O mnie

Co skłoniło mnie to odchudzania?! To chyba widać na pasku! Ważę za dużo i od dawna mi to przeszkadzało, aż w końcu udało się podjąć decyzję - a to, wierzcie mi, jest najtrudniejsze w całym tym procesie! Nie podobam się nie tylko sobie! Chcę się dobrze czuć w swojej skórze, więc będę dążyła do tego z całych sił. Powodzenia... dla mnie samej;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 32276
Komentarzy: 1060
Założony: 27 lutego 2013
Ostatni wpis: 21 września 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
blakin

kobieta, 42 lat, Poznań

170 cm, 114.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 maja 2013 , Komentarze (9)

... no niestety tego zwrotu w pełni jeszcze nie opanowałam - nawet względem samej siebie... wakacje mi nie służą jeśli chodzi o ćwiczenie silnej woli - folguję sobie aż miło... nie są to może kebaby czy frytki z colą lub paczka chipsów czy całe pudełko czekoladek... ale jednak jem więcej i podjadam - zmora moja wakacyjna to podjadanie!

Dzisiaj odwiedził nas mój Brat z Dziećmi (mieszkają około 100km stąd), dzieciaki świetnie się ze sobą bawiły -aż byliśmy zdumieni, że nie było żadnej kłótni między nimi! Szok! My też sobie miło pogadaliśmy, potem wypad nad morze, długi spacer , lody (no i znowu poległam - trudno, wrócę do domu, to na nowo wskoczę na właściwe tory) i plac zabaw:)

Teraz relaksujemy się przed kominkiem - jutro wracają Tata i Macocha (ależ nie lubię tego zwrotu!), więc już swoboda się zmniejszy, no ale co poużywaliśmy to nasze:)

Zmęczona jestem jakoś - to powietrze jednak jest inne:)))

BUZIAWKA:*

1 maja 2013 , Komentarze (8)

Leniwie! Wyjazd może i pomoże odpocząć psychicznie i fizycznie, ale dieta i ćwiczenia na pewno na tym nie skorzystają - są zaniedbywane:/ Weszłam dziś na bieżnię - pół godziny się pobawiłam, różne ustawienia, wysokości, prędkości i takie tam. Jednak dolegliwości kobiece dają się we znaki i najchętniej leżałabym do góry brzuchem i się byczyła... co też właśnie czynię;)

Słonko świeci, ale jednak zimno jest i wietrznie... wychodziliśmy na dwór - jednak chłód nas zniechęcał niestety... Mk też dziś nie miała zapału do nauki jazdy na rowerze - trudno, nic na siłę - jak złapie bakcyla, to będzie śmigać - może to jeszcze nie Jej czas.

Jakoś nie mam weny do pisania, więc nie zanudzam:)

BUZIAWKA:*

30 kwietnia 2013 , Komentarze (9)

Co za laba! Dzień słoneczny, ale wietrzny - miło się wypoczywa całą rodziną - aż żal ściska pośladki, że to tylko tydzień tak będzie. No ale nie narzekamy i cieszymy się wspólnym wypoczynkiem!

Dieta dziś prawie bez skazy, ćwiczenia wykonałam wcześnie - wiedziałam, że im będzie później tym bardziej nie będzie mi się chciało. Przysiadów niestety dzisiaj zero- coś mi się wydaje, że wrócę do nich dopiero w domu. Bieżnia też poszła w odstawkę, bo ... dostałam dzisiaj okres. Wprawdzie spodziewałam się tego, ale dopiero w sobotę - no cóż:/ Sił na więcej ćwiczeń nie miałam! Szkoda wielokrotna, bo mieliśmy w planach basen... no i wieczory też nie będą wyglądały jak miały;) Życie, życie!

Przywieźliśmy ze sobą rowerek Mk i M zdemontował małe kółka - rozpoczęła się nauka samodzielnego jeżdżenia. Trochę strachu i braku zaufania było, ale było też parę dobrych metrów przejechanych o własnych siłach bez świadomości, że Mk jedzie sama (tzn. M lub ja szliśmy za Nią trzymając kij a potem udając, że go trzymamy a Mała jechała względnie spokojnie, bo wiedziała, że jesteśmy obok). Jutro będziemy dalej trenować - i kto wie, jeśli uczennica będzie sumiennie ćwiczyła, może do domu wróci ze świeżo zdobytą umiejętnością:) Tego Jej i sobie życzymy:)

Po obiadku pojechaliśmy do Pobierowa... a skoro tam, to nie mogło się obejść bez lodów kręconych od Szkolnickiego - są pyyyszne! I tu właśnie wdarła się nieścisłość do mojej diety... aż trzykrotnie się wdarła! Zwalam to na wakacje, pobyt nad morzem, okres... W związku z tym przekąski o 17 już nie jadłam - lody wystarczyły w zupełności!!!

Po powrocie było mi tak zimno, że długo nie mogłam się rozgrzać - tak mam w te niedyspozycyjne dni . Teraz siedzę sobie przy kominku, w którym huczy ogień i tańczą płomienie, jestem szczelnie opatulona kocem. Kanapa wygodna (o takiej marzę!) i czuję jak wszystko we mnie odpoczywa. Dzieci śpią - słychać tylko ciszę. Pieski też się relaksują i cieszą spokojem;) A ja w żadnym stopniu nie przejmuję się sobotnim porannym rytuałem - przynajmniej narazie;)

A jak u Was Robaczki, grzecznie trzymacie się swoich założeń?! Pozytywnego wieczoru Wam życzę moi Mili:)

BUZIAWKA:*

29 kwietnia 2013 , Komentarze (9)

Ależ te wakacje rozleniwiają!!! Nic mi się nie chce - tylko leniuchować! Pogoda niestety niezbyt ładna i zimno, więc dwór sobie dzisiaj odpuszczę. M. odwozi "Starszyznę Rodu" na lotnisko, więc trochę Mu zejdzie zanim przyjedzie, a potem udajemy się na zakupy, żebym jakoś przetrwała jedzeniowo ten czas na "obczyźnie";) Po powrocie obiad (sporo zostało z wczoraj, więc tym już głowy nie muszę sobie zaprzątać) no a po odpoczynku (notorycznym jak narazie!) czas się zabrać za ćwiczenia. W sobotę i niedzielę w ogóle nie robiłam przysiadów, także już nawet nie wspomnę ile jest do odrobienia, no i jeszcze dzisiaj. Jedno wiem na pewno - nie będę już się ścigała sama ze sobą - zrobię wszystkie w dłuższym czasie. Koniec swojego wyzwania przysiadowego ogłoszę gdy zrobię tyle ile przewiduje cały okres ćwiczeń, a to że wydłuży mi się o parę dobrych dni - już mnie tak bardzo nie przejmuje! Po rozum do głowy! Po ostatnim przegięciu ćwiczeniowym więcej tego nie powtórzę! To ma być przyjemność!...

Dziewczynki rozbrykane, my rozleniwieni, psy - schodzą z drogi Dzieciom - nadmierny szczebiot i hałas je odstrasza, wolą się usunąć.

Lubię tu przyjeżdżać - czuję, że prawdziwie wypoczywam! Nigdzie się nie spieszę, nic mnie nie goni, nikogo się nie spodziewam i dobrze mi z tym!

BUZIAWKA:*

28 kwietnia 2013 , Komentarze (5)

Wstałam o 5:30 i rozpoczęłam ostatnie przygotowania do wyjazdu, potem wstał M. i Dziewczynki. Udało nam się wyruszyć o 6:45. Jechaliśmy równiutko 4h!!! W tym czasie Mk i A spały może godzinę. W ciągu naszej podróży Mk 14!!! razy zadała pytanie w stylu "daleko jeszcze?! no, ale daleko czy nie?!". Po miłym powitaniu, mnóstwo pogaduch i pyszny obiad - udało mi się poskromić łakomstwo i zjadłam tylko to co było dla mnie dozwolone, ale ogólnie dzień pod względem dietowym dość rozbity:/ Jutro Gospodarze wyjeżdżają na swoje wakacje, a my pilnujemy domu i psów - cała chata  i mnóstwo atrakcji dla nas!!! Szaleństwo;)

Jutro zaczynam przygodę z bieżnią! Dziś weszłam tylko na chwilę i tak się zasapałam, że szok! A tętno miałam około 90 zaledwie... trener zaleca około 130! Chyba wyzionęłabym ducha przy takim tętnie! Także mam parę dni na zmierzenie się z tą maszyną!

Dziś zmęczona mówię Wam dobranoc - niech ten tydzień przyniesie nam cały ogrom kolejnych spadków:)!

BUZIAWKA:*

27 kwietnia 2013 , Komentarze (13)

Ogłaszam wszem i wobec, że w końcu pożegnałam się z setką!!! Jakkolwiek by to nie zabrzmiało czuję się super, że na wadze widać już 9!!!

Przez ten tydzień oprócz małych wpadek - nie próżnowałam i osiągnęłam kolejny cel: 9 z przodu i 2 krok milowy (a mam ich razem 8!). W kolejne 7 dni odnotowałam spadek -1,5kg i -2cm w obwodach- tu będzie już znacznie trudniej coś zwalić, ale nie spoczywam na laurach i walczę dalej!

Zatem bój o podbój 8 z przodu uważam za rozpoczęty!!!

Dzisiaj będzie sporo pracy przedwyjazdowej, ale taki zastrzyk energii i dobrych wieści z rana dodaje skrzydeł, więc... fruuuuuuuu-fruuuuuu do roboty:)

Wam również życzę spadków i pozytywnych motywacji i bardzo dziękuję za wszystkie Wasze komentarze - zawsze coś wnoszą do mojego odchudzania!!! DZIĘKUJĘ!

BUZIAWKA:*

26 kwietnia 2013 , Komentarze (5)

Wczoraj jednak przegięłam! Wszystko mnie bolało i jednak... nie wszystko za wszelką cenę - ćwiczenia nie uciekną! Dzisiaj dałam sobie na wstrzymanie z ćwiczeniami zupełnie! Stwierdziłam, że i tak będę miała sporo roboty związanej z wyjazdem, a jeszcze spacer na plac zabaw - to i tam zgubię parę kalorii. Odpuściłam sobie dzisiaj.

Jutro mój ulubiony dzień, bo: -wraca Mąż; - ważenie i mierzenie (ja to bardzo lubię!), w sobotę (niezależnie od tego co pokazuje waga) zawsze zaczynam jakby na nowo z wielkim powerem to całe moje odchudzanie; - adrenalina przed wejściem na wagę (jedni skaczą na bandżi inni wchodzą na wagę;) )

Dziś się trochę speszyłam... była kawka na dworze i przyszła taka starsza pani z niezłą tuszą... gadka-szmatka i zeszło się na odchudzanie... a ona mówi "ciężko ten balast zrzucić, nam ludziom z tuszą i wielkim brzuchem jest dużo trudniej - i tu spojrzała na mnie, nie mam pewności czy z premedytacją czy przez przypadek, ale zrobiło mi się potwornie głupio i nieswojo - tym bardziej, że oprócz nas dwóch inni są szczupli, wręcz chudzi! ... Szalenie nie lubię takich sytuacji, bo wtedy zawsze myślę, że każdy z obecnych właśnie o mnie myśli jako o tej grubej z wielkim brzuchem (a on mi w końcu jednak zmalał!), choćby nawet i nic nie myśleli w danym momencie!

Jutro ostatnie dopakowywanie a w niedzielę (s)rannym brzaskiem ruszamy na podbój północy naszego kraju! Ole!

BUZIAWKA:*

25 kwietnia 2013 , Komentarze (12)

Ja nie wiem co jest grane, ale w czwartek mam jakiś spadek motywacji czy co... tzn. chodzi mi o jedzenie i podjadanie:( Dziś znów na tym polu poległam... nie ma się czym chwalić! Już moje małe grzeszki częściowo wybiegałam... ale ileż można biegać;) Ćwiczenia zaliczone jak należy... jestem osobą, która nie lubi mieć długów - nawet wobec samej siebie, więc postanowiłam się zmierzyć dzisiaj z moimi zaległymi 145 przysiadami i udało się. Oprócz nich jeszcze miałam dzisiaj 190 do wykonania - i ta sztuka też mi się udała, ale... jak mnie teraz boli pupa i w ogóle jestem jakaś obolała. Stawy dzisiaj dostały w kość, może nawet przeholowałam... ale mam z głowy i to mi pasuje:) ... Na dworze było przyjemnie, odkurzyłam auto - bo w środku tylko piasek i okruszki + mnóstwo różnej maści papierków i niepotrzebnego badziewia, no a skoro jedziemy to miło będzie gdy auto jako tako będzie się prezentowało;) ... Po obiedzie rozpoczęłam kolejną część pakowania - sporo już zrobione, ale... ile jeszcze przede mną! ...

 A jak u Was Robaczki?

BUZIAWKA:*

24 kwietnia 2013 , Komentarze (12)

Oj długi dzień za mną! Sąsiadka wstawiła pranie o 5:30 i ... od tej pory już nie śpię! Chciałam się trochę "docyrać", ale organizm zdecydował inaczej i przed 6 - chcąc nie chcąc - byłam już na nogach. No to od razu wzięłam się do roboty - przygotowałam śmieci do wywiezienia, potem korzystając, że Dzieci śpią zaczęłam sobie biegać - i tak zleciało mi prawie 50 minut. Później powiesiłam pranko na dworze -jak pięknie pachnie powietrze o poranku!!! I jak wróciłam to Dziewczynki się właśnie obudziły i zaczął się normalny dzień. Wykonałam swoje codzienne ćwiczenia i to co zalecił trener, ale... nie podołałam dzisiaj przysiadom! Ze 185 zrobiłam zaledwie 40:( No nie miałam samozaparcia na nie dzisiaj:( No i znowu trzeba będzie rozłożyć te 145 "przykucajów" na parę dni:/ ... Potem ugotowałam dwie zupy: dla Mk i A rosołek z kluseczkami (znowu!, ale One go bardzo lubią a i szybko się robi!) - tym razem nie poległam na rosołku; a dla siebie zupę mrożonkę z mięskiem i makaronem - lubię, lubię! Bardzo syci i długo po niej nie chce mi się jeść! ... Poszłyśmy na dwór i A usnęła w wózku a Mk uparcie pomagała mi w ogródku. Najchętniej robię to sama i w ciszy, no ale mówi się trudno;) Wypieliłam chwasty i teraz tylko trzeba porządnie przekopać ziemię i siać! Ale to dopiero po powrocie z wakacji - jak szumnie nazywamy nasz tygodniowy wypad nad morze! ... Później obiadek i odpoczynek, bo brzuchy były pełne. Po godzinie zrobiłam sobie ośmiominutowy truchcik w kuchni;) No i znowu na dwór! Przyniosłam drzewa na ciepłą wodę a potem to już relaks:) Po powrocie do domu Dziewczynki zaczęły się stroić i przebierać - uwielbiają to, zwłaszcza Mk! A potem to już tylko kolacja, codzienne rytuały i do spania... no a ja jestem tu! Ale niedługo, bo nie mam już normalnie siły na dziś:(

Dobrej nocy ...... BUZIAWKA:*

23 kwietnia 2013 , Komentarze (7)

Dieta dziś średniawo - bywało lepiej, ćwiczenia dobrze - chciało się:) Poza tym 3 razy wychodziłyśmy dzisiaj na dwór - taka pogoda, że grzech nie skorzystać!

Proces pakowania do wyjazdu już się zaczął, pomalutku a dojdziemy do celu - lubię stworzyć sobie najpierw listę, a potem według niej działać - to ułatwia i przyspiesza sprawę:) Mycie i przygotowanie auta zostawię Mężusiowi... no chyba, że wróci późno w sobotę - to będę musiała zająć się tym sama:/

Aha malutki sukcesik - wstałam wcześniej niż wczoraj, ale i tak 20 minut zwlekałam ze wstaniem... 6:20 byłam na nogach i dzięki temu można powiedzieć, że wyrobiłam się z tym co sobie zaplanowałam...

W ogóle oprócz wiadomych przyjemności i odpoczynku związanych z wyjazdem cieszę się jak dziecko, bo u mojego Taty jest bieżnia i już nie mogę się doczekać, żeby z niej codziennie korzystać! No to teraz się dowiem jakim tempem tak naprawdę biegam sobie w domu:/

Dziś wypiłam co najmniej 3litry wody o ile nie więcej - jakoś tak się nalewało i piło - a ile sikało;) Gorzej niż w ciąży;) ...

Trzymajcie się odCHUDZającysięludzIe

Buziawka:*

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.