Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lekko zwariowana, choć na pierwszy rzut oka spokojna osoba nie wychylająca się z tłumów. Lubiąca oglądać świat na żywo i na fotografiach.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 26021
Komentarzy: 368
Założony: 6 maja 2012
Ostatni wpis: 18 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
zolza86

kobieta, 37 lat, Warszawa

151 cm, 67.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 maja 2012 , Komentarze (3)

Witam,

dzisiejszy dzień zaczął się miłą niespodzianką. Ponieważ dziś jest niedziele to jest to dla mnie dzień mierzenia i ważenia się.

I udało mi się schudnąć w ciągu tygodnia 0,7 kg i jestem tym sposobem coraz bliżej zobaczenia z przodu 6 :o) mam nadzieję, że za tydzień już mi się uda zobaczyć tą upragnioną liczbę.

Dziś jakość cały czas czuje się głodna nie wiem co się dzieje :/

Dzisiejsze menu:
Śniadania: 2 frankfuterki, 2 kromki chrupkiego pieczywa
2Śniadanie: nic
Obiad: miseczka zupy kalafiorowej. 2 młode ziemniaki, rolada pieczona w piekarniku, sałatka z ogórka
Podwieczorek: truskawki z jogurtem naturalnym
Kolacja: 4 łyżki sałatki śledziowej (zamiast majonezu jogurt naturalny)


Dziś zamiast ćwiczeń 40 minut jazdy na rolkach :o)


Ciągle boli mnie bark, nie wiem jak jutro uda mi się ćwiczyć na siłowni :o( 
ale jakoś muszę dać radę.



26 maja 2012 , Komentarze (2)

Witam ;o)

Wiem, że nie pisałam Wam o dniu 11 i 12 ale jestem na bakier z czasem. Więc w takim telegraficznym skrócie. 

W czwartek wszystko ok. zgodnie z planem. 
Co do piątku no tutaj tylko tak połowicznie, skusiłam się na pizzę ale nie umiałam odmówić mojemu M., który czekał na mnie w domu z bukietem róż - okazało się, że z moją sklerozą jest już naprawdę poważnie, bo zapomniałam o naszej 5 rocznicy.
Więc wczoraj nie było zbytnio dietowo.


Natomiast dziś chce nadrobić to co wczoraj pewnie straciłam. Więc dzisiejszy plan zapowiada się następująco:

Śniadanie: mała porcja fileta z łososia z piekarnika (został z czwartku więc nie może się zmarnować) - już zjedzone

2śniadanie (na uczelni): kanapka z: bułka grahamka ze słonecznikiem, sałąta, pomidor, ogórek, rzodkiewka, szczypiorek

Obiad: lekka zupa kalafiorowa (bez śmietany czy jogurtu)

Kolacja: pogniecione truskawki z małym jogurtem naturalnym (taki koktajl z dużymi kawałkami owoców) 

I tutaj mam do Was dziewczyny pytanie, bo ja się nie znam. Ja na wieczór muszę zjeść coś ciepłego w dniach gdy pracuję, po porostu tak mam nie wiem czemu.
I teraz jeśli ugotuje sobie taką lekką zupkę (na piersi z kurczaka) warzywną bez żadnego zabielania - czy można uznać, że ona jest lekka i nie powinna być jakoś bardzo kaloryczna i tak pół talerza czy talerz zupy na kolację nie powinien za bardzo przeszkodzić w diecie?



Plan ćwiczeń na dziś. 
Jeśli moim wspaniałym kolegą ze studiów uda się przekonać prowadzącego do szybszego skończenia zajęć to idę na siłownie (jak skończymy o 1 blok wcześniej to akurat zdążę na siłownie na cały trening, jeśli nie to zanim dojadę to zamkną mi siłownie ;o( - w soboty otwarta tylko do 15)
Jeśli nie to kilka ćwiczeń w domu.


A na wieczór szybki rajd po galerii handlowej w poszukiwaniu prezentu dla 3letniej chrześnicy (mały plecak z Hello Kitty).

Buziaki i miłego dnia


23 maja 2012 , Komentarze (1)

Witam,

wiem, że wczoraj nie pisałam ale plan wykonałam w 98% więc nie ma się nad czym rozczulać :o)


Co do dzisiejszego dnia.

Do pracy pojechałam tym razem autobusem, po to by po pracy zahaczyć o siłownię.

Co do jedzonka:
Śniadanko:
2 farnkfuterki, 1 kromka chrupkiego pieczywa, 1/4 pomidora i kawałek zielonego ogórka
kawka z mlekiem (i cukrem - jakoś nie umiem się tego pozbyć)

2śniadanko:
kawałek ciasta czekoladowego i ciasteczko z serkiem i jagodami (przyjaciółka z pracy miała urodziny)

obiad:
1 mała tortilla (kupiona w lidlu), a do środka dałam: zielona sałata, 1/4 pomidora, kawałek zielonego ogórka, szczypiorek oraz kawałek indyka, który mi został z ostatnich dni, bez jakiegokolwiek sosu

podwieczorek: 
szklanka truskawek

kolacja (zjedzona przed chwilą po siłowni):
talerz zupy z kalarepy

Wiem, wiem zgrzeszyłam tym słodkim ale przez to dziś dokładniej ćwiczyłam na siłowni:
10 min rozgrzewki, 0,5h seria brzuszków + ćwiczenia rozciągające, 1h ćwiczeń siłowych na maszynach oraz z hantlami (większą uwagę skupiłam na dolnej partii ciała, choć na każdą zrobiłam min. 1 serię [3x20powtórzeń]), 45 min jazdy na rowerze stacjonarnym (przejechałam ponad 12 km i spaliłam coś ponad 360 kcal).

Jakaś taka pełna energii jestem dziś :o)


Myślę ostro o jutrze, śniadanie pewnie będzie takie samo jak dziś. Co do obiadu to właśnie piecze się w piekarniku filet z łososia, na patelni z odrobiną oliwy z oliwy podsmażyłam mieszankę warzyw na patelnię. Nie mam pojęcia co zjeść jutro na 2 śniadanie i podwieczorek, kolacji jutro nie mam w planach jeść (idziemy wieczorem odwiedzić znajomych, którym urodziła się córeczka więc będę mieć niezłe wyzwanie by się nie skusić na coś słodkiego). 

21 maja 2012 , Komentarze (1)

Witam kochane :)

Dziś w końcu promyki słońca się wkwradają.

Udało mi się dziś utrzymać dietę co prawda z małymi modyfikacjami

Śniadanie:
nie 3 a 2 kromki chleba dyniowego

2 śniadanie:
jabłko + jedna kanapka z chlebka chrupkiego (z tym co na śniadanie)

Obiad: bez zmian

Podwieczorek: nic (okazało się, że mój serek wiejski był zepsuty mimo tego, że jeszcze miał tydzień do terminu ważności :()

Kolacja:
miska zupki z kalarepy ugotowanej na piersi z kurczaka bez żadnej śmietany, jogurtu itp.


NO i w końcu udało mi się wypić 1,5 l wody :) z czego połowę w pracy resztę w siłowni:)

A czemu jestem taka szczęśliwa bo mimo tego, że mam lody w zamrażalniku to nie skusiłam się na nie :) choć wracając z siłowni myślałam o nich mmm.  Ale postanowiłam, że lody będą w nagrodę w Niedziele jeśli uda mi się zrzucić coś to pozwolę sobie na 2 gałki lodów.


No i siłownia 1h siłowych ćwiczeń 0,5h brzuszki + ćw. rozciągające 0,5h jazdy na rowerze


Co do jutrzejszych planów :)

Menu bez większych zmian. 

Śniadanie: 3 kromki chrupkiego pieczywa z sałatą i świerzymi warzywami oraz domowa wędzoną szynką

2 śniadanie: sałątka owocowa 1 banan, 1 kiwi, pół szklanki winogron, 5-6 truskawek, i kawałek arbuza 

Obiad: 2 młode ziemniaki z koperkiem, kawałek indyka (z piekarnika pieczony bez tłuszczu) + młoda kapusta gotowana z marchewką

Podwieczorek: raczej nic (albo połowa sałatki bo pewnie całej nie zjem przed obiadem)

Kolacja:
Zupka ta co dziś.


Co do ćwiczeń to do pracy wybieram się na rowerze 8 km w jedną stronę :) 


20 maja 2012 , Komentarze (3)

Hej,

na wstępie przepraszam, że tak długo nic nie pisałam ale miałam mnóstwo na głowie.
W czwartek udało mi się pójść na siłownie. Co pomogło mi się wyżyć, całą swoją złą energie.

W piątek byłam cały dzień na uczelni no i "zgrzeszyłam" kebabem :(

W sobotę za to poszłam na siłownię (na szczęście odwołali mi zajęcia na uczelni).


No i to chyba tyle w wielkim skrócie.

Co do dzisiejszego dnia Niedziela jest u mnie dniem pomiarowym.
W ciągu ostatniego tygodnia udało mi się zgubić 0,5 kg nie jest to dużo ale ważne, że jest spadek!


Co do przyszłego tygodnia, to bardziej rygorystyczna dieta. 
Nie znam się za dobrze na układaniu zdrwoej diety więc proszę o wszelkie uwagii.

Plan na jutro:

Śniadanie:
3 kanapki z chleba dyniowego z sałatą, chudą szynką, pomidorem, ogórkiem, rzodkiewką i zieloną cebulką
kawa z mlekiem (pół na pół)

Drugie Śniadanie (w pracy)
serek wiejski light

Obiad:
kawałek pieczonego udka z indyka (z piekarnika pieczone w rękawie)
ryż biały oraz młoda kapusta (gotowana  z marchewką i cebulą bez dodatku tłuszczu)

Kolacja:
koktajl mleczny z 1 banana i 1 kiwi

Na kolację jest banan bo przed kolacją będę na siłowni (trening pełny czyli siłowe ćwiczenia - ze zwiększoną ilością ćwiczeń na uda, no i aeroby).


Co o tym myślicie?





16 maja 2012 , Komentarze (2)

Dzisiejszy dzień to dzień totalnej porażki jeśli chodzi o wszystko, nie tylko dietę.

W pracy zwalił się dziś na mnie projekt, który muszę na jutro skończyć, a jeszcze nie skończyłam wcześniejszego, którego termin również jutro mija :(

Z tego wszystkiego (całego stresu) tak zaczęła boleć mnie głowa, że musiałam wyjść z biura i poszłam do kiosku kupić coś słodkiego (małą paczkę m&m'sów i batona WW) czyli zjadłam ok 500 kcal nie przewidzianych w moim menu. No i wypiłam colę 0 żeby ból głowy minął

Przesiedziałam też w pracy o dłużej przez co nie zdążyłam już na siłownie, więc kolejny dzień bez ćwiczeń.

A gdyby tego było mało to jeszcze na dziś muszę skończyć projekt na uczelnie bo mam deadline :( a ten wredny program do obliczeń mi się zacina :(

Mam już dość tego dnia SERDECZNIE DOŚĆ!!!!!

Nie mam na jutro przygotowanego żadnego jedzenia przygotowanego na obiad :( może rano jak będę mieć siłę w ogóle wstać :( jak się nie uda to pójdę zjeść coś do knajpki obok biura albo kupię od pana kanapki (by nie marnować czasu na lunch).

I MAM NADZIEJE, ŻE UDA MI SIĘ WYGRZEBAĆ Z TYCH PAPIERÓW JUTRO TAK BY ZDĄŻYĆ NA SIŁOWNIĘ.



15 maja 2012 , Skomentuj

No i kolejny dzień się kończy, niestety dziś przegrałam z kretesem z pogodą.
Chciałam pojechać do pracy rowerem ale niestety zaczeło padać. Na szczęście zdążyłam wrócić do domu przebrać się i o dziwo nie spóźniłam się aż tak bardzo do pracy.

Jeśli chodzi o jedzonko zjadłam dziś:
 Śniadanko:
1 jajko na twardo, 4 plasterki serka brie

Drugie śniadanko:
7 truskawek i 1/2 jabłka

Obiad
to samo co wczoraj
 
Podwieczorek
brak

Kolacja
mieszanka sałat 4 pomidorki koktajlowe 1/4 piersi z kurczaka grilowanej i sos vinegret


Ćwiczeń ZERO


Za to teraz gotuje sobie obiadek na jutro
pół piersi z kurczaka, pół papryki czerwonej i zielonej, 6 pieczarek, 2 ogórki kiszone do tego jogurt naturalny 

Może jutro będzie lepiej :) chyba że do późna w pracy się zasiedzę :(


14 maja 2012 , Komentarze (3)

A więc tak jak w temacie mogę stwierdzić, że dziś już prawie minął pierwszy dzień mojej diety (nie diety).

Od czego by tu zacząć, może od tego co dziś jadłam, a więc:

Śniadanie
2 parówki, pół łyżeczki musztardy i keczupu
1 kubek kawy (pół kawy pół mleka)

Drugie śniadanie
ok. 100-150 gram różowych winogron

Obiad
6 malutkich klopsów (każdy wielkości ok. małej łyżeczki) 2 małe ziemniaki gotowane na parze posypane świeżym koperkiem, pietruszką i szczypiorkiem i do tego mizeria z połowy średniego zielonego ogórka na jogurcie naturalnym

Podwieczorek
serek wiejski light 

Kolacja
5 truskawek i 1 banan

Do tego wszystkiego wypiłam ok. 4 kubków herbaty z cytryna (i cukrem niestety) i jednego oshe (na siłowni) oraz jedną dodatkową kawę z mlekiem w pracy


Co do ćwiczeń to do pracy i z pracy pojechałam na rowerze (łącznie 16km jechałam z prędkością ok 12,4 km/h)
no i 2h spędziłam na siłowni: 1,5 h na ćwiczeniach siłowych (wliczam w to rozgrzewkę i całą serię brzuszków) no i 30 minut na rowerku później.

Więc uważam dzisiejszy dzień za udany i zaliczony :)
Może w końcu uda mi się utrzymać w miarę zdrową dietę i uda mi się schudnąć.

13 maja 2012 , Skomentuj

Na szczęście ostatni tydzień dobiega końca...
Myślałam, że zamiast schudnąć to mi się przybierze...
Niestety zeszły tydzień nie sprzyjał odchudzaniu ale od jutra już będę grzeczna.
Czemu nie od dziś? Bo dziś jeszcze są u Nas goście więc gotuje normalny obiad (lekko odchudzony dla mnie) ale wiadomo jakieś piwko czy jedno ciastko się trafi.
Ale od jutra zostaje już sama w domu więc będę grzecznie przestrzegać zdrowego trybu życia.
Niestety ja nie umiem trzymać żadnej diety, na samą myśl o diecie łapie doła i od razu ciągnie mnie do rzeczy zakazanych :(

6 maja 2012 , Komentarze (1)

U każdego przychodzi taki moment, dzień kiedy stwierdza, że już ma dość tego jak
 wygląda obecnie. I teraz mamy dwie drogi zrobić coś z tym  albo zaakceptować.
Ja nie chce już akceptować siebie taką jaką jestem (chodzi mi tutaj o wygląd).
Więc zaczynam z tym walczyć mój cel. W moje 26 urodziny ważyć 55 kg. Czyli na zrzucenie
17,1 kg mam 203 dni. Mam nadzieje, że tym razem się uda!

Mój plan:

Jeść rozsądnie 4-5 posiłków dziennie, dużo owoców i warzyw, chude mięso, unikanie słodyczy i niezdrowego jedzenia (ale zakładam, że jak trafi się jakaś wpadka to tragedii nie będzie - tylko będzie trzeba to wypocić dodatkowo na siłowni czy rowerze - nie chcemy przecież zwariować).
Do tego zwiększyć ilość wypijanej wody mineralnej (obecnie wypijam 1,5 l tylko wtedy gdy ćwiczę na siłowni).
Regularnie ćwiczyć i to za każdym razem sumiennie wykonywać ćwiczenia bez obijania się.
Do pracy jak tylko pogoda będzie pozwalać śmigać na rowerku (łącznie 16 km).
Nie zwariować i znaleźć czas na przyjemności, naukę, pracę no i męża :)



Pełna dobrych chęci zaczynam.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.