Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

od jakiegoś czasu waga moim wrogiem

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 10283
Komentarzy: 65
Założony: 15 lutego 2010
Ostatni wpis: 10 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
isssia

kobieta, 43 lat, Wrocław

158 cm, 70.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Chyba mnie pogięło! w mieszkaniu 31,5 stopnia, na dworze wolę nie wiedzieć a ja zapierdzielam 99 minut z hantelkami orbitrekami i macham nogami i dyszę i sapię...a każdy rowek mi się zmienił w rów melioracyjny...wypiłam 3 litry w czasie treningu, biorę się za dodatkową butlę. Top się sadło!

13 czerwca 2013 , Komentarze (4)

To 0 w tytule oznacza sukces. Po 3 tygodniach od zakończenia diety waga dalej 48. Dalej ćwiczę, trener "nie wymiękaj" przeniósł mnie dwa levele w górę na Mid+, ale daję radę, chociaż łatwe to nie jest. Motywuje mnie to, że pojawiły się mięśnie w miejscach dotąd nieumięśnionych i chociaż w centymetrach nic się nie zmienia to całokształt jakby lepszy.

Kaloryfer to nie jest ale mała fereleczka może;))
Łyda dalej kulturysty, wolałabym smuklejszą, ale nic z tego:

A na koniec dupka, nie-brazylijska ale nie oklapła. Może być chyba.
Niestety widać udo nieidealne, ale zamierzam pracować nad obwisłością nadal. Siniaki na kręgosłupie od ćwiczeń - za bardzo wystający jest.
Widzicie celulita?
Albo mam słaby wzrok (no mam) albo kłamią te straszne fora, że wszyscy mają i najgorsze to co może być i prześladuje już od 15 roku życia.

Zamelduję się jak mnie natchnie, albo jak uda mi się miesiąc zamknąć z tą samą wagą.
Trzymajcie się, jak ja się trzymam;))

31 maja 2013 , Komentarze (4)


Hej, dzisiaj udało mi się osiągnąć wagę docelową. Oto dowód!


9 kilo spadło od 3 stycznia. Początkowo spadało ładnie 1 kg co tydzień a walka z ostatnim kilogramem zajęła mi ponad 2 miesiące. Teraz mam nadzieję, że utrzymam wagę, bo nigdy nie chciałabym już być pulpetem uciekającym przed aparatem fotograficznym. Z powodu powyższego nie mam zdjęć z początku diety. Za to znalazłam zdjęcia sprzed roku dokładnie, z wakacji, ważyłam wtedy 62 kg czyli 14 kilo więcej.
Ależ hipo-hipo ( bo na takie ciało jeden raz to za mało - dla nie wtajemniczonych - cytat z "Madagaskaru 2")

Rożnica jest:

Ten sam strój kąpielowy. Cycków znacznie mniej ;( ale widać, że majty są do wymiany i mogą zostać porwane przez fale.

pozostałe fotki w strojach służbowych:


Nie wiem, jak inni robią sobie sami lustrzane zdjęcia, ja na każdym wyglądam jak karzeł bez nóg. No może jestem karłem (158cm) bez nóg;))
Na koniec brzuś, co przestał straszyć.


Wiem, że figura nie jest idealna, ale po ciążach i tak nie jest najgorzej. Planuję dalej ćwiczyć 4 dni w tygodniu z trenerem "nie wymiękaj" i może uda mi się pozbyć pewnych obwisłości.
Ogólnie jestem z siebie dumna.
Kolega mi powiedział, że jak na matkę-polkę nie wyglądam najgorzej. No cóż, cycków sobie na schodach nie przydeptuję. Mąż mój maratończyk stwierdził, że mam "brzuch wyżyłowany". Heh!
Chcę być laseczką co najmniej do 40, więc 8 lat walki przede mną!
Nic się nie kończy, wszystko się zaczyna.
Trzymam kciuki za wszystkich, co próbują. Warto

26 maja 2013 , Skomentuj

Nudy,k..., nudy
Od poprzedniego ważenia schudłam ponad 1 kg w tydzień i komputer mi napisał, że z powodu braku postępów przenosi mnie do fazy zielonej - niezły komplement. Za to trener z komputera zapowiedział, że mnie przenosi na wyższy level - mam nadzieję, że dam radę i że nie będzie znacznie dłużej - te 70-80 minut ledwo wykrajam z doby. Nic z centymetrów nie spadło, to sobie zjadłam placek z rabarbarem. 
Uczę się czytać po angielsku na starość - uszy więdną od transylwańskiego akcentu, więc czytam w łazience, a wymowę przez internet małpuję. Tragedia. Do wtorku musi być lepiej, jadę zaliczać tekst. 
No a dzień matki dzieciak obsikał całą łazienkę. Ale nocnik też, więc się liczy siusiu do nocnika i pieczątka w nagrodę na łapę była.
Może jutro będzie lepiej, może nie.

17 maja 2013 , Komentarze (2)

Właśnie po raz pierwszy zrobiłam killera! Mokra jestem jak szczur, dyszę jak wieloryb, ale dałam radę. Skoki ominęłam, bo mam akustyczną podłogę i niemowlaka pod spodem. No i w dresach nie dało się, ćwiczyłam w gaciach po prostu. Poza tym spoko. Jutro pewnie się nie ruszę a mam trener planowy vitaliowy z ulubionym trenerem "nie wymiękaj".

17 maja 2013 , Komentarze (2)

Porażka, kilogram więcej. Wściekła jestem na siebie i szukam sposobu nowego na pozbycie się ostatnich kilogramów. Dzisiaj popatrzę sobie na killera. Może jakimś cudem wykroję jeszcze trochę czasu na extra ćwiczenia. Dodaję zdjęcie spódnicy, o której pisałam ostatnio. Mam nadzieję, że nie wyglądam jak mała kula...

16 maja 2013 , Komentarze (2)

W wtorek ruszyłam na zakupy, bo mi od odchudzania się cała bielizna porozciągała i nawet sexi majtki wyglądały jak gacie tarzana. Upolowałam fajną bieliznę, w tym stanik tuszujący znakomicie smętne zwisy. No i spódnicę, jakiej bym się nie odważyła kupić jeszcze 4 miesiące temu - rozkloszowaną z koła na lata 60 w kropeczki. W rozmiarze 34!!! Mężu szczęka opadła.
Za to wczoraj z okazji urodzin przyszłych małżonka wyżera kotletowo-plackowa pod dyktando teściowej. Myślę ze z 5000 kcal conajmniej. Zaraz wsiadam na orbitreka. Trzeba.

11 maja 2013 , Komentarze (1)

Po tygodniu waga bez zmian. Wymiary bez zmian. Szaleństwo tartowe nie odłożyło mi się w biodrach, a jakie pyszne było jedzonko....mniam. Mam coraz mniejszą ochotę na menu z Vitalii - po 4 miesiącach mam wrażenie, że jem ciągle to samo, a nie chce mi się z kalkulatorami ślęczeć. Wczoraj porażka obiadowa - naleśniki meksykańskie. Ciasto się przykleiło do patelni, więc pierwszy wyrzuciłam a resztę usmażyłam na oliwie. Farszu tyle co kot napłakał. A miałam nadzieję, że zjem coś dobrego. Ale dzisiaj zjem je znowu z lenistwa.
W sobotę byłam z małym na basenie i po raz pierwszy w życiu nie zawijałam się kompulsywnie ręcznikiem tylko się namaczałam w komforcie. o pływaniu z hiperkinetycznym dwulatkiem na razie nie ma mowy.
Komplement od koleżanki, że wyglądam jak nastolatka  a nie matka dzieciom - bezcenny. Może przez to, że strój mocno sportowy - trampki i krótkie jeansy? 

3 maja 2013 , Komentarze (1)

dzisiaj mijają 4 miesiące z komputerowym odchudzaniem, pora na podsumowanie.

 waga - 57-48,8 - od miesiąca stoi   (-8,2)
w biodrach 92-84  (-8)
w talii 67-61 (-6)
udo 52-46 (-6)
łyda 36-34 (-2)
 reszta w zasadzie się nie zmieniła
Zawartość tłuszczu w tłuszczu 24-18% (-6)

Jestem dumna, że w tym miesiącu plam ćwiczeń zrealizowałam w 100% - przy założeniu 4 dni w tygodniu. Wiem, że niektórzy ćwiczą codziennie, ale dla mnie kanapowca z klubu odleżyna to jest mega sukces!
Ponieważ od 4 miesięcy nic dobrego nie zjadłam ( do tego stopnia, że za "dobre" zaczęłam uznawać jogurt naturalny w zestawieniu z maślanką) a waga ni hu-hu dzisiaj robię dzień grubasa - obiecałam mężu tartę na obiad. A jak już zrobię i się narobię to nieprzyzwoite byłoby nie spróbować. 
Nie załamuję się tym opornym kilogramem, ważne aby do 50 nie wrócić. Dietę mam do sierpnia - zamelduję, czy się udało. 
Przeczytałam gdzieś, że w sytuacji zastoju warto zrobić chwilę przerwy - co o tym myślicie? Lepiej się katować i frustrować czy faktycznie przez tydzień nie patrzyć na dietę i wrócić w lepszym nastroju?

 

28 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

Do końca brakuje mi kilograma, tego samego co przed miesiącem. Chyba się z nim po prostu zaprzyjaźnię.
Dołączam fotki:

Nabytek z secondhandu, wreszcie wygląda.
Zdjęcie kiecki z zeszłego sezonu - obecnie nie wyjściowa,
no i na koniec łyda o obwodzie 34cm. Mniej się już chyba nie da.

Do następnego.
 Może już będę bez kilograma?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.