Cały dzień spędziliśmy na zwiedzaniu pięknej stolicy Gruzji. To miasto ma klimat. Jestem nim zauroczona. Zwiedzanie zaczęliśmy od katedry Świętej Trójcy. To największa prawosławna świątynia Gruzji. Już z daleka lśniła w słońcu jej pozłacana kopuła.
Tutaj główne wejście.
No i jeszcze wnętrze katedry
Poprosiłam o zrobienie mi zdjęcia z Narikałą (po gruzińsku Niższa Twierdza) w tle.
Dla odmiany nowoczesna część Tbilisi. Pałac Sprawiedliwości i jeszcze nieotwarta galeria sztuki.
Najnowszy most zwany przez mieszkańców Podpaską. Ciekawe dlaczego
Oczywiście poprosiłam o zdjęcie w Podpasce
A to Pałac Prezydencki.
Wjechaliśmy kolejką pod posąg Matki Gruzji. Jest to 20–metrowa postać kobiety. W jednej dłoni trzyma miecz (na wrogów), w drugiej kielich wina (dla przyjaciół).
Schodząc z Twierdzy Narikała mieliśmy znakomity widok na dachy Łaźni Carskich.
W Tbilisi przedstawiciele różnych kultur i religii żyją ze sobą w zgodzie, a ich siedziby stoją blisko siebie.
Oto wnętrze meczetu.
A to wnętrze synagogi.
A tu z kolei pomnik wystawiony najbardziej znanej aktorce Gruzji.
W Tbilisi potrafią ciekawie wykorzystać stare tramwaje.
Wnętrze słynnej katedry Sioni.
I jej największy skarb. Za tymi ornamentami ukryta jest relikwia krzyża świętej Nino.
Trafiliśmy do urokliwego zakątka.
Było tu wejście do małego teatru...
atrakcyjnie wyeksponowane obrazy...
oraz oryginalna Wieża Zegarowa...
i piękne mozaiki na niej.
Na peryferiach Tbilisi, na małym skwerku jego imienia, stoi popiersie Lecha Kaczyńskiego.
Na tym skończył się program zwiedzania Tbilisi...ale nie Gruzji