Hej, dzisiaj udało mi się osiągnąć wagę docelową. Oto dowód!
9 kilo spadło od 3 stycznia. Początkowo spadało ładnie 1 kg co tydzień a walka z ostatnim kilogramem zajęła mi ponad 2 miesiące. Teraz mam nadzieję, że utrzymam wagę, bo nigdy nie chciałabym już być pulpetem uciekającym przed aparatem fotograficznym. Z powodu powyższego nie mam zdjęć z początku diety. Za to znalazłam zdjęcia sprzed roku dokładnie, z wakacji, ważyłam wtedy 62 kg czyli 14 kilo więcej.
Ależ hipo-hipo ( bo na takie ciało jeden raz to za mało - dla nie wtajemniczonych - cytat z "Madagaskaru 2")
Rożnica jest:
Ten sam strój kąpielowy. Cycków znacznie mniej ;( ale widać, że majty są do wymiany i mogą zostać porwane przez fale.
pozostałe fotki w strojach służbowych:
Nie wiem, jak inni robią sobie sami lustrzane zdjęcia, ja na każdym wyglądam jak karzeł bez nóg. No może jestem karłem (158cm) bez nóg;))
Na koniec brzuś, co przestał straszyć.
Wiem, że figura nie jest idealna, ale po ciążach i tak nie jest najgorzej. Planuję dalej ćwiczyć 4 dni w tygodniu z trenerem "nie wymiękaj" i może uda mi się pozbyć pewnych obwisłości.
Ogólnie jestem z siebie dumna.
Kolega mi powiedział, że jak na matkę-polkę nie wyglądam najgorzej. No cóż, cycków sobie na schodach nie przydeptuję. Mąż mój maratończyk stwierdził, że mam "brzuch wyżyłowany". Heh!
Chcę być laseczką co najmniej do 40, więc 8 lat walki przede mną!
Nic się nie kończy, wszystko się zaczyna.
Trzymam kciuki za wszystkich, co próbują. Warto