Stanęłam bokiem i zajrzałam w lustro. O rany ależ ja mam wystający brzuch!!! Przeraziłam się. Przytyłam 9 kilo od wakacji. Już tak nie chcę wyglądać. W spodnie się nie mieszczę. Kupiłam nowe. Rozmiar 42. Masakra.
Dziś zjadłam dużo bo 1700. Miejmy nadzieję, że jutro będzie tyle samo co dzisiaj. Dążę do wagi paskowej. Na razie nie zmieniam.
Dostałam od kuzynki mnóstwo ubrań. Wszystko za małe...
Jest mi źle z tą wagą. Chcę odzyskać szóstkę. I myślę, że ją odzyskam. Tylko nie jeść słodkości, chleba i makaronu. Tylko te 3 produkty a jak jest trudno...
Wczoraj miałam ładny bilans ale jadłam w nocy. Owoce. Banany, jabłka i mandarynki. Niby zdrowe ale kilkaset kalorii nocą nie dało nic dobrego.
Trzeba się zbierać!!!
Na kolację zjadłam dwa jajka na twardo i wielki plaster szynki. Jestem syta. Nie planuję już dzisiaj nic jeść. Obym w nocy znowu nie miała zachcianek!
No kurcze dosyć!!! Się wkurzyłam na siebie. Dobrze, że jest zimno to swoją nową (patrz. grubą) sylwetkę chowam pod ciuchami.