Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Co mnie skłoniło do odchudzania? Hmmm Lustro !!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 16591
Komentarzy: 224
Założony: 17 maja 2012
Ostatni wpis: 3 lutego 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Bragadino

kobieta, 47 lat, Warszawa

158 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 lipca 2012 , Komentarze (3)

Wprawdzie tylko 0.5 kg ale jednak w dół, choć wykonałam wszystkie ćwiczenia i diety się trzymałam z wyjątkiem mikroskopijnego kawałeczka tortu z musu malinowego na pierwszych urodzinach mojego chrześniaka. Całe szczęście, że na wstępie założyłam, że nawet jak chudnięcie zajmie mi dwa miesiące dłużej niż w vitalii to i tak będzie sukces i będę się cieszyć. Fakt, że na początku jak spadało więcej niż przewidziała dietetyk to trochę uwierzyłam, że da się osiągnąć 50 w czasie założonym  ale nic to. 
Pracy dużo jak to przed dwudziestym w księgowści ale skoro co miesiąc daję radę to i w tym jakoś pójdzie. Mam ten luksus, że mogę zabrać robotę do domu więc wychodzę o czasie aby do domu na obiad o rozsądnej godzinie dotrzeć i potem sobie siadam do pracy żeby potrawić a potem trening w ramach relaksu i dalej papierzyska.
Chyba jestem w nastroju "jakoś to będzie" :)
No do roboty....

9 lipca 2012 , Komentarze (3)

O matko ale zapiernicz. Czasu nie mam się w tyłek podrapać. 

 W piątkowym ważeniu nie było najlepiej. Spadło zaledwie 0,6 kg. Dobrze, że spadło w ogóle, bo nie wierzyłam patrząc w lustro.  

Mimo upału treningi robię. Z przyjemnością witam rower, bo bieganie mnie wykańcza.  W niedzielę znowu potrupaliśmy na tenisa. Mąż twierdzi, że Radwańska to przy mnie pikuś bo, odbijając tak nieprzewidująco jak ja to wygraną w tym Wimbledonie miałaby jak w banku :) Czy ja kiedykolwiek mówiłam, że umiem grać w tenisa? Ja tylko twierdziłam, że lubię :)

Z dietą tak w zasadzie dobrze ale wypadają mi przekąski i kolacje a za to wpadają grzeszki w postaci łychy lodów czy szklaneczki browara. 

Zaczynamy myśleć o urlopie. Na razie ustaliliśmy termin - po 20 sierpnia. Nie było trudno, bo w tym terminie wyjeżdzamy od 10 lat :) Pozostaje miejsce.  Już trzy lata nie byliśmy w górach, więc może Austria. Ale z drugiej strony to może coś z wodą w tle? Bułgaria ładnie się zareklaowała...

No zobaczymy. Jeszcze jest czas.

4 lipca 2012 , Komentarze (1)

Tym razem to ja czuję, że nie będzie dobrze na piątkowym ważeniu.
Dietę stosuję (poza niedzielnym finałem, kiedy wprowadziłam browara), treningi (już przygotowane perfekcyjnie) wykonuję, a jednak patrzę w lustro i wydaje mi się, że nic nie spada. Może to woda, której w upały wypijam hektolitry ale też nerki pracują jak trzeba więc nie jestem przekonana. No nic  - zobaczymy.
Praca zaczyna się napędzać - z luzów, które były, powolutku robią się napięte terminy - byle do dwudziestego :)
Z miłych rzeczy czeka mnie już ostatnia wizyta u dentysty. Druga i tylko na zdjęcie kamienia. Jedna mała plomba na 1,5 roku to nie tak źle. Tyle, że z racji uczulenia żadnych znieczuleń nie biorę, więc trochę zawsze się obawiam tego wiercenia.

W domu sytuacja wróciła do normy. Mąż jak zawsze robi mi śniadania, obiady gotujemy na zmianę, kolacje staramy się pominąć. Na rocznicę ślubu już niebawem lecimy na 4 dni do Mediolanu.  To już taka nasza tradycja - tanie loty, tanie hoteliki i romantyzm na 1200%. Wcześniej ślub syna mojego ciotecznego brata - kiedy te dzieciaki, co mówią do mnie ciociu wychodzą za mąż czuję się staro - wyjazdowy więc dodatkowo utrudni dietę.
Ale nie pojechać nie wypada więc cóż robić. Zobaczymy jak do ej pory będzie iść z dietą - może jakieś nadprogramowe zgubione gramy się pokażą. Oby !!!

 

1 lipca 2012 , Komentarze (3)

Schudłam 1,1 kg. Bardzo dobry wynik nieskromnie mówiąc :) Czekam, jak zbawienia 59,9 !!!
Wiem, że z tygodnia na tydzień będzie trudniej zrzucać wagę ale na razie tym staram się nie zadręczać.  Mam nadzieję, że Pani dietetyk i Pan trener też o tym wiedzą i uwzględnią to w planie. Jakoś to będzie.
Na razie wierzę, że się uda, bo skoro do tej pory tak dobrze idzie...

Week-end mija na domowych sprawach, nadrabianiu towarzyskich spotkań ( na szczęście w terenie więc z malą ilością pokus :), treningu (uffff jak gorąco), godzince tenisa. i oczekiwaniu na finał. Sercem jestem za Hiszpanami ale dusza podpowiada że Włochom nie dadzą rady. Oby serce miało rację :) Miałam zmieniać zasłony na letnie ale jak sobie pomyślałam, że w ten upał miałabym jeszcze nad deską do prasowania sauny zarzywać to odpuściłam - te zimowe też są ładne :)


27 czerwca 2012 , Komentarze (3)

Cholera mnie strzeli na ten ich trening. Ślepawa jestem cokolwiek bez patrzałek a ćwiczyć w nich niewygodnie więc poprosiłam o słowny opis wykonania przed każdym ćwiczeniem, cobym nie musiała nosa w lapka wkładać. Za pierszym razem, gdy zareklamowałm brak opisu usłyszałam przeprosiny Pana Damiana za dział IT, przechodzący "problemy techniczne". Ok. Przyjęłam. Za drugim razem już usłyszałam, że Pan trener przejrzał mój trening i nie widzi nic niepoprawnego. (Wtedy nie było opisów, odliczania czasu, ilości powtórzeń poza powtórzeniem nr cztery) w nowowprowadzonych ćwiczeniach. Wkurzyłam się, bo robienie bubla jeszcze jestem w stanie wybaczyć ale robienie ze mnie balona już nie.  Dzisiaj w treningu modeującym było tylko "gotów start" ,"cztery" i "dziewięć" Reklamować już mi się nie chce - po co znowu usłyszeć, że przecież wszystko w porządku. I tak myślę, że choć same ćwiczenia mi się podobają,  i zdecydowanie łatwiej z tym ćwiczyć, to skoro nie dostaję tego co chce mimo dwóch ostrzeżeń to chyba treningów już więcej nie wykupię.  Poprzestanę na diecie.
Może mi przejdzie za miesiąc....
No na mecz marsz...

25 czerwca 2012 , Komentarze (1)

Frajerka !
Pomyślałam sobie, że skoro trudno mi zmieścić w czasie treningi, to jak poproszę o jeszcze jeden, to automatycznie skrócą mi się pozostałe rozkładając spalanie kalorii na pięć dni. Otóż nic z tych rzeczy. Treningi są tak samo długie ino jest ich teraz pięć :( 

W sobotę zgodnie z planem pojadłam pysznych kalorycznych sałatek i już niezgodnie z planem wypiłam trochę wina. W niedzielę zatem rozpoczęliśmy sezon tenisowy. Godzinka wystarczyła, żebym zmęczyła się jak nieboskie stworzenie....
A już miałam nadzieję że kondycja mi się poprawiła...  


23 czerwca 2012 , Komentarze (1)

Już wszystko sobie z mężem wyjaśniliśmy i jest o.k. Trochę się "gryziemy w język" jak chcemy sobie zwrócić uwagę, żeby nie było, że znów chcemy się pokłócić ale myślę, że to też minie i przestaniemy za jakiś czas odbierać wszelką uwagę jako atak na naszą osobę. W końcu kłótnia raz na 14 lat to znowu nie taka zła średnia :).

Dziś idziemy na imieniny, więc znowu 100 pokus ale na to konto nie jem obiadu, przekąski i kolacji i jeszcze zamierzam zaraz wczorajszy trening powtórzyć. Może nie będzie tak źle choć gospodyni robi wyborne sałatki - wiem wiem lepsze sałatki niż tłuste mięsiwo ale one zazwyczaj z majonezem nie z jogurtem 0%. Będę ćwiczyć silną wolę, zobaczymy jak wyjdzie.

Także miłego dnia dla wszystkich bo mój na pewno taki będzię:)


22 czerwca 2012 , Komentarze (4)

Waga: minus 1,4 kg.

Jednak radość popsuta wczorajszym wieczorem i jego konsekwencjami. Po raz pierwszy w życiu pokłóciłam się z mężem. Jesteśmy razem 14 lat i zawsze kończyło się na stwierdzeniach "Cholera, a Ty ciągle to" "Kurczę, a Ty nigdy tamto", a wczoraj były krzyki, moje łzy, wywlekanie zadrażnień z kilku tygodni, pójście spać w nadąsaniu, bez buziaczków, przytulaczków, a dziś rano tylko "proszę" "dziękuję" "do widzenia". Wiem, że nie powinnam wybuchnąć i od razu przeprosiłam za to, ale jakoś mi się to wszystko przelało. Mąż też nie pomógł załagodzić. A rano byłam zła, bo ciągle uważam, że jeśli już ktoś, to ja się powinnam gniewać a nie on.  No nic. Po pracy wrócimy do tego i mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnimy.

Ale sukces jest, bo mimo to nie sięgnęłam po żadnego "polepszacza humoru" w postaci np czekolady... 

21 czerwca 2012 , Komentarze (4)

Dziś nie dałam rady do strefy kibica uderzyć więc na kanapie siedzę, patrzę na mecz ale w przerwie trening zaczynam. Tydzień diety upłynął pod znakiem zup-kremów - nawet fajne - lubię zupy :) tylko trochę czasochłonne są... no i odpowiedziałam na kilka wpisów i już przerwa... no to trening..... no już mogę. Czesi niestety przegrali... Piwo mi zostało, bo już się nauczyłam na dwa mecze butelkę dzielić... Zobaczymy co będzie jutro. 
Trening wykonywałam zgodnie z planem choć chęć mnie trochę opuściła... Pogoda? Zmęczenie ? Sama nie wiem... W pracy był zapie.... więc może w tym problem. Zobaczymy co będzie w tym tygodniu...
Jutro ważenie. Oby było 0.9 mniej.... oby było...

16 czerwca 2012 , Komentarze (5)

No, no, no,...
No nie wiem jak to zrobiłam ale na wczorajszym ważeniu wyszło 1,4 kg w dół :)
Rekord! Nie dość, że nadrobiłam to 0,1 kg z zeszłego tygodnia to jeszcze mam 0,4 kg "na zaś" :)
Chyba w nagrodę coś sobie niezdrowotuczącego zaserwuję ino w rozsądnej ilości. Nagroda musi być!
W tym tygodniu postanowiłam wyczyścić lodówkę z zalegających tam dietowych "resztek" i rewolucyjnie zamieniłam aż 6 posiłków, które by mi przysporzyły następnych "resztek" na takie, które wykorzystają w dużym stopniu zalegające w lodówce/zamrażarce pozostałości.
Starałam się zamieniać zupę na zupę, kanapki na kanapki itd, żeby ogólny zarys został zachowany więc mam nadzieję, że bardzo źle na tym moja waga nie wyjdzie.
Wracam do roboty, coby na mecze wygospodarować spokojnie czas - po prostu musiałam się pochwalić :)

Emocji  na wieczór życzę.
Kciuki trzymać !!!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.