Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem młodą mężatką, która nie będzie w pełni szczęśliwa puki nie zaakceptuje siebie. Nie lubię ćwiczyć ale pragnę schudnąć...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 15928
Komentarzy: 204
Założony: 25 lutego 2013
Ostatni wpis: 21 czerwca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Oleska175

kobieta, 34 lat, Świdwin

175 cm, 116.50 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

21 czerwca 2014 , Komentarze (8)

Witajcie!

Cóż dieta jest nawet przestrzegana. Nadal mam problem ze wmuszeniem w siebie 5 posiłków i 2 litrów wody ale walczę z tym. Myślę, że znowu wracam na dobre tory z jedzeniem i dobrze mi z tym. Nie czuję się nażarta ale również nie jestem głodna więc już pierwszy krok do sukcesu.

Niestety @ przyszła i jestem poddenerwowana ale na razie o dziwo nie mam zachciewajek jak to zwykle bywało w pierwszym dniu i kolejnych z resztą też. 


Cóż po zakończeniu @ muszę się stawić na czczo do szpitala bo mają mi robić HSG i strasznie się denerwuje. A ja tak nie znoszę szpitali, lekarzy, pielęgniarek i wszystkiego co z tym związane. 


Może miała to któraś? Chciałabym się czegoś więcej dowiedzieć na ten temat? 


Z góry dziękuje za odpowiedz (przytul)


Dzisiejsze menu:

Śniadanie: 2 Wasa, 4 plasterki szynki, pół ogórka, pomidor mały, 100g twarogu

II Śniadanie: 2 wafle ryżowe

Obiad: 2 ziemniaki, pałka z kurczaka gotowana, łyżka bigosiku z młodej kapusty i kubek zupy koperkowej

Podwieczorek: kubek budyniu śmietankowego (zaplanowane już)

Kolacja: sałatka z tortellini serowym, szynką, papryką czerwoną, ogórkiem i kukurydzą (zaplanowane)

20 czerwca 2014 , Komentarze (1)

Moje dzisiejsze jedzenie:

Śniadanie: dwa Wasa z szynka, serek wiejski, mały pomidor i pół średniego ogórka

II Śniadanie: owsianka z nektarynką

Obiad: pierś z kurczaka w papirusie z bukietem warzyw

Podwieczorek: kisiel z gruszką

Kolacja: 2 jajka na miękko, 2 Wasa, mały pomidor, 1/3 średniego ogórka.

Moje dzisiejsze picie:

- 0,5l czerwonej herbaty

- 0,5l zielonej herbaty

- litr wody niegazowanej o smaku limonki i nektarynki (sama zrobiłam).

20 czerwca 2014 , Komentarze (3)

Witam Wszystkich Po Raz Któryś Z Kolei!

Jestem wściekła na siebie bo znów codzienność zaburzyła mój plan na bycie zdrowszą, aktywniejszą i szczuplejszą. Nie mam pojęcia jak Wy wszyscy to łączycie. 


Cóż może teraz co u mnie działo się przez te ponad 2 tygodnie:

- jadłam różnie, raz zdrowo a raz pokusy wygrywała,

- leniuchowałam,

- dużo nerwów pobudzało moje chęci na podjadanie,

- standardowo nie potrafię jeść regularnie,

- wody też nie wypijam za dużo a do tego słodkie napoje wygrywają.


Dobrze rzeczy, które się wydarzyły w związku z dietkowaniem:

- schudłam 1,2kg,

- nadal nie jem pieczywa białego,

- zamiast cukru używam słodzika i to mało,

- jem dużo warzyw,

- nadal piję czerwoną i zieloną herbatę,

- jem więcej produktów mlecznych,

- namówiłam męża na zdrowsze jedzenie i rzucenie palenia!


Postanowienie poprawy od 20.06.2014:

- jeść mniej a częściej,

- przemóc się do owsianki,

- pić 2 litry wody niegazowanej,

- unikać słonych i słodkich przekąsek,

- zapisywać wszystko co zjem i wypije,

- ĆWICZYĆ,

- ważyć się raz w tygodniu,

- pomiary ciała robić raz w miesiącu,

-motywować się,

- określić sobie realne cele.


Cel na okres od 20 czerwca do 20 lipca 2014:

- schudnąć 4 kg,

- przyzwyczaić się do picia wody,

- ćwiczyć 5 dni w tygodniu,

- jeść 5 posiłków dziennie,

- spędzać więcej czasu aktywnie z mężem,

- notować wszystko i robić podsumowanie miesiąca.


Wieczorem dodam kolejny wpis w którym napisze co wydarzyło się dzisiaj. Pewnie to nie jest odpowiedni czas na zaczynanie diety bo na dniach dostanę okres i pójdę do szpitala ale nie chce już czekać. 

Musze zmienić swoje życie!

4 czerwca 2014 , Komentarze (1)

Witajcie!


Jestem koszmarnie zmęczona. Wczoraj zawiozłam męża do szpitala. Zanim go przyjęli, oddelegowali do sali, wysłali na badania to minęło wiele godzin. Oczywiście nie miałam czasu na jedzenia. Po powrocie do domu miałam jeszcze umówioną wizytę u mojej pani ginekolog i też za ciekawie nie jest. Wysłała mnie na kompleksowe badania i kazała z nimi wrócić za tydzień bo planuje mnie wysłać do szpitala na kilka dni. 


Dzisiaj poszłam do mojego rodzinnego by mi dał na badania a ten owszem dał na nie ale i dał mi skierowanie do szpitala na endokrynologie by zbadali moją otyłość. Gdyby tego było mało to dostałam telefon o 10 że mam przyjechać do szpitala do męża bo potrzebuje prywatnej pielęgniarki. To jakaś kpina żeby ktoś z rodziny musiał być i pilnować pacjenta by nie spał po narkozie. To było najgorsze dwie godziny odkąd pamiętam. Był podłączony pod monitor i gdy źle oddychał to piszczało. Serce to myślałam, że mi wyskoczy. A gdy już minął ten dwugodzinny nadzór to poszedł spać ale i tak miałam go budzić co kilka minut by dać mu wody czy zwilżyć mu usta. Później kazali mu wstać więc trzeba było go przebrać, pomóc stać i prowadzić do łazienki, nakarmić itp., itd. 


Z tego wszystkiego zaniedbałam dosłownie wszystko. Nie dosypiałam, nie dojadałam i oczywiście o ćwiczeniach nie myślałam. Jestem wykończona psychicznie i fizycznie a jeszcze jutro muszę jechać bo mówili, że ten dzień może być jeszcze gorszy niż ten dzisiejszy. Narkoza minie i nasili się ból więc już wgl będę musiała wszystko przynieść, wynieść i pozamiatać.


Wybaczcie mi ale wrócę do ładu ze wszystkim ale niech minie to wszystko,

Spijcie dobrze i udanego dnia Wam jutro życzę. Dobranoc

2 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Witam Wszystkich!


Trzeci dzień dietki i nawet nieźle mi idzie. Postanowiłam, że częściowo zrezygnuje z diety owocowo-warzywnej. Będę faktycznie co drugi dzień jeść głównie warzywa i owoce ale do warzyw obiadowych dodam jakieś chude mięsko bądź jajko czy jakiś nabiał. Myślę, że to będzie dosyć dobre rozwiązanie by nie zaszkodzić swojemu organizmowi. 


Dzisiaj moja dietka była prosta ale syta bo właściwie nie byłam głodna:

Śn: 2 bułki ziarniste z sałata, szynką i ogórkiem, pomidor + 0,5l czerwonej herbaty

II Śn: serek wiejski z kilkoma truskawkami

Ob: Kotlecik z piersi, 2 ziemniaki, ogórki i pieczarki konserwowe + szkl. soku pomarańczowego

K: 3 Wasa z ogórkiem, pomidor, 100g twarogu + 0,5l czerwonej herbaty

Łącznie ponad 2 litry płynów. 

Jak na mnie to bardzo dużo bo raczej jest mi ciężko tyle wypić.

Z ćwiczeniami standardowo. Niechęci więcej niż to wszystko jest warte. Przyznaje się bez bicia, że nienawidzę ćwiczyć a tym bardziej się pocić. Niestety wiem, że muszę i walczę z tą niechęcią. Dzisiaj znowu coraz to dłuższe z resztą spacerki z psem, rowerek 20 min i orbi 3x3min. Niewiele ale jak na mnie dużo. Oby było więcej i chętniej oraz łatwiej!

A co do męża to nie wierze, że może być tak bezmyślny.

Jutro musi jechać do szpitala na zabieg. Gdy go zapytałam czy wie już co zabierze no i kiedy zamierza się zacząć pakować to powiedział, że nic konkretnego mu nie trzeba. Gdy zaczęłam wymieniać co musi wziąć itp. itd. to mnie wyśmiał i powiedział, że to kompletnie niepotrzebne bo on za 3 dni i tak wróci. Więc sama wszystko przygotowałam, spakowałam, pokupowałam i mówiłam mu po co na co i dlaczego to patrzył na mnie jakbym mówiła niewiadomo jak skomplikowanymi słowami. Przecież ja tylko nie chce by miał wszystko co potrzeba bo nie będę w stanie do niego  jeździć z każdą pierdoła. To w końcu aż 70km. Wałówkę też mu przygotowałam bo nie wiadomo czy jak go przyjmą to tego dnia dostanie obiad. Przezorny zawsze ubezpieczony!

Czy jestem nadopiekuńczą żoną? Bo to właśnie usłyszałam.

1 czerwca 2014 , Komentarze (5)

Witajcie Moi Drodzy!


Wiem, że miałam wczoraj wieczorkiem opisać to i owo lecz bardzo późno wróciłam z miejskiego festynu i już nie miałam ochoty na rozpisywanie się.

Jako że wczoraj był mój pierwszy dzień po powrocie to uważam iż było lepiej niż przypuszczałam. Standardowo zalatana i na wszystko brakuje mi czasu ale diety bardzo nie złamałam. Oparłam się kiełbasce z grilla i chrupką ale uległam zimnemu piwku z sokiem malinowym. Mały grzeszek lecz nie zamierzam się karcić bo wszystko jest dla ludzi ale po wypiciu jakąś godzinę tańczyłam i biegałam za chrześnicą malutką więc wydaje mi się że spaliłam przy najmniej połowę kalorii z niego. Z ćwiczeniami miałam mały problem bo więcej mnie nie było w domu niż byłam ale myślę, że wychodziłam wczoraj jakieś 25km bo to zakupy to na cmentarz to na działkę itp., itd. i to wszędzie pieszo. Chociaż udało mi się wyskrobać 30min na rowerek.


Niedziela upłynęła szybko i dosyć leniwie. Dietka nawet ładnie chociaż kawałeczek serniczka zjadłam jako dziecko mojej mamy. Nie dało się z tego wykręcić. A że nie przepadam za ciastami to nie wiele mi trzeba było. Z ćwiczeń znowu było 30 minut rowerka, 3 dłuższe spacerki z psem i 30 przysiadów. Wiem mało ale wyszłam z założenia, że nie mogę nie wiadomo jak drastycznie zacząć ćwiczyć bo tylko mi to zaszkodzi.


Zastanawiam się nad dietą owocowo-warzywną. Co o tym myślicie? 

(owoce)(salatka)


Poczytałam trochę w necie na jej temat i myślę, że to nie będzie zły pomysł tylko trzeba podejść do tego rozsądnie i z głową.

Pomyślałam sobie, że mogłabym jednego dnia jeść tylko owoce i warzywa a następnego pomieszać wszystko i tak w kółko - jeden dzień tak, drugi taki żeby przypadkiem sobie nie zaszkodzić.

Śpijcie dobrze. I dziękuje z góry za wszystkie odpowiedzi i rady.

Dobranoc:)

31 maja 2014 , Komentarze (3)

WITAJCIE KOCHANI!


Mój ostatni wpis jest z bardzo dawna. Przez te dziewięć miesięcy wiele się działo. Waga to rosła to spadała. Najwięcej ważyłam przez ten czas 123,3kg. Lecz teraz startuje z wagą 119,5kg. 


Wiele dni się zbierałam by wrócić tutaj do Was i znowu mieć siłę i motywację do walki o lepsze życie dla siebie. Niestety praca mi to uniemożliwiała. Wiem to głównie wymówka ale zaczynając pracę o 6 a wracając o 18 nie miałam już normalnie siły i ochoty na ćwiczenia. Jestem świadoma, że to moje lenistwo głównie było przyczyną braku ćwiczeń i zaniedbania diety ale nic na to nie mogłam poradzić. Z tego powodu mam duże wyrzuty sumienia i jest mi z tym bardzo źle.


Ale jestem znowu. Bardzo chce schudnąć i w końcu być zdrowa!


Wg wzoru Broca moja prawidłowa waga przy wzroście 175cm wynosi 63,8kg (do zrzucenia 55,7kg)

Wg wzoru Pottona moja prawidłowa waga przy wzroście 175cm wynosi 67,5kg (do zrzucenia 52kg)

Wg wzoru Lorentza moja prawidłowa waga przy wzroście 175cm wynosi 68,8kg  (do zrzucenia 50,7kg) 


Widząc te pomiary przeraża mnie fakt, że mam do zrzucenia ponad 50kg. Lecz to nie jest mój cel. Nie nastawiam się na to że w krótkim czasie zrzucę to i będzie świetnie. Jestem świadoma, że na początku kilogramy szybciutką będą spadać bo organizm pozbywa się wody itd. Kilogramy łatwo zejdą ale mi jednak bardziej zależy na centymetrach więc głównie na to będę zwracać uwagę ale nie ukrywam, że z lecących kilogramów również.


Tak naprawdę to nie spodziewam się szybkich efektów bo świetnie wiem iż to błędne koło. Szybko schudnę 10kg a jeszcze szybciej przybiorę 15kg. Znam to z resztą z własnego doświadczenia. Dlatego planuje chudnąć 1kg na tydzień, wyjdzie więc ok 4kg na miesiąc i 50kg w rok. Niestety nie jestem w stanie określić jak będą schodzić ze mnie centymetry ale mam nadzieje,że tam gdzie mają spadać to będą spadać a tam gdzie rosnąć to będą rosły.


Po ostatniej próbie zrzucenia tych wałów tłuszczu zostało mi kilka dobrych nawyków co na pewno ułatwi mi trochę start. Nie jem chleba białego, nie używam cukru i pije herbatę czerwoną oraz zieloną. Myślę, że początek jest nawet dobry.


Moje postanowienia na najbliższy rok to przede wszystkim ĆWICZYĆ. Zamierzam jeździć na rowerze stacjonarnym, biegać na orbitreku, robić brzuszki i nożyce oraz przysiady. Myślę,że podnoszenie niewielkich ciężarów na biceps i piersi nie zaszkodzą. Sądzę,że prędzej czy później przekonam się i do ćwiczeń z Mel B oraz Ewy Chodakowskiej czy Tiffany ale najpierw sądzę,że muszę swój organizm przyzwyczaić do ćwiczeń. Wiem,że to już jest połowa sukcesu. Będę robić sobie masaże ciała które ujędrnią moją zwiotczałą skórę. Co do jedzenia to postawie na dużo warzyw, owoców oraz nabiał. Będę nadal jeść głównie chlebek Wasa i wafle ryżowe ale nie wykluczam bułek wielozbożowych czy słonecznikowych. Postanowiłam również pić 2l wody niegazowanej co zawsze było moim największym kłopotem.


Oj chyba bardzo się rozpisałam ale musiałam to wszystko wyrzucić z siebie. Mam nadzieję,że otrzymam od Was chociaż niewielkie wsparcie i się nie poddam z braku motywacji i czasu. Liczę na Was Kochani!


Wieczorkiem opisze co tam u mnie się działo każdego dnia.


Słonecznego dnia Wam życzę...

16 września 2013 , Komentarze (3)

Witajcie!
Nie mam czasu na nic.
Praca, praca i jeszcze raz praca.
Nie mam kompletnie czasu i siły na ćwiczenia ale staram się nadal zdrowo i regularnie odżywiać. I oczywiście zaglądać do Was przynajmniej raz dziennie by poczytać co się dzieje z Wami. Przynajmniej tyle mi zostało!
Do tego choroba i po sobotniej nocy szaleństw chrypa jakiej nigdy jeszcze nie miałam ale było warto. Zabawa była przednia, świetne towarzystwo, dużo tańca, nie za wiele alkoholu jak na mnie ale się niestety nie obeszło chociaż dzielnie się trzymałam co chwila odmawiając coraz to innej osobie.
Co tam chrypa i to wszystko skoro znowu jest mnie mniej o 1 kg.

Dzisiaj na szczęście mam dzień wolnego bo muszę jechać załatwić sprawy ze szkołą a przy okazji ZROBIĘ SOBIE TATUAŻ. Półtora roku o nim myślałam. Gdy się decydowałam to zawsze coś wyskakiwało czy się działo, że nie byłam pewna ale teraz jestem i już się nie mogę doczekać. O 10.30 się zacznie. Trzymajcie za mnie kciuki bo zapewne będzie bolało z racji miejsca. Ale i tak warto.

A takie coś właśnie zamierzam zrobić: (tylko, że ja chce na kości)

Co myślicie o tym tatuażu?

8 września 2013 , Komentarze (4)

Witajcie Kochani!

Weekend minął stanowczo za szybko i za bardzo zalatanie.
Z dietą nawet dobrze a z ćwiczeniami raczej skromnie bo ograniczały się głównie do długich spacerów, szybkich marszów i tańca. I ten taniec załatwił mi kostkę. Szalałam wiele godzin na parkiecie i pech chciał, że jak już wychodziliśmy jakiś pijany koleś wpadł na mnie i zleciałam z trzech schodków. Kostka bania, ledwo doczłapałam się do domu. Od razu okład ale jakoś mało poskutkowało w bólu. Kolej na maście.
Mam tylko nadzieję, że wytrzymam jutro te 10h w pracy. I kolejne dni będą coraz łatwiejsze i z mniejszym bólem.
Trzymajcie za mnie kciuki bo czekają mnie ciężkie 4 dni pracy po 10h na nogach.

Śpijcie dobrze. Dobranoc...

5 września 2013 , Komentarze (1)

Witajcie!

Z dietą i ćwiczeniami raczej słabo bo najnormalniej w świecie nie mam czasu i siły.
Po dwóch dniach pracy czyli po 20h bolą mnie nogi i kręgosłup ale jestem chudsza o cały 1kg ku mojemu zdziwieniu hehe...

Może w moim przypadku pójście do pracy będzie rozwiązaniem na moje zbędne kilogramy?! Oby...

Teraz mam trzy dni wolnego to postaram się częściej tu być i po komentować Was.
Śpijcie dobrze. Dobranoc

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.