Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Co mnie skłoniło do odchudzania: głównie względy zdrowotne, a tak w ogóle to zaczynałam w 2009 roku ważąc 163 kg. Instagram: potatocourier

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 92400
Komentarzy: 1581
Założony: 5 września 2011
Ostatni wpis: 12 kwietnia 2023

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
luumu

kobieta, 36 lat, Kraków

168 cm, 106.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 kwietnia 2015 , Komentarze (1)

Nie wiem kiedy znowu zaczęłam słodzić jak porąbana. Mówią, że to mój organizm słodkiego się domaga. Bezedura. To moja "odwieczna wrogini - Zwałdencja Pierwsza Nikczemna" woła o posiłki.

Dlatego zaopatrzyłam się w uroczą cukiernicę i szczypczyki do kostek cukru i od dziś kawę słodzę tylko jedną kostką. Dzisiejsza kawa w porównaniu z wczorajszą była gorzka, ale jednak czułam jakąś słodycz. Będzie dobrze.

Uprzedzając sugestie, że stewia cacy, ksylitol cacy odpowiadam, iż

* dla mnie stewia nadaje gorzki posmak zielska, a próbowałam już suszonych badyli, stewii w proszku, stewii w płynie, stewii mieszanej z jakimś innym słodzikiem

* prawdziwy (kluczowe słowo) ksylitol jest po prostu za drogi.


Rozmawiałam wczoraj z Ptyśkiem o bieganiu, bo wyszłam z domu i z trudem zaliczyłam 1/2 trasy, którą rok temu przebiegałam bez problemu. Że ja nie czuję tych endorfin, że masakra, że ja się duszę. Kiedy poczuję tę radość?

Ptysiek podszedł do moich rozterek z wyjątkową wyrozumiałością (nowość!) i powiedział, że potrzeba czasu i mniejszej masy. Bo teraz się po prostu męczę, moje stopy wołają o pomstę do nieba, a to nie o to chodzi.

No ale tu wpadamy w błędne koło.

No cóż... Mała analiza grafologiczna? xd


jem.

ś. bułka z sałatą, odtłuszczaną kiełbaską myśliwską i garść pomidorków koktajlowych

II. kakao na rozwodnionym mleku, kanapka z podziabaną ciecierzycą

o. tak, zgadłyście. żurek z ziemniaczkami i jajkiem. jeszcze będzie na jutro. do tego trochę makaronu z pesto verde.

pk. sałatka z pomidorków koktajlowych, korniszonków i resztki ciecierzycy, a jako dopełnienie jajko z chrzanem

Jak widać, nadal w głównej mierze są to resztki ze świąt. A co, podkreślę to bogactwo.


Wspaniałego czwartku. (alkohol)

8 kwietnia 2015 , Komentarze (1)

Wczoraj miał być taki wspaniały dzień. Ale był jednym z najgorszych w ostatnim kwartale. Nic mi nie wychodziło, ciągle płakałam (uciekłam z fitnessów zapłakana), Ptysiek doprowadzał mnie do szału, no i w końcu wzięłam silne leki na uspokojenie, po których spałam aż do wieczora. Później czułam się rozbita i długo nie mogłam zasnąć, a dziś rano obudziłam się cała obolała i jeszcze bardziej zmulona.

Cały czas mi zimno, choć siedzę w dwóch swetrach.


Jednak wracam do czterech posiłków, bo tak mi wygodniej.

jem.

ś. kanapka z sałatą i odtłuszczaną kiełbasą myśliwską

II. pudełko pomidorków koktajlowych i jajko na twardo

o. świąteczny żurek z jajkiem i ziemniakami (piąty dzień)

pk. resztka sałatki serowej, kawałeczek chleba tostowanego


Sezon kombinacji resztkowych uważam za otwarty. W mojej spiżarce po świętach zostały: rzodkiewki utopione w lodowatej wodzie, pół puszki ciecierzycy, słoik pesto verde, malinowy dżem, malutka kiełbaska myśliwska i pół słoika chrzanu 70%. 

W kołchozie za to bogactwa nieprzebrane. Pudła sałatek, kilogram kabanosów, pudło wuzetki (wyjątkowo nieudanej), schab ze śliwką (kanibalizm), dwadzieścia dziewiętnaście jajek na twardo, pół kilo szynki konserwowej i tak dalej... Jak zwykle macierz odgrażała się, że będzie skromnie, a w ostatecznym rozrachunku trzeba wędliny mrozić, bo tyle tego nakupiła. No i kultowe "jedzcie sałatki, bo skisną".

A na żurek nie będę mogła patrzeć do końca roku, bo jak wspomniałam w menu, dziś piąty dzień z tą zupą, a i na jutro jej wystarczy.


Życzę Wam wspaniałej środy. (kwiatek)

6 kwietnia 2015 , Komentarze (2)

No więc. Nadal zakatarzona, nadal zachrypnięta. Ale jutro już idę na fitnessy. Straciłam dwa tygodnie karnetu przez choróbsko i święta.


Co jadłam? Ile jadłam? Zaskakująco mało jak na moje możliwości. Trzy plasterki szynki, łyżkę sałatki, kilka pieczarek ze słoika... Na obiad tylko zupę. Mało.


Jutro chyba coś więcej napiszę.

31 marca 2015 , Komentarze (2)

Całą zimę chlapałam się w lodowatej wodzie, chodziłam lekko ubrana, przebywałam w towarzystwie osób przeziębionych i nic.

Przyszła wiosna, od razu najpaskudniejsze przeziębienie. Już czwarty dzień dogorywam. I tylko mnie cholera bierze, że przepadają kolejne dni karnetu na fitness. I potem Wielkanoc i kolejne dni przepadną. Kuźde.

Miałam iść dzisiaj w końcu na fitnessy, bo o szóstej się jeszcze dobrze czułam. No to dostałam takiego ataku kaszlu, że myślałam, że płuca wypluję.


Co jem? Ze względu na wysokie podrażnienie gardła od paru dni jadę wyłącznie na pokarmie gładkim & płynnym jak na przykład makaron z mlekiem, jogurt owocowy, pęczak z sosem pieczeniowym... Uprzedzając komentarze, staram się utrzymać kaloryczność na poziomie 1400 kcal ze względu na znikomą aktywność fizyczną (leż i się kuruj).


Słodkiego wtorku życzę. (tecza)

26 marca 2015 , Komentarze (2)

Ostatnio wyjątkowo kiepsko śpię, nie mogę tego odespać w dzień i z tego tytułu doznałam rozstroju nerwowego.


Dzisiaj się załamałam rano totalnie, ale uznałam, że tak dalej być nie będzie i poszłam na fitnessy. Wycisnęłam z siebie trochę potu. Więcej się nie dało, bo okno było otwarte i podmuchy wiatru skutecznie mnie chłodziły. Teraz się czuję znacznie lepiej. 


jem.

przed treningiem: ultrasłodkie kakao na mleku 2%

po treningu: predator na wodzie i bułka razowa ze szynką, sałatą i pomidorem

II. jogurt naturalny z ziarnami

o. kotleciki z indyka, ziemniaczki i surówka z marchewki

p. kawka na mieście i jakieś malutkie ciasteczko

k. w planie mam kanapki z masłem orzechowym


Miłego dnia.

24 marca 2015 , Komentarze (3)

Wybrałam się wczoraj na darmowe badanie słuchu. W sumie mogłam się spodziewać, że za darmo szału nie będzie, ale to mnie dobiło. Pani zajrzała do jednego, do drugiego ucha, popipczała jakimś urządzonkiem i koniec. Dłużej wypełniała kartę. No ale słuch mam świetny. Mogłabym powiedzieć, że zmarnowałam dwie godziny, bo tyle zajęło mi dojście w obydwie strony, ale przecież zaliczyłam piękny spacer moimi ukochanymi Plantami Dietlowskimi.


jem.

ś. omlet z dwóch jajek z kawałkiem kiełbasy myśliwskiej, dużą pieczarką i łyżką kukurydzy (według kalkulatora całość miała 360 kcal)

II. kakao i kanapka z paćką z awokado

o. zapiekanka z ryżu, pieczarek i kukurydzy

p. dwa jabłka

k. dwie parówki z szynki, musztardka i pół bułki


Do jutra. (zapiekanka)

23 marca 2015 , Komentarze (2)

No i poszłam się spocić w fitnessowni. Już na wejściu wpadłam na Trenera Tomka. Na szczęście chyba mnie nie skojarzył, bo nie zostałam porażona karcącym spojrzeniem.

Nienawidzę szatni w tym klubie. Jest tam ciasno, miliony szafek i grupki dziewczyn, które zamiast się przebierać, stoją nad koleżankami i pitolą o duperelach. I ciągle dostaję szafkę numer 23, wciśniętą we wnękę. Nie da się drzwiczek otworzyć do końca (bo blokuje je filarek) i ciuchy muszę wrzucać od dołu.

Oprócz tego to bardzo przyjemnie spędziłam czas na rowerku i orbitreku. Korzystając z okazji, że były względne luzy, poczytałam opisy na maszynach i już wiem, co i jak. I na których chcę ćwiczyć. Ale zdecydowanie muszę tam się instalować po szóstej rano, bo studenty jeszcze śpią.


jem.

ś. granola z mlekiem, nie nażerałam się przed treningiem

II. bułka z pastą jajeczną, dwa jabłka

o. zupa pomidorowa z makaronem i tabasco - aż się popłakałam ze "szczęścia"

p. jogurt z ziarnami

k. kanapki z serkiem wiejskim i szczypiorkiem


Miłego popołudnia. (salatka)

20 marca 2015 , Komentarze (5)

Zachciało mi się zostać Domową Boginią i zrobić granolę. Żałuję. Wyszło bardzo drogo, mam pobojowisko w kuchni i cholera mnie bierze, bo granola powinna się wypiec na chrupko w 45 minut w 150 °C, a moja piecze się już 80 minut w 180 °C i nadal jest gumowata. A dlaczego? Bo piekarnik jest gazowy, więc grzeje tylko od dołu, toteż muszę dodatkowo wyciągać blachę co dziesięć minut i mieszać wszystko dokładnie, by się nie zjarało od spodu. Oczywiście przepis też nie jest bez winy.


Uwielbiam teorię. Z praktyką gorzej. Ale będzie. Musi być.

jaki lajf, taki stajl

Nie mogłam się powstrzymać, by nie popełnić przaśnej lajfstajlowej fotki. Buty już dawno utraciły dziewiczą biel, zresztą w nich zwiedziłam pół Poznania i kilkanaście podpoznańskich łąk. Akurat najmniej służyły do biegania.

Teraz zauważyłam, że moje buty mocno kolaborują z okładką gazety. Przybrudzona biel, róż i electric blue.

Te skarpetki...


jem*.

ś. croissant z Biedronki i kawa z mlekiem

II. kawałek sera brie i jabłko

o. indyk w sosie orzechowym ze słoika i bułka

p. jogurt z nieszczęsną granolą

k. kanapki z serem brie i ogórkiem kiszonym

* kalorycznie wcale tak mało nie wychodzi


Podobno jakieś zaćmienie słońca jest. Ja mam regularne zaćmienia umysłu.

Życzę cudownego piątku. (kwiatek)

18 marca 2015 , Komentarze (5)

Mam już karnet na fitness, ważny od poniedziałku. Boję się Trenera Tomka. :D


Przez dwa tygodnie pobytu w szpitalu Babcia schudła 7 kg. Dieta cukrzycowa + jakość szpitalnych posiłków spowodowały tak znaczny ubytek wagi. Ale znając życie i Babcię, od razu wróci do wysyłania Kopytka do cukierni po bezy i ambasadory. I zaprzepaści efekt.


jem.

ś. dwie kromki chleba pełnoziarnistego z domowym hummusem, pół czerwonej papryki, kawka z mlekiem

II. gołąbek w sosie pieczarkowym (muszę sprawdzić, czy nie zepsułam :)

o. indyk w sosie orzechowym ze słoika, makaron sojowy

p. kawka & ciasteczko

k. tosty z ricottą


Dzień mam rozwalony, bo muszę gotować gołąbki w kołchozie, czekać na kuriera ze sprzętem w domu Babci, a jeszcze lekarz by chciał, bym była przy wypisie Babci ze szpitala. Trilokacja normalnie.


Buziaczki. :*

12 marca 2015 , Komentarze (2)

Odnosząc się do wczorajszego wpisu i akapitu o bieganiu.

1. Nie przeczę, że bieganie może być fajne. Ale mnie jak na razie kojarzy się wyłącznie z bólem podbrzusza, pieczeniem skóry na przedramionach i odruchami wymiotnymi.

2. Ptysiek na pewno mi nie kupi tych butów, bo stwierdził, że to za drogie buty na początek, ale się zastanowi nad zakupem, gdy już będę biegać regularnie i "osiągać świetne wyniki". Czyli kompletnie nie zrozumiał mojego toku myślenia.


jem.

ś. wrap ze szynką, sałatą i sosem musztardowym

II. kawcia inka z mlekiem i kanapka z jajkiem na twardo

o. "bezkarne" chili i domowa tortilla

p. nie wiem, może obwarzanek z sezamem

k. predator na mleku


Niestety. Choć bardzo się staram, nie jestem w stanie wytrzymać dłużej niż kwadrans z Tonique. Na szczęście już mnie tak nogi nie bolą następnego dnia.


Miłego dnia. (mleko)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.