Dziś kolejny raz zaczęłam walkę z wykupioną Vitalią, trzymałam się wytycznych, dużo piłam, jadłam owoce i warzywa, no i ćwiczyłam - to największy sukces, bo nie robiłam tego przez całe wakacje:/ Sprawiało mi to przyjemnośc... na dodatek zwizualizowałam sobie siebie za 20 tygodni na rodzinnej imprezie jak powalę wszystkich na kolana moją piękną figurą i kreacją:) Taki mam sprytny plan, ha!
Dzieciątka moje już śpią a wybiła ledwo co 20:00. Odkąd Mk wcześnie wstaje do przedszkola, to i A się budzi - więc logiczne, że potem idą szybciej spać- mi to bardzo odpowiada. Za to Mąż mój niezmiennie w delegacji i to odpowiada mi już zdecydowanie mniej.
Dobra, lecę porobić jeszcze jakieś domowe rzeczy, bo z tym dzisiaj akurat jestem na bakier:/
Buziawka:*