Hej Kiciusie!
Mam wolną chwilę i odczuwam przy tym ogromną potrzebę zrobienia podsumowania roku. Mojego roku walki z obżarstwem, lenistwem, samą sobą, wagą, brakiem motywacji i chęci do wszystkiego.
Zaczęło się jak zwykle?
Styczeń.
Wspaniały Sylwester- pełen tańca, zabawy, jedzenia i wódki ;p Zabawa do 7:00 rano, ja wystrojona w białą sukienkę a?la Marylin Monroe- kryła pięknie wielki tyłek, szerokie biodra, a podkreślała biust.
Waga: 86kg.
Samopoczucie: prawie doskonałe.
Postanowienia noworoczne: wziąć się za siebie w bliżej nieokreślonej przyszłości.
Bliżej nieokreślona przyszłość nadeszła w momencie, w którym słyszałam kilka nieciekawych komentarzy pt. ? dogadzasz sobie, co??, ?ale maszyna?, ?mogłabyś się wziąć za siebie?.
CZEGO ONI ODE MNIE CHCĄ ?- myślałam przygnębiona.
I nadal zajmowałam się tym, czym do tej pory- rano uczelnia, nauka, a później filmy i jedzenie. Leżenie do nocy na kanapie i zero ruchu. Ociężała, rozleniwiona, z brakiem chęci do czegokolwiek innego poza jedzeniem, spaniem i filmami.
Ale ponieważ osiągnęłam swój rekord wagowy, nie miałam się już w co ubrać. Wszystko ciasne.
W głowie też miałam pewnego przystojniaczka, który do tej pory nie zwrócił na mnie jakiejś szczególnej uwagi.
Ale czas przyniósł zmiany.
Luty.
Nadszedł czas wyprowadzki z miasta.
Wtedy też postanowiłam, że:
- skoro nie mieszczę się w ciuchy,
- skoro czuję się źle,
- skoro nie podobam się sama sobie i innym,
- skoro wyglądam kiepsko,
- skoro COŚ się zmienia czy tego chcę czy nie-
TO MOŻE CZAS ZROBIĆ COŚ ZE SOBĄ???
COŚ, NA CO SAMA MAM WPŁYW???
Zaczęło się od tego, że odrzuciłam wszelkie pomysły o dietach. Próbowałam najrozmaitszych diet.
Cudowałam i jadłam same pomarańcze z jajkami. Jadłam szpinak bez przypraw, jajo i czarną kawę jako śniadanie. Głodziłam się i oczyszczałam samą kaszą. Jadłam przez 2 miesiące tyle dukanowskiego białka, że pochorowały mi się nerki a od zupy z kapusty miałam brzuch jak balon.
A zatem postanowienie nr 1- włączyć mózg, wyłączyć wszelkie absurdalne diety.
Postanowienie nr 2- wprowadzić zdrowe zasady, które wszyscy znają od dziecka, a mało kto chce ich słuchać.
RUCH + ZDROWA DIETA
Dużo wody.
Dużo ruchu.
Ograniczenie słodyczy i tłuszczu.
Uregulowany czas spożywania 5 posiłków.
I w ten sposób jadłam wszystko, węglowodany, białka, tłuszcze i nie miałam obsesji, że czegoś nie mogę, że coś muszę.
I to był strzał w 10 !!!
***
I oczywiście zaczęłam biegać.
Na początku, gdy nie miałam sił przebiec kilkuset metrów, pisałam:
?Obiecuję, że to się zmieni !!! Daję sobie czas. Dwa miesiące? trzy może? Przebiegnę za kilka tygodni kilka kilometrów i koniec. Dam radę- ja, rasowa uczennica i dalej studentka, wiecznie z nosem utkwionym między stronami książek...?
Nie poddałam się ! Fajnie, że mam to zapisane, fajnie do tego wrócić i zobaczyć w jakim się było stanie!
Marzec i kwiecień.
Czyli o tym, jak zaczęłam spadać z wagi. Poświęcałam mnóstwo czasu na siedzeniu na vitalii, szukaniu ciekawych przepisów, gotowaniu. Uczyłam się, pisałam magisterkę, a wieczorami robiłam rozgrzewkę, ćwiczyłam z handelkami, tańczyłam i wychodziłam na bieganie. Do filmów kroiłam sobie stos marchewek, jabłek, ogórków, itp. A nie jak dawniej- chipsów.
Bywało ciężko i miałam kryzysy- jadłam wtedy pamiętam namiętnie cukierki z Biedronki, takie jakieś truflowato- krówkowate, mega słodkie- ale w zamian za to biegałam więcej- a waga spadała.
Zaczynałam widzieć postępy, ważyłam się co tydzień. I chudłam średnio 1 kg na tydzień. Nieraz mniej. Ale jednak!
Na koniec kwietnia spotkałam przypadkiem tegoż samego przystojniaczka o którym myślałam od dłuższego czasu. Zwrócił na mnie uwagę i zaczęła się przygoda miłosna.
Maj
Czas grillowania, biegania i jeżdżenia na rowerze. Czas mojej wyprawy do Torunia, jedzenia pierniczków i picia whisky wieczorami ;-)
Ponadto przygoda z przystojniaczkiem nabierała tempa. Żyłam miłością i chudłam. W Toruniu poznałam wspaniałego chłopaka- mądrego, wartościowego. Oczywiście został przekreślony, bo przecież był przystojniaczek.
Czerwiec
Czas nauki i spinania się w związku z magisterką i obroną. Ostatnie egzaminy, zaliczenia, podpisy. Sezon na świeże owoce i warzywa i opalanie tyłeczka. Wychodzenie na ogród z książkami, notatkami, na leżak, z butelką wody z cytryną i podjadaniem malin z krzaka.
Lipiec
Stres. Obrona. Pani magister. Dużo alkoholu i świętowania. Szybko po tym depresja z powodu braku pracy. Dużo CV i dużo płaczu.
Wzloty i upadki z przystojniaczkiem. Więcej upadków.
Sierpień
Praca- wolontariat. Festiwal, dużo słońca, dużo ruchu, dużo pracy, mało snu i mało jedzenia. Waga w dół. Brak stosowania diety. Słońce, pływanie, bieganie. Miłość kwitła.
Wrzesień
Bezpłatne praktyki, brak finansów, kryzys w miłości, pracy i jedzeniu. Ostateczne zaprzestanie stosowania zdrowej diety, powrót do złych nałogów. Jedyne co zostało- bieganie.
Październik
Rozpoczęcie pracy. Remont. Dużo ruchu. Depresja z powodu przystojniaczka, który porzucił mnie dla innej. Jak to takie cwaniaki mają w zwyczaju. Wiedziałam jaki jest, a sama w to brnęłam i mam za swoje. Intuicja podpowiadała. W maju czułam się jakby mi na ramieniu siedział aniołek i diabełek.
Aniołek mówił- ?Zobacz, jakiego poznałaś fajnego, miłego chłopaka! Wiesz co powinnaś zrobić. Wiesz, że ten cwaniak nie jest dla Ciebie?.
Diabełek szeptał- ?Spróbuj? Od dawna o nim marzyłaś- a on jest na wyciągnięcie ręki! Nad czym się zastanawiasz? Kto nie ryzykuje ten nie żyje!?.
Ponosiłam karę za niesłuchanie siebie i nie spełnianie swoich potrzeb. Cała ja, całe moje wnętrze wołało o porządnego człowieka. A zrobiłam to, co podpowiadały mi złe uczucia- to, że chciałam go, bo niegdyś nie mogłam go mieć. Chciałam go, bo był przystojny, a ja taka nieatrakcyjna. Chciałam go, bo leczyłam się z kompleksów.
Ale to, co się stało z moim poczuciem własnej wartości gdy zostałam porzucona dla innej- ujajaj. Nie muszę chyba się nad tym rozwodzić. Ego zranione- do tej pory leczę rany i zaciskam zęby żeby się nie poddać i nie wpaść w kompleksy sprzed kilku miesięcy.
Październik był bardzo ciężki.
Listopad
Nowa praca. Dużo nauki, brak czasu. Jedzenia byle czego. Zaniedbałam bieganie. Brak czasu dla znajomych, brak czasu dla siebie. Złe zorganizowanie czasu. Stres.
Grudzień
Złapałam się za głowę- nie dbam o siebie.
Mam nową pracę.
Muszę się uczyć wielu, wielu nowych rzeczy.
Potrzebuję dobrej organizacji swojego czasu, ponieważ nie pociągnę długo w takim chaosie. Czuję się jak Bridget Jones.
?Dlatego postanowiłam pisać dziennik żeby mieć kontrolę nad swoim życiem?.? ;-)
Nawet Daniel Cleaver i Marc Darcy się pojawili w moim życiu.
Oczywiście wybrałam Daniela i się sparzyłam.
Oczywiście Daniel zostawił mnie, pulchną blondynkę dla chudej jak patyk, aczkolwiek ślicznej brunetki.
Oczywiście złamał mi serce. I nie wiem czy słusznie- ale czuję (tak samo jak czułam, że on mnie zostawi, że to nie skończy się dobrze) tak teraz czuję, że on do mnie jeszcze przyleci. Nie wiem kiedy- miesiąc, może rok, może dwa. Może kiedy śliczna brunetka zostawi jego- lub on ją. Nie wiem.
Ale chciałabym wtedy- żeby obok mnie kręcił się już ponownie Marc Darcy- i żebym powiedziała takiemu Danielowi: ?To nie jest oferta dla mnie.?
Dokładnie tak jak to w głębi duszy czuję. Choć serce głupie, wspomnienia piękne, a próżność połechtana- niestety zostałam z urażoną dumą i zranionym ego. A zatem- abym umiała, mimo wszystko- powiedzieć mu- NIE.
Jestem magistrem.
Mam pracę.
Zaczęłam wychodzić z długów, które narobiłam na bezrobociu.
Uczę się nowych rzeczy.
Schudłam w sumie 11kg.
Pokochałam bieganie.
Nauczyłam się jeść zdrowiej.
Nauczyłam się, że łatwo jest stracić kontrolę, gdy się o coś nie dba.
Nauczyłam się, że żaden facet nie może być wyznacznikiem naszej atrakcyjności.
Nauczyłam się, że muszę słuchać siebie i swoich potrzeb, które należy spełniać. Bo potrzeba rozmowy, zrozumienia i przyjaźni jest we mnie tak silna, że nawet najwspanialsza noc z atrakcyjnym facetem nie zrekompensuje mi tego, co w konsekwencji prowadzi do poczucia osamotnienia. I znowu ego cierpi, a głosik w mojej głowie podpowiada okrutne: ?a nie mówiłem???
Ooo- zaczęłam palić papierosy jak smoczyca.
***
A zatem Kiciusie, skoro kończy się ten jakże niesamowity rok- chciałam Wam powiedzieć, że moje postanowienia na nadchodzący rok są następujące:
1. 1. Kończę z fajkami metodą: ograniczenie- duże ograniczenie- wyeliminowanie. Już stosuję tę metodę, żeby na nowy rok nie było szoku. Już palę tylko kilka dziennie, a wczoraj np. nie zapaliłam wcale! Brawo, brawo :D
2. 2. Wprowadzam na nowo zasady z wiosny. Zdrowo jem, zbieram przepisy, robię pyszne dania. Reguluję posiłki i biorę ze sobą zdrowe II śniadania do pracy. Cel: schudnąć zamierzone 5 kg.
3. 3. Przy zdrowym jedzeniu wprowadzam treningi. Bieganie- bo wiadomo J Co dwa dni. Tak jak wcześniej.
4. 4. Dodatkowo chcę ten rok poświęcić nie tyle na chudniecie co na ?rzeźbę ! Hehe. Masa jest, teraz rzeźba! Marzy mi się płaski brzuszek i piękna, jędrna pupa. A zatem muszę przygotować sobie plan treningowy na brzuszysko i tyłek. Siłownia jest niedaleko, więc wszystko się da zorganizować, tylko CHĘCI!
5. 5. Muszę zająć się też swoimi piersiami. Po schudnięciu są bardzo kiepskie. Gdzie te wielkie, jędrne atuty? Zniknęły, uszło z nich życie! Trzeba im pomóc.
6. 6. Skóra- moja twarz? Zapuszczona od słodyczy i tłuszczu, a zatem witajcie zaskórniki i pryszcze! Brawo Tazik. Zmienić to trzeba dietą.
7. 7. Zapisać się na kurs prawka. Wreszcie- co za hańba ;P
8. 8. Wziąć się za swój żenujący angielski.
9. Pamiętacie jak Bridget postanawiała nie wiązać się z żadnym alkoholikiem, pracoholikiem, megalomanem, związkofobem, emocjonalnym niedorostkiem? I nie marzyć o facecie, który jest uosobieniem wszystkich tych cech? Ja też to postanawiam. Bo do tej pory marzyłam o takim ,który autentycznie jest uosobieniem wszystkich tych cech!
10. 9. Znaleźć miłego faceta.
Marcu Darcy- gdzie jesteś ?
Kitusie, gdybym zniknęła do Sylwestra- podsumowanie roku mam zrobione, postanowienia są, wiecie i widzicie wszystko czarno na białym.
Życzę Wam wspaniałej zabawy Sylwestrowej lub jak kto woli- spokojnego powitania Nowego Roku.
Życzę Wam wspaniałego roku, zmian, które prowadzą do szczęścia.
Odwagi i wytrwałości- bo tego nam wszystkim trzeba!
Dużo motywacji do walki!
I tego, by myśleć o sobie i dbać o siebie. I umieć o swoje wojować, swojemu się poświęcać, swoje? kochać!
ŚCISKAM WAS KOTECZKI, POZDRAWIAM I DZIĘKUJĘ ZA TO, ŻE BYŁYŚCIE ZE MNĄ W TYM ROKU!
BEZ WAS NIE OSIĄGNĘŁABYM TEGO, CO MI SIĘ UDAŁO.
BARDZO DZIĘKUJĘ,
WASZ TAZIK.