Przez 2 minione dni dietka zachowana (wczoraj tylko 2 cukierki eukaliptusowe i 1 ptasie mleczko - co daje łącznie 100 kcal extra). Cukierki muszę czasem pojeść, nie wiem czy też tak czasem macie, ale nagle potrzebuję jakiejś zmiany smaku, coś mnie mdli czy co..., a te cukierki ratują, a może lepiej by było pożuc gumę? Znalazłam w necie , że taki cukierek ma 19 kcal, więc 2 dziennie dają radę
Wczoraj tylko niepotrzebnie zjadłam 2 tosty na kolację (pełnoziarniste z serkiem almette chrzanowym i ogórkiem) - w zasadzie niedużo, ale nie byłam głodna i myślę, że 1 byłby wystarczający. Mam jeszcze problem z piciem, raczej piję za mało (raczej na pewno ), wczoraj wcisnęłam 3 kubki herbaty (mój kubek ma ok. 400-450 ml) i 2 nieduże szklanki wody (zimą woda mi absolutnie nie wchodzi, żyję na herbatach, których znowu latem nie piję - tylko w pracy), no a drugi problem brak ruchu. Wczoraj pokręciłam wreszcie hula hoopem 15 minut, ale po dość długiej przerwie tak mnie bolało, że musiałam ubrać bluzę polarową. Mam nadzieję, że nie będę mieć siniaków . Więc pewnie dwie powyższe pozycje są przyczyną, że dzisiaj waga pokazała mi 71,5 kg Plan na dziś: 4 kubki herbaty i z 3 szklanki wody, znowu 15 min hula i może z 20 min orbitreka się postaram (albo innych ćwiczeń, przy których się choć trochę spocę). Muszę to zrobić w ciągu dnia (tylko hula zrobię wieczorem), bo jak Małż wróci z pracy, to chcę wyskoczyć na zakupy (dodatkowy ruch i wreszcie wyjdę z domku, bo już mnie głowa boli od tych 4 ścian, a pogoda niezachęcająca do wychodzenia z młodą, niech się lepiej "wyospuje" porządnie) więc jak wrócę, to mi się nie będzie już chciało.
Dobra lecę umyć włosy, ogarnąć trochę chałupę i pobawić się z młodą. Miłego dnia