takim, jakim obecnie jest. Nie ma co się nad sobą użalać. Mnie jakoś łatwiej w ten sposób podchodzić do życia, natomiast gorzej z moją połową, a szczególnie po takim dłuższym pobycie w domu. Byliśmy teraz razem prawie cztery tygodnie i ciężko było znowu zebrać się w drogę
 Do domu, moja połowica,  zjeżdża po 4-5 tygodniach, na tydzień i dłużej, a w okresie świątecznym bądź wakacyjnym, to nawet na 3 tygodnie, a w Boże Narodzenie jest zawsze najdłużej.
  Nigdy pracując w Polsce nie miał by tyle wolnego fakt, że to wolne ma za nadgodziny plus urlop. Ale jak już jest w domu, to wtedy poświęca ten wolny czas sobie i nam.
 Teraz te odległości dużo łatwiej znieść dzięki technice. Wieczorami jesteśmy non stop na Skypie i wtedy o wiele łatwiej tą rozłąkę przetrzymać...no i miałam się nie użalać...:))
 Ten czas kiedy będę Kevinem..:)) wykorzystam na dietkowanie. Zaczynam od jutra i oczywiście wracam do Dukana, bo tylko ta dieta na mnie działa.
  Już wiem, że efekty będą dużo wolniejsze, bo przed świętami próbowałam ale przerwałam chyba po dwóch tygodniach. Teraz mam zamiar wziąć się za siebie bez żadnych ustępstw i trzymać się ściśle zasad. Tak więc jutro rano zacznę od pomiarów a potem do dzieła...:))
A teraz znikam coś poczytać, miłego wieczorku papa..:))

1 stycznia 2011 , Komentarze (3)


dziś dostałam fajne życzenia i się z nimi podzielę..:))

"W tym Nowym Roku 2011, życzę 12 miesięcy zdrowia, 52 tygodni szczęścia,
8 760 godzin miłości, 525 600  minut pogody ducha i  31 536 000 sekund radości..:))"

25 grudnia 2010 , Komentarze (2)

w ten świąteczny poranek..:)) Kochane życzę Wam wszystkim zdrowych, spokojnych Świąt i jak najmniej dodatkowych kilogramów..:))

    U mnie jeszcze wszyscy śpią, tylko ja od samego rana się smykam..:))
W czasie świątecznych przygotowań odkryłam, a tak właściwe to moja połowica podpowiedziała mi, co muszę zaliczyć do mojej listy produktów uczulających.....doszły do niej orzech..:(( a tak je uwielbiam.
   Zrobiłam prawie wszystkie ciastka i ciasteczka z ich dodatkiem, większym lub mniejszym, ale są we wszystkim.
   Musiałybyście zobaczyć jak ja teraz wyglądam...wysypana jak nastolatka jestem..:((
    Powoli to będę się musiała zastanowi co mogę jeść...a uczulona już jestem prawie na wszystko co jest dobre: truskawki, wszelkie owoce cytrusowe za wyjątkiem grejpfrutów, wszystkie soki owocowe, mak, wiele gatunków win, a teraz doszły orzechy.....JA NIE CHCE!!!!
    Jeśli chodzi o wagę to lepiej nie wspominać....po nowym roku pokornie wracam do Dukana..:))

To ja znikam i jeszcze raz życzę wszystkim udanego świętowania...:))

12 grudnia 2010 , Komentarze (2)

  Byłam wczoraj u koleżanki z pracy na okrągłych urodzinkach 2x25..:)) Było fajnie ale już teraz na 1000% wiem, że ja tak nie zrobię. Nie po raz pierwszy, wyłamię się z obowiązujących w naszym terenie tradycji i ten dzień spędzę po swojemu. Jeszcze nie wiem jak, ale to ma być dzień, który sprawi mi przyjemność..:))
  A dziś upiekłam 2 rodzaje kruchych ciasteczek na święta..:)) Zrobiłam to pod wpływem wczorajszych pogaduszek, jak to inni mają już popieczone.W sumie racja, codziennie jakieś 2 rodzaje i jak "Banda" się zjedzie, to będzie miała w czym buszować..:))
  Na dworze teraz strasznie sypie, rano po śniegu nie było prawie śladu, a jak będzie padało tak przez całą noc, to znowu będzie się trzeba odkopywać..:))
  Z psiuniem chyba lepiej po tym moim ludzkim leczeniu, zobaczę jak będzie gdy zakończę podawanie leków, miejmy nadzieję że dobrze..:))
  Pracowity tydzień przede mną, więc nie wiem kiedy się odezwę. Trzymajcie się cieplutko..:))

10 grudnia 2010 , Komentarze (1)

Witajcie Kochane,
nie wiem jak Wy ale ja ostatnio leniwa jestem..:)) zamiast wykorzystać czas, że jestem sama i zająć się porządkami świątecznymi, oczywiście nie przesadzam z nimi, ale wypadało by choć trochę coś zrobić. Bo potem jak się wszyscy zjadą to już będzie za późno..:)
  Jak wracam z pracy, to zjem byle co, zawijam się w koc  i łapię za książkę. Za wyjątkom dni kiedy próbuję nakłonić mojego psiuńcia aby łaskawie dał sobie zrobić zastrzyk.
  Mam trochę z nim problemów. Byłam już u innego weterynarza, ale trzeba było z nim jechać, zrobił w przychodni taki cyrk, że myślałam iż się popłaczę razem z nim.Teraz już nawet do auta nie che wejść. I znowu przyjeżdża do niego weterynarz, który ma nasz region. Nawet nie ma pretensji, że pojechałam do innego na tzw. konsultacje.
  Ale Porto ma już taką awersję do tego całego leczenia, że już po samochodzie poznaje, że przyjechał lekarz i chowa się w swojej budzie, a potem przez kilka godzin z niej nie wyjdzie.
  Nie mam już sił do niego. Nie rozumie, że to dla jego dobra. Są takie dni, że boję się iż mogę go zastać.....wolę nie kończyć.
  Gdy tylko jestem w domu cały czas jest wypuszczony. Kiedyś biegał, wariował, wyrywał mi łopatę jak odśnieżałam a teraz, tylko kładzie się na schodach i godzinami tak leży. Nie chce jeść i wygląda bardzo mizernie.
 Najbardziej mnie męczy, że już tak długo go leczę a poprawa jest tylko na chwilę. Stwierdzili zapalenie ucha, na początku też tak myślałam, ale teraz już sama nie wiem co mu jest.
 Od dwóch dni nie dostaje antybiotyków, bo nie da sobie zrobić zastrzyku.( Najpierw miał w formie tabletek przez siedem dni a potem zastrzyki).      Zaczęłam go leczyć po swojemu, czyli po ludzku...polopiryna S przeciw gorączce, rutinoscorbin, witamina b-complecs oraz jego krople do ucha.
 Albo mi się zdaje, albo jest z nim lepiej...zobaczymy...męczy mnie to, że nie da sobie pomóc.
Na razie i miłego zbliżającego się weekendu..:))

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.