- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 120060 |
Komentarzy: | 413 |
Założony: | 4 listopada 2006 |
Ostatni wpis: | 5 kwietnia 2022 |
tak czy nie czyli iść czy nie na grill
Co tak naprawdę leczy rany? Czas? Czy czas
wyleczy nas tak aby nie pamiętać nic co złe? Żeby zostawić za sobą to co
przykre i bolesne? Czy czas to "lekarstwo" na wszystko?
Moim zdaniem
nie, a nawet jestem za stwierdzeniem iż czas w tym momencie w pewnych
okolicznościach pogarsza sprawę i tak naprawdę nas zabija. Dlaczego? Ponieważ
to co się stało lub co się dzieje samo nie zniknie, sama to przerabiałam więc wiem
najlepiej. Zawsze wychodziłam z założenia że nie potrzebuję niczyjej pomocy, że
sama sobie jestem w stanie pomóc najlepiej ze wszystkim. I szczerze na początku
było dobrze, czułam się pewnie kiedy sama pokonywałam ciężkie wzniesienia, ale
kiedy przed oczami zobaczyłam dolinę, nie umiałam jej przejść. Wciąż szłam do
góry, szukałam nowych wrażeń, brałam na siebie wszystkie ciężary, a kiedy coś
się zmieniło, kiedy świat się odwrócił, zostałam sama. I nie spadłam na dno tylko tak naprawdę ja zawsze byłam na
dnie, to tylko moja chora ambicja, stawiała przede mną pewne wyzwania, pewne
rzeczy, pewne sytuacje, zachowania, jak gdyby rozdwojenie jaźni, jakby człowiek
bał się wszystkiego ale w sumie nie wiedział czego się boi. To zgubne
zachowanie, ta zgubna sytuacja, doprowadziła mnie do tej cienkiej granicy którą
wielu z nas przekroczyło. I nie czas mi pomógł z tym walczyć, to nie czas
zapobiegł cierpieniu, nie zabił przykrych wspomnień.
Muszę się odważyć i
powiedzieć, że nie czas pomaga w takich sytuacjach, więc niech nikt na czas nie
liczy. Pomóc w tej sytuacji mogą ludzie, jakieś sytuacje z ludźmi związane.
Trudno jest mówić bliskim o tych rzeczach, ja nie mówiłam nikomu z rodziny o
moich problemach, to nie oni pierwsi o tym się dowiedzieli tylko moi znajomi.
Oni się najpierw dowiedzieli co się dzieje, i naprawdę oni mi pomogli. Nie było
żadnego mydlenia oczu "oj przestań, trzeba żyć", "życie jest
piękne", "będzie dobrze", oni próbowali to zrozumieć. Nie
postawili diagnozy zanim posłuchali co miałam do powiedzenia, najpierw mnie
wysłuchali.
Chciałabym tylko dodać w tym miejscu, że nie piszę tego tu po to
aby mieć nie wiadomo ile komentarzy czy wpisanych notek, pisze wtedy kiedy
czuje potrzebę. Kiedy coś wraca, coś się pojawia, coś nas pcha do tego aby powiedzieć
cos innym, tym którzy wiedzą, wiedza co to znaczy zbliżyć się do tej cienkiej
granicy.
..... bez większych zmian....CZYLI DO DUPY
wspmnień czar -album pełen zdjęć
:-) Najpiękniej śpiewa się "Każdy wschód słońca", o szóstej rano..., kiedy każdy jeszcze śpi idąc;), a "To szczęśliwy dzień", kiedy leje jak z cebra;), co często zdarzało się na pielgrzymce.
A "cichy zapada zmork"...ech:-) Mnie zawsze aż przechodzi dreszcz (taki przyjemny) gdy tylko pomyślę jak trzymaliśmy się wszyscy za ręce i śpiewaliśmy: "Cichy zapada zmrok..."