Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Trochę bardziej jestem rozgadana na moim blogu, który od jakiegoś czasu prowadzę. Jeżeli chcesz bliżej mnie poznać i moje zainteresowania, to serdecznie zapraszam na jego strony www.viollet.pl

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 14081
Komentarzy: 247
Założony: 4 października 2009
Ostatni wpis: 6 marca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Viollet

kobieta, 61 lat, Miasteczko

163 cm, 74.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 stycznia 2012 , Komentarze (3)

....pilnuję się i przestrzegam zasad a waga stoi jak zaczarowana, a nawet są czasami odchyły od paseczka ale raczej w górę tak +/- 30dkg... . Nie jest to mobilizujące...ale jeszcze przetrzymam jeden cykl naprzemienny. Mam za sobą uderzeniówkę 7 dni, warzywa 5 dni, proteiny 5 dni i teraz zaczynam warzywa, a na wadze jedynie 2,25kg mniej.
Jak po tym cyklu  waga dalej nie drgnie, będę musiała poszperać za jakimś innym zestawem dietkowym, ale na chwilę obecną trzeba być dobrej myśli .
Dobrej nocki i udanego weekendu..

14 stycznia 2012 , Komentarze (3)

Witajcie,
dziś krótka relacja z odchudzania.....waga wolniutko idzie w dół...:))
Jak już wcześniej pisałam wróciłam do sprawdzonego Dukana ..:)) Zrobiłam sobie 7-dniową "uderzeniówkę" i spadło w tym czasie 2kg...dużo mniej niż za pierwszym razem w 2009r, bo wtedy po 5-dniowej "uderzeniówce" miałam prawie 4kg mniej.
Chyba niepotrzebnie zaglądam do tego archiwum z wymiarami, ale jest to z jednej strony mobilizujące, bo jak znowu przerwę to wiem, że przy kolejnej próbie wyniki będą jeszcze mniejsze niż teraz. Więc nie ma co marudzić, lecz trzeba iść do przodu...:)) Teraz obrałam sobie opcję 5/5 i w chwili obecnej jestem na 5 dniu warzyw..:))
Mam zamiar na drugim etapie wytrwać do moich urodzin, czyli do polowy marca i jeżeli będę chudła przynajmniej 4 kg na miesiąc, to możne uda mi się osiągnąć cel z paseczka...:))
Pozdrawiam i spokojnego weekendu życzę...:))

3 stycznia 2012 , Komentarze (2)

    Miałam coś napisać o diecie Jaskiniowców...:) Niestety, w moim przypadku, nie zdała ona egzaminu. Jedzenie smaczne ale mój organizm wariował...:( . Wytrzymałam do wigilii, czyli równe 2 tygodnie. Po 4 dniach zauważyłam spadek 1,5 kg, a potem każdego dnia waga szła w górę, mimo iż dokładnie trzymałam się diety, miałam wzdęcia i ewidentnie czułam, że zatrzymała mi się woda w organizmie. Jak normalnie biegam do WC co 5 min... w tym czasie chodziłam kilka razy na dzień...co w moim przypadku nie jest normalne. Więc zaczęłam święta z wagą 73kg. Pofolgowałam sobie aż do wczoraj i od dziś z pokorą wracam do sprawdzonego dla mnie Dukana. Waga wyjściowa 74,20...:((
    Co z tego wyniknie zobaczymy, już tyle razy zaczynałam i zawsze przerywałam po pierwszym spadku wagi. Teraz jestem już zdeterminowana, bo jak tak dalej pójdzie, to ani się obejrzę i zobaczę 8 z przodu..:((.
Pozdrawiam i miłego dnia życzę.... idę zmodyfikować paseczek.

31 grudnia 2011 , Komentarze (1)

Szampańskiego Sylwestra..... a potem już tylko wiele zdrowia, szczęścia i radości w tym Nowym Roku 2012 i aby Wasze marzenia spełniły się a waga była Wam przychylna...:))

25 grudnia 2011 , Komentarze (1)

Kochane, już najważniejszy dzień świąt za nami.....troszkę spóźniona, życzę Wam aby te godziny świąt, które nam jeszcze zostały spędziłyście w miłej i rodzinnej atmosferze  i aby świąteczne jedzonko nie poszło w bioderka...:))

16 grudnia 2011 , Komentarze (1)

Miałam napisać coś bliżej o diecie, więc spełniam obietnice...:))
Dieta paleo, to dieta naszych przodków. Według eksperta żywieniowego Lorena Cordaina, paleodieta jest jedynym sposobem odżywiania się, który idealnie wpasowuje się w nasz materiał genetyczny. Nasi przodkowie dzięki temu jaki styl życia prowadzili (dużo ruchu) i co jedli (zero chemii, niestety w naszej rzeczywistości się tak nie da) żyli zdrowo, nie chorowali, należeli do osobników wysokich ( średnio 173 mężczyźni a 163 kobiety). W późniejszym okresie gdy do żywności włączono produkty przetworzone, poczynając od mąki a kończąc na wymyślnych pizzach, pojawiło się coraz więcej chorób, które wyniszczają nasze organizmy.
   Natomiast zgodnie z dietą naszych przodków, powinniśmy ograniczyć spożywanie produktów najbardziej przetworzonych do minimum. Należy jeść chude mięso (najlepiej gotowane, pieczone bez tłuszczu), dużo warzyw i owoców (to bardzo ważne), oraz orzechy czy pestki słonecznika. Eliminujemy produkty mleczne (nasi przodkowie nie hodowali krów, nie potrzebujemy tak naprawdę tego), jednak możemy pozwolić sobie na jogurty naturalne ze świeżymi owocami. Białko dostarczamy jedząc jajka, ryby, chude mięso, owoce morza itd.
Dużo do myślenia dała mi informacja zawarta w książce o tej diecie...ostatnie 5 tysięcy lat człowiek zaczął korzystać z produktów rolniczych a z czasem z coraz bardziej przetworzonych,  wcześniej prawie 120 tysięcy lat był łowcą i zbieraczem....więc siłą rzeczy nasz układ pokarmowy z trudem znosi produkty przetworzone bo nie jest do nich stworzony.
   Stosuję się do tych zasad od tygodnia, nie chodzę głodna ale mam jeden problem...często mam wzdęcia i bóle brzucha.. Gdzieś wyczytałam, że przy zmianie diety przez jakiś czas może tak być. Dziś te bóle są mniejsze, mam zamiar wytrzymać przy takim jedzeniu do wigilii...potem dyspensa....jeśli bóle brzucha i wzdęcia ustąpią całkowicie, to po świętach wrócę do diety. Zachęta duża, bo teraz nie chodzę głodna, są fajne przepisy a jedzenie jest naprawdę smaczne...uwielbiam moje śniadanie...omlet z pokrojonym bananem i rodzynkami.
   To ja znikam, jak będę widziała efekty diety to napisze...chociaż już teraz jest minimalny spadek....jak zaczynałam, to moja waga pokazywała 73kg..:(( a dziś rano pokazała 71,70..;)) Oby tak dalej..:)) Miłego weekendu papa...:))

11 grudnia 2011 , Komentarze (3)

    Witajcie...:)) z zeszły weekend byłam na ostatnich zajęciach, został mi jeszcze tylko jeden obowiązek, odebrania świadectwa ukończenia podyplomówki. Tyle, że ministerstwo wymyśliło sobie, że musimy po ich odrób pofatygować się do Warszawy..no cóż będzie okazja zobaczyć stolicę..:)) Nie byłam tam już chyba z 10 lat..:)) .... ta wyprawa czeka mnie dopiero w drugiej połowie stycznia..
   A teraz przed nami święta....choć pogoda temu zaprzecza..:)) lecz mi taka aura pasuje..:))
Za to nie pasuje mi perspektywa zbliżających się kilogramów, mam już to przetestowane, zawsze we święta przybywa mi tak 3kg, tyle że ostatnio i bez świąt ciągle tych kilogramów przybywa..:((
Jakiś czas temu, wyczytałam o diecie paleo....kupiłam sobie obie książki, jedna jest Dr Lorena Cordiana a druga Robbiego Wolfa. Przeczytałam je  od deski, do deski i stosuję ściśle 3 dzień. Założenia bardzo ciekawe, ponoć w Stanach dieta robi furorę tyle, że na mnie jakoś ona nie działa..Po tych 3 dniach czuję się cięższa...niby je się do syta, głównie mięso, warzywa i owoce.. ale mam uczucie, że to na mój tłuszczyk nie zadziała...ale co można powiedzieć po 3 dniach...cudów nie ma. Lecz spodziewałam się po niej, że podobnie  jak na Dukanie, efekty będą widoczne z dnia na dzień i tu nici...wręcz odwrotnie. Wytrzymam jeszcze, bo też nałożyły mi się na to całe odchudzanie,  kobiece dni i może temu efekty są jakie są.
Jutro poprawie paseczek bo już dawno, dawno stracił aktualność.
Zła jestem na siebie, że powracam powoli do starej wagi...a miałam takie fajne rezultaty po Dukanie. Może uda mi się do nich wrócić..:))
Dobrej nocki...:))

24 listopada 2011 , Komentarze (2)

Same zmiany na portalu...trochę przypomina wyglądem Facebooka..:))
Pracę napisałam i ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu Profesorowi się spodobała..;)) stwierdził, że nie był by sobą, gdyby się jednak czegoś nie przyczepił i musiałam zrobić kilka poprawek ale czysto technicznych. Wczoraj przesłałam do ostatecznej akceptacji...a potem muszę wydrukować, oprawić i na uczelnię wysłać. Myślę, że obrona, to już będzie tylko formalność..:)) A teraz znowu znikam i pozdrawiam, życząc miłego wieczorka...:))

10 listopada 2011 , Komentarze (1)

....u mnie wszystko ok ..:)) jakoś do pisania straciłam wenę, chyba temu że muszę skończyć pisać pracę dyplomową..:(( i tu weny również brak. Termin mam do wtorku...czas miałam od sierpnia ale jak zwykle, wszystko na ostatni moment...:))
 Wieki czegoś takiego nie pisałam i strasznie się z tą pracą męczę. Na 40 osobową grupę, trafiłam do takiego promotora co jest strasznie nawiedzony i traktuje nas jak byśmy doktorat pisali...:(( w tej grupie zostało nas już 9 osób...pozostała cześć przeniosła się do drugiego promotora i jest ich tam 31 osób...to mówi samo za siebie!
  Też chciałam czmychnąć ale pociągnęłabym za sobą jeszcze 2 ludzi i facet powoli nie miał by grupy..:)) No i sprawdza się przysłowie... jak masz serce miękkie to....
 Jestem teraz na urlopie i tworze.....nie mam zielonego pojęcia co mi z tego wyjdzie...:)) Obiecałam już sobie, że koniec ze szkołami...ileż można..:))
 Lecz podsumowując wszystkie moje dodatkowe kierunki nauczania, które robiłam, to najwięcej satysfakcji dała mi architektura krajobrazu...w ogóle nie związana z tym co robię a byłam mega szczęśliwa jak zdałam egzamin zawodowy..:))
Pozdrawiam i udanego weekendu Wszystkim życzę...:)) wracam do pisania..:))

11 września 2011 , Komentarze (4)

Dziękuję Skowronku..:)) Tobie również gratuluję obrony...:)) Mało tu się udzielam ale odwiedzam znajomych i zauważyłam, że dałaś sobie chwilę odpoczynku. Powodzenia i ściskam mocno..:))
Ps.
co do dietki to masz rację.....rano waga lekko w dół..:))

Dziś ponoć jeden z ostatnich dni bardzo ciepłych i pogodnych, więc planuję leżaczek i dobrą książeczkę...:))

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.